chętnie bym z Tobą o tym podyskutowała. Ale poczekam aż mi odpowiedni humor przyjdzie. Bo teraz mogłabym powiedzieć coś, czego mogłabym żałować (tzn, że wcale tak nie myślę, ale chwilowo czuję).
HANIA1215, kochana ale nie każdy ma siłę by żyć i łatwiej jest stchórzyć. Po za tym b. dużo osób robi to by zwrócić na siebie uwagę, gdyż potrzebują trochę zająć innych sobą a często to jest najlepszy sposób.
Jeżeli chodzi o mnie gdy się zdecydowałam na próbę samobójczą z pewnych powodów b.osobistych nie myślałam o rodzinie, że będą tęsknić tylko, że ich ukarzę w ten sposób. O przyjaciołach bo ich tak naprawdę wtedy nie doceniałam i czułam się samotna, o znajomych bo wydawało mi się, że jestem nie widzialna. To się równa z niską samooceną, zaburzonym ja.
gdy myślałam o zabiciu się w ogóle nie myślałam wtedy o tym, że może rodzina będzie tęsknić... moje cierpienie było dla mnie subiektywnie tak wielkie i tak przysłaniało mi wszystko inne... (dziś wiem, to myśli choroby)
Słuchajcie. Okey zgodzę się co do kwestii, że podczas myśli samobójczych wszystko inne traci sens, ale jeśli każdy w ten sposób będzie myślał, czyli kilka niepowodzeń i samobójstwo to za kilka lat ludzkość wyginie. Teraz w wieku młodzieńczym pojawiają się problemy, które często przewyższają. Rodzice nie rozumieją nas, krytykują itd. Wiem, że tak jest z doświadczenia. Jednak trzeba się uczyć walczyć z nimi, a nie od razu poddawać się. Poza tym niedługo będziemy zakładać własne rodziny, całe życie przed nami, więc po co się zabijać i wszystko przekreślać?
ort. duszka
Ostatnio zmieniony przez 2010-04-01, 19:02, w całości zmieniany 1 raz
Jednak trzeba sie uczyć walczyć z nimi, a nie od razu poddawać się.
Jedni mogą próbować pięć razy, inni zniechęcą się już za drugim. To bardzo indywidualne.
Samych powodów myśli samobójczych może być mnóstwo i uważam, że każdy jest ważny.
Powody by żyć- owszem, warto żyć, próbować, ale nie zawsze widzi się "tą jasną stronę życia". Przy myślach samobójczych czy depresji pojawia się myślenie tunelowe, w którym problemy widzimy w sposób bardzo wąski- myślimy "to się nie zmieni", "nic na to nie poradzę", "to wszystko nie ma sensu". Ciężko wtedy powiedzieć sobie "weź się w garść", pewnie nie pomogło by to nawet usłyszane z ust kogoś innego, bliskiego (na mnie przynajmniej nie wpływało).
Żyć warto, tylko czasem jest to bardzo trudne. I nie zawsze się tą wartość życia widzi.
unstable, tak jak wspomniałeś. Ale po za tym czy osoby po gwałcie i wypadku samochodowym a także molestowaniu przez ojca szybko zacznie mieć ochotę na życie? Bo nie zawsze powodem samobójstw i samookaleczenia jest nie udana miłość czy nie powodzenie w szkole, najczęściej jest to spowodowane przez wiele czynników i ma głębokie podłoże lub jest spowodowane chorobą. Wg mnie dzisiejsze 13, 14, 15 latki (bez urazy) dramatyzują z błahych powodów i próbują w ten sposób zwrócić na siebie uwagę aczkolwiek do tego trzeba podejść zawsze indywidualnie by nikogo nie skrzywdzić.
a odpowiem na pytanie raczej dzięki czemu możemy chcieć żyć:
- osobą, które się nami interesują
- są gdy jest nam źle
-gdy ktoś nas nie zostawia nagle bo sam nie ma siły
- gdy ktoś rozjaśni nam złe strony życia.
