Rejestracja
Rejestracja
Autoagresywni Strona Główna
  Użytkownik: Hasło:



Poprzedni temat «» Następny temat
Psychoterapia
Autor Wiadomość
pinkrabbits 
mushi



Wiek: 31
Dołączyła: 11 Cze 2014
Posty: 332
Skąd: dolnośląskie

Wysłany: 2014-11-30, 16:12   

Ella napisał/a:
pinkrabbits napisał/a:
Ella, w takim razie moja terapeutka jest przy Twoim ostatnią suką ;)

Niekoniecznie. ;) Część terapeutów nie utrzymuje ze swoimi pacjentami kontaktu poza gabinetem, ale to nie znaczy, że są beznadziejni.

Nie powiedziałam nic o byciu beznadziejnym ;) Uważam moją terapeutkę za bardzo dobrą (dlatego do niej jeszcze chodzę). Bardziej chodziło mi o dystans, pewność siebie i dużą bezpośredniość, które czasem nazywa się takim suczym charakterem ;) Czasem mi się wydaje, że ona jest wręcz zaprzeczeniem stereotypu 'pani psycholog'. Jest zdecydowana, dobitna i zdarza jej się przeklnąć. A przy tym wszystkim i tak czuję się przy niej na tyle swobodnie, żeby powiedzieć większość rzeczy. Na odwrót niż u wszystkich poprzednich, które były właśnie takimi 'miłymi paniami'.

Ella napisał/a:
Ja pracowałam z dwoma terapeutami, którzy mieli być dla mnie jak biała kartka i była to bardzo zła współpraca. Nie potrafiłam się przed nimi całkowicie odtworzyć. Nie znałam ich emocji, nie wiedziałam co o mnie myślą. Miałam więc wrażenie, że wszystko mi wolno.

Mogłabyś mi to wytłumaczyć? Pytam z czystej ciekawości. Czy to według Ciebie źle, że miałaś wrażenie, że wszystko Ci wolno? W jakim sensie 'wszystko'?

Arya napisał/a:
Poza tym nie potrafię obiektywnie stwierdzić, kiedy jest ten moment, że "czuję się naprawdę źle".

Mam dokładnie tak samo. Jeśli bym miała ogólnie to ująć, to chyba 'naprawdę źle' jest wtedy, kiedy przekraczasz jakąś własną wewnętrzną granicę.




czasem myślę że wszystko jest szaleństwem
bo świat wokół pachnie bzem i agrestem
 
 
Psychoterapia
Arya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-30, 16:41   

pinkrabbits napisał/a:
Mam dokładnie tak samo. Jeśli bym miała ogólnie to ująć, to chyba 'naprawdę źle' jest wtedy, kiedy przekraczasz jakąś własną wewnętrzną granicę.

Tym bardziej jest mi to trudno zdefiniować. Nieustannie przekraczam własne wewnętrzne granice - do tego stopnia, że potem ciężko stwierdzić, gdzie są jakiekolwiek granice. :roll:




 
 
Psychoterapia
Blutet 



Wiek: 29
Dołączyła: 11 Sie 2013
Posty: 1778
Skąd: Polska

Wysłany: 2014-11-30, 17:09   

Arya napisał/a:
Jak zaczyna się u Was terapia? Sami zaczynacie temat, o którym chcielibyście porozmawiać, macie wcześniej przemyślane jakieś sprawy do opowiedzenia, czy wychodzi to spontanicznie? Jak to wygląda?

Psychoterapeutka zawsze zaczyna naszą rozmowę, zazwyczaj jest to pytanie w stylu "co się u ciebie dzieje?" Ja wtedy zazwyczaj robię speszoną minę i mówię, że nic. Wtedy pomaga mi się rozwinąć jakimś dodatkowym pytaniem o dom, czy o szkołę. Potem już leci jakoś. Zazwyczaj mam przemyślane co na danej terapii chcę omówić, lecz niestety nie zawsze zbiorę się na to by daną rzecz powiedzieć. Gdy próbuję się nieudolnie do tego zabrać ona to zauważa i wtedy jakoś pomału pomaga mi dojść do tego co chcę powiedzieć. Gdy już przerobimy co u mnie w poszczególnych, że tak to nazwę "działach" życia, pyta czy jest coś o czym chciałabym powiedzieć. Moje odpowiedzi zależą od dnia raz coś powiem innym już nie. Wiadomo nie zawsze jest co, bądź brak odwagi. Na zebranie moich myśli zawsze daje mi tyle czasu ile potrzebuje, nie pośpiesza mnie.

pinkrabbits napisał/a:
I drugie pytanie - kiedy jest dobry moment na zakończenie terapii?

