tą rozmowę zaliczyłam do worka jednych z najgorszych wydarzeń w życiu...
czułam się tak... poniżona po niej?
zawiedziona nimi?
z drugiej strony czego się można było spodziewać...
ja wiem, że to jest nienormalne... ale nawet boję się opisywać to, po prostu nie chcę odtwarzać tego wspomnienia
czuję wstręt ?
nie poruszamy tego tematu
zresztą oni pewnie myślą, że to było kiedyś, dawno...
nic ich to nie obchodzi
była jedna rzecz, którą mogli dla mnie zrobić, prosiłam, ale nie zrobili
miałam powiedzieć im najważniejszą sprawę życia, zwierzyć się z poważnego problemu, a oni byli tak zniecierpliwieni, zachowali się... nigdy przenigdy nie powierzyłabym czegoś tak intymnego osobom tak chamskim w stosunku do mnie w tamtym momencie!
ale okoliczności były takie, że musieli wiedzieć, niestety ;(
mówię: nie żałuję, ale nigdy więcej
lit.
Edit by Sadu
Ostatnio zmieniony przez 2010-01-19, 21:06, w całości zmieniany 1 raz
Ja powiedziałam mojej mamie.
Zabierałam się do tego bardzo długo.
Nie zrozumiała. Dostałam w twarz, krzyczała, płakała, obwiniała mnie o to, że niszczę jej życie i robię jej kłopot. Mówiła mi, że jestem chora, nienormalna i powinni mnie zamknąć. Rąk nie chciała widzieć.
Powiedziała jeszcze, że jeśli tak bardzo lubię ból to ona może zacząć mnie bić regularnie, może mi to wystarczy zamiast krojenia mojego ciała.
Powiedziałam jej po tym, że bez łaski, sama sobie poradzę.
Nie radzę sobie, ale ona myśli, że tak.
Teraz to jest temat "nic". Nic nie było, nie wspominamy, nie myślimy...
Zawiodłam się na niej bardzo. Prawda jest jednak taka, że spodziewałam się głównie tej reakcji, zakładałam, że tak właśnie będzie... Przecież ją znam...
Nie zrozumiała. Dostałam w twarz, krzyczała, płakała, obwiniała mnie o to, że niszczę jej życie i robię jej kłopot. Mówiła mi, że jestem chora, nienormalna i powinni mnie zamknąć. Rąk nie chciała widzieć.
O kurczę... A dlaczego zdecydowałaś się powiedzieć, skoro piszesz, że spodziewałaś się takiej reakcji?
Notty napisał/a:
Powiedziała jeszcze, że jeśli tak bardzo lubię ból to ona może zacząć mnie bić regularnie, może mi to wystarczy zamiast krojenia mojego ciała.
Krew się we mnie gotuje gdy coś takiego czytam.
Ludzie to są jednak jebn....ci.
Sorry, wiem, że to Twoja matka, ale ma nierówno pod sufitem.
Stwórca jej empatii poskąpił.
Weź, dorośnij (w sensie osiągnij wiek pełnoletni) i wiej stamtąd.
Obiecałam na terapii... Byłam w tym całkiem sama, moja pani psycholog mówiła, że zrozumienie i wparcie bliskiej osoby pomoże mi z tego wyjść. Nie wierzyła mi za bardzo, kiedy powtarzałam jej, że nikt tego nie zrozumie.
"Żadna matka nie zostawiłaby swojego dziecka samego w takim problemie!"
Wiedziałam jak to się skończy... Mimo to, gdzieś we mnie była jeszcze maleńka, bzdurna nadzieja, że tym razem się mylę.
Nie myliłam się. Jakoś w kwestii mojej mamy nigdy się nie mylę.
Po tym więcej nie spotkałam się z panią psycholog.
Notty, tak to już jest, jak moja się dowiedziała to miałam więcej siniaków niż blizn na sobie
i od tamtego czas nie ma takiego tematu.
Prawda jest taka, że musisz się z tym pogodzić, i liczyć tylko na siebie, ona Ci nie pomoże... no, chyba że coś zrozumie (zawsze możesz mieć taką nadzieję)...
Nie wiem czemu, moja uważa że to jej zrobiłam krzywdę, wstyd...
Jeśli chodzi o aa to mam wrażenie, że moja jest z innej planety, nigdy tego nie pojmie... a najśmieszniejsze jest, że sama się leczy psychiatry...
Notty, tylko nie obwiniaj siebie za jej reakcję...
Ostatnio zmieniony przez Camaleao 2010-02-13, 18:25, w całości zmieniany 3 razy
to dobrze, ja się z tym męczyłam parę lat... a to totalnie nie potrzebne. Jest tylko gorzej. A przecież nie mamy odpowiedzialności za to..
nawet jeśli spodziewaliśmy się takiego zachowania...
Ja mam teraz inny problem, tak jak kiedyś bałam się i ukrywałam z tym przed matką, tak teraz uciekam przed mężem... nie żebym się teraz cięła, ale chodzi mi ogólnie o aa, o moje problemy..
jak tak można, przecież to jest powierzenie jednego z często najbardziej skrywanych sekretów... Notty, to jest jej problem, ze nie rozumie, a Ty może poszukaj sobie innej psycholog, skoro do tej już nie chcesz iść... ważne, byś nie była z tym zupełnie sama... oczywiście zawsze masz nas
"Żadna matka nie zostawiłaby swojego dziecka samego w takim problemie!"
Tracy napisał/a:
Pani psycholog jest pewnie z dobrego domu.
Nienawidzę takich sytuacji...
Notty, jestem pełna podziwu, że to zrobiłaś. W życiu bym nie powiedziała o tym, moja matka się sama dowiedziała. Znaczy zauważyła. Mi by to chyba przez usta nie przeszło...