Rejestracja
Rejestracja
Autoagresywni Strona Główna
  Użytkownik: Hasło:



Poprzedni temat «» Następny temat
Związek = ograniczenia?
Autor Wiadomość
Scarlet Halo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-11, 22:42   Związek = ograniczenia?

Tak mnie zastanowił tekst Myszy:
aga_myszka napisał/a:
Dobrze mi samej. Kwestia odpowiedniego spojrzenia. Masz czas na to, co Ty chcesz robić, nikt Cię do niczego nie zmusza, nikt nie marudzi, jak idziesz się spotkać z przyjaciółką...

Czy bycie w związku oznacza, że nie ma się czasu na robienie tego, co chce się robić? Czy oznacza, że jest się do czegoś zmuszanym? Czy ogranicza możliwość kontaktu z innymi osobami?

Znam przypadki par, których związek faktycznie przypominał więzienie. Kontrola komunikatorów, telefonów, wyjść... zakazy spotkań z konkretnymi osobami. Znam również związek, w którym jedna ze stron oczekiwała 100% (a lepiej nawet i 300%) uwagi - zero możliwości zajęcia się czymś, co jej nie dotyczyło, rozmowy telefoniczne o jakiś totalnych bzdetach o każdej porze dnia i nocy (a spróbowałby powiedzieć, że jest zmęczony albo że rano wstaje do pracy, to zaraz foch i szantaż emocjonalny), generalnie świat miał się dla niego ograniczyć do niej. Zdarzają się związki, w których normą jest zmuszanie partnera/partnerki do różnych rzeczy od spotkań z ludźmi, których nienawidzi, po wymuszanie seksu. Tylko czy to są normalne, typowe, zdrowe związki?

Nie wyobrażam sobie, aby partner ograniczał mi kontakty z innymi. Bardzo bym była niezadowolona, gdyby wymuszał na mnie seks. Abstrakcją jest dla mnie przeglądanie bez mojej wiedzy treści moich rozmów na komunikatorach czy smsów... Z drugiej jednak strony pewne ograniczenia wpisują się w definicję związku - chociażby ograniczenie kontaktów seksualnych/romantycznych do tej jednej osoby (o ile partnerzy nie umówili się inaczej).

Jak Wy to postrzegacie? Na jakie ograniczenia byście się zgodzili, a jakie kompletnie nie wchodzą w grę. Do jakiego stopnia bycie w związku może ograniczać naszą wolność zanim taki związek można uznać za toksyczny i patologiczny? Byliście w związkach, które za bardzo przypominały więzienie? Jak się zakończyły? A może nadal jesteście w takiej relacji? Dlaczego się na nią godzicie?




 
 
Związek = ograniczenia?
Akurat 
zajebiście, 2/10



Wiek: 29
Dołączyła: 13 Mar 2014
Posty: 109
Skąd: małopolskie

Wysłany: 2014-04-11, 22:54   

Teraz jestem sama, więc jestem na etapie szukania wad wynikających z bycia w związku. ;D

Może nie było tak, żeby to było aż jakieś straszne ograniczenie, żeby nazywać to więzieniem... ale jednak tak. Na imprezie chociażby nie bawiłam się nigdy świetnie, będąc w związku. Może okej, może w porządku, ale nigdy świetnie. Bo jednak "wypada" jakąś część czasu z tą swoją drugą połówką spędzić. A ja wolę jednak mimo wszystko latać jak nienormalna od człowieka do człowieka i robić głupie rzeczy.

O, albo taka głupia historyjka, która dała mi odczuć, że źle czuję się z tym chłopakiem...

Nie miałam internetu przez dwa miesiące. Dla człowieka używającego go tyle, co ja, było to naprawdę ciężkie do przeżycia. Mój ówczesny chłopak miał do mnie przyjechać w sobotę. Widywaliśmy się co dwa-trzy dni, więc nie było to po jakiejś dłuższej rozłące, ani niczym takim. Napisał do mnie, czy przyjeżdżać, czy może raczej chcę poogarniać internetowe zaległości. Odpowiedziałam, że skoro pyta, to może rzeczywiście niech nie przyjeżdża... No i obraził się i wielkie halo, bo wolałam internet od niego. A to przecież nie o to chodzi, no dżyzus.




złączyć się jednym przyjemnym dreszczem
pochodzić razem nocą po mieście
zimnym zachłysnąć się majem
siedzieć i patrzeć na nasze tramwaje
 
