majorka83, ja uważam, że na tamten czas to było bardzo dobre. Bylam w takim stanie, że w każdej chwili mogłam ze sobą skoczyć, jednocześnie wiązałam z terapia wiele nadzieji. Ten warunek miał zapewnić, że w razie nawrót myśli s, poinformuję o nich terapeute i będziemy działać by bardziej mi pomóc a nie będę udawać, że nic się nie dzieje. W tedy bardzo zależało mi by pokazać wszystkim innym i sobie samej, że jest dobrze i że jest zajeboscie. A nie było. No i tak jak teraz (to mi zostało, mimo że lecze się już 14 lat) mówiłam 'NIE' w kwestii szpitala a to był ten strach w razie tych natretnych myśli samobójczych.
A ja uważam że to nieetyczne. Podświadomie wiedziałaś że jeśli zatailas i byłabyś gotowa na otwartość blokował cie strach przed zakończeniem terapii. A zakończenie terapii w tak złym stanie jest chyba najgorszym rozwiązaniem.
Terapia ma sens jeśli czujesz się na niej bezpiecznie i możesz być otwarta. Takie warunki przeczą tej zasadzie. Ale to tylko moje zdanie.... i mojej terapeutki.
Ja dodatkowo jestem bardzo przekorna i lubię łamać zasady a moja terapeuta że mnie żartuje "aż się boję pani czegokolwiek zabraniac ".
Ale po czym rozpoznajesz kompetencje ?
Po wyksztalceniu? sposobie rozmowy?
Po interakcji z pacjentem, wynikach i przestrzeganiu zasad etyki zawodowej.
majorka83 napisał/a:
A może masz opór przed zaufaniem komukolwiek?
Może podam przykład. Powiedziałam terapeutce, że mam myśli samobójcze. Usłyszałam, że mam jej nie mówić takich rzeczy. Według Ciebie to ona była niezbyt kompetentna czy ja mam problem z zaufaniem?
majorka83 napisał/a:
Moja terapeuta nie musi być dla mnie autorytetem, ważne że czuję się przy niej dobrze bezpiecznie i mogę jej zaufać.
Jeżeli ktoś chce mnie do czegoś przekonać, to niestety ale ciężar dostarczenia dowodów spoczywa na nim. Jak ktoś wzbudza mój szacunek, to ma z tym łatwiej niż ktoś, na kogo patrzę z politowaniem.
Może podam przykład. Powiedziałam terapeutce, że mam myśli samobójcze. Usłyszałam, że mam jej nie mówić takich rzeczy. Według Ciebie to ona była niezbyt kompetentna czy ja mam problem z zaufaniem?.
Ja mojej terapeutce nigdy wprost nie mówię że mam myśli samobójcze tylko, że nie daje już rady, że mam dość, że mam chaos w głowie i chciałabym już przestać cierpieć, zasnąć i się nie obudzić.
Zawsze pyta co się stało zanim takie myśli się pojawiły, męczy mnie i dręczy dopóki nie powiem. Już mnie przez dwa lata poznała i wie, że zawsze jest powód, jeśli moje myśli samobójcze się nasilają. Wie, że rozmowa o tym dużo mi daje, że mogę tak odreagować.
Kiedyś mówiła że mam sama mówić na sesji co mi przychodzi do głowy a ona słucha. Powiedziałam, że to kiepski pomysł, bo rozmowy były by głównie o samobójstwie i o śmierci, a ona powiedziała, że skoro to siedzi w mojej głowie, to widocznie tego potrzebuje.
Widać moja terapeuta jest wspaniała
Może to za mało doceniam....
Życzę Ci Scarlet znalezienia odpowiedniej dla siebie terapeutki.
Ostatnio zmieniony przez 2016-09-02, 21:34, w całości zmieniany 1 raz
Ja nie mam żadnego terapeuty. Niestety sama farmakologia. Rodzinę obchodzi tylko to żebym leki brala. Właściwie, zawsze to coś, aczkolwiek niech ode mnie nie oczekują czynności, których sama nie jestem w stanie podjąć.
