Kiedy oszczędzam sobie kilku miesięcy szaleństwa hormonów, tycia i utyskiwań każdej napotkanej osoby, bo dziecko i tak umrze w ciągu góra tygodnia od porodu, też uciekam od odpowiedzialności?
Wiek: 30 Dołączyła: 03 Sie 2012 Posty: 1733 Skąd: wielkopolskie
Wysłany: 2015-04-20, 13:38
Na każdą decyzję o aborcji wpływa wiele różnorakich czynników. Dlatego nie mamy prawa oceniać kobiety, która jej dokonuje.
Chochlik napisał/a:
Kiedy oszczędzam sobie kilku miesięcy szaleństwa hormonów
Jeżeli ktoś usuwa ciążę tylko dlatego, że woli się lepiej czuć - to tak, jest to ucieczka i egoizm.
Jednak to o czym piszesz dalej jest inną sytuacją. Kobieta dokonuje aborcji, bo wiadomo, że dziecko za chwilę umrze. Skazuje się na ogromne cierpienie, które wiążę się z utratą dziecko. Dodatkowo naraża tą małą istotę na ból.
Nie jest to ucieczka. Tutaj nie chodzi tylko o to, że kobieta chce się lepiej czuć. Kieruję się innymi czynnikami, chorobą dziecka...
Jeżeli śmierć bliskich czegoś nas uczy, to przede wszystkim tego, że na świecie nie liczy się nic poza miłością.
Wiek: 30 Dołączyła: 03 Sie 2012 Posty: 1733 Skąd: wielkopolskie
Wysłany: 2015-04-20, 13:51
Chochlik, racja. Podejmuje te same działania. Jednak tutaj wybór zależy od kobiety i należy uszanować jej decyzję.
Jedna kobieta nie dopuszcza do siebie myśli o aborcji i chce urodzić dziecko, mimo tego, że za chwilę umrze. To jej decyzja - ma do tego prawo.
Inna osoba decyduje się na aborcję. Nie można oceniać danego czynu bez wzięcia pod uwagę okoliczności w jakich go dokonała.
Jeżeli śmierć bliskich czegoś nas uczy, to przede wszystkim tego, że na świecie nie liczy się nic poza miłością.
Wiek: 30 Dołączyła: 03 Sie 2012 Posty: 1733 Skąd: wielkopolskie
Wysłany: 2015-04-20, 14:28
Chochlik napisał/a:
W innych możemy?
Jeżeli ktoś usuwa ciąże tylko dlatego, że tak jest mu wygodniej, to tak, jest to zła decyzja. Jak już pisałam - należy ponosić odpowiedzialność za swoje czyny.
Chochlik napisał/a:
Nie. Albo uważasz to za morderstwo albo nie.
Uważam aborcję za morderstwo. Jednak jestem w stanie zrozumieć kobietę, która w swoim cierpieniu decyduje się na aborcję.
To tak jakby brać pod uwagę morderstwo innego człowieka bez względu na okoliczności. Kobieta zabija męża, który się nad nią znęcał. Oczywiście powinna szukać innej drogi rozwiązanie tej sytuacji. Popełniła morderstwo. Ale nie patrzymy na nią w ten sam sposób jak na osobę, która odbiera życie innym, aby się wzbogacić.
To przykład. Oczywiście owa aborcja chorego dziecka jest czymś zupełnie innym niż morderstwo męża. Chodzi mi tylko o to, że nie możemy patrzeć tylko na sam czyn. Okoliczności, w którym zaszły są istotne.
Jeżeli śmierć bliskich czegoś nas uczy, to przede wszystkim tego, że na świecie nie liczy się nic poza miłością.
Jeżeli ktoś usuwa ciąże tylko dlatego, że tak jest mu wygodniej, to tak, jest to zła decyzja. Jak już pisałam - należy ponosić odpowiedzialność za swoje czyny.
Czyli decyzja może być albo zła albo niemożliwa do oceny? Nie może być dobra?
Mam ponosić konsekwencję mojego czynu w postaci zawodnej antykoncepcji? To w ogóle jest mój czyn?