 
Związek = ograniczenia?
Axxie 
introhippie



Wiek: 30
Dołączyła: 31 Paź 2013
Posty: 1809
Skąd: kujawsko-pomorskie

Wysłany: 2014-04-12, 00:42   

Ja jestem sama. Nigdy nie twierdziłam, że związek jest więzieniem. Dla mnie jednak niesie za sobą mnóstwo ograniczeń no i motyw "znudzenia". Nie wiem czy wiele osób tak ma, do tej pory twierdzę, że jestem specyficzną osobą jeśli chodzi o spojrzenie na spędzanie czasu z Tą Osobą. Szybko nudzę się, gdy spotykamy się codziennie, mimo tego, że darzę go w jakimś stopniu silnym uczuciem. Dla mnie idealnym związkiem byłby związek na odległość. Ja spędzam czas w domu - on wyjeżdża na "delegacje" tudzież "koncerty". Najlepiej aby nasze kontakty ograniczały się do 2-3 razy w tygodniu, jeśli byłby na miejscu. Nie potrafiłabym oddać Mu swojej prywatności pomimo tego, że i tak większość, zdecydowaną większość czasu spędzam w domu. Do tego dochodzi motyw rozmowy. Sądzę, że w moim przypadku - nawet jeśli kochałby mnie na zabój, tematy szybko by się skończyły, wszystko spowszedniałoby. A ja lubię wyjątkowość, której rutyna raczej nie może mi dać. Stąd może też moje wygórowane wymagania - podświadomie ustaliłam sobie taki schemat Tej Osoby, aby jej nie znaleźć, bądź kiedy ją znajdę była nieosiągalna. Na to wychodzi.



Gdzie odpłynęły Twoje okręty?


I met my soulmate. He didn't.[/size][/center]
:axel:
 
 
 
Związek = ograniczenia?
Gumiss 
Bez sensu..



Wiek: 35
Dołączył: 05 Mar 2014
Posty: 640
Skąd: śląskie

Wysłany: 2014-04-12, 01:02   

Moim zdaniem jezeli czegoś od kogoś oczekuje sam to daje, chciałbym móc zachować równowagę w związku. Kolejna sprawa ja się ''ograniczam''( chociaż ja za ograniczanie tego nie uważam) BO TEGO CHCE. Robie coś dla drugiej osoby bo sprawi jej to przyjemność, skoro chce sobie poczytać, a proszę cię bardzo. Skoro nie robie nic złego to czemu miałbym coś ''ukrywać'' ? przed druga osoba, z która (tak zawsze zakładam że związek będzie do końca życia) chce spędzić resztę swojego życia? To przecież ona mną, lub Ja nią się zajmować będzie całe życie. To nie wydaje mi się nic trudnego, żeby dla kogoś wyrzec się kilku rzeczy. Może to poświęcenie które jestem w stanie znieść?

Tu według mnie raczej jest kwestia dobrania się do tej jednej osoby która do nas pasuje. Której uśmiech potrafi wynagrodzić to że z czegoś DLA niej zrezygnowalismy, i ona zrobi to samo.

Oczywiście nie jezeli godzi to w godność i swobodę drugiego człowieka. Uważam że nie powinno się od kogoś oczekiwać, że będzie grał według naszej melodii bo tak nam się podoba, To sama druga osoba musi chcieć to dla nas zrobić.

Sam nie raz w związku nalegalem na seks :-/ Zle mi z tym jak cholera. Nie dawno zdałem sobie sprawę jak głęboko to było we mnie zakorzenione... I jakie były tego przyczyny. Żałuję jak cholera, i mam nadzieje nigdy tego błędu nie popełnić




To umysł sprowadza człowieka na złą drogę, nie wrogowie czy nieprzyjaciele. (Budda)
"one thing, before I graduate...
never let your fear decide your fate."
 
