Fakt, źle zrozumiałem grupę docelową. Aby przyciągnąć te osoby nazwa musi być bardziej konkretna. W takiej sytuacji wg mnie rękaw też odpada.
W kwestii pedagog/psycholog szkolnej, to raczej nie będzie łatwe. Ci, którzy nie chcą tematu ruszać zdania nie zmienią i nie dopuszczą do jakichś działań, zaś ci którzy się zgodzą pewno orientują się już w temacie.
Jednak wydaje mi się że nauczycieli może to zainteresować. Choć to tylko moje zdanie. Co nie zmienia faktu, że pomysł fajny i że mogę pomóc
I've come to bring U hell..
Psycholog nie ocenia. Psycholog analizuje każdą opcję.
KrakóW/LubliN
Aby przyciągnąć te osoby nazwa musi być bardziej konkretna. W takiej sytuacji wg mnie rękaw też odpada.
A mi się Długi Rękaw właśnie podoba - chyba nawet bardziej widzę dla tej inicjatywy taką nazwę niż skonkretyzowaną. Doprecyzowanie tego, co jest celem stowarzyszenia znajdzie się w rozwinięciu nazwy (o czym też było pisane wyżej), tam też pojawią się konkrety. Jako nazwę widzę coś krótkiego, coś co byłoby w stanie zaintrygować potencjalnego odbiorcę i jakoś naprowadzałoby na obszar działań stowarzyszenia, ale niekoniecznie od razu zdradzająca to, czym będziemy się zajmować. Dlatego myślę, że Długi Rękaw nadaje się idealnie.
Dołączył: 18 Gru 2009 Posty: 388 Skąd: ...w nim ta moc ?..
Wysłany: 2014-08-09, 23:48
No tak, też tak sądziłem... Ale czy taka nazwa przyciągnie grupę do której jest kierowany ten program ? Nauczycieli? Pedagogów ? Lekarzy ? Z tymi ostatnimi baardzo wątpię. Co innego młodzież.
I've come to bring U hell..
Psycholog nie ocenia. Psycholog analizuje każdą opcję.
KrakóW/LubliN
Rudy kot nie kojarzy się od razu z tym, z czym powinien i to w sumie jest fajne... Na pierwszy rzut oka nazwa 'od czapy', natomiast Długi rękaw... jakoś za bardzo mi się z modą kojarzy. Jak dla zakładu krawieckiego.
Ehh, przepraszam, Oyakaell, chyba byłam dla ciebie niemiła. Nie chodzi o to, że nie wiem jak mogłabyś pomóc. Bardzo się cieszę, że chcesz i tak, mogłabyś. Tylko, że do etapu, do którego mam masę chętnych do pomocy tj. roznoszenia ulotek, plakatowania, jeszcze bardzo daleka droga.
I jeśli masz jakiś pomysł... i to się tyczy wszystkich, którzy by chcieli zrobić 'coś', to zapraszam do dyskusji. Dogadamy szczegóły i będziesz działać i realizować własny plan. Bo wiecie, ja nie jestem jakimś nauczycielem z przerostem ambicji, który napisał własny program nauczania i po przyklepaniu przez dyrekcję ma listę zadań do realizacji. A wy nie jesteście uczniami, którzy ochoczo się poddają ciekawym zabiegom tegoż nauczyciela. Jeśli coś ma z tego wyjść sami uczestnicy tego całego majdanu muszą to tworzyć... od zera, a nie realizować gotowy plan. Plan się sam nie stworzy.
Być może zabiłam trochę entuzjazmu w narodzie. Przepraszam.
<<< Dodano: 2014-08-13, 15:05 >>>
Wielbię tę panią:
Szczególnie polecam fragment mniej więcej 18:45 - 20:00
Nikt nie będzie mógł pomóc, dopóki nie uzbieramy 15 osób.
Cieszę się z zapału do pomocy, ale od razu prosiłbym o przynajmniej wstępne zaznaczenie chęci członkostwa.
Jakże wspaniałym tworem jest człowiek! Może chuchać na dłonie, aby je ogrzać i dmuchać na zupę, by ją ostudzić.
Ja też się zgłosiłam, z tym, że na razie moje członkostwo zostało wstrzymane/odrzucone. Nie podoba mi się, że mój poprzedni post w tym temacie został usunięty przez zarząd i zamiast konkretnych wyjaśnień dostaję jakieś enigmatyczne tłumaczenia, że nie jestem w tym stowarzyszeniu mile widziana i moja obecność może zagrażać czyjemuś bezpieczeństwu...
Nie wiem zresztą, dlaczego moje prywatne relacje z kimkolwiek miałyby wpływać na sprawy stowarzyszenia.
Oczekuję na jak najszybsze przyjęcie, odmawianie komukolwiek członkostwa w stowarzyszeniu jest niezgodne z polskim prawem. I liczę na to, że ten post dotrze do jak najszerszej liczby osób, zanim zostanie po raz kolejny usunięty przez zarząd.
Ja też się zgadzam z Fosterem. Uważam, że jedynym sposobem w tym momencie na rozwiązanie tej sprawy jest powiedzenie prawdy o co chodzi... i zastanowienie się wspólnie jak to można rozwiązać. Choroba chorobą i objawy objawami, ale stowarzyszenie nie może być pod władzą choroby ich członków, a członkowie, jeżeli mają działać i wypowiadać się na temat funkcjonowania stowarzyszenia, to nie powinni się czuć zastraszeni. A ja właśnie w tej chwili tak się czuję... zastraszona... Nie chcę podejmować działań, które uważam za błędne i szkodliwe, tylko dlatego, że boję, że ktoś sobie zrobi krzywdę.