Moim zdaniem wtedy, kiedy razem z terapeutą decydujecie, że już nic lepszego spotkania nie są w stanie wnieść w Twoje życie. Kiedy widzisz, że większość problemów z którymi przyszłaś zaczyna odpływać lub czujesz się wystarczająco silna, żeby sobie z nimi sama radzić. To się czuje. Ale warto też się zastanowić, czy to naprawdę siła, czy chwilowo świat jest piękny (ja się na to nabrałam).


Do tego nie mam nic do dodania. Widzę to tak samo. :roll:




"Bóg zsyła na każdą górę tyle śniegu, ile ta w stanie jest udźwignąć."
 
 
 
Psychoterapia
Rainbow 



Wiek: 25
Dołączyła: 03 Lis 2013
Posty: 2820
Skąd: mazowieckie

Wysłany: 2014-11-30, 17:17   

To ja też coś powiem.
Wchodzę do pokoju, odsuwam krzesło i siadam. Pani pyta, czy mam coś dla niej(karteczki) i czy wydarzyło się coś w tym tygodniu fajnego/złego. Opowiadam, przechodzimy do karteczek, omawiamy je i potem zazwyczaj zaczynamy jakiś temat która Pani na dziś przygotowała. I tak rozmawiamy, nieraz robię w trakcie jakieś karteczki.
Na sam koniec Pani pyta czy coś o czym jej nie powiedziałam. Jeśli tak, prosi o wysłanie maila.
W tamtym tygodniu, ze względu tego co jej mówiłam już na sam koniec, poprosiła o codzienne wysyłanie maili do siebie.
W razie czego mogę jej też wysyłać sms. Podoba mi się tak oddzielenie tej godzinie w tygodniu i że to właśnie nie jest takie " mam na ciebie 50 minut tygodniowe, za tyle mi płacisz, dziękuję", tylko jest ten kontakt między tą godziną, właśnie w postaci maili ;)




Kiedy spytają cię, jak się masz, odpowiedz po prostu, że wcale. ~ Kłapouchy.
:rainbow:
 
 
Psychoterapia
Chochlik
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-30, 20:32   

Rainbow napisał/a:
Pani pyta, czy mam coś dla niej(karteczki) i czy wydarzyło się coś w tym tygodniu fajnego/złego. Opowiadam, przechodzimy do karteczek, omawiamy je i potem zazwyczaj zaczynamy jakiś temat która Pani na dziś przygotowała.

Brzmi jak strasznie dużo rzeczy do zrobienia w godzinę...




 
 
Psychoterapia
Ella 
Vulnera Sanentur



Wiek: 29
Dołączyła: 04 Kwi 2011
Posty: 3178
Skąd: Polska

Wysłany: 2014-11-30, 22:53   

pinkrabbits napisał/a:
Cytat:
Ella napisał/a:
Ja pracowałam z dwoma terapeutami, którzy mieli być dla mnie jak biała kartka i była to bardzo zła współpraca. Nie potrafiłam się przed nimi całkowicie odtworzyć. Nie znałam ich emocji, nie wiedziałam co o mnie myślą. Miałam więc wrażenie, że wszystko mi wolno.


Mogłabyś mi to wytłumaczyć? Pytam z czystej ciekawości. Czy to według Ciebie źle, że miałaś wrażenie, że wszystko Ci wolno? W jakim sensie 'wszystko'?


Terapeuci, o których mówiłam, nie okazywali swoich emocji w czasie sesji. Nie mówili, że np. są na mnie źli, kiedy znów się pocięłam, albo jest im przykro, że coś tam się u mnie stało, itp. Wtedy miałam wrażenie, że mogę się ciąć do woli, mogę wciąż marudzić, płakać, nie zawsze współpracować, a terapeuta i tak nie powie mi, że robię źle i nie podoba mu się brak współpracy.
Przeszkadzało mi to, bo miałam wrażenie, jakby w ogóle im na mnie nie zależało.