Pozwólcie, że wtrącę się tutaj z zagadnieniem z innej beczki - po czym poznać, że jest się w bliskiej relacji z terapeutą? Bo jeśli całe życie nie było się w zdrowych relacjach z ludźmi albo żyło się w odizolowaniu od innych, to skąd mam wiedzieć, czy to co dzieje się teraz między mną a terapeutą jest dobre? Czy dla Was bycie w takiej relacji oznacza, że czujecie się na tyle bezpiecznie, że możecie mówić o wszystkim, co myślicie i czujecie? Ja mam z tym problem, ciągle zapadam się w sobie, bronię się przed atakami na moja prywatność, a z drugiej strony tak bardzo chciałabym być blisko kogoś... Tylko jak poznać, że jest się blisko? Na czym to polega?
przebisnieg, mam podobnie i nie. Sama nie wiem. Nie mam pojęcia na czym to polega. Nigdy nie zaufam nikomu. A jeśli chodzi o terapeute... Zapewne bałabym się zaufać bezgranicznie. W końcu to terapeuta - to jego robota. Ech... Sama się zastanawiam nad tym, jaka może być odpowiedź na Twoje pytanie.
przebisnieg, skomplikowanie zagadnienie. U każdej osoby bliskość objawia się w inny sposób. Jeśli jesteś osobą ogólnie zamkniętą w sobie i skrytą, to trudno oczekiwać, że w relacji z terapeutą nie będzie widać tych cech. Myślę, że czas trwania terapii jest tu istotny. Od jak dawna chodzisz do obecnego terapeuty? No i jest też druga strona... Ważne, aby nie być z terapeutą zbyt blisko w sensie emocjonalnym. Terapeuta powinien być dla nas przede wszystkim profesjonalistą, w którego kompetencje wierzymy, a nie przyjacielem. Oczywiście jego cechy charakteru też odgrywają tu rolę. Trudno otworzyć się przed osobą, która w jakiś sposób nas irytuje.
Nie czuję się "blisko" ze swoją terapeutką. Wystarczy mi, że jej ufam i mogę powiedzieć o tym, co jest dla mnie problemem - wciąż jednak traktuję ją jak lekarza, który pomoże mi wyzdrowieć... a "blisko" jestem z partnerem czy przyjaciółmi.
Wiek: 27 Dołączył: 07 Mar 2014 Posty: 5632 Skąd: Polska
Wysłany: 2016-09-03, 22:15
Scarlet Halo napisał/a:
Powiedziałam terapeutce, że mam myśli samobójcze. Usłyszałam, że mam jej nie mówić takich rzeczy. Według Ciebie to ona była niezbyt kompetentna czy ja mam problem z zaufaniem?
Cóż, moja terapeutka powiedziała, że gdy będę mieć myśli samobójcze, to będzie musiała przerwać terapię, bo ona nie jest ratownikiem.
Okay, whatever, one man's trash is another man's treasure
Nie czuję się "blisko" ze swoją terapeutką. Wystarczy mi, że jej ufam i mogę powiedzieć o tym, co jest dla mnie problemem - wciąż jednak traktuję ją jak lekarza, który pomoże mi wyzdrowieć... a "blisko" jestem z partnerem czy przyjaciółmi.
O, właśnie. I myślę, że o to w tym chodzi.
Hmm... Dziwni Ci terapeuci. "Mam myśli samobójcze" = "Mam Cię gdzieś".
wtedy odpowiednim miejscem jest oddział psychiatryczny.
Samo wystąpienie myśli samobójczych niekoniecznie musi oznaczać szpital i terapia może być kontynuowana. Hospitalizacja i przerwanie terapii ambulatoryjnej na jej czas jest konieczne, kiedy uznamy, że pacjent ma tendencję do realizacji owych myśli. Oczywiście terapeuta może zasugerować udanie się do psychiatry po skierowanie do szpitala w ramach przyjęć planowych(czekanie na wolne łóżko).
Gdyby myśli samobójcze oznaczały przerwanie terapii, to przez kilka ostatnich lat spędziłabym bez terapii lub w szpitalu psychiatrycznym.