Rejestracja
Rejestracja
Autoagresywni Strona Główna
  Użytkownik: Hasło:



Poprzedni temat «» Następny temat
Wiara w Mikołaja
Autor Wiadomość
Nightmare
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-13, 04:42   

PersonaNonGrata, też tak uważam.

Po co okłamywać biedne dzieci, kiedy odkryją prawdę czują się zawiedzione. Ja się tak czułam.
- Jak to święty to ściema?
- A no.
- Świat jest nie dobry.
- Nie przejmuj się... jeszcze tylu rzeczy nie wiesz. To dopiero początek... Wróżka, avengers i ten spiderman, którego widziałeś ostatnio.
- Niemożliwe. Przecież go widziałem.
- No właśnie...

A potem wszyscy się dziwią skąd depresja. :D




 
 
Wiara w Mikołaja
Tygrys 



Wiek: 40
Dołączył: 25 Wrz 2014
Posty: 288
Skąd: Polska

Wysłany: 2014-12-13, 09:39   

Mikołaj... pisanie listów do niego, wyczekiwanie wymarzonych prezentów. Dla większości dzieci, to "magiczne chwile". Zawód po tym, jak dowiedzą się że to troszkę "naciągany mikołaj" nie bywa już tak przyjemny.
Myślę, że dziecko powinno wiedzieć że to obrządek, związany z Mikołajem z Miry. Nie powinno być oszukiwane, że elfy, Laponia, renifery itp.
Wyjaśnienie skąd w ogóle wzięło się rozdawanie prezentów, co one oznaczają oraz dalsze praktykowanie 6.12 - wydaje mi się najlepszym rozwiązaniem.




"Głęboka zemsta jest córką głębokiego milczenia"
Vittorio Alfieri
 
 
Wiara w Mikołaja
Cirilla 
Cirilla


Wiek: 26
Dołączyła: 26 Sie 2011
Posty: 2709
Skąd: łódzkie

Wysłany: 2014-12-13, 10:16   

Ja się sama uświadomiłam, że Mikołaj nie istnieje. Chyba nawet w niego nigdy nie wierzyłam. Jakoś nie mam/miałam załamania, że całe życie tfu... całe dzieciństwo w kłamstwie.



W kłębuszkowaniu cała nadzieja.
Ostatnio zmieniony przez 2015-02-02, 13:47, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Wiara w Mikołaja
Naamah
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-13, 11:25   

Co roku na święta, gdy byłam mała przychodził do nas święty Mikołaj. Osobiście.

Miał duży, dziwnie się układający brzuch, czerwony kostium, z tak cienkiego materiału, że ja na jego miejscu bym zamarzła podróżując w zimę... Brodę, dłuuugą i białą, razem z bokobrodami zakrywającymi całą twarz... Czapkę, czerwoną z białą kulkowatą końcówką... I buty co roku, dziwnym trafem identyczne, jak buty mojego szwagra, który był tak dobry, że za każdym razem wychodził po Mikołaja 10 minut wcześniej, aby ten do nas trafił, a następnie pilnował jego sań przez całą wizytę. :>

Przynosił ze sobą 2 wory prezentów, bo miałam dużą rodzinę. Piszczeliśmy ze szczęścia, a następnie stremowani mówiliśmy wierszyki, śpiewaliśmy, mówiliśmy paciorek. Mikołaj nas chwalił, dawał prezenty... My się rozluźnialiśmy i zaczynaliśmy zadawać pytania.
Najdociekliwsze co roku były o buty szwagra na nogach Mikołaja. Odpowiedzią najczęściej było wychwalanie męża mojej siostry, że tak dobry chłopak, bo świętemu buty ukradli, a on oddał swoje... Że facet idealny, bo takie poświęcenie itp... Chwaląc mrugał przy tym do jego żony, tłumacząc że ma o niego za to dbać cały rok.
Potem tradycyjnie mój tata dawał Mikołajowi jednego kielicha na rozgrzanie przed podrożą. Mikołaj wypijał, dziękował. Żegnał się z nami i wychodził. Po 10 minutach wracał szwagier mówiąc, że na sam koniec znalazł nawet Mikołajowi buty, które wcześniej ktoś mu ukradł.


Moje wspomnienia z tamtymi świętami są ciepłe i piękne. Nie czułam się oszukiwana, nie czułam że robią ze mnie głupią. Cieszyłam się, że zadawali sobie tyle trudu, abym miała zabawę.




 
 
Wiara w Mikołaja
Avadakedaver 
Shitstormer



Wiek: 34
Dołączył: 27 Sie 2014
Posty: 476
Skąd: Polska

Wysłany: 2014-12-13, 21:03   

Naamah napisał/a:

Moje wspomnienia z tamtymi świętami są ciepłe i piękne. Nie czułam się oszukiwana, nie czułam że robią ze mnie głupią. Cieszyłam się, że zadawali sobie tyle trudu, abym miała zabawę.


