Rejestracja
Rejestracja
Autoagresywni Strona Główna
  Użytkownik: Hasło:



Poprzedni temat «» Następny temat
W co i dlaczego wierzycie?
Autor Wiadomość
maclan 
maclan



Dołączył: 08 Lis 2017
Posty: 103
Skąd: małopolskie

Wysłany: 2017-11-11, 12:48   

Cześć, jak się masz dzisiaj? Pozwól że odpowiem na komentarze:
Castro napisał/a:
maclan napisał/a:
prędzej czy później morderca powinien odpowiedzieć, i odpowie za swoje zbrodnie

Nie odpowie, jeżeli będzie żałował, wtedy zostanie zbawiony i będzie siedział w Niebie obok swojej ofiary.
Zgadza się, złamanie przykazania nie oznacza jeszcze potępienia, ale zgodnie z nauczaniem Kościoła, mimo że zbrodnia może być przebaczona, to pozostaje za nią do odbycia kara w czyśćcu, tak sobie to wyobrażam.

maclan napisał/a:
Bezlitosny - nie zgodzę się

Zabijanie pierworodnych w Egipcie nie było bezlitosne?
Tak, było okrutne, ale Pierworodnych w Egipcie rozkazał zabijać Faraon a nie Pan Bóg :-)

maclan napisał/a:
kiedy Pan Bóg podjął zamiar zniszczenia Sodomy, Abraham, nie jako targował się z Panem Bogiem o to aby nie niszczył miasta Sodoma


No to Abraham wykazał się empatią, a nie Bóg. Bóg sam z siebie nawet się nie zająknął nad tym, że ktoś tam może być niewinny. W Sodomie zapewne także zginęły niemowlęta, czym zawiniły?

"...szukajcie a znajdziecie, kołaczcie a otworzą wam..." Czasem żeby coś otrzymać od Pana Boga trzeba Go o to poprosić. Pan Bóg jest wszechwiedzący i wiedział że w Sodomie tylko Lot, krewny Abrahama, jest sprawiedliwy. Mimo to w jakimś stopniu odpowiedział na prośbę Abrahama: posłał swego anioła aby wyprowadził Lota wraz z rodziną z Sodomy. Niemowlęta w Sodomie, ale i nie tylko, były same jako takie nie winne, ale ich rodzice ściągnęli na nie i na siebie śmierć.

maclan napisał/a:
Ale kto wie może od razu trafiają do nieba, może Bóg chciał oszczędzić im "tego świata" dla świata lepszego?
To po cholerę ich na ten świat sprowadzał i dlaczego akurat oni zasługiwali na 'oszczędzenie im tego świata', a reszta ludzkości nie?
Na to pytanie nie znam odpowiedzi, ale taka odpowiedź istnieje na pewno. Co do reszty ludzkości, mniemam że chodzi Ci o zaoszczędzenie nam cierpienia na tym świecie. Tu trzeba było by się zastanowić czy cierpienie może mieć sens.

maclan napisał/a:
Może Pan Bóg przez nich chce nam to właśnie pokazać jak bardzo jesteśmy "obdarowani"?
Czyli wykorzystuje ich i ich cierpienie, żeby ludziom coś udowodnić. To nie jest bezlitosne? Ja to bym nie chciała zostać potraktowana jak 'dowód rzeczowy numer 1', bo to strasznie przedmiotowe.
Tak to straszne że są dzieci, nawet te maleńkie które bardzo cierpią. Nie sposób wtedy "bronić" Pana Boga, np. w rozmowie z rodzicem takiego malucha. Ale "bronić" go nie trzeba. Człowiek jak nam mówią pierwsze karty Pisma Świętego niejako "sam jest sobie winien". To człowiek sprowadził zło, cierpienie, przekleństwo i śmierć na świat, przez swoje pierwsze przestępstwo. Co do udowadniania nam czegoś, to rzeczywiście, może źle to napisałem "że Pan Bóg próbuje nam pokazać...". Raczej to my powinniśmy na takie przypadki patrzeć w ten sposób: "nie mam aż tak źle, inni mają gorzej"