Motyl napisał/a:
To tak jakby brać pod uwagę morderstwo innego człowieka bez względu na okoliczności. Kobieta zabija męża, który się nad nią znęcał. Oczywiście powinna szukać innej drogi rozwiązanie tej sytuacji. Popełniła morderstwo. Ale nie patrzymy na nią w ten sam sposób jak na osobę, która odbiera życie innym, aby się wzbogacić.
Poproszę inne porównanie. Tutaj mamy męża sadystę lub chciwość kontra płód, który nijak nie jest niczemu winien.
Wiek: 30 Dołączyła: 03 Sie 2012 Posty: 1733 Skąd: wielkopolskie
Wysłany: 2015-04-20, 14:45
Cytat:
Czyli decyzja może być albo zła albo niemożliwa do oceny? Nie może być dobra?
Według mnie pozbawienie innej istoty życia nie może być dobre. Morderstwo jest złe. W niektórych przypadkach odpowiedzialność moralna spada. Czy morderstwo w samoobronie jest dobre? Morderstwa nie można nazywać dobrym. Jeżeli walczymy o własne życie jest po prostu konieczne.
Cytat:
Poproszę inne porównanie. Tutaj mamy męża sadystę lub chciwość kontra płód, który nijak nie jest niczemu winien.
Jasne. Jak pisałam, są to dwie różne sytuacje. Jednak chodzi o okoliczności. Okoliczności mają znaczenie. Nie możemy patrzeć na czyn bez brania pod uwagę jego motywów. Tak jest ze wszystkm.
Jeżeli śmierć bliskich czegoś nas uczy, to przede wszystkim tego, że na świecie nie liczy się nic poza miłością.
Wiek: 27 Dołączyła: 04 Sie 2015 Posty: 254 Skąd: Polska
Wysłany: 2015-05-26, 17:04
Temat trochę nieaktywny ale ostatnio jadąc autobusem obiła mi się o uszy dyskusja dwóch moherów, które szykanowały jakąś swoją młodszą sąsiadkę (tyle wyłapałam), która poroniła. Niby nic do tematu ale poszły dalej i gorąco oczerniały kobiety, które oddają się aborcjom.
Moim zdaniem aborcja powinna być legalna, niezależnie od tego co może być jej przyczyną. Wiem, wiem jak to brzmi i wygląda, wiem, że inne osoby mogą poczuć się urażone. Wiem też jak to by wyglądało, gdyby nastolatka usunęła ciąże, ponieważ nie była jej na "rękę", a bawić chce się nadal. Ale z innej perspektywy, nieładnie pisząc, to najlepsze co by mogła zrobić. Bo jak widzicie to w innym przypadku? Dziecka nie chciała, może ciąże donosić, a dziecko oddać do adopcji. A kto zechce to dziecko? Przecież nie jest tak, że taki bobas trafiający do bidula jest automatycznie adoptowany. Gdyby tak było, to te domy dziecka byłyby... puste? Mniej zapełnione? W takim wypadku i dla tej niedoszłej matki, jak i dla dziecka aborcja jest najlepszym rozwiązaniem. Nikt nie chce mieć niechcianego dziecka, a żadne dziecko nie chce czuć się niechciane i niekochane.
W przypadku, gdy życie matki jest zagrożone, czy zapłodnienie jest na skutek gwałtu, to już czysta formalność i nawet nie widzę potrzeby by się o tym rozpisywać.
Nie jest tak, że to moje zdanie ukształtowało się tak, a nie inaczej, bo sama dzieci nie lubię i mieć ich nie chce. Patrzę na to całkiem obiektywnie i nie widzę w tym nic złego.
Mnóstwo ludzi. Im młodsze dziecko, tym bardziej pożądane.
Necrocaine napisał/a:
Przecież nie jest tak, że taki bobas trafiający do bidula jest automatycznie adoptowany.
Oczywiście, że nie. Procedury adopcyjne celowo są wydłużane, żeby "oczekiwanie na adopcję trwało mniej więcej tyle czasu, co na własne dziecko".
Necrocaine napisał/a:
Gdyby tak było, to te domy dziecka byłyby... puste? Mniej zapełnione?
Nie wiem czy sobie zdajesz sprawę, ale żeby dziecko mogło być adoptowane, to poza chętną rodziną musi jeszcze być "przeznaczone do adopcji". Ogromna większość dzieci w sierocińcach posiada biologicznych rodziców i zanim się im odbierze prawa (jeśli w ogóle się to uda) może upłynąć mnóstwo czasu.