 
Związek = ograniczenia?
Evi 



Wiek: 31
Dołączyła: 28 Gru 2011
Posty: 3504
Skąd: wielkopolskie

Wysłany: 2014-04-12, 15:42   

Od zawsze sądziłam, że związek to tylko problem, ograniczanie wolności drugiej osoby i tzw. "game over", podporządkowanie życia na każdej linii. I dlatego od dłuższego czasu jestem sama i chciałam być sama. Ale, że jestem dziwną osobą i do tego wszystkiego borderę, to jednak nienawidzę samotności i marzę o tym, by mieć kogoś tylko dla siebie, kto będzie mnie kochał i poświęci mi całą swoją uwagę. :roll3: Pokręcone jak i ja. Być może takie moje postrzeganie związków wynika z tego, że sama czegoś takiego oczekuję - totalnego podporządkowania, bycia na każde moje zawołanie, sama nie lubiąc dawać tego w zamian. Kiedy ja potrzebuję, to ta osoba MA BYĆ. A jak ja nie mam ochoty, a ta osoba, akurat potrzebuje - peszek. Dlatego ciężko mi stworzyć związek i w mało którym mi się układało. Jestem strasznym typem ogrodnika. W moim najdłuższym związku, praktycznie nie było mowy o jakichkolwiek innych znajomych. Byliśmy tylko MY. Zafiksowani w swoim świecie zazdrości, w którym nikogo nie było (bo przecież nigdzie nie wychodziliśmy), sprawdzaniu swoich telefonów, facebooków, e-maili, etc. Z perspektywy czasu wiem, że to było chore. Ale ja nie potrafiłam inaczej. Nie jestem normalna i nie nadaję się do stworzenia normalnego związku. :/ Sama totalnie ograniczam swojego partnera, a gdy On wymaga ode mnie tego samego (logiczne, wynika samo z siebie), denerwuję się i chcę uciekać. :zastrzel:



 
 
 
Związek = ograniczenia?
zmeczony 



Wiek: 39
Dołączył: 23 Cze 2013
Posty: 94
Skąd: świat

Wysłany: 2014-04-12, 17:01   

Myślę, że każdy ma swój punkt krytyczny. Znam osoby, które w związku są bardzo mocno ograniczane, ale dla nich nie stanowi to problemu i nie powoduje sporów. Myślę, że problemem w związku zaczyna to być, kiedy jednej ze stron to przeszkadza tzn. nie godzi się na jakieś ograniczenia, których oczekuje druga strona. Osobiście uważam, że dobrany związek nie ogranicza, nawet jeżeli jeden z partnerów jest introwertykiem i zamiast biegać po imprezach chce siedzieć w domu i czytać książki. Albo inaczej - w jakiś sposób na pewno ogranicza, bo część swojego czasu poświęcamy komu innemu, jednak jest to poświęcenie, które się robi bo dostaje się coś cenniejszego czyli możliwość bycia z tą drugą osobą.



 
 
Związek = ograniczenia?
Naamah
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-12, 17:36   

Odpowiem Ci z punktu widzenia osoby, od pięciu niemal lat będącej w stałym, szczęśliwym związku.
Lady Emaleth napisał/a:
Czy bycie w związku oznacza, że nie ma się czasu na robienie tego, co chce się robić? Czy oznacza, że jest się do czegoś zmuszanym? Czy ogranicza możliwość kontaktu z innymi osobami?

Jeżeli chcę zrobić coś dla siebie, nawet coś, co wymaga czasu po prostu mówię o tym K. On zwyczajnie przyjmuje to do wiadomości i ja mam zarówno czas dla siebie, jak i możliwość robienia tego, co lubię. (Oczywiście pod warunkiem, że nie ma to nic wspólnego zdradą)
Przed dwoma tygodniami bodajże, K. zapytał mnie czy może mi powiedzieć coś, cytuję: "być może przykrego". Gdy odpowiedziałam, że oczywiście rzucił tekst z wielkim skruszeniem: "Chciałem Cię przeprosić... Bo po prostu... Czasami (ale tylko CZASAMI!), gdy jesteś w pracy... Ja wiem, że jej nie lubisz itp... ale mimo to eee, przepraszam, bo ja wtedy jestem w domu sam, mogę zająć się swoim blogiem, forum, książkami... Iii... czuję się z tym dobrze. Czasami mi dobrze, gdy jestem w naszym domu sam. Przepraszam."
Zaskoczyła mnie ta szczerość, ale ku swemu zdziwieniu od razu stwierdziłam, że go rozumiem. Bo każdy potrzebuje od czasu do czasu samotności, swobody, chwili dla siebie.

Nigdy nie byłam do niczego zmuszana przez K., ze wzajemnością z resztą. Nigdy też nie stał mi na przeszkodzie w spotkaniach z moimi koleżankami, chociaż większości nie lubił. Ba! Niekiedy przyszło mu odprowadzać nas pijane, aby każda bezpiecznie dotarła do domu (a do tego trzeba mieć stalowe nerwy).
Sam również często spotykał się w męskim gronie, beze mnie i również nie widziałam w tym problemu.
Wyjątkiem są sytuacje, kiedy byłam po awanturze z siostrą i musiałam się wyrwać z domu. Wtedy mówiłam mu o tym, a on spotykał się ze mną, zamiast z kumplem lub on mówił mi, że bardzo się za mną stęsknił, przygotował coś na wieczór i czy nie mogłabym planów z przyjaciółkami. Takie wyjątki jednak są dla mnie czymś zupełnie naturalnym w zdrowym, szanującym się związku.
Lady Emaleth napisał/a:
Nie wyobrażam sobie, aby partner ograniczał mi kontakty z innymi.

