marta.kolacka, miałam już kiedyś leki na schizofrenie... ale musiałam przerwać. Można powiedzieć, że zostałam zmuszona do przerwania leczenia. Miałam spokój i to znów wraca...
Buka przede wszystkim lęki to nie koniecznie schizofrenia. Leczenie farmakologiczne czasem trzeba powtarzać by było skuteczne. Skoro wcześniej pomogły Ci, to czemu teraz masz się męczyć?
tak, wiem jednak zostałam tak zdiagnozowana... Leczyłam się chyba ze 3 albo 4 razy. Terapie też mam za sobą. Kilka, różnych. Pomagało, bardzo... czemu się teraz męczę - bo mąż się nie zgadza na leczenie. Mówi, że to ja sobie sama wymyśliłam, że sama to sobie wkręcam.
Nie daje mi kasy na leczenie. A teraz nie jestem w stanie pójść do pracy.
Buka Twój maż nie ma prawa zakazywać Ci leczenia. Lęk jest silny, potrzebujesz pomocy. Możesz skorzystać z bezpłatnej pomocy lekarskiej / psychologicznej w ramach państwowej służby zdrowia, ośrodków interwencji kryzysowej, różnych fundacji. Nie poddawaj się!
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10445 Skąd: świat
Wysłany: 2010-10-15, 11:06
Ja się dzisiaj dowiedziałam, że przez moje lęki nie potrafię budować zdrowych relacji z innymi. Nie potrafię wydobyć z siebie pozytywnych uczuć względem innych, boję się zaangażowania, ale też panicznie boję się opuszczenia i na tym opierają się moje relacje z innymi - na strachu.
Po*ebane to
int. / Temp
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
Ostatnio zmieniony przez 2010-10-22, 19:33, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 33 Dołączyła: 18 Sie 2010 Posty: 2282 Skąd: zachodniopomorskie
Wysłany: 2010-10-21, 14:00
Nie wiem czy pisałam o tym, ale to jest u mnie coraz gorsze boję się noży, nożyków i igieł lub czegoś ostro zakończonego, bo mam wrażenie, że zaraz zostanę dźgnięta w oko... nie wiem skąd się to wzięło, ale zaczyna mi to bardzo przeszkadzać...
int. / Temp
"Nie jest łatwo oddać słowami... czym jest prawdziwa zabawa. Ale ogólne wrażenie z obserwacji niemal wszystkich gatunków ssaków, to wir nieskrępowanej, beztroskiej żywiołowości"
dr Jaak Panksepp
Ostatnio zmieniony przez 2010-10-22, 19:33, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10445 Skąd: świat
Wysłany: 2010-11-15, 16:37
Nienawidzę być sama w domu, szczególnie jak jest ciemno... czyli np. teraz.
Odzywają się wtedy różne lęki związane z chorobą i jej atakami.
Nie chcę łykać tabletek uspokajających ale chyba będę zmuszona ją wziąć.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
Dziś godzinę chodziłem w kółko po korytarzu aby wreszcie wejść do wnętrza budynku, w ktorym odbywa sie kurs językowy na ktory sie zapisalem. Wybieralem sie tam od tygodnia, ale dzis musialem sie przelamac bo jutro mam kolejne zajęcia. Na poprzednich nie byłem. Na szczescie nie bylo w srodku duzo osob, jutro bedzie gorzej. Co mnie denerwuje, zawsze w takich miejscach natrafiam na głupi uśmieszek ludzi, ktorzy tam pracują. Najgorzej bylo podczas kursu nauki jazdy, gdzie takie jedne śmiały sie ze mnie na głos a ja musialem udawac ze nie zauważam. Tutaj, tylko cicho ale chyba bardziej to odczuwam. Wczesniej bylem w banku, do ktorego wybieralem sie z kolei od 10 dni. Dobrze ze poszedlem przed zamknieciem bo nie trafilem na kolejke. I tak bylo źle. Ostatnio zauwazylem, że obawiam sie wchodzic do sali ćwiczeniowej spóźniony - bo wszyscy będą sie patrzyli - a ja przezyje siódme poty, suchosc w gardle a na pewno drżeni nóg . Nie wspomne juz o kontakcie z ludzmi, bo to zupelnie jakis kosmos. No ale nie mogę być nieudacznikiem, tzeba udawać silnego, bo stanę się zupelnym nikim, ktore bedzie bało sie wyjść z domu.
maladjusted, miałam podobnie.
I w sumie nadal mam, np gdy mam iść do szkoły na 2 lekcję, to w ogóle nie idę.
Bo wejdę do klasy, wszyscy będą na mnie patrzeć.
Bo szatnia będzie zamknięta, muszę szukać po całej szkole woźnej, która bonusowo jest moją 'teściową'!
Kiedyś było gorzej, nie wychodziłam nawet na podwórko, bo bałam się spojrzeń ludzkich.
Ale nadal mam opory przed sklepami, tłumem, galeriami itp itd.
Chcieli we mnie nawet wcisnąć lęk społeczny, ale jednak zauważyli że z pojedyńczymi jednostkami dogaduję się świetnie i jestem tam (w szpitalu) duszą towarzystwa.