Dziękuję! Mam tak samo!
Nie obraźcie się, ja też bywam cyniczny, zdecydowanie częściej niż bym chciał. Mogę nieśmiało, bardzo subiektywnie stwierdzić, że jeśli faktycznie poczuliście się oszukani przez rodziców, okłamani i zrobieni w balona, że rodzice zabawili się waszym kosztem... To myślę, że źle do tematu podeszli. Bo w gruncie rzeczy wszystko siedzi w tym w jaki sposób ta wiara była wam przedstawiana i zabierana. Nie mam odpowiedzi na wszystkie pytania. Nie napiszę podręcznika dla rodziców o tym jak powinni swoim dzieciom tę kwestię przedstawiać, aby nie poczuły się oszukane. Wiem, że można to zrobić dobrze. Bardzo mi przykro, naprawdę, że tak wielu z nas zamiast wspominać te dni z uśmiechem na ustach czuje tylko złość.

A skąd i czy w ogóle wiara jest dla dziecka potrzebna? Poza kwestią o której mówiłem kilka dni temu - dochodzi jeszcze "religijny aspekt". Aspekt strachu przed konsekwencjami. Rodzice mi zawsze mówili kiedy byłem nieznośny "a Mikołaj wszystko widzi!" (no dobra, nie mówili "Mikołaj", tylko mówili "Gwiazdor", bo w Poznaniu jest Gwiazdor i to ma sens, będę bronił do upadłego, ale to nie rozmowa na dziś). Ja to rozumiałem jako swojego rodzaju magiczną kulę przez którą obserwuje dzieci i sprawdza, czy są grzeczne. Oni to widzieli jako siebie.
Tak czy siak, nawet kiedy rodzice nie patrzyli starałem się być w miarę grzeczny, żeby dostać później fajne prezenty. Nie oceniajcie, miałem pięć lat :D



Cytat:
Chochlik napisał/a:
Avadakedaver napisał/a:
Zwłaszcza kiedy ci mówię jak to wyglądało u mnie, a ty mówisz, że nie mam racji bo u ciebie wyglądało inaczej

Może czegoś nie zrozumiałam. Wydawało mi się, że "deal with it", to "pogódź się z tym". Z każdym nowym faktem trzeba się pogodzić bez względu, czy przebiegało to bezboleśnie, jak u ciebie, czy boleśnie, jak u mnie.

Avadakedaver napisał/a:
Różnica jest taka, że ja akceptuję fakt, że mogą być osoby, które mają inne zdanie na ten temat.

Ależ ja nie neguję tego, że ludzie myślą inaczej! Co nie zmienia faktu,że uważam ich rozumowanie za błędne. Każdy ma prawo się mylić.


<<< Dodano: 2014-12-11, 09:10 >>>


Cytat:
Z każdym nowym faktem trzeba się pogodzić

No, ewentualnie można negować rzeczywistość.





 
 
Wiara w Mikołaja
Naamah
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-14, 11:25   

Avadakedaver napisał/a:
Bardzo mi przykro, naprawdę, że tak wielu z nas zamiast wspominać te dni z uśmiechem na ustach czuje tylko złość.

Podbijam: Mam tak samo!
Po przeczytaniu całego tego tematu zastanawiam się, jak musieliby mi uświadomić brak istnienia Mikołaja, żebym poczuła się mocno oszukana itp.

Jak dowiedzieliście się, że Mikołaj nie istnieje?

Był Mikołaj, przychodził co roku... A później gdy zaczęłam ogarniać, że coś nie gra zaczęłam zadawać pytania... Nie byłam jakoś specjalnie okłamywana. Gdy zadałam w końcu takie, na które nie mieli obiektywnej i ładnej odpowiedzi - pogłaskali mnie po głowie i powiedzieli: "Bystra jesteś, ale dajmy się nacieszyć innym dzieciom". I wiedziałam, co jest grane. Mikołaj nadal przychodził a ja już wiedziałam... Przez co wcale nie czułam się gorzej.




 
 
Wiara w Mikołaja
Cirilla 
Cirilla


Wiek: 26
Dołączyła: 26 Sie 2011
Posty: 2709
Skąd: łódzkie

Wysłany: 2014-12-14, 12:02   

Naamah napisał/a:
Jak dowiedzieliście się, że Mikołaj nie istnieje?

Do mnie Mikołaj nie przychodził. :D Przychodziła siostra lub ciocia (lub obie) i mówiły, że spotkały na ulicy Mikołaja, który pytał się o jakieś grzeczne dziecko. :D Był chyba tylko jeden wyjątek: obudziłam się i obok mnie leżała taka duuuża lalka. :3




W kłębuszkowaniu cała nadzieja.
 