Ja również nie, choć w tej sytuacji przewiduje wyjątek. Mianowicie mówię o przypadku, gdy pisałabym z innym chłopakiem, który zaczyna czuć coś więcej, flirtować i źle wpływać na mój związek. Moim zdaniem, K., miałby wtedy pełno prawo do PROŚBY abym kontakt ten ograniczyła. Dlaczego bym na to pozwoliła? Ponieważ gdyby K., pisał z inną, która zaczyna się w nim podkochiwać itd., sama odczuwałabym potrzebę POPROSZENIA go, o zajęcie się tym. Miałam z resztą sytuację z byłą K., która za wszelką cenę chciała utrzymywać zażyły kontakt. Po wyjaśnieniu K., że mi to przeszkadza, bo zwyczajnie jestem zazdrosna i MAM powody, zgodził się ze mną i sprawę wyjaśnił. Za co jestem mu wdzięczna, bo w związku to dla siebie powinniśmy być najważniejsi.
Lady Emaleth napisał/a:
Bardzo bym była niezadowolona, gdyby wymuszał na mnie seks.

W takim związku bym nie wytrzymała, ponieważ seks jest dla mnie bardzo ważnym elementem. I pewnie bym chciała taką relację, jak najszybciej zakończyć.
Lady Emaleth napisał/a:
Abstrakcją jest dla mnie przeglądanie bez mojej wiedzy treści moich rozmów na komunikatorach czy smsów...

Dla mnie również. Kompletny brak szacunku, zaufania i szczerości w związku. Nie wyobrażam sobie tego.
Lady Emaleth napisał/a:
Z drugiej jednak strony pewne ograniczenia wpisują się w definicję związku - chociażby ograniczenie kontaktów seksualnych/romantycznych do tej jednej osoby (o ile partnerzy nie umówili się inaczej).

Owszem, jak najbardziej. Tylko widzisz. Jestem z K., i nie wyobrażam sobie innej sytuacji, niż tej, że mamy siebie na wyłączność. Dla mnie nie jest to ograniczenie, bo to za mocne słowo, a wręcz zaleta bycia w związku. Należymy tylko do siebie i to jest... piękne.
Lady Emaleth napisał/a:
Do jakiego stopnia bycie w związku może ograniczać naszą wolność zanim taki związek można uznać za toksyczny i patologiczny?

I tutaj Em., jest kluczowy problem. Wszystko bowiem opiera się na elastyczności osób będących razem.
Dla przykładu połącz sobie bardzo towarzyską i popularną dziewczynę z całkowitym zazdrośnikiem. Pozabijają się nawzajem. Ale gdy tego samego zazdrośnika połączysz z kobietą, która wręcz zabiega o zazdrość partnera... Cóż, może się dogadają?
Związek to przede wszystkim praca, rozmowa i kompromis. Jeżeli potrafimy ze sobą rozmawiać, to potrafimy pracować nad własną relacją. Jeżeli oboje ze swojej strony nie przejdziemy na pewne kompromisy to albo praca będzie tak ciężka, że nieopłacalna... Albo zwyczajnie do pracy nie dojdzie.




 
 
Związek = ograniczenia?
Adriaen 
Adriaen



Wiek: 27
Dołączył: 07 Mar 2014
Posty: 5632
Skąd: Polska

Wysłany: 2015-10-10, 20:52   

Szukałem podobnego tematu.
Co sądzicie o ograniczeniach typu: "X nie lubi kolczyków w uszach, więc tego nie zrobię", "X nie lubi, gdy noszę *coś*, więc więcej tego nie ubiorę" lub "X nie lubi długich włosów, więc je zetnę"?





Okay, whatever, one man's trash is another man's treasure

 
 
Związek = ograniczenia?
Złośnica
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-10, 21:55   

Adriaen napisał/a:
Co sądzicie o ograniczeniach typu: "X nie lubi kolczyków w uszach, więc tego nie zrobię", "X nie lubi, gdy noszę *coś*, więc więcej tego nie ubiorę" lub "X nie lubi długich włosów, więc je zetnę"?