maclan napisał/a:
Na końcu tej ciężkiej próby otrzymał nagrodę, jeszcze większą niż miał przedtem.
Twierdzisz, że urodzenie następnego dziecka 'wynagradza' utratę poprzednich? W sensie, że jak bym zabiła Twoje dziecko, ale w 'nagrodę' dała Ci dwoje innych, to by było wszystko ok?
Masz rację, nie wszystko co się nam przydarza da się po ludzku wyjaśnić. Przypadek Hioba był specyficzny, wyjątkowy. Ja to rozumiem jako obraz tego, że co po ludzku wydaje się nam karą, może być np. próbą. Pozwól że przytoczę Księgę Mądrości:
"A dusze sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka*. 2 Zdało się oczom głupich, że pomarli, zejście ich poczytano za nieszczęście 3 i odejście od nas za unicestwienie, a oni trwają w pokoju. 4 * Choć nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni, nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności. 5 Po nieznacznym skarceniu dostąpią dóbr wielkich, Bóg ich bowiem doświadczył i znalazł ich godnymi siebie. 6 Doświadczył ich jak złoto w tyglu i przyjął ich jak całopalną ofiarę."

maclan napisał/a:
Nie sądzę, jeśli już to raczej zginie razem z nią.

To spójrz na Czernobyl. Przyroda sobie tam świetnie bez człowieka radzi.
Tak już została stworzona, aby radzić sobie i bez człowieka. Wystarczy tylko jakiś kosmiczny kataklizm na większą skalę niż dotychczas, (nie wiem: zderzenie się z czymś wielkim, energia Słońca itp) to nie będzie ani przyrody ani nas.

maclan napisał/a:
Dlaczego niby tylko człowiek, jako jedyny z istot żywych, potrafi dostrzec piękno tego świata, zapach powietrza po burzy, szum górskiego strumienia, zachwyt czystym, rozgwieżdżonym niebem?
Ponieważ posiadamy zdolność myślenia abstrakcyjnego wynikającą z budowy naszych mózgów.
Tak, masz rację, ale po co nam taka zdolność. Przecież szczury nie mają takiej zdolności, a podobnie jak człowiek, mogą przystosować się do nowych warunków, nawet ekstremalnych. Uważam że ta zdolność to wyjątkowy dar Pana Boga, cząstka Jego samego, bo w sumie jesteśmy Jego obrazem i podobieństwem.

maclan napisał/a:
osobiście nie spotkałem zrozpaczonego księdza czy zakonnicy

A ja spotkałam - zakonnicę na grupie terapeutycznej.
Tak, smutne to, ale napisałem że bywają i takie przypadki że ksiądz ma więcej za uszami niż najgorszy z parafian np. bywają księża pedofile. Mogą też przecież przeżywać kryzys, np. wiary.

maclan napisał/a:
Św. Matka Teresa z Kalkuty

Ta, która najprawdopodobniej defraudowała zebrane pieniądze i torturowała chorych nie podając im środków przeciwbólowych, bo jak 'cierpisz, to znaczy, że Pan Jezus Cię całuje'? W istocie była to bardzo 'mroczna' postać
No tak, słyszałem różne kłamstwa i "historie prawdziwe" o ludziach swiętych. Jedyną rzeczą którą miała nasza święta to zamienne ubranie, które prała w we wiadrze z wodą. Na cóż by jej były pieniądze, skoro wszystko co miała rozdawała ubogim, tak jak nauczał Pan Jezus.
Np. niedawno słyszałem też że Jan Paweł II był heretykiem bo spotkał się w Asyżu z przedstawicielami wszystkich religii świata...No ale cóż, są ludzie którzy za wszelką cenę chcą w naszych oczach oczernić nasze autorytety, bo jeśli nie będzie autorytetów to nie będzie ludzi świętych.

maclan napisał/a:
Może być też tak, że jest on szczęśliwy tylko tu i teraz, ale w dłuższej perspektywie i końcowym rozrachunku nie będzie już tak kolorowo (po prostu braknie mu życia, a ja dalej będę ciągnął - w wieczność )
Wieczność może okazać się potwornie... nudna. Ponadto to, jak będzie wyglądała owa wieczność zależy od kaprysu Boga, więc może wcale nie być tak pięknie. Po tym świecie chodzi wielu spełnionych ateistów. Chodzi po nim też wielu spełnionych buddystów, hinduistów, ba nawet pogan. Nawet zakładając istnienie jakiejkolwiek siły wyższej, to biorąc pod uwagę mnogość religii, statystycznie masz słabą szansę, że wierzysz w tego właściwego. ;)
A jednak wierzę. Mam nadzieję że nie pożałuję ;)

Dobrego popołudnia życzę :D

O chrześcijańskim Bogu mam bardzo złe zdanie. Dla mnie to wygląda tak:
Obrazek

Smutne




 
 