 
Wiara w Mikołaja
Avadakedaver 
Shitstormer



Wiek: 34
Dołączył: 27 Sie 2014
Posty: 476
Skąd: Polska

Wysłany: 2014-12-14, 12:14   

Ja dość wcześnie wymyśliłem, że to jest wszystko bujdą, bo przeanalizowałem sobie fakty i stwierdziłem, że to niewykonalne. Nie załamało mnie to, stwierdziłem raczej, że to fajnie, że sam do tego wniosku doszedłem. Kiedy powiedziałem o tym w szkole wszyscy chcięli mnie spalić na stosie na wygłaszanie herezji, no to stwierdziłem, że chyba mają rację i jak Kopernik przestałem się odzywać.
Wiem jedno - rodzice nigdy wprost mi nie powiedzieli, że Mikołaj roznosi prezenty. Zawsze mówili o dostawaniu czegoś "pod choinkę", list z tym, co chciałbym dostać kładłem pod wycieraczkę i tak dalej. Myślę, że jakbym zapytał ich wprost to by mi powiedzieli.




 
 
Wiara w Mikołaja
Hathor 
Hati



Wiek: 30
Dołączyła: 15 Lut 2014
Posty: 1748
Skąd: wielkopolskie

Wysłany: 2015-02-02, 10:27   

Osobiście wierzyłam w Św. Mikołaja, Wróżkę Zębuszkę, Zająca Wielkanocnego i Gwiazdora, bo taki oto pan grasował w święta Bożego Narodzenia po Wielkopolsce. :) Mikołaj przychodził 6 grudnia w imieniny Mikołaja.
To była dla mnie wielka radocha, gdy nadchodziły Mikołajki, a ja cały wieczór szorowałam kozaczki, by postawić jeden but za próg drzwi i rano odkryć, że w środku są słodycze. Na Wielkanoc, z racji mieszkania w małej klitce na dzielnicy, dostawałam po prostu paczkę słodyczy i prezentów, co to niby Zając podrzucił pod drzwi. :lol: Gdy wypadały mi mleczaki, chowałam je pod poduszkę i oczywiście za każdego ząbka dwa złote dostawałam. To było super, obudzić się rano, pomyśleć "a no tak, czekałam na coś! Czy Wróżka przyszła, czy o mnie zapomniała?" i przekonać się, że pod poduszką leży moneta. Radość do końca dnia, a to tylko głupie dwa złote. :) Najlepiej oczywiście było z Gwiazdorem. Gwiazdor był groźny, bo mogłam dostać rózgę jeśli byłam niegrzeczna, ale zawsze zostawiał pod choinką prezenty. Radocha też była, gdy mama przygotowała wieczorem talerzyk ciasteczek i szklankę mleka, a rano odkrywałam, że z poczęstunku ktoś skorzystał. Gwiazdor zawsze przychodził w nocy, gdy wszyscy spali, nigdy u mnie nie było tak, żeby ktoś z rodziny się przebierał. Co roku też pisałam do Gwiazdora list, co chciałabym dostać od niego na święta. Zdarzało się Mikołajowi także taki wysłać. Zazwyczaj dawałam tacie kopertę, by poszedł na pocztę po znaczek i list od razu wysłał. W okresie zimowym często mama powtarzała "patrz, jak pięknie Dziadek Mróz ozdobił szyby!". Siedziałam przy oknie, oglądając lodowe wzorki, czasem nawet ze strachem, że zza framugi okna wychyli się bardzo blady pan z białymi włosami, który wskazując palcami na szybę doda kolejne wzory.

Zniknięcie Dziadka Mroza, Wróżki Zębuszki, Zająca Wielkanocnego i ewentualnie Św. Mikołaja nie były najgorsze. Najgorsze było uświadomienie sobie, że Gwiazdora nie ma. Spałam w pomieszczeniu, w którym stała choinka. Rodzice nie upewnili się, czy śpię, może po prostu pospieszyli się z odłożeniem prezentów. Tamtej nocy chciałam w końcu zobaczyć tego wspaniałego Gwiazdora. Zobaczyłam tatę podkładającego paczki pod choinkę. Czar prysł, kolejny dzień smutny. Nie pamiętam, czy powiedziałam im co widziałam. Przestałam wypatrywać Dziadka Mroza. Mleczaki wypadły. Buty dla Mikołaja dalej czyściłam, ale wiedziałam, kto tam wsadzi prezent. Zając zniknął. Dla Gwiazdora nie szykowaliśmy już poczęstunku. Przestałam pisać listy. Smutne, ale dość długo wierzyłam w te wszystkie postacie. Tak długo do tego stopnia, że wierzyłam, że magia na prawdę istnieję, zainteresowałam się innymi niezwykłymi istotami i zapewne stąd wzięło się moje małe zamiłowanie do fantastyki. :lol:

Rodzicom nie mam za złe, że "okłamywali mnie". Jestem im wdzięczna, bo wierzenie w te wszystkie postacie oraz magię i wypatrywanie tego przez kilka dni było naprawdę super, podczas gdy przez resztę roku musiałam łazić dzień w dzień po smutnej, szarej, zasranej przez psy dzielnicy. Cieszę się, że dali mi uwierzyć w Gwiazdora oraz Mikołaja i nie mam im tego za złe.




 
 
Wiara w Mikołaja
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,13 sekundy. Zapytań do SQL: 12