Dołączyła: 30 Sie 2015 Posty: 112 Skąd: małopolskie
Wysłany: 2016-02-14, 15:39
Osobiście uważam, że nie istnieje żaden sposób na odkochanie się. Paradoks działa tak, że im bardziej chcemy kogoś usunąć z pamięci, tym głębiej on w nas pozostaje. Sprawa ta, bardzo delikatna, jest bardzo osobista i zależy od poszczególnej jednostki. Współczynnikiem mogą też być okoliczności, jesli ktoś był dla nas tak bardzo ważny, to totalne odsunięcie go z naszego życia jest moim zdaniem niemożliwe. Trzeba znaleźć po prostu sposób, na to, aby to nas nie bolało...tylko właśnie jaki? Kazdy ma swoje.
Sophie, Są sposoby na to. Dużo ludzi sobie z tym radzi. Niejeden z nich należy do tego grona forumowiczów. Z tym, że starając się usunąć z pamięci, to ta osoba tam zagłębia się jeszcze bardziej mogę się zgodzić. Usunięcie kogoś kto był dla nas ważny z życia, a nawet z pamięci jest możliwe. Wielu ludzi to osiągnęło. Niestety w tym ma duże znaczenie czas, jak i umysł danej osoby.
"- Pokaż mi blizny.
- Dlaczego?
- Chce zobaczyć ile razy mnie potrzebowałaś, a mnie nie było."
Dołączyła: 30 Sie 2015 Posty: 112 Skąd: małopolskie
Wysłany: 2016-02-23, 22:30
Reaper napisał/a:
Sophie, Są sposoby na to. Dużo ludzi sobie z tym radzi. Niejeden z nich należy do tego grona forumowiczów. Z tym, że starając się usunąć z pamięci, to ta osoba tam zagłębia się jeszcze bardziej mogę się zgodzić. Usunięcie kogoś kto był dla nas ważny z życia, a nawet z pamięci jest możliwe. Wielu ludzi to osiągnęło. Niestety w tym ma duże znaczenie czas, jak i umysł danej osoby.
Tak, ale są niestety historie, gdzie jednak nie dało rady tak usunąc kogoś z pamięci
Raz byłam w związku. Wymazalam z pamięci tą osobę w jeden dzień. Nie kocham. Nie potrafię się zakochać. Współczuję tym co się męczą... Trzeba chyba po prostu zaakceptować przeszłość. Pozwolić tej osobie odejść.
Można użyć sposobu na myślenie złych rzeczy o tamtej osobie. Ale ten kto ma w sobie odrobinę szacunku do siebie i innych nie postąpi tak. Ale za to można szukać zalet samotności. Jest ich dużo...
Ja uważam, że samotność ma o wiele więcej wad niż zalet.
Samotność nie jest 'ziemią obiecaną', ale uważam, że jak ktoś nie potrafi być sam, to nie będzie też umiał być z kimś w zdrowej relacji. Jak ktoś potrafi być sam, to i rozpad związku nie jest zawaleniem się całego świata. Mi podczas rozstania z byłym partnerem po 7 latach pomogło powtarzanie sobie, że miłość nie jest od tego, żeby nas unieszczęśliwiać, więc trwanie w nieudanym związku 'bo miłość' jest antytezą miłości, a nie miłością.
Ja uważam, że samotność ma o wiele więcej wad niż zalet.
Samotność nie jest 'ziemią obiecaną', ale uważam, że jak ktoś nie potrafi być sam, to nie będzie też umiał być z kimś w zdrowej relacji. Jak ktoś potrafi być sam, to i rozpad związku nie jest zawaleniem się całego świata. .
W porządku, tylko skąd wiesz, że ktoś nie potrafi być sam, skoro nigdy nie miał drugiej połówki? Chyba, że miałaś na myśli nie potrafienie bycia samemu po rozstaniu. Bo w pierwszym przypadku, to nie wiem, co trzeba potrafić w samotności.
W porządku, tylko skąd wiesz, że ktoś nie potrafi być sam, skoro nigdy nie miał drugiej połówki? Chyba, że miałaś na myśli nie potrafienie bycia samemu po rozstaniu.
Jak ktoś nigdy nie miał drugiej połówki i żyje, to ewidentnie potrafi być sam, aczkolwiek zdarza się, że tą umiejętność traci po wejściu w pierwszy związek. Wiele jest takich osób co jeszcze jednego związku nie zakończyły, a już zaczynają następny, bo przeraża ich myśl o spędzeniu 24h będąc singlem.
Weź tu powiedz osobie zakochanej na zabój, że znajdzie sobie kogoś lepszego i tam ten nie był tego wart. Ta dziewczyna jest tak zrozpaczona, że ciągle płaczę. Na dodatek koleżanki z niej się śmiały bo dowiedziały się, że rzucił ją chłopak. Żeby czegoś głupiego dziewczyna nie zrobiła bo nawet rozmowa z psycholog nic nie dała.