 
W co i dlaczego wierzycie?
Delphi 
Delphi



Wiek: 27
Dołączyła: 03 Lip 2017
Posty: 1316
Skąd: Europa

Wysłany: 2017-11-11, 20:33   

maclan napisał/a:
największym dowodem na jego obecność jest brak jego obecności (mimo że w jakimś stopniu ZAWSZE jest obecny) w sytuacjach kiedy świadomie oddalamy się od Niego

Najlepszym dowodem na istnienie gumisiów jest, że im bardziej o nich nie myślimy, tym bardziej ich nie ma. :roll3:
maclan napisał/a:
bez względu na sytuację trzeba zaufać Panu Bogu. Jeżeli mogę ci przytoczyć barwny przykład z Pisma Świętego: poparz na sytuację opisana w drugiej księdze machabejskiej: matka wraz z siedmioma synami zostaje skazana na śmierć w męczarniach, mogła temu zapobiec spożywając wieprzowinę (!), wyrzekając się tym samym wiary zakazaną przez prawo żydowskie , ale tego nie zrobiła. Patrzyła na śmierć każdego z nich i każdego pokrzepiała, aby mężnie wytrwali do końca, nie załamała się w tak esktremalnych warunkach bo bezgranicznie ufała Bogu

Trzeba zaufać bogu, żeby pozwolił matce patrzec jak jej siedmioro dzieci jest mordowanych? A gdyby nie zaufała i zjadła schabowego, to by wszyscy żyli. Jaką odniosła korzyść? Na co to jest przykład w ogóle?
No i... czasy opisane w Biblii dawno minęły. Co mnie obchodzi co napisali w książce sprzed paru tysięcy lat, kiedy teraz ludzie umierają i cierpią bez sensu?
maclan napisał/a:
Myślę że jeżeli patrząc na kłopoty, problemy, wypadki, tragedie w sposób "tylko tu i teraz" ale na dalszą perspektywę to można popełnić błąd w ocenie sytuac

Jaką dalszą perspektywę ma 7 zamordowanych synów?




"Obojętność i lekceważenie często wyrządzają więcej krzywd niż jawna niechęć."
 
 
W co i dlaczego wierzycie?
maclan 
maclan



Dołączył: 08 Lis 2017
Posty: 103
Skąd: małopolskie

Wysłany: 2017-11-11, 22:49   

Witaj Delphi, bardzo mi miło że odpisałaś na to co napisałem :)

Pozwól że odpowiem na komentarze:

Najpierw załóżmy że Pan Bóg jednak istnieje (to kwestia wiary w to co jest ujęte w Piśmie Świętym. Co z tym idzie przełożenie swojego myślenia na takie tory, to nie kwestia dowodów naukowych). Podobnie jest z czymś czego nie widać. Np. nie sposób zobaczyć azotu w atmosferze gołym okiem, a mimo to niejako "wierzymy" nauce i naukowcom że mówią prawdę, i azot istnieje :-)

Wtedy tak, największym dowodem na istnienie gumisiów, jest brak ich obecności, kiedy o nich przestajemy myśleć i związane z nie istnieniem gumisiów konsekwencje. Podobnie jest jeśli np. z nauką matmy w szkole: załóżmy że przestajemy się jej uczyć, o niej myśleć bo nas drażni. Matma nie istnieje w naszym przyjemnym życiu bez uczenia się. Mimo to wciąż istnieje taki przedmiot, tylko nie w naszym umyśle, my zapominamy o niej, olewamy ją. Zaległości się potęgują, w końcu przychodzi sprawdzian, i co? Smutek, żal, rozpacz, płacz. ( to dowód na istnienie matmy - napisanie sprawdzianu i otrzymanie "bomby", zagrożenie z przedmiotu i rodzice wezwani do szkoły :-) A wystarczyło tylko nie oddalać się od matmy (od Pana Boga) tak bardzo i za bardzo. Na tej zasadzie bazowała moja myśl, nie wiem czy łapiesz, ale wybacz, może trochę pokręciłem,pomieszałem, to moja wina, nie potrafię w 100% wyrazić tego co myślę.

