Wiek: 28 Dołączyła: 30 Gru 2015 Posty: 395 Skąd: Polska
Wysłany: 2015-12-30, 15:25
Nie mogę znieść samotności, ale sama nie mam innym nic do zaoferowania. Myślę, że mam dobrych przyjaciół... ale wydaje mi się, że sama jedynie ich ranię. Dlatego niedawno odsunęłam wiele ludzi. Czuję się jak ścierwo. Może jestem toksyczną osobą? Nie wiem, nie wiem, nie mam pojęcia, nic już nie wiem, nic nie pamiętam. Spróbuję do nich wrócić, gdy chociaż dowiem się, kim jestem. I czy jestem. I jak być. I wtedy też się dowiem, co się stało... z kimś... wyjątkowo dla mnie ważnym. Teraz... nie mogę.
Wiek: 28 Dołączyła: 30 Gru 2015 Posty: 395 Skąd: Polska
Wysłany: 2015-12-30, 21:39
Okej, wiem już, co się z tą osobą stało. Żyje. Uratowali ją. Achhhh, dowiedziałam się też, że:
a) manipuluję ludzi emocjonalnie
b) I am abusive.
Konkluzja: BYE.
Żartuję.
To o manipulowaniu powiedziała mi osoba, która mnie nie znosi, może nawet nienawidzi... Cóż, mi powiedziała, że nic ją nie obchodzę, ale. Czuję zgniliznę.
Punkt B to coś, co powiedziała mi przyjaciółka... Powiedziała, że mój błąd polega na tym, że próbuję zatrzymać ludzi przy sobie czy tego chcą, czy nie. I że kiedyś sama też taka była i... że da się z tego wyjść. Cóż, myślę, że jest dla mnie szansa. Ale minie bardzo dużo czasu, zanim chociaż się odnajdę... Ach, możliwe że jestem dużo bardziej spaczona niż kiedykolwiek sobie wyobrażałam...
Ja jestem okropnym człowiekiem, ale mam zaje*tego przyjaciela. W sumie sytuacja wygląda tak, że żyjemy w dwóch rożnych światach światopoglądowych i część tego czym się zajmuję rozwalała mojego przyjaciela, a nawet jego związek. Ja byłem gotowy go zostawić zniknąć i odejść, ale on do tego nie dopuścił, postawił nawet na szali swój związek i dalej jesteśmy przyjaciółmi. W sumie to jedyny taki człowiek, bo całej reszcie zazwyczaj pozwalam odejść natychmiast po tym jak im pomogę, często postrzegam samego siebie jako pług na cudzej drodze życia, który daje wizję lepszej przyszłości, a w momencie gdy zaczynam być dla ludzi toksyczny znikam.
Ostatnio zmieniony przez 2016-01-21, 08:57, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 28 Dołączyła: 30 Gru 2015 Posty: 395 Skąd: Polska
Wysłany: 2016-03-14, 13:54
Muszę pozbyć się jeszcze trzech osób i droga wolna. Z jedną będzie problem, ale mam nadzieję, że dam radę sprawić, aby mnie znienawidziła. Wszyscy inni są na tyle stabilni emocjonalnie, że powinni sobie z tym poradzić.
Wiek: 28 Dołączyła: 30 Gru 2015 Posty: 395 Skąd: Polska
Wysłany: 2016-03-14, 14:19
Naamah, hmm, w sumie to cały czas chodzę do specjalistów. Terapia co tydzień, w tym tygodnia następna wizyta u psychiatry. Do szpitala już nie chcę, bo nie wierzę, że może to coś zmienić (jakiś czas temu próbowałam).
Ciągle odsuwam od siebie ludzi... Doszło nawet do tego, że z kimś się spotykam to staram się aby trwało ona jak najkrócej, ale z jednej strony przez większość czasu nawet nie wiem o czym mam z kimś rozmawiać... Nie nawiązuje zdrowych relacji, w otoczeniu zazwyczaj tylko słucham rzadko się odzywam... Nawet gdy ktoś mnie, że tak powiem zaczepi odpowiadam zdawkowo...
Gdy przeglądasz się w lustrze i masz ochotę je stłuc, to nie lustro trzeba zniszczyć, to ciebie trzeba zmienić.
Najgorsze w piekle to nie palący ogień, wieczność męczarni, utrata łaski bożej czy poddanie torturom. Najgorsze w piekle jest to, że nie wiesz, czy już się w nim nie znajdujesz.
Wiek: 28 Dołączyła: 30 Gru 2015 Posty: 395 Skąd: Polska
Wysłany: 2016-03-14, 20:49
Nightmare, ja potrzebowałam miesiąca, a jeszcze nie jest pozamiatane. Naucz mnie swoich ścieżek.
A tak na serio to cierpię jak cholera, ale śmieję się jak idiotka, bo nie potrafię sobie radzić z problemami.