Dohito, grunt to znaleźć odpowiednią osobę, którą można by tą miłością obdarzyć. Nie trać nadziei. Ja też wątpiłem, ale wiem, że się da. Znam takie osoby, więc dlaczego nie? Nie umieramy ze starości, żeby nie mieć możliwości jeszcze znalezienia kogoś Poza tym nie wszyscy single są szczęśliwi.
Wiek: 29 Dołączyła: 26 Paź 2014 Posty: 103 Skąd: Europa
Wysłany: 2014-11-16, 19:19
Sealiah, o ironio mam kogoś. Powiedziałam mu, że gdyby zgodził się nieograniczać ze względu na mnie, bo zależy mi aby spełniał marzenia (np. Wyjechać za wymarzoną pracą do innego miasta) to bym mogła za niego wyjść nawet jutro. Co on na to? Śmierdzi mu to wolnym związkiem... uznał, że będzie za mną jechać spełniać moje marzenia... nie lubię osób bez ambicji bawiących się w Jezusa. I jak w piatek już miałam klarowne myśli i porządek z uczuciami tak teraz mam dosyć zabawy w związki.
Myślę, że sił ci nie zabraknie. Da się odkochać. Mogę spytać co było przyczyną rozstania?
Wiek: 32 Dołączyła: 16 Lis 2014 Posty: 54 Skąd: Europa
Wysłany: 2014-11-16, 21:53
A ja mam zupelnie inne doswiadczenie z tym szukaniem innego obiektu uczuc...
Po dluzej niz roku od rozstania poznalam kogos innego, bardzo dobrego czlowieka, ktory mnie bardzo pokochal. Przed podjeciem decyzji, czy w to wchodze, przypomnialam sobie swojego ukochanego bylego. Poczulam cos w srodku, ale rozumowo doszlam do wniosku, ze czas najwyzszy ruszyc naprzod i ze nie bedzie lepszej okazji niz ta. Wiec rozpoczelam zwiazek z czlowiekiem, ktory pokochal mnie calym sercem, ktorego rodzina mnie przyjela, zaakceptowala, pokochala. To byl piekny czas chociaz nigdy do konca nie bylam pewna czy wyzybylam sie poprzedniego uczucia.
Zycie sie tak zlozylo, ze spotkalam sie ze swoim bylym, po niemal 2 latach i choc na poczatku w ogole nie przyszlo mi to do glowy - stalo sie.... Zrozumialam, ze nigdy nie przestalam go kochac. Dowiedzialam sie, ze on rowniez nigdy nie mogl o mnie zapomniec.
Spedzilismy ktoregos razu magiczny wieczor. Nie bylo seksu, ale ta atmosfera uczucia, pragnienia, TE spojrzenia, ukradkowe dotkniecia dloni. Po tym wieczorze to bylo juz jasne, musialam zerwac ze swoim owczesnym chlopakiem-i tak, bardzo go zranic.
Z moim bylym ukochanym spadalismy glowa w dol w to uczucie, w ten "zwiazek"... Uzywam cudzyslowu, bo wiedzielismy, ze nie uda nam sie byc razem. Ja konczylam studia, musialam jechac dalej, do innego kraju, na kolejne studia, on ma prace, ktorej nie moze zostawic. Ot, takie wspolczesne rozterki.
"Wolalbym, zebys nie wyjezdzala, ale rozumiem twoje ambicje; to z toba chcialbym miec dzieci; dla mnie jestes najwazniejsza na swiecie osoba; zawsze bede cie kochac."
Jak mam teraz ruszyc naprzod? Skoro juz wiem, ze nie moge o nim zapomniec (probowalam) i ten drugi obiekt uczuc tez w niczym nie pomoze (rowniez probowalam)....
a w serce moje wstapil wiatr
i tam on zamieszkal i szumi
a domem moim stal sie las
nad lasem bija pioruny
Tym bardziej warto to zmienić. Nie podchodź do tego negatywne, bo to się u kogoś wyczuwa. Pozbądź się balastu i zacznij od nowa. Wydobądź wszystkie swoje pozytywne cechy i pozwól im działać, nic na siłę.
Najgorzej przełamać tą niechęć. To nie jest tak, że chcę i mam dobry nastrój do poznawania nowych ludzi. Potrzebuję dużo czasu aby się przestawić. Najczęściej jednak skutek jest odwrotny i jeszcze bardziej się zamykam.
Dohito napisał/a:
zaczynam wątpić czy w związku w ogóle można być szczęśliwym
W moim związku było wiele nieciekawych chwil i niepewności. Zdarzały się sytuacje, że zaczynałem wątpić w to wszystko, a mimo to kiedy to się skończyło nie potrafię się z tym pogodzić.
Bluette Jakiś czas po rozstaniu udało się nam spędzić troszkę czasu na imprezie, trochę wypiliśmy i zaczęła się do mnie "kleić". Usłyszałem wtedy, że dalej kocha, ale nie możemy być razem. Niedługo potem wyszedłem. Bałem się, że zmieni zdanie.
Wiesz czego teraz żałuję? Że mam pewne zobowiązania, które trzymają mnie tutaj, bo najchętniej to uciekłbym na drugi koniec świata. Zmienił całe swoje życie, otoczenie. Cóż, nie bardzo jestem w stanie Ci pomóc, bo sam poszukuję odpowiedz na to pytanie. Kiedy je znajdę napiszę.
Wiek: 32 Dołączyła: 16 Lis 2014 Posty: 54 Skąd: Europa
Wysłany: 2014-11-16, 22:38
Maksym, raczej nie szukalam odpowiedzi, bo wiem, ze jej nie ma. Sa chyba takie stany, ktore trzeba przezyc i juz. I pomimo, ze jest teraz bardzo ciezko-to niczego nie zaluje.
Nam obojgu, Maksym, zycze przede wszystkim sily.
a w serce moje wstapil wiatr
i tam on zamieszkal i szumi
a domem moim stal sie las
nad lasem bija pioruny
spotkalam sie ze swoim bylym, po niemal 2 latach i choc na poczatku w ogole nie przyszlo mi to do glowy - stalo sie.... Zrozumialam, ze nigdy nie przestalam go kochac.
Ja uważam, że jeśli jest nieodwzajemniona i właściwie nie ma wielkich szans... Nie warto sobie psuć nerwów (chyba, że jesteś masochistą - jak ja, całkiem serio). A jak sie odkochać... Przeanalizuj jej osobowość, wady, na pewno nie jest idealna. Jakoś ten obraz trzeba zburzyć, bo inaczej bedzie sobie tkwić w głowie i tkwić.
Axxie, tutaj się nie zgodzę, moim zdaniem nawet nieodwzajemnione zakochanie może przerodzić się w coś więcej. Tylko kwestia czy starczy własnych sił i samozaparcia. Z doświadczenia wiem że jest to możliwe do zrealizowania . Chociaż też prawda w jednej rzeczy, to potrafi być bolesne.
Złośnica, haha, to już jest ekstremalny przypadek . Chociaż nie ukrywam że w dzisiejszych czasach internetu, fejsbuka i szastania swoją prywatnoscią coraz częstszy.