Co do dziewięciu męczenników: to czy Bóg na to pozwolił? Nie wiem. To że człowiek zabija człowieka nie musi zależeć od Pana Boga, ale od wolnej woli człowieka. trudno mówić o czyjejs śmierci skoro nie przeżyło się jeszcze własnej, nie było się w podobnej sytuacji. Ale, może przedstawię swoją myśl na innym przykładzie skoro ten uważasz za "spalony", przestarzały, z "przebrzmiałej Księgi" ;) :
Otóż hipotetycznie jesteśmy w Birkenau, ksiądz katolicki, staje przed wyborem (z resztą o ile się nie mylę, to taki przypadek miał miejsce): albo zdepcze swój różaniec i będzie żył, albo zdepczą go za niego SS-mani a on pójdzie do gazu. Podaję przykłady trochę ekstremalne ale chodzi tu po prostu o wyrzeknięcie się tego, w co się szczerze wierzy. Czyli stajemy przed wyborem: śmierć albo życie w poczuciu zdrady Kogoś najważniejszego w życiu, której to zdrady konsekwencje mogą iść w wieczność. Tu podobnie, jak u męczenników machabejskich, wystepuje kwestia wiary, wiecznej perspektywy szczęścia, nie ludzkiej logiki. Osoba patrząca na to z boku, niewierząca, bądź nieznająca sytuacji, np niewiedząca do czego służy różaniec rzeczywiście pomyśli: "idiotyczna śmierć, wystarczy tylko podeptać sznurek z nawleczonymi na niego drewnianymi kulkami i już, wystarczy dziabnąć sobie świńskie żeberko i żyjemy dalej".
:puknijsie:
A więc wiara w szczęście wieczne, albo wieczne nieszczęście.

Jaką dalszą perspektywę ma 7 synów, matka i Eleazar? Według Pisma Świętego, księgi z ponad dwóch tysięcy lat, wszyscy męczennicy automatycznie stają się świętymi, czyli przechodzą do tak pięknego świata że, cytując Pana Jezusa,: "ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, jakie wspaniałości przygotował Ojciec dla tych którzy Go miłują"
Ja wierzę słowu zawartemu w tej starej, ale pełnej mądrości księdze. Myślę też że w głębi serca każdy staje przed wyborem: albo chce żyć w nadziei, wraz z konsekwencjami na tym świecie np.wyśmianie, kpiny, oszczerstwa, a nawet prześladowanie za wiarę (konsekwencje chwilowe); albo woli bez nadziei, z zagrożeniem nieskończonymi konsekwencjami
Pozdro ;)




Ab alio exspectes, alteri quod feceris
Ostatnio zmieniony przez Sourlie 2017-11-11, 23:57, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
W co i dlaczego wierzycie?
Castro 



Wiek: 37
Dołączyła: 08 Maj 2017
Posty: 833
Skąd: Polska

Wysłany: 2017-11-12, 01:53   

maclan napisał/a:
Tak, było okrutne, ale Pierworodnych w Egipcie rozkazał zabijać Faraon a nie Pan Bóg :-)

'O północy Pan pozabijał wszystko pierworodne Egiptu: od pierworodnego syna faraona, który siedzi na swym tronie, aż do pierworodnego tego, który był zamknięty w więzieniu, a także wszelkie pierworodne z bydła.' Księga Wyjścia 12, 29.

maclan napisał/a:
Niemowlęta w Sodomie, ale i nie tylko, były same jako takie nie winne

I samo to wystarcza, żeby zamordowanie ich było zwykłym bezmyślnym aktem przemocy.

maclan napisał/a:
To człowiek sprowadził zło, cierpienie, przekleństwo i śmierć na świat, przez swoje pierwsze przestępstwo.

Adam i Ewa nie znali różni pomiędzy dobrem i złem (poznali ją dopiero po zjedzeniu owocu), a skoro nie potrafili odróżnić co jest dobre, a co złe, to nie mogli być odpowiedzialni za własne wybory. A tak poza tym, czy Ty uważasz za sprawiedliwe to, że byś poszedł siedzieć, bo Twój sąsiad obrabował bank? Za przewinienia powinna odpowiadać osoba, która ich się dopuściła, a nie brat, wujek, syn czy prawnuk.
maclan napisał/a:
może źle to napisałem "że Pan Bóg próbuje nam pokazać...". Raczej to my powinniśmy na takie przypadki patrzeć w ten sposób: "nie mam aż tak źle, inni mają gorzej"
W żaden sposób nie zmienia to faktu, że ci, co to 'mają gorzej' są wykorzystywani jak przedmioty.
maclan napisał/a:
nie wszystko co się nam przydarza da się po ludzku wyjaśnić

Tutaj sprawa jest bardzo prosta - albo uważasz, że zabicie Twojego dziecka jest ok, pod warunkiem, że dostaniesz w zamian dwoje nowych albo nie. Jeżeli nie, to nie możesz mówić, że Bóg cokolwiek Hiobowi wynagrodził.
maclan napisał/a:
Tak już została stworzona, aby radzić sobie i bez człowieka.

