Wiek: 27 Dołączyła: 18 Paź 2014 Posty: 5179 Skąd: Polska
Wysłany: 2017-04-23, 14:47
Taumaturgia, ja też mogę zamartwiać się cały czas, że mój facet umrze, bo ma raka. Ale wiesz, kiedy lepiej mi się robi? Kiedy przestaję się martwić i po prostu z nim jestem, po prostu żyję. Jak będę całe życie się tylko bała i przez to nie snuła planów, nie realizowała ich, to z czym zostanę, gdy faktycznie to się stanie? Kwestia podejścia.
Ale to temat o psychoterapii, a nie o zamartwianiu się, więc zahacza to o offtop.
Ludziom najtrudniej się przyznać, że ich życie nie ma żadnego znaczenia. Żadnego celu. Żadnej treści.Opowieść Podręcznej M. Atwood 23.10.15r.
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10445 Skąd: świat
Wysłany: 2017-04-23, 15:03
Taumaturgia napisał/a:
Ciągnę temat warunków wykluczających z leczenia w kontekście leczenia chorób ogólnie.
Czyli mogę wrócić do punktu wyjścia że wola przy samookaleczaniu i próbach samobójczych nie jest taka sama jak wola przy leczeniu nowotworów.
Chyba, że wierzysz, że np. medytacją buddyjską raka pokonasz, ale to już chyba dział "Bóg, kościół, religie".
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
Czyli mogę wrócić do punktu wyjścia że wola przy samookaleczaniu i próbach samobójczych nie jest taka sama jak wola przy leczeniu nowotworów.
Czyli twierdzisz, że absolutnie nie jest możliwe aby doszło do takiej sytuacji, w której się okaleczysz, mimo, że jakiś czas wcześniej szczerze deklarowałaś, że okaleczać się nie będziesz? Gratuluję wiary w siebie. Ja takowej nie podzielam.
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10445 Skąd: świat
Wysłany: 2017-04-23, 15:25
Taumaturgia napisał/a:
Czyli twierdzisz, że absolutnie nie jest możliwe aby doszło do takiej sytuacji, w której się okaleczysz, mimo, że jakiś czas wcześniej szczerze deklarowałaś, że okaleczać się nie będziesz?
Nie.
Taumaturgia napisał/a:
Gratuluję wiary w siebie
W siebie wierzyć nie muszę, widzę się w lustrze codziennie.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
Chyba wreszcie doszłyśmy do porozumienia, że akt samookaleczenia może się przydarzyć nawet przy szczerej woli, aby się nie przydarzył, stąd dla mnie oczekiwanie, że się nie przydarzy jest zwyczajnie nierealistyczne i skutkuje tym, że pacjent żyje w terapii ze świadomością, że kiedy naprawdę będzie źle, to go terapeuta nakopie, bo zerwał kontrakt.
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10445 Skąd: świat
Wysłany: 2017-04-23, 16:00
Taumaturgia napisał/a:
stąd dla mnie oczekiwanie, że się nie przydarzy jest zwyczajnie nierealistyczne i skutkuje tym, że pacjent żyje w terapii ze świadomością, że kiedy naprawdę będzie źle, to go terapeuta nakopie, bo zerwał kontrakt.
Co innego zerwie kontrakt bez przeciwdziałania temu (bo wtedy to skutkuje zerwaniem w trybie natychmiastowym) a co innego że mimo wszelkich starań złamał kontrakt (wtedy jest to inaczej rozpatrywane ,- i chyba o to Ci chodzi, że myślałaś, że nie jest).
Taumaturgia napisał/a:
Chyba wreszcie doszłyśmy do porozumienia, że akt samookaleczenia może się przydarzyć nawet przy szczerej woli
Ani razu nie zadałaś takiego pytania, a dla mnie to była rzecz oczywista.
Powtórzę się poraz n-ty:
Prawidłowy kontrakt psychoterapeutyczy nie polega na walnięciu samych zakazów. Tak są cele, przeciwdziałania, obowiązki i prawa dot. pacjenta i terapeuty, harmonogram, często nawet kwoty i sposoby płacenia są przedstawione. Już nie mówiąc o tym, że w wielu placówkach masz określoną ilość spotkań (co też jest zawarte w konktrakcie) i na ostatnim decydujecie z terapeutą co dalej i ewentualnie spisujecie kolejny kontrakt.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
Co innego zerwie kontrakt bez przeciwdziałania temu (bo wtedy to skutkuje zerwaniem w trybie natychmiastowym) a co innego że mimo wszelkich starań złamał kontrakt (wtedy jest to inaczej rozpatrywane ,- i chyba o to Ci chodzi, że myślałaś, że nie jest).
Nikt mnie o takim rozróżnieniu nie informował.
Szamanka napisał/a:
Ani razu nie zadałaś takiego pytania, a dla mnie to była rzecz oczywista.
Ja uważam, że jak ktoś mnie chce rozliczać z efektów, twiedząc, że to wyłącznie kwestia mojej woli, to dla tej osoby oczywiste jest coś zupełnie przeciwnego.
