Gdy trafiłam do Kliniki pierwszy raz zetknęłam się z terapią grupową. Po miesiącu mogę stwierdzić, że podoba mi się ta forma terapeutyczna. Ludzie są szczerzy. Ufamy sobie i mówimy to co myślimy. Cieszę się też, że lekarz prowadzący naszą grupową często bardzo dokładnie dopytuje i próbuje dojść do sedna problemu i naprowadza nas na odpowiedni tor
Zamierzam się w niedługim czasie przenieść z terapii indywidualnej na grupową. Rozmawiam na ten temat już od miesiąca z psychoterapeutą i w końcu podjąłem decyzję. Boję się tego, że będąc tam najmłodszy (najstarsza osoba w grupie ma 30 coś lat), będę strasznie odstawał i nie będę rozumiany. Boję się tego, jak mnie tam przyjmą, jak będą na mnie patrzeć. Pewnie jak na jakiegoś dzieciaka z błahymi problemami. No i pewnie będę miał wyrzuty sumienia, że jestem młody i więcej życia przede mną. Już teraz czuję, że będę tam intruzem, niechcianym balastem, którego należy wykopać.
Boję się tego, że będąc tam najmłodszy (najstarsza osoba w grupie ma 30 coś lat), będę strasznie odstawał i nie będę rozumiany.
Byłam na kilku spotkaniach grupowych (element terapii związanej z uzależnieniem, nieważne) i też byłam najmłodsza w grupie. Nikt nie patrzył na mnie krzywo, nie bagatelizował mojego problemu ani nie dał mi odczuć, że jestem w jakiś sposób mniej ważna. Myślę, że niepotrzebnie się martwisz .
Daithi, cóż, jak nie spróbuję, to się nie dowiem. Dzięki, trochę mniej się już martwię. Napiszę tutaj, jak już zacznę chodzić i zdam relacje.
Ja mam za sobą terapię grupową związanej z panowaniem nad lękiem. Byłem jednym z młodszych osób w grupie, czułem się jak każdy inny członek zgromadzenia. To zwykli ludzie ze zwykłymi problemami jak Ty czy ja.
Akyrp Ratavuli, tylko że ja mam mocno zakorzenioną zdolność do wypatrywania chociażby najmniejszych znaków, że ludzie mnie odrzucają. Potrafię sobie wszystko wmówić, nawet jeśli to nieprawda. Że mnie nienawidzą, gardzą mną, atakują mnie. A wszystko w mojej głowie...
Akyrp Ratavuli, tylko że ja mam mocno zakorzenioną zdolność do wypatrywania chociażby najmniejszych znaków, że ludzie mnie odrzucają. Potrafię sobie wszystko wmówić, nawet jeśli to nieprawda. Że mnie nienawidzą, gardzą mną, atakują mnie. A wszystko w mojej głowie...
Wiesz, ja podczas terapii dostałem napadu lęku i prawie im tam nie zemdlałem. Co zakrawa na jakiś okrutny żart, zważywszy na temat terapii
Serafis, Czemu żart? Bo poszedłem na terapię grupową żeby nauczyć się panować nad lękiem i podczas trapi dostałem napadu lęku który sprawił, że prawie zemdlałem
Jeśli Bóg istnieje to ma wredne poczucie humoru xD
Akyrp Ratavuli, to chyba normalne, przecież nie od razu Rzym zbudowano ani w ciągu pierwszej sesji nie wyleczy się swoich problemów. No i żeby pokonać swoje słabości trzeba się im przyglądać. A jakby to było gdybyś poszedł na terapię wyleczyć się z lęków i niczego byś się nie bał? Wszystko git.
Ostatnio zmieniony przez Axxie 2015-03-30, 14:43, w całości zmieniany 1 raz
tylko że ja mam mocno zakorzenioną zdolność do wypatrywania chociażby najmniejszych znaków, że ludzie mnie odrzucają. Potrafię sobie wszystko wmówić, nawet jeśli to nieprawda. Że mnie nienawidzą, gardzą mną, atakują mnie. A wszystko w mojej głowie...
Jesli mam podobnie znaczy ze sobie to wmawiam i to jakas fobia czy coś?
Byłam na terapii grupowej i widzę, że dała mi wiele korzyści - lepiej mi się żyje z ludźmi, ale niestety mój główny problem, czyli zaburzenia odzywiania i depresja mi się nasiliły, że w ciągu ostatniego roku po zakończeniu leczenia miewałam bardzo często myśli samobójcze, drastyczne hustawki nastrojów, aż kończąc na wpadnięciu w narkotyki przez skrajnie depresyjnie nastroje.
Najwyraźniej trafiłam albo na beznadziejną grupę, albo na beznadziejnych terapeutów.
Od paru lat uczestniczę w terapii indywidualnej ze względu na moje schorzenie - chad. W pewnym momencie został zaproponowany mi udział w grupie psychoedukacyjnej, w której uczestniczyło ok 12 osób. Na początku wszyscy byli spięci, jednak póżniej bez problemów wymienialiśmy się sposobami radzenia sobie z choróbskiem. W tym przypadku spotkania grupowe mi bardzo pomogły, poznałam osoby z takim samym problemem.
Parę miesięcy temu zginął mój narzeczony i też zostałam skierowana na grupę wsparcia dla osób po stracie. Sama jestem ciekawa czy przyniesie ona tyle samo korzyści, co wcześniejsza grupa....