No to albo powyższe albo to, co pisałeś wcześniej:
maclan napisał/a:
przyroda została stworzona dla człowieka, że człowiek nie jest dla świata ale świat dla człowieka

Albo przyroda jest od człowieka niezależna albo stworzona specjalnie dla niego.
maclan napisał/a:
Tak, masz rację, ale po co nam taka zdolność. Przecież szczury nie mają takiej zdolności, a podobnie jak człowiek, mogą przystosować się do nowych warunków, nawet ekstremalnych.
Dzięki myśleniu abstrakcyjnemu nie musimy się przystosowywać do warunków zastanych, a możemy je modyfikować tak, żeby nam było w nich dobrze.
maclan napisał/a:
Tak, smutne to, ale napisałem że bywają i takie przypadki że ksiądz ma więcej za uszami niż najgorszy z parafian np. bywają księża pedofile. Mogą też przecież przeżywać kryzys, np. wiary.

Rzeczona zakonnica nie była ani pedofilką, ani nie przeżywała kryzysu wiary. Jej zaburzenia, jak to ma miejsce w większości przypadków, wynikały z doświadczeń życiowych.
maclan napisał/a:
niedawno słyszałem też że Jan Paweł II był heretykiem bo spotkał się w Asyżu z przedstawicielami wszystkich religii świata

Jan Paweł II krył księży pedofilów. Dopiero jego następcy, w szczególności obecny papież postanowili zerwać z polityką 'zamiatania tych spraw pod dywan'.
maclan napisał/a:
Np. nie sposób zobaczyć azotu w atmosferze gołym okiem, a mimo to niejako "wierzymy" nauce i naukowcom że mówią prawdę, i azot istnieje :-)

Akurat azot w atmosferze możemy oznaczyć i podać jego dokładną zawartość. Jeżeli dźgnę Cię nożem i zostanie Ci potem blizna, to wierzysz, że Cię dźgnęłam nożem czy wiesz, że to się stało?
maclan napisał/a:
Smutek, żal, rozpacz, płacz. ( to dowód na istnienie matmy
Opisywane przez Ciebie uczucia wcale nie muszą być konsekwencją oblania sprawdzaniu z matmy. Możesz mieć ów sprawdzian gdzieś i nie odczuwać absolutnie żadnych emocji związanych z jego oblaniem. Co więcej... możesz nigdy w życiu nie pisać żadnego sprawdzianu z matmy. Jeżeli przykładowo urodziłeś się z bezmózgowiem, to żaden sprawdzian z matmy Ci nie grozi. Opisany przez Ciebie przykład dowodzi jedynie tego, że zależy Ci na ocenie wystawianej Ci przez system szkolnictwa.
maclan napisał/a:
To że człowiek zabija człowieka nie musi zależeć od Pana Boga, ale od wolnej woli człowieka.
Jeżeli Bóg jest wszechwiedzący, to powołując do życia przyszłego mordercę, doskonale wie, kogo do życia powołuje. Jeżeli wiesz, że Kowalski planuje morderstwo i nic z tym nie robisz, to jesteś współodpowiedzialny.
maclan napisał/a:
Czyli stajemy przed wyborem: śmierć albo życie w poczuciu zdrady Kogoś najważniejszego w życiu, której to zdrady konsekwencje mogą iść w wieczność. Tu podobnie, jak u męczenników machabejskich, wystepuje kwestia wiary, wiecznej perspektywy szczęścia, nie ludzkiej logiki. Osoba patrząca na to z boku, niewierząca, bądź nieznająca sytuacji, np niewiedząca do czego służy różaniec rzeczywiście pomyśli: "idiotyczna śmierć, wystarczy tylko podeptać sznurek z nawleczonymi na niego drewnianymi kulkami i już, wystarczy dziabnąć sobie świńskie żeberko i żyjemy dalej".
A teraz powiedz mi... jak to świadczy o Bogu, jeżeli ów Bóg potępia na wieczność człowieka, który w tak dramatycznej sytuacji zdecydował się ratować własne życie?
maclan napisał/a:
Myślę też że w głębi serca każdy staje przed wyborem: albo chce żyć w nadziei, wraz z konsekwencjami na tym świecie np.wyśmianie, kpiny, oszczerstwa, a nawet prześladowanie za wiarę (konsekwencje chwilowe); albo woli bez nadziei, z zagrożeniem nieskończonymi konsekwencjami
Można ten dylemat widzieć też inaczej - albo ktoś postrzega rzeczywistość taką, jaka ona jest i nie opowiada sobie bajek o wiecznej szczęśliwości, albo wybiera życie w owej bajce mamiąc się wizją 'wielkiej nagrody' i podporządkowując temu urojeniu całe swoje życie i szczęście. Zakład Pascala posiada błędne założenie, że wiara nie jest związana z kosztami, a ewidentnie jest. Osoba wierząca narzuca sobie szereg ograniczeń w związku ze swoją wiarą. Co więcej, osoba wierząca może zwyczajnie nie trafić z wiarą we właściwe bóstwo i skończyć przez to gorzej niż ateista, bo nie dość, że zostanie tak samo ukarana, to jeszcze przez całe życie się ograniczała, czego ateista nie robił.