Poza tym w opisywanym przez ciebie przypadku dziewczyna może śmiało zastosować adopcję ze wskazaniem, która dość mocno ułatwi sprawę.
Wiek: 27 Dołączyła: 04 Sie 2015 Posty: 254 Skąd: Polska
Wysłany: 2015-05-26, 17:37
Oczywiście, wiem, że im młodsze dziecko, tym szybciej zostanie adoptowane ale nie oszukujmy się, to jest tylko część. Reszta z nim w domu dziecka spędza swoje dzieciństwo, dorasta, aż do pełnoletności. To nie są suche fakty, niestety.
Cytat:
Nie wiem czy sobie zdajesz sprawę, ale żeby dziecko mogło być adoptowane, to poza chętną rodziną musi jeszcze być "przeznaczone do adopcji". Ogromna większość dzieci w sierocińcach posiada biologicznych rodziców i zanim się im odbierze prawa (jeśli w ogóle się to uda) może upłynąć mnóstwo czasu
Właśnie mniej więcej do tego się "doczepiłam". Mnóstwo dzieciaków czeka tak i czeka, ponieważ rodzice biologiczni potrafią nie zrzeknąć się praw do dzieci, mało tego, wystarczy, że taki "rodzic" odwiedzi to swoje dziecię raz na rok w bidulu i dziecko do adopcji przeznaczone nie będzie nadal, ponieważ de facto ma rodzica, który się nim "interesuje", nazwij to jak chcesz.
Nie masło maślane, a prawda
Kwestie moralne każdy powinien rozegrać w swojej głowie, moim zdaniem każdy ma prawo robić ze swoim ciałem co chce. Chore jest stawiać kobietę w sytuacji bez wyjścia, dlatego, że ma się inne poglądy, jej ciało jej głos.
Wchodzę na krawędź, jak wtedy, gdy byłam ptakiem.
Błękit był zaproszeniem wtedy, dzisiaj czerń jest rozkazem...
gdyby nastolatka usunęła ciąże, ponieważ nie była jej na "rękę", a bawić chce się nadal.
Takie smarkule, które mówiąc brzydko, puściły się na imprezie, będąc zbyt głupie by zdać sobie sprawę z konsekwencji... nie powinny mieć prawa do aborcji. Naważyły sobie piwa, to niech je teraz piją. Gdy taka nastolatka, co dopiero dowiedziała się czym jest seks powinna ponosić konsekwencje za swoje czyny, a nie "usuwać bo nie będzie mogła już się bawić na imprezach.".
Jestem w tych sprawach neutralny. Popieram aborcję w pewnych przypadkach, takich jak gwałt, zagrożone życie matki, nieuleczalna choroba dziecka. Nie widzę jednak powodu, by pozwolić na aborcję ludziom, którzy po prostu dziecka "nie chcą". Przez takie coś społeczeństwo staje się beztroskie i bardziej nieodpowiedzialne. Nie powinno tak być.
Trudno mi się trochę wypowiedzieć w tym temacie, bo przecież dziecka mieć nie chcę. Ojcem nie zostanę, więc jaki tego sens? Jednak stawiając się w takiej sytuacji, gdyby właśnie dziecko miało urodzić się z wrodzoną wadą genetyczną, przez którą cierpiałoby przez całe życie/umarło szybko, lub gdy życie matki jest zagrożone, dziecko zostało poczęte w wyniku gwałtu, zgodziłbym się na aborcję. W przypadku argumentacji typu "bo mam całe życie przed sobą, karierę, chcę się wyszaleć, był to przypadek" nigdy bym się tego nie podjął.
Generalnie gdyby była aborcja całkowicie legalna, nie miałbym nic przeciwko. Miałbym swoje zastrzeżenia, które wymieniłem wyżej, ale jest to sumienie przyszłych rodziców. To oni będą zżerani przez wyrzuty sumienia (bądź nie będą) - mnie nic do tego. Każdy powinien dbać o swój interes, a ingerowanie w czyjeś sumienie i działania jest głupotą, bo w takich sprawach to każdy o siebie dbać powinien.