Szamanka napisał/a:
Powtórzę się poraz n-ty:
Prawidłowy kontrakt psychoterapeutyczy nie polega na walnięciu samych zakazów.
Być może zaproponowany mi kontrakt nie był prawidłowy, ale właśnie taki mi zaproponowano i właśnie o takim przez cały czas piszę, bo ciężko abym pisała o kontrakcie, którego mi nie proponowano.
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10445 Skąd: świat
Wysłany: 2017-04-23, 16:27
Taumaturgia napisał/a:
Być może zaproponowany mi kontrakt nie był prawidłowy, ale właśnie taki mi zaproponowano i właśnie o takim przez cały czas piszę, bo ciężko abym pisała o kontrakcie, którego mi nie proponowano.
Taumaturgia napisał/a:
Nikt mnie o takim rozróżnieniu nie informował.
Dlatego piszę od jakiegoś czasu że zaproponowano Ci, określmy to, "pseudo kontrakt". Nie kontrakt psychoterapeutyczny. Tyle w temacie.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
że pacjent żyje w terapii ze świadomością, że kiedy naprawdę będzie źle, to go terapeuta nakopie, bo zerwał kontrakt.
To nie jest tak, że terapeuta nakopie, bo on zdaje sobie sprawę z tego, że czasem po prostu jest zbyt trudno. Przynajmniej u mnie tak jest. Ale nie da się ukryć, że sam fakt kontraktu pomaga.
Szamanka napisał/a:
Powtórzę się poraz n-ty:
Prawidłowy kontrakt psychoterapeutyczy nie polega na walnięciu samych zakazów. Tak są cele, przeciwdziałania, obowiązki i prawa dot. pacjenta i terapeuty, harmonogram, często nawet kwoty i sposoby płacenia są przedstawione. Już nie mówiąc o tym, że w wielu placówkach masz określoną ilość spotkań (co też jest zawarte w konktrakcie) i na ostatnim decydujecie z terapeutą co dalej i ewentualnie spisujecie kolejny kontrakt.
DOKŁADNIE. I tylko taki kontrakt ma sens. Bo gdyby kontrakt określał tylko nakazy i zakazy to trochę tak jakbyśmy kazali go podpisać osobie zdrowej, która jest w stanie go spełnić... Osoba chora niestety nie zawsze.
Po co komu piwnica, w której nie ma dachu?
Życie ma sens, Strusiu...
/Pasja. Możesz zrobić z nią wszystko. BIEGANIE ma taki wymiar jaki mu nadasz./
Wiek: 37 Dołączyła: 08 Maj 2017 Posty: 833 Skąd: Polska
Wysłany: 2017-08-03, 17:25
Niedotykalna napisał/a:
nie da się ukryć, że sam fakt kontraktu pomaga
Szczerze to nie bardzo rozumiem w jaki sposób kontrakt może pomagać. Nie cierpię kiedy ktoś próbuje mnie do czegokolwiek zmuszać i wobec zakazów i nakazów, w których ktoś twierdzi, że wie lepiej co jest dla mnie dobre zachowuję się praktycznie zawsze tak samo... na zasadzie '...a więc uważasz, że wiesz lepiej co jest dla mnie dobre? No to zrobię dokładnie to czego chcesz - do przesady, skrajności i absurdu i zobaczysz jak bardzo mi to NIE pomoże, ty zadufana w sobie, żałosna megalomanko, której się wydaje, że zjadła wszystkie rozumy'.
Nie muszę mówić, że nie jest to postawa pacjenta sprzyjająca terapii.
Edisni, na wrzesień.
Postanowiłam ze sama się zapisze i zapłacę.
Tyle teraz... zawsze miałam kobiety, tylko mam problem bo obskoczyłam już wszystkie w okolicy ( ), a chciałabym zacząć od początku z nowym terapeuta. Był ktoś u mężczyzny?
Kiedy spytają cię, jak się masz, odpowiedz po prostu, że wcale. ~ Kłapouchy.
Wiek: 27 Dołączyła: 18 Paź 2014 Posty: 5179 Skąd: Polska
Wysłany: 2017-08-14, 19:22
Rainbow, ja byłam, bo nie umiałam dogadać się z kobietami. Chwaliłam sobie. Na wrzesień masz termin na NFZ? Masz gwarancję regularnej terapii czy na wcisk co miesiąc? Bo ja tak mam i ciagle to samo od lutego słyszę.
Ludziom najtrudniej się przyznać, że ich życie nie ma żadnego znaczenia. Żadnego celu. Żadnej treści.Opowieść Podręcznej M. Atwood 23.10.15r.
Żurawek, byłam na NFZ u bardzo fajnej Pani, terapia miała być co tydzień, była co 2. Potem nie miała miejsca i tak nie ma od końca czerwca do września. Pewnie pójdę we wrześniu i potem znowu będzie co 2 tygodnie po 30 minut... a ja chce się czuć chciana, a nie wciskana na sile
Kiedy spytają cię, jak się masz, odpowiedz po prostu, że wcale. ~ Kłapouchy.