 
 
W co i dlaczego wierzycie?
Delphi 
Delphi



Wiek: 27
Dołączyła: 03 Lip 2017
Posty: 1316
Skąd: Europa

Wysłany: 2017-11-12, 07:09   

maclan napisał/a:
nie sposób zobaczyć azotu w atmosferze gołym okiem

Wielokrotnie widywałam ciekły azot.
maclan napisał/a:
Podobnie jest jeśli np. z nauką matmy w szkole: załóżmy że przestajemy się jej uczyć, o niej myśleć bo nas drażni. Matma nie istnieje w naszym przyjemnym życiu bez uczenia się.

Coś co widziałam, czego wciąż doświadczam, a potem nie zwracam na to uwagi i udaję, że tego nie ma, to zupełnie inna sprawa niż coś czego nigdy nie widziałam, coś czego nie widział nikt inny i co nijak nie wpływa na nikogo. Istnienie matematyki zostało udowodnione, więc przykład bez sensu.
maclan napisał/a:
napisanie sprawdzianu i otrzymanie "bomby", zagrożenie z przedmiotu i rodzice wezwani do szkoły

Od kiedy rodzice są wzywani do szkoły z powodu jedynki ze sprawdzianu?
maclan napisał/a:
Co do dziewięciu męczenników: to czy Bóg na to pozwolił? Nie wiem
Zakładając że istnieje i jest wszechwiedzący (wiedział o sytuacji) i wszechmogący (mógł jej zapobiec), a mimo to ludzie zginęli, to tak, pozwolił na to.
maclan napisał/a:
trudno mówić o czyjejs śmierci skoro nie przeżyło się jeszcze własnej
A znasz kogoś, kto mówił o cudzej śmierci po przeżyciu własnej?
maclan napisał/a:
stajemy przed wyborem: śmierć albo życie w poczuciu zdrady Kogoś najważniejszego w życiu, której to zdrady konsekwencje mogą iść w wieczność
A jak nazwiesz boga, który woli, żeby jego wyznawcy umierali, niż zrobili głupi gest podeptania łańcuszka z koralikami?
maclan napisał/a:
Według Pisma Świętego, księgi z ponad dwóch tysięcy lat, wszyscy męczennicy automatycznie stają się świętymi
Wszyscy są przede wszystkim martwi. Żaden nie przyszedł i nie powiedział, "ale mi dobrze w tym niebie", więc niby na jakiej podstawie ryzykować życie? Można albo do tego nieba iść po śmierci albo nie, ale żeby się o tym przekonać trzeba najpierw nieodwracalnie umrzeć.


Castro napisał/a:

A teraz powiedz mi... jak to świadczy o Bogu, jeżeli ów Bóg potępia na wieczność człowieka, który w tak dramatycznej sytuacji zdecydował się ratować własne życie?

Nie czytaj mi w myślach.

Ehh... co sprawia, że wciąż się pojawiają takie trolle?



Tak w kontekście śmierci na własne życzenie i oczekiwania za to pośmiertnych nagród.

Usunęłam separatory. | Sourlie




"Obojętność i lekceważenie często wyrządzają więcej krzywd niż jawna niechęć."
Ostatnio zmieniony przez Sourlie 2017-11-12, 10:54, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
W co i dlaczego wierzycie?
John Franky
[Usunięty]

Wysłany: 2017-12-11, 11:17   

O ile pamiętam to biblia została spisana w Babilonie. Wcześniej funkcjonowała jak dzieła homera w przekazie ustnym. Zawiera dużo naleciałości z innych kultur. Mity takie jak ten o edenie podobno funkcjonowały już w starożytnym Sumerze...
Przyglądając się dyskusji napisze w odniesieniu do tych tekstów że były one spisywane dla innej kultury i przy funkcjonowaniu innego systemu wartości więc trudno odnosić dzisiejszy światopogląd do tych treści. Osobiście irytują mnie takie próby - tak jak zauważyła to castro chrześcijanie często sami nie znają tych treści a tym bardziej historii kościoła rzymskokatolickiego która i tak została w znacznej mierze zakłamana przez te wyznania. Sam jestem zdania że dobroci (często pojmowanej w wypaczony sposób) w chrześcijanach można szukać równie skutecznie co igły w stogu siana... Jedyne co to pozostają pod silnym wpływem swojego otoczenia...
Jak to było??? nie pamiętam całości - musimy go dopaść zanim dopadnie go bóg...


