Jeden z najbardziej poruszających seriali jakie oglądałam. Płakałam na każdym odcinku jak bóbr, a bardzo rzadko coś mnie tak porusza. Chyba dlatego, że niesamowicie identyfikowałam się z główną bohaterką.
Najdziwniejsze jest to, że po obejrzeniu wszystkich odcinków dalej nie przestałam płakać i przez jakiś tydzień miałam małe załamanie. Pewnie przez ten wątek miłosny, był jakiś taki nieprawdopodobny, odległy, jakby nie mógł zdarzyć się w zwykłym życiu. A przecież serial jest na podstawie prawdziwych pamiętników...
Wchodzę na krawędź, jak wtedy, gdy byłam ptakiem.
Błękit był zaproszeniem wtedy, dzisiaj czerń jest rozkazem...
Rainbow, Są całe 2 sezony, ale bez polskich napisów. Na kinoman.tv sa też wszystkie odcinki, z napisami, ale, przynajmniej na moim komputerze, jakość była na tyle tragiczna, że postanowiłam obejrzeć po angielsku.
Właśnie skończyłam pierwszy sezon. Drugi oglądam tylko dla Tix, bo będą w nim pokazane dalsze jej losy, prawda?
eden z najbardziej poruszających seriali jakie oglądałam. Płakałam na każdym odcinku jak bóbr, a bardzo rzadko coś mnie tak porusza. Chyba dlatego, że niesamowicie identyfikowałam się z główną bohaterką.
(...)ten wątek miłosny, był jakiś taki nieprawdopodobny, odległy, jakby nie mógł zdarzyć się w zwykłym życiu. A przecież serial jest na podstawie prawdziwych pamiętników...
Też tak miałam. Mimo, że ona jest realną osobą, wydaje mi się, że niesamowicie łatwo naprawdę różnym typm z tzw. 'problemami' się z nią identyfikować. Mnie ten serial rozjechał do tego stopnia, że nigdy nie obejrzałam ostatniego odcinka. Widziałam tylko scenę z pamiętną rozmową (nie powiem którą, żeby nie spoilerować), ale nigdy nie dałam rady obejrzeć jej w serialu.
Wątek miłosny rzeczywiście wydawał się trochę nie z tego świata, no ale są różni ludzie i jestem w stanie uwierzyć, że on rzeczywiście się w niej zakochał. Może to trochę podkolorowali? Warto też chyba pamiętać, że to jest właśnie na podstawie pamiętników, więc Rae, jako zakochana, mogła swoją drugą połówkę mocno wyidealizować sama. W sensie: może nie był jakiś wspaniały, ale dla niej był nieosiągalny, więc oglądając świat z jej perspektywy, nam też się taki wydaje
czasem myślę że wszystko jest szaleństwem
bo świat wokół pachnie bzem i agrestem
Mnie ten serial rozjechał do tego stopnia, że nigdy nie obejrzałam ostatniego odcinka. Widziałam tylko scenę z pamiętną rozmową (nie powiem którą, żeby nie spoilerować), ale nigdy nie dałam rady obejrzeć jej w serialu.
Ja nie dałam rady obejrzeć całego znowu, cały czas się boję, że będzie taka załamka jak wtedy
Mnie strasznie poruszył moment jak zerwała z nim bo uważała ,że na niego nie zasługuje i nie mogła zrozumieć jak może sie mu podobać, albo ta scena jak sie zatrzasnęli w łazience.
Albo jak nie mogła jeść przy innych ludziach
Wchodzę na krawędź, jak wtedy, gdy byłam ptakiem.
Błękit był zaproszeniem wtedy, dzisiaj czerń jest rozkazem...
Zauważyłam, że w tym temacie zrobił się mały ruch to i ja coś skrobnę jeszcze raz...
Teraz kiedy myślę o tym serialu, moje emocje i uczucia co do niego są podwojone. Jeszcze bardziej utożsamiam się z główną bohaterką, bo prócz tego, że jestem też przy tuszy jak ona, też mam blizny, też nie umiem zaakceptować siebie, miałam pamiętnik, słucham rocka, to jej historia w jakimś stopniu pokrywa się ze mną. Oglądając serial zazdrościłam Rae'i, że choć miała problemy i nie umiała się odnaleźć to i tak ktoś ją pokochał (Finn !), wbrew wszystkiemu. I ja będąc prawie nią, mam swojego osobistego Finna. Nigdy nie spodziewałabym się, że będę mieć taki sentyment do tego serialu...jakiegokolwiek serialu. A jednak.
Żałuję też, że nie dokończyłam drugiego sezonu, kiedy już mówi się o produkcji trzeciego. Chyba muszę w najbliższym czasie odrobić zaległości.
I’ve woken now to find myself in the
shadows of all I have created.