Mój obecny terapeuta zwykle mówi jak moje zachowania na niego wpływają. Powie mi kiedy jest zły, poirytowany, zadowolony, dumny. To mnie motywuje. Przykładowo, wiem, że wkurza się kiedy robię sobie krzywdę i nieudolnie staram się siebie usprawiedliwić. To dosyć często powstrzymuje mnie przed pocięciem się, bo nie chcę sprawiać mu zawodu (w tym momencie mam wrażenie, że sporo osób mogłoby się przyczepić, ale co mi tam, to moje zdanie, moja motywacja i ważne, że działa). Nie chcę też poświęcać temu całej terapii, bo wtedy skupiamy się na Eli, która tnie się, bo chce uwagi, a nie na Małej Eli, która potrzebuje opieki, troski i po prostu boi się o nią w normalny sposób poprosić.

Do teraz pamiętam jak terapeuta powiedział mi: Muszę Ci się przyznać, że ostatnio sprawiłaś mi ogromną radość. Rozmawiałem o Tobie z superwizorem i dostałem dużą pochwałę za to jak z Tobą pracuję i jak bardzo dzięki temu dojrzewasz. I jestem z Ciebie naprawdę dumny, że tak się starasz, że tak dużo się w Tobie zmienia. Ostatnio naprawdę świetnie mi się z Tobą współpracuje!
Podniosło mnie to na duchu i zmotywowało do dalszej pracy. ;)




Smutne jest piękne, ale na szczęście
Nie wszystko piękne smutne jest.

:ella:
 
 
Psychoterapia
Chochlik
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-30, 22:57   

Ella napisał/a:
sprawiłaś mi ogromną radość

Serio ty sprawiłaś mu radość?

Ella napisał/a:
dostałem dużą pochwałę




 
 
Psychoterapia
pinkrabbits 
mushi



Wiek: 31
Dołączyła: 11 Cze 2014
Posty: 332
Skąd: dolnośląskie

Wysłany: 2014-11-30, 23:57   

Ella, bardzo ciekawy był dla mnie Twój post, bo ja patrzę na to z zupełnie innej perspektywy.
Ella napisał/a:

Nie mówili, że np. są na mnie źli, kiedy znów się pocięłam, albo jest im przykro, że coś tam się u mnie stało, itp. Wtedy miałam wrażenie, że mogę się ciąć do woli, mogę wciąż marudzić, płakać, nie zawsze współpracować, a terapeuta i tak nie powie mi, że robię źle i nie podoba mu się brak współpracy.

Przeszkadzało mi to, bo miałam wrażenie, jakby w ogóle im na mnie nie zależało. [/quote]
Ja mam takie wrażenie, że wszystko mi wolno. Ale z drugiej strony dostaję narzędzia, które sprawiają, że widzę, że niektórych rzeczy po prostu nie warto robić, bo nic u mnie nie wnoszą. Natomiast za brak współpracy bardzo często mi się dostało, bo 'sesja to praca, a nie spotkanie towarzyskie'. Kiedyś mówiłam mojej terapeutce, że bardzo się u mnie poprawiło i powiedziałam 'nie wiem jak Pani to zrobiła', na co dostałam odpowiedź 'przecież to Ty to zrobiłaś'. Prawda była w połowie, bo był to wynik mojej i jej pracy, ale właśnie tak ją odbieram - jest usatysfakcjonowana, że jej dobrze idzie, i uczy mnie, jak się cieszyć, że dobrze idzie też mi.
Nie wyobrażam sobie terapii, w której ktoś jest ze mnie zadowolony lub nie. Kompletnie by mnie to zablokowało. Po prostu chyba boję się takiej opiekuńczej bliskości, i łatwiej mi, kiedy ten dystans mimo wszystko jest. Dzięki temu nie przywiązuję się do mojej terapeutki jakoś bardzo, i pewnie nie będzie mi jej jako osoby brakować po terapii (chociaż na pewno miło ją wspomnę, jak to się kiedyś już skończy). Czasem brakuje mi tego, o czym Ty mówisz, ale w głębi ducha wiem, że taka terapia jest dla mnie lepsza.