<<< Dodano: 2017-12-12, 16:34 >>>


Pamiętam opowieść o trzystu Spartanach którzy na pustyni walczyli przez całą noc z persami. Wszyscy zginęli ale gdy wzeszło słońce persów ogarnęła trwoga gdy ujrzeli ogrom swoich strat. Nie wiem czy film kręcony był w oparciu o tą legendę. Myślę że ta historia skłania do refleksji - co takiego było w wychowaniu tych ludzi że oni tacy byli. Osobiście z nostalgią myślę o tego typu aktach odwagi i waleczności. Tęsknie za dawnymi kulturami z ich systemami wartości. Moja znajoma opowiadała mi że kiedyś hodowało się araby z uwzględnieniem ich dzielności. Dziś zwraca się uwagę tylko na ich wygląd. Kwestia dobra i zła jest pokraczna i najczęściej opiera się na subiektywnych odczuciach. W moim odczuciu istnieje jedynie kwestia mniejszego zła / większego dobra. Wszyscy jesteśmy ofiarami bożego planu




 
 
W co i dlaczego wierzycie?
Arek 


Wiek: 36
Dołączył: 07 Sty 2018
Posty: 8
Skąd: Europa

Wysłany: 2018-01-10, 10:43   

Chcialbym wtracic tutaj kilka slow. Po pierwsze ateizm TO NIE JEST WIARA!! Jezeli ktos daje propozycje istnienia Boga to ateista odrzuca te propozycje, ale JEDNOCZESNIE nie twierdzi ze Bog pewno nie istnieje.

Wyobrazmy sobie beczke wypelniona malymi kulkami. Osoba X(wierzaca) powie, ze wierzy ze w beczce jest parzysta ilosc kulek poniewaz tak mowi mu jej sumienie. A osoba Y(ateista) odrzuca te propozycje bo nie ma nic na poparcie parzystej lub nieparzystej liczby oczek. Mowi po prostu: Nie wiem czy w beczce jest parzysta czy nieparzysta liczba oczek! Nie bede wierzyl w zadna propozycje!

Ktos powie agnostyk! NIE! Agnostycyzm odnosi sie do WIEDZY a ateizm i teizm, odnosi sie do WIARY. Nikt nie wie czy liczba kulek w beczce jest parzysta czy nieparzysta. Wiec i teista i ateista sa agnostykami.
Ale ktos moze powiedziec, ze wierzy iz w beczce jest parzysta liczba oczek i to odroznia ateiste od teisty.




 
 
W co i dlaczego wierzycie?
Delphi 
Delphi



Wiek: 27
Dołączyła: 03 Lip 2017
Posty: 1316
Skąd: Europa

Wysłany: 2018-01-10, 12:05   

Zgadza się. Agnostycyzm i ateizm dotyczą dwóch różnych rzeczy. Dlatego się mylisz. :D Można być jednocześnie ateistą i agnostykiem, ateistą i gnostykiem, teistą i agnostykiem albo teistą i gnostykiem. Nie możesz powiedzieć, że ateista odrzuca z definicji pewność, czy bóg istnieje, bo to dotyczy tylko ateistów agnostyków. A są przecież jeszcze ateiści gnostycy, którzy uważają, że da się rozumem pojąć kwestie bogów wszelakich i uważają, że oni tę wiedzę mają i wiedzą, że bogów nie ma.



"Obojętność i lekceważenie często wyrządzają więcej krzywd niż jawna niechęć."
 
 
W co i dlaczego wierzycie?
Arek 


Wiek: 36
Dołączył: 07 Sty 2018
Posty: 8
Skąd: Europa

Wysłany: 2018-01-10, 15:07   

Delphi napisał/a:
Zgadza się. Agnostycyzm i ateizm dotyczą dwóch różnych rzeczy. Dlatego się mylisz. :D


Masz racje!