Wiem, i to dobrze, że jak przychodzą myśli samobójcze to wszystko nagle sens traci (przekonałam się o tym na własnej skórze), ale też przekonałam się, że warto żyć i cieszyć się każdą chwilą. Wiem, wiem co do osoby po gwałcie ciężko się pozbierać (sama o mało co nie padłam ofiarą gwałtu). Co do molestowania przez rodziców to na pewno jest ciężko, ale mimo wszystko nie należy się poddawać. Fakt teraz młodzież zaczyna się ciąć i popełnia samobójstwa z błahych powodów. Ale jaki powód jest na tyle mocny, aby to usprawiedliwić? Żaden! Rozumiem ofiarom gwałtu, przemocy w rodzinie, czy wypadku ciężko pozbierać. Takim osobom trzeba pomagać i wspierać, ale nawet jeśli zostanie zgwałcona. Co da samobójstwo? Ofierze pomoże, a gwałciciel dalej grasować będzie i inna może paść jego ofiarą.
ort. duszka
Ostatnio zmieniony przez 2010-04-01, 19:53, w całości zmieniany 1 raz
Ale widzisz kochana ja zauważyłam, że ciężko znaleźć pomoc u ludzi niby kompetentnych bo psychologowie się boją i wolą siedzieć na dupie i nic nie robić, i dostać pieniądze za godzinę;/ co wg mnie jest bezsensu...
więc wiesz jak ciężko znaleźć te światełko w swoim życiu by to przetrwać.
Wiem, ale jesli nie można porozmawiać ze specjalistami o problemach to można z kimś z otoczenia pogadać. Mam na myśli przyjaciela/przyjaciólkę, a jeśli nie to napisz do mnie na gg, a spróbuję coś pomóc. Z pewnością Wam ulży. To o wiele lepsze niż gadanie psychologom, a oni i tak najczęściej nic nie pomogą.
HANIA1215, wiesz ale to często zaczyna zniechęcać do zwierzania się. I nie każdy chce mówisz o wszystkim przyjaciołom ze strachu, że oni nie zrozumieją i nie będą chcieli nas potem znać.
Wiem to, ale słuchaj jeśli się wygada to nawet jeśli przyjaciele nic nie pomogą to jednak problem będzie się wydawał prostszy. Wiem, że strach jest, ale duszenie wszystkiego w sobie to jeszcze bardziej wykańcza. Posłuchaj skoro nie chcesz pogadać z przyjaciółmi to jest forum gdzie praktycznie wszyscy są anonimowi tu możesz wylać smutki. Zobaczysz, że będzie ci o wiele łatwiej
ort. duszka
Ostatnio zmieniony przez 2010-04-02, 12:23, w całości zmieniany 1 raz
LUDZIE! PRZECIEŻ ŻYCIE JEST CUDOWNE! NALEŻY SIĘ NIM CIESZYĆ I BAWIĆ PÓKI JESZCZE MOŻNA, A UMRZEĆ TO KAŻDY UMRZE W ODPOWIEDNIM CZASIE, TAKA JEST
KOLEJ RZECZY.
wiesz co, nie wszyscy są optymistami i nie wszyscy uważają tak jak Ty. Dla jednego życie to coś wyjątkowego, dla drugiego coś męczącego. Każdy ma różne problemy .. duże, małe, te bardziej skomplikowanie i te mniej. Zauważ, że to też zależy są charakteru osoby. Człowiek wrażliwy za każdym razem gdy jest źle, myśli o samobójstwie (wiem coś o tym). Optymista nie. Nazywanie samobójców tchórzami to błąd, bo zależy to od tego co napisałam.
Wiem, że są różni ludzie optymiści, pesymiści itd., ale nie jesteś sama. Zawsze jest ktoś z kim pogadać, jeśli nie z przyjaciółmi to z ludźmi na forum. Rozumiem, ja też jestem wrażliwa strasznie wszystkim się przejmuje, zwłaszcza problemami, dlatego też chciałam się zabić. Zrozumiałam jednak i to w odpowiedniej chwili, że samobójstwo nic nie pomoże tylko pogorszy sprawę i dlatego wzięłam się w garść. Teraz zachęcam wszystkich do życia. Przecież każdy problem idzie rozwiązać. Nie trzeba od razu o śmierci myśleć.
ort. duszka- nie chce mi się już zaznaczać gdzie...;/
Ostatnio zmieniony przez 2010-04-02, 12:24, w całości zmieniany 2 razy
Ale niektórzy boją się powiedzieć prawdę. Np. ja .. nikt z mojego otoczenia nie wie o moich uzależnieniach itd. Moja przyjaciółka wie tylko o moich rodzicach, co wydziwiają, jaki syf mam z ojcem. Wie też, że raz chciałam się zabić .. a to było więcej niż raz. A wiesz czemu nie powiedziałam .? Boję się odrzucenia, tego, że jak jej o wszystkim powiem ona popuka w czoło i odejdzie śmiejąc się pod nosem, tego się obawiam .. jak zareaguje.