No bo taka jest prawda. Sami zobaczcie: przecież są zwierzęta silniejsze od nas i nie zniszczyły Ziemi tak jak my, przez nie nie globalnego ocieplenia czy smogu nad miastami. GMO to też my, wymieranie gatunków i wiele innych. Ach ci ludzie...
Najbardziej jednak odrazą napawa mnie fakt, że zwierzęta nigdy nie zabijają się z powodu zwykłej, chorej chęci mordu.
Robią to by jeść, bronić swojego terytorium... Ale nie żeby sprawdzić, jak to jest kogoś zabić.
Od jakiegoś czasu czuję wstręt do ludzi. O ile nie przeszkadza mi ich obecność, to rozmowa z nimi, ich zarzuty czy nawet miłe słowa są dla mnie odrażające. Irytują mnie, nie chcę na nich patrzeć. Nigdy nie było aż tak źle. Myślałam, że w ogóle ich nie zauważam, bo tak przez ostatnie miesiące było, ale teraz niemiłosiernie mnie wkurzają. Na forum to mi aż tak nie przeszkadza, bo nie widzę Was bezpośrednio face to face.
Też czuję odrazę do świata, jednak w innym znaczeniu. Interesuję się biologią i chemią, kiedyś mnie to bardzo fascynowało. Teraz jestem przerażona tym, jak działa wszechświat. Kiedy tylko pomyślę o tym jak bardzo głupimi i nierozwiniętymi istotami są ludzie, jest mi źle. Ulegamy najprostszym pokusom, wykazujemy zalążki empatii, ale w chwilach zagrożenia martwimy się tylko o siebie. Od dłuższego czasu potrafię patrzeć na świat tylko z perspektywy chemicznej, nawet miłość przestała mieć dla mnie duże znaczenie, bo wiem, że w moim mózgu po prostu wydzielają się substancje odpowiadające za przywiązanie do drugiej osoby. Nie umiem cieszyć się, że jestem człowiekiem. Najgorsze jest to, że ludzie ignorują mnie po poznaniu mojego wieku. Gdybym była o 20 lat starsza, zapewne ktoś by się tematem zainteresował, ale gdy widzi, że rozmawia z 15-latką, od razu mnie lekceważy. "Przecież ty nic nie wiesz o życiu. Jesteś za młoda! Nie próbuj udawać mądrej i dorosłej, idź lepiej odrabiać swoją pracę domową i obejrzeć wieczorynkę. Zostaw sprawę dorosłym." Szkoda tylko, że brzydzę się tą obiecywaną "mądrością w dorosłości". Gdyby od poziomu inteligencji zależał wiek, ludzie nie wywoływaliby bezsensownych wojen nie niszczyliby naszej planety dla własnych zachcianek.
Kiedy tylko pomyślę o tym jak bardzo głupimi i nierozwiniętymi istotami są ludzie, jest mi źle.
Jesteśmy dominującym gatunkiem na tej planecie. Nie mamy naturalnych wrogów. Natura to nie edeńska utopia, gdzie wszystko żyje w zgodzie i harmonii. Równowaga dynamiczna przyrody jest okrutna i nieubłagana.
Alik napisał/a:
Ulegamy najprostszym pokusom, wykazujemy zalążki empatii, ale w chwilach zagrożenia martwimy się tylko o siebie.
To, że mamy zdolność do abstrakcyjnego myślenia nie oznacza, że nie jesteśmy zwierzętami. Mamy popędy i instynkty jak każde zwierzę. To nie jest złe, bo natura nie zna pojęcia moralność. To jest nasz ludzki, abstrakcyjny wymysł.
Alik napisał/a:
Gdyby od poziomu inteligencji zależał wiek, ludzie nie wywoływaliby bezsensownych wojen nie niszczyliby naszej planety dla własnych zachcianek.
Nie mamy naturalnych wrogów, więc o niszę ekologiczną walczymy sami ze sobą. Wojny nie są bezsensowne, ktoś zawsze na nich zyskuje. Można je uznać za niemoralne, ale tam gdzie jest zysk, tam jest sens. Co zaś się tyczy niszczenia planety... to nie jest tak, że ją zabijamy... my po prostu czynimy ją niezdatną do życia dla nas i podobnych gatunków, ale życie i natura sobie poradzą. Po nas przyjdą inne gatunki, dostosowane do tego środowiska, w którym przyjdzie im żyć.
Może zostanę zhejtowana, może nie, ale uważam, że to dobrze, że na świecie pojawiają się takie katastrofy. Znaczy... to może nie bezpośrednio dobre, ale ważne dla systemu całego świata. Ludzie muszą umierać, nie zawsze śmiercią naturalną. Zaraz pojawią się komentarze ,,a co, gdybyś ty była na miejscu rodziny?". To z pewnością musi być dla nich ciężkie przeżycie. Nigdy nie przepadałam za światem ani samym człowiekiem. Najgorsza jest chyba ta nasza bezsilność, o czym mówi mój cytat.
,,It's not catastrophes, murders, deaths, diseases, that age and kill us; it's the way people look and laugh, and run up the steps of omnibuses."- Virginia Woolf
Albo mnie nie zrozumiałaś, albo znowu dałam popis moim ,,zdolnościom pisarskim" (pewnie i jedno i drugie) bo nie miałam w ogóle na myśli tego, że śmierć nie powoduje śmierci. (?)
,,It's not catastrophes, murders, deaths, diseases, that age and kill us; it's the way people look and laugh, and run up the steps of omnibuses."- Virginia Woolf
Cytat mówi o tym, a właściwie ja go tak interpretuję, że najgorsze nie jest samo zło, a ingnorancja zła. Spójrz na cytat całościowo, zamiast skupiać się na wybranej części Problemem nie są wypadki, śmierć, czy inne katastrofy, tylko to, że nic w związku z tym nie robimy, bo inaczej dalej będą miały one miejsce.
,,It's not catastrophes, murders, deaths, diseases, that age and kill us; it's the way people look and laugh, and run up the steps of omnibuses."- Virginia Woolf
Wiek: 22 Dołączyła: 13 Sie 2016 Posty: 403 Skąd: dolnośląskie
Wysłany: 2016-09-06, 23:19
Ja też nienawidzę ludzi, do tego stopnia, że nie lubię jak ktoś do mnie mówi "człowieku", dla mnie to obraza. I zachodzi to tak daleko, że nie przyznaję się do ludzkich genów. Bo to się zgadza, zwierzęta nie niszczą siebie nawzajem, jeśli zabijają to po to, by przeżyć, a nie by się pobawić. A poza tym nie bawią się też niczyimi emocjami ani nie plotkują. Fakt, walczą, ale bez broni (wyjątkiem mogą być małpy). Ale już tylko człowiek używa broni, która może zniszczyć cały świat lub jego ogromną część. Poza tym zwierzęta nie walczą ze sobą bez powodu w obrębie swojego rodzaju i gatunku. A nawet jak zwierzę zabije inne, bo musi coś jeść - zrobi to szybko. Oczywiście pewnie są gatunki, które odchylają się od jednego z napisanych tu zdań, ale nie zmienia to ludzkiej natury.