 
 
W co i dlaczego wierzycie?
Misza
[Usunięty]

Wysłany: 2018-01-10, 18:03   

Delphi ma rację. Agnostycyzm nie odnosi się do tego czy ktoś faktycznie wie czy nie wiem. Agnostycyzm to pogląd wg którego nie możliwe jest poznanie całkowite rzeczywistości, a zatem rozstrzygnięcie czy Bóg istnieje. Wg Twojej metafory, to agnostyk uważa, że nie możliwe jest rozstrzygnięcie faktu czy ilość kulek jest podzielna przez dwa bez odnoszenia się do żadnej z opcji.
W skrócie, agnostycyzm nie odnosi się do wiedzy posiadanej, tylko do poglądu czy w ogóle istnieje możliwość rozumowego poznania odpowiedzi na to pytanie. Mogę nie być agnostykiem, być ateistą i uważać, że rozumowo można wykluczyć istnienie boga - wcale nie muszę tego dowodu przeprowadzać.




 
 
W co i dlaczego wierzycie?
Arek 


Wiek: 36
Dołączył: 07 Sty 2018
Posty: 8
Skąd: Europa

Wysłany: 2018-01-10, 22:54   

abyss napisał/a:
Delphi ma rację. Agnostycyzm nie ...


Przeciez przyznalem jej racje! Zweryfikowalem swoja zakurzona wiedze na ten temat, sprawdzajac w zaufanych zrodlach. Zostawmy juz to!!!

Ja jestem niemal pewny ze zycie po smierci istnieje, znam argumenty sceptykow na ten temat i wiem, ze sa dosc mocne. Ja jednak mysle ze po smierci dalej zyjemy, a scislej wierze w to, ze nasze ciala nie sa tak naprawde nami, to sa tylko tymczasowe "pojazdy". My mamy dusze!




 
 
W co i dlaczego wierzycie?
Acrusviel Mara
[Usunięty]

Wysłany: 2018-01-10, 23:03   

Arek napisał/a:
sprawdzajac w zaufanych zrodlach. Zostawmy juz to!!!

Czym są te "zaufane źródła"?

Cytat:
Ja jestem niemal pewny ze zycie po smierci istnieje, znam argumenty sceptykow na ten temat i wiem, ze sa dosc mocne. Ja jednak mysle ze po smierci dalej zyjemy, a scislej wierze w to, ze nasze ciala nie sa tak naprawde nami, to sa tylko tymczasowe "pojazdy".

Nadal jest to wyłącznie Twoje przekonanie, nie poparte stosownymi uzasadnieniami. Całe te dwa zdania rozbijają się o indywidualna wiarę, nie rzetelność.

Cytat:
My mamy dusze!

Poproszę o publikacje naukowe, poparte rzeczowymi dowodami na istnienie duszy. Jednoznacznie określające jej występowanie.




 
 
W co i dlaczego wierzycie?
Euphoriall 



Wiek: 34
Dołączyła: 18 Gru 2009
Posty: 10445
Skąd: świat

Wysłany: 2018-01-11, 09:44   

Acrusviel Mara napisał/a:
Cytat:
My mamy dusze!

Poproszę o publikacje naukowe, poparte rzeczowymi dowodami na istnienie duszy. Jednoznacznie określające jej występowanie.

A te słynne 21 gram to mit czy potwierdzone już to zostało naukowo? Bo przyznam, że nie wiem.




Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
 
 
W co i dlaczego wierzycie?
Delphi 
Delphi



Wiek: 27
Dołączyła: 03 Lip 2017
Posty: 1316
Skąd: Europa

Wysłany: 2018-01-11, 22:40   

Żeby coś miało masę musi być materialne. To znaczy, że piekło musiałoby być fizycznie istniejącym miejscem, a wszystkie dusze od początku wszechświata trzebaby tam upchnąć. To strrrasznie dużo ludzi. Wtedy sławne pytanie 'piekło jest egzo czy endotermiczne?' by było jak najbardziej uzasadnione.

Dlaczego przeglądarka nie zna słowa 'endotermiczne'? To jakaś wiedza tajemna?




"Obojętność i lekceważenie często wyrządzają więcej krzywd niż jawna niechęć."
 
 
W co i dlaczego wierzycie?
Acrusviel Mara
[Usunięty]

Wysłany: 2018-01-11, 22:51   

Szamanka, mało prawdopodobne. Przynajmniej ja niczego stosownego nie znalazłam. To samo tyczy się szyszynki.

Delphi, na drodze realistycznego i logicznego poznania może i ma to sens, ale czy dusza i piekło, jak i inne zagadnienia należące do świata metafizyczne, muszą poddawać się "zdrowemu postrzeganiu rzeczywistości"?




 
 
W co i dlaczego wierzycie?
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,22 sekundy. Zapytań do SQL: 13