Ella napisał/a:
Podniosło mnie to na duchu i zmotywowało do dalszej pracy. ;)

Powodzenia! :lama3:




czasem myślę że wszystko jest szaleństwem
bo świat wokół pachnie bzem i agrestem
 
 
Psychoterapia
Ella 
Vulnera Sanentur



Wiek: 29
Dołączyła: 04 Kwi 2011
Posty: 3178
Skąd: Polska

Wysłany: 2014-12-01, 16:59   

Chochlik napisał/a:
Serio ty sprawiłaś mu radość?


Tak. Gdyby nie ja, nie dostałby pochwały. ;)
A z drugiej strony - radość sprawia mu głównie fakt, że dobrze z nim współpracuję i zmieniam się na lepsze.




Smutne jest piękne, ale na szczęście
Nie wszystko piękne smutne jest.

:ella:
 
 
Psychoterapia
Szprotka 



Wiek: 30
Dołączyła: 03 Paź 2014
Posty: 64
Skąd: Europa

Wysłany: 2014-12-01, 19:55   

Czytam wasze wypowiedzi i myślę, że chyba ja mam kosmicznego pecha co do terapeutów. A może jestem oporna na psychoterapię?
Wiem, że u każego inaczej się to odbywa, ale czy terapia w widoczny sposób wpłynęła na wasze życie? Czy pomogła wam wyjść z depresji, pozbyć się problemów? Jak oceniacie jej skuteczność w porównaniu z farmakoterapią?

U mnie terapia nic nie zmieniła. Trafiłam na kilku terapeutów, którzy mieli najwyraźniej więcej problemów ze sobą niż ja. Namieszali mi porządnie w młodym mózgu. Mój stan się tylko pogroszył, zaczęłam mieć myśli samobójcze jak nigdy wcześniej. Zamiast leczyć tylko mi dokopano.

W końcu udało mi się trafić na fajną babkę. Rozmawiałyśmy, dużo rozważałyśmy, rysowałyśmy, robiłyśmy testy, pokazywała mi techniki relaksacyjne. Ale tak naprawdę.... Nic nowego się nie dowiedziałam. Wszystkie rozmowy dotyczyły tego, do czego sama doszłam. Wiem skąd się biorą moje problemy, wiem - teoretycznie - jak je rozwiązać. Po co rozmawiać o tym po raz enty? Czasem po prostu okłamywałam tę biedną kobietę, mówiąc "aha, to stąd te problemy!", bo było mi żal że trafiła na kogoś kto wszystko wie, ale nic nie zmienia. To naprawdę miła kobieta i było mi bardzo żal, że nie potrafiłam pod jej skrzydłami się zmienić. Zrezygnowałam z terapii.




Showtime, motherfucker, it's on
Apocolypse now, I'm droppin' this bomb
 
 
Psychoterapia
Lina Inverse
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-01, 20:02   

Szprotka napisał/a:
Wiem skąd się biorą moje problemy, wiem - teoretycznie - jak je rozwiązać. Po co rozmawiać o tym po raz enty?

Rozmowa na terapii i dojście do przyczyn problemów to jedno, ale nic się samo nie zrobi, jeśli nie pracuje się nad sobą poza terapią. Wizyty mają tylko ukierunkować Cię i wyjaśnić niejasności, ale powrót do zdrowia psychicznego wymaga przewartościowania niektórych spraw i czasami wywrócenia sposobu myślenia do góry nogami ;) .




 
 
Psychoterapia
Scarlet Halo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-01, 23:04   

Szprotka napisał/a:
Wiem, że u każego inaczej się to odbywa, ale czy terapia w widoczny sposób wpłynęła na wasze życie?

Tak.
Szprotka napisał/a:
Czy pomogła wam wyjść z depresji, pozbyć się problemów?

Hmmm... jedne problemy się rozwiązały, ale inne się pojawiły.
Szprotka napisał/a:
Jak oceniacie jej skuteczność w porównaniu z farmakoterapią?