"To niech znajdzie sobie kogoś, kto ich nie ma/nie nosi. Bierze pełen pakiet albo wypad."




 
 
Związek = ograniczenia?
LadyRed 
Zamknięty pokój



Wiek: 32
Dołączyła: 17 Mar 2015
Posty: 514
Skąd: pomorskie

Wysłany: 2015-10-11, 16:08   

Złośnica, Podpinam się pod Twoją wypowiedź

To nie ważne jak kto wygląda czy jest gruby czy chudy, ładny czy brzydki. Jest się z człowiekiem, liczą się cechy osobowości. Jeśli partner je akceptuje to kolczyki włosy cellulit też powinien zaakceptować.




Tak strasznie się obwiniam Przyjacielu, że musiałeś umrzeć bym sobie o Tobie przypomniała!
 
 
 
Związek = ograniczenia?
Arya
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-12, 19:32   

Adriaen napisał/a:
Co sądzicie o ograniczeniach typu: "X nie lubi kolczyków w uszach, więc tego nie zrobię", "X nie lubi, gdy noszę *coś*, więc więcej tego nie ubiorę" lub "X nie lubi długich włosów, więc je zetnę"?

"Ok, możesz wyrazić swoje zdanie, ale i tak ubiorę się w taki sposób, w jakim najlepiej się czuję".




 
 
Związek = ograniczenia?
LadyRed 
Zamknięty pokój



Wiek: 32
Dołączyła: 17 Mar 2015
Posty: 514
Skąd: pomorskie

Wysłany: 2016-01-09, 18:29   

Moim zdaniem związek jest w pewnym stopniu ograniczeniem. mój chłopak nie pozwala mi sie spotykać z moimi kolegami, mówi żebym znalazła sobie koleżanki ale ja nie dogaduję sie z kobietami od zawsze, nie wiem z czego to wynika ale tak jest. Jestem zmuszona po pracy siedzieć sama, lub go oszukiwać, że siedzę sama a siedzieć ze znajomymi. Kłamać go nie lubię i staram sie mu mówić co robię ale to zawsze kończy się kłótnią. Rozumiem jego złość ja też byłabym niezadowolona gdyby on spotykał sie z innymi kobietami. Ale wiem, że zawsze miał samych kolegów, nie koleżanki więc do tego przywykłam. Z kolei ja zawsze miałam kolegów i on o tym wie, był przecież jednym z nich kiedyś. Więc dlaczego nie potrafi spojrzeć na tą sprawę inaczej?



Tak strasznie się obwiniam Przyjacielu, że musiałeś umrzeć bym sobie o Tobie przypomniała!
 
 
 
Związek = ograniczenia?
Bartek 
Osamělý Vlk



Wiek: 31
Dołączył: 07 Kwi 2015
Posty: 402
Skąd: łódzkie

Wysłany: 2016-01-10, 20:11   

LadyRed, bo jest po prostu zazdrosny i boi się, że jeden z Twoich kolegów zajmie jego miejsce.



"Gdybym kiedyś odszedł stąd, nie obrażaj się na śmierć."
 
 
Związek = ograniczenia?
Scarlet Halo
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-10, 20:37   

Bartek napisał/a:
jest po prostu zazdrosny i boi się, że jeden z Twoich kolegów zajmie jego miejsce

I to ma być usprawiedliwienie? Partner, który by mnie ograniczał w kontaktach z przyjaciółmi by szybko przestał być moim partnerem. To nie jest mój problem, jeżeli mój partner ma tak niskie mniemanie o sobie i o moich uczuciach wobec niego, że wydaje mu się, że na skinienie czyjejś ręki go wymienię na inny model. Albo sobie ufamy i wiemy ile dla siebie znaczymy, albo szkoda mojego czasu. Ja nie czuję się zagrożona innymi kobietami. Mój partner może mieć przyjaciółek na pęczki, jeżeli tylko tego potrzebuje albo chce.




 
 
Związek = ograniczenia?
Naamah
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-10, 20:52   

Podpisuje się rękoma i nogami pod postem Scarlet.
Nie wyobrażam sobie, żebym miała mieć takie ograniczenia.


Ograniczenia w związku to dla mnie... hm, omawianie wspólne większych wydatków jeśli dzielimy finanse, brak kontaktu fizycznego z innymi mężczyznami, liczenie się z partnerem przy ważnych decyzjach...
Ale pozwolenie, aby partner wybierał mi znajomych? Nie, nigdy.




 
 
Związek = ograniczenia?
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,09 sekundy. Zapytań do SQL: 11