Wiek: 27 Dołączyła: 03 Lip 2017 Posty: 1316 Skąd: Europa
Wysłany: 2018-06-15, 18:56
Szamanka, ja się nikogo o zgodę nie pytałam jak do Ciebie przychodziłam. Ty pytałaś czy ja mogę przyjść? A jedna z pielęgniarek na pewno wiedziała, że nie miałam 18 lat.
"Obojętność i lekceważenie często wyrządzają więcej krzywd niż jawna niechęć."
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10445 Skąd: świat
Wysłany: 2018-06-15, 21:51
Delphi, bo trafiłaś na dobrą zmianę a na serio to mialas te 17 lat to na taki wiek juz przymykaja oko. Ale generalnie dzieci nie wpuszczają. Ile to matek się naryczało, ze dzieci tyle czasu nie widzą. Z resztą dobrze, ze nie wpuszczają dzieci na psychiatrie. Ludzie w pasach i krzyczacy moga zrobić im emocjonalne kuku.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
Wiek: 27 Dołączyła: 03 Lip 2017 Posty: 1316 Skąd: Europa
Wysłany: 2018-06-15, 21:55
Taki pokój, do którego dojście nie wymaga zwiedzenia całego oddziału to całkiem dobre rozwiązanie. Pod warunkiem, że lekarze potrafią dobrze ocenić stan zdrowia pacjenta, który z dzieckiem ma się spotkać.
Szamanka napisał/a:
Ludzie w pasach i krzyczacy moga zrobić im emocjonalne kuku.
No tak, ja już byłam w takim wieku, że moja matka zdążyła zrobić mi "kuku" wcześniej.
"Obojętność i lekceważenie często wyrządzają więcej krzywd niż jawna niechęć."
Czy możliwe są odwiedziny przez osoby spoza rodziny, w tym jedną niepełnoletnią? Szczególnie chodzi mi o Szpitalną w Poznaniu.
W jednym z dwóch szpitali, w których leżałam nie było takiej możliwości. Jeśli pacjent miał prawo do spaceru, a ktoś z odwiedzających był dorosły, to chory mógł wyjść pod jego opieką poza budynek i tam spotkać się z dziećmi.
Wiek: 22 Dołączyła: 13 Sie 2016 Posty: 403 Skąd: dolnośląskie
Wysłany: 2018-07-02, 02:42
Nie wiem co myśleć, bo z relacji koleżanek każdy jest inny. W jednym same zakazy, w drugim grupki nakręcające się do złego. W obu lekarze mieli gdzieś pacjenta, a w tym pierwszym szczególnie i cały personel. Do tego w pierwszym jak w obozie koncentracyjnym, tylko w inny sposób. Z jeszcze innej relacji coś innego, że nie jest tak źle, a z kolejnej, że w jednej placówce pacjenta upokarzają. U mnie w mieście jest jeszcze inny, ale zawsze boję się wejść. Jak będzie tam - się boję. Nie wiem czy będzie z kim porozmawiać, czy nie zadzwonią do kogoś z tym, że jestem, czy ktoś mnie nie rozpozna po drodze, czy po ewentualnej rozmowie pozwolą mi wrócić do domu. Poza tym jak tam jestem, próba zdecydowania się na wejście lub nie zajmuje mi sporo czasu, aż muszę wracać do domu, by się nie dowiedziała. I chodzę tak przez pół godziny, godzinę, zaglądam do wejścia, czasem idę od drugiej strony... oglądam, co się tam dzieje... A nie wejdę... Czuję się jakby tam była granica, mur, inna bariera. I patrzę jak inni wchodzą albo ich wprowadzają.
Jest czego się bać...?
Nekomimi, jak rozumiem chcesz wejść do szpitala i poprosić o pomoc, tak? Nie masz żadnego skierowania? W takim przypadku jest spora szansa na to, że nawet nie porozmawiasz z lekarzem dyżurnym. A jeśli porozmawiasz i w toku rozmowy nie wyjdzie, że sprawiasz zagrożenia dla siebie, albo otoczenia, nie będą mieli prawa zatrzymać Cię tam siłą.
Nekomimi, zależy tez od personelu i miejsc. Na moim ogólnym oddziale całodobowym, przyjmowali każdego praktycznie. Tych bez skierowania tez, jeśli były miejsca.
Kiedy spytają cię, jak się masz, odpowiedz po prostu, że wcale. ~ Kłapouchy.
Czyli bez skierowania nic tam się nie załatwi, prawda...?
Tak jak dziewczyny wspominały - wszystko zależy od Twojego stanu i wolnych łóżek. Zważywszy jednak na Twoje obawy, wydaje mi się, że lepiej będzie jeśli swoją sytuacje przedstawisz lekarzowi, a kiedy już się zdecydujesz, do szpitala pójdziesz ze skierowaniem.
Wiek: 22 Dołączyła: 13 Sie 2016 Posty: 403 Skąd: dolnośląskie
Wysłany: 2018-07-03, 01:25
użytkownik, i tak nie mam szans ani iść do lekarza, ani tym bardziej do szpitala... Nie pozwoli mi i wyśmieje, a do lekarza na własną rękę pewnie nie można...