Zdecydowanie trwalszy efekt miała psychoterapia. Leki były fajne przez parę miesięcy, ale zwykle po pół roku stosowania albo przestawały działać albo skutki uboczne przeważały nad terapeutycznymi. Po lekach żadnej trwałej zmiany nie zarejestrowałam.




 
 
Psychoterapia
Szprotka 



Wiek: 30
Dołączyła: 03 Paź 2014
Posty: 64
Skąd: Europa

Wysłany: 2014-12-01, 23:16   

Daithi napisał/a:
ale nic się samo nie zrobi, jeśli nie pracuje się nad sobą poza terapią.


No wiem wiem. Totalnie wiem - tak jak pisałam, wiem wszystko 8) .

Liczyłam że terapia pozwoli mi odnaleźć w sobie motywację i siłę żeby podjąć zmiany. Spodziewałam się, że znajdę ten punkt zaczepienia, który pomoże mi "przewartościować niektóre sprawy i wywróci sposób myślenia do góry nogami". Może są to za duże oczekiwania, ale czy nie na tym powinna polegać terapia? Zamiast tego wszystkie rozmowy dotyczyły podwalin problemów.
Wiem, że nie otrzymam gotowej recepty na zmianę swojego życia, ale oczekiwałam chociażby małej podpowiedzi jak odnaleźć w sobie zaginioną chęć do działania i do robienia czegokolwiek. Zamiast podpowiedzi wszędzie spotykałam się tylko z fiksacją nad tematem przeszłości, co jeszcze mnie chyba utwierdziło w przekonaniu, że nie ma co dążyć do przyszłości.

Chociaż nie, raz za nastoletnich czasów dostałam radę od mojego pierwszego terapeuty żebym "przestała udawać, bo nikt mi nie uwierzy" :lol: :lol: :lol: .


Lady E. - dziękuję za odpowiedź. U mnie jak było podobnie z lekami, ale teraz mam swoją "świętą trójcę". Zazdroszczę, że metodą psychoterapii udało ci się pozbyć niektórych problemów :)




Showtime, motherfucker, it's on
Apocolypse now, I'm droppin' this bomb
 
 
Psychoterapia
Avadakedaver 
Shitstormer



Wiek: 34
Dołączył: 27 Sie 2014
Posty: 476
Skąd: Polska

Wysłany: 2014-12-02, 08:47   

Szprotka napisał/a:

Liczyłam że terapia pozwoli mi odnaleźć w sobie motywację i siłę żeby podjąć zmiany. Spodziewałam się, że znajdę ten punkt zaczepienia, który pomoże mi "przewartościować niektóre sprawy i wywróci sposób myślenia do góry nogami". Może są to za duże oczekiwania, ale czy nie na tym powinna polegać terapia?


Terapia nie ma mocy by natchnąć cię chęcią zmian. Może conajwyżej pomóc ci te zmiany osiągnąć, ale chęci i motywacje to już twoja indywidualna kwestia.
Za to kiedy nie chcesz się zmienić i jesteś zmuszana do leczenia... No, obejrzyj sobie "lot nad kukułczym gniazdem".




 
 
Psychoterapia
Szprotka 



Wiek: 30
Dołączyła: 03 Paź 2014
Posty: 64
Skąd: Europa

Wysłany: 2014-12-02, 22:26   

Avadakedaver napisał/a:
Za to kiedy nie chcesz się zmienić i jesteś zmuszana do leczenia... No, obejrzyj sobie "lot nad kukułczym gniazdem".


Pewnie, oglądałam. Swoją drogą mimo że to świetny film to wolę książkę.
Nie mówię, że nie chciałam się leczyć też :) .

Avadakedaver napisał/a:
Terapia nie ma mocy by natchnąć cię chęcią zmian. Może conajwyżej pomóc ci te zmiany osiągnąć, ale chęci i motywacje to już twoja indywidualna kwestia.


W takim razie zwyczajnie się przeliczyłam. Słyszałam wiele razy, że terapia ma mnie właśnie natchnąć do podjęcia zmian. Ale widać, jednak to nie to.

W takim razie... co ma zrobić terpia? Dojść do źródła problemu i...tyle?




Showtime, motherfucker, it's on
Apocolypse now, I'm droppin' this bomb
 
 
Psychoterapia
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,19 sekundy. Zapytań do SQL: 12