i tak mi mówi, że mi jej nie da, bo się leczę...
ale właśnie zastanawiam się, czy nie lepiej by było, gdybym poszła, dobrali by mi dobrze leki, wystawili opinię. Miałabym chociaż jakiś dowód, że coś ze sobą robię, że staram się wyjść z tego cholerstwa. A tak - mam opinie o schizofrenii, leczenie - owszem, ale z przerwami ciągle... itp.
Że się tak wypowiem ... jak ja byłem, że tak powiem CH...JA to mi dało ... co prawda 2-3 miesiące bez ale co mi po tym
...
jak wiem że należę do "nich"
...
Nastolatek chodzący i walący głową w ścianę z byle powodu, anorektyk który wygląda jak szkielet, psychol który pobił własną żonę bo "zupa była za słona", dziadek który nadal żyje w świecie Hitlera .... I ja jestem wśród nich ..
jestem psycholem bo tam byłem i wiem, że nie mogę się porównywać z normalnymi ludźmi ... i nie potrafię żyć w normalnym środowisku
i na to wygląda że muszę tam wrócić
Ostatnio zmieniony przez 2010-08-14, 02:48, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 33 Dołączyła: 18 Sie 2010 Posty: 2282 Skąd: zachodniopomorskie
Wysłany: 2010-08-18, 13:32
Buka, chyba? Jeśli jesteś tego pewna to ta wypowiedź powinna brzmieć bez chyba.
"Nie jest łatwo oddać słowami... czym jest prawdziwa zabawa. Ale ogólne wrażenie z obserwacji niemal wszystkich gatunków ssaków, to wir nieskrępowanej, beztroskiej żywiołowości"
dr Jaak Panksepp
Wiek: 40 Dołączyła: 25 Sie 2010 Posty: 412 Skąd: mazowieckie
Wysłany: 2010-08-30, 17:36
hej.,, a ja mam pytanie. wiecie, po wczorajszej 'akcji' trochę się boję tego, co mogę jeszcze zrobić.
prowadząca mnie lekarz psychiatra mówiła, że myśli o szpitalu dla mnie. z kolei ani mój terapeuta, ani inni konsultujący mnie lekarze (nota bene, konsultujący mnie w szpitalu psychiatrycznym, na izbie przyjęć), nie byli skłonni mnie położyć.
ja się chyba boję szpitala. nie wiem, może zamknięcia? może tego, że to wyrwa w życiu codziennym i że już nie nadrobię, że inni o mnie zapomną? może spróbować jeszcze czegoś innego, np. terapii grupowej, albo oddziału dziennego? co myślicie? może wiecie o jakiejś skutecznej pomocy w Polsce?
Nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej.
Ja już sama nie wiem co myśleć o tych całych szpitalach. Moja siostra idzie jutro. Bezsensu, chyba tylko i wyłącznie dlatego, żeby odpocząć od wszystkiego i dostać nowe recepty.
Bezsensu...
Nie wiem też, co Ci powiedzieć na ich temat. Może spróbuj najpierw z tą terapią grupową jeżeli nie jesteś pewna? Zapytaj o taką możliwość psychiatrę, może coś doradzi...
Wiek: 40 Dołączyła: 25 Sie 2010 Posty: 412 Skąd: mazowieckie
Wysłany: 2010-09-06, 16:52
dzięki za odpowiedź, naamah666. Czuję, że ważą się teraz moje losy. Na ostatniej sesji powiedziałam terapeucie, że ja chyba po prostu chcę się zniszczyć. Że się nie zabiję ot tak, bo wiem, że to jest złe. Wiesz, ja jestem osobą wierzącą i nie chciałabym lekceważyć Boga i Jego prawa do decydowania o życiu. Ale jak jest tak cholernie, tak totalnie i dogłębnie źle, to po prostu zaczynam marzyć o tym, żeby już się tak nie męczyć. I jak to powiedziałam terapeucie, a on powiedział, że musi się porozumieć z moją lekarką, to poczułam że szpital wręcz 'nadciąga'. No bo pewnie, że nikomu nie polecam samo-zniszczenia. Absolutnie nie. To tylko ja w wielu momentach już nie mogę... Ale pewnie, że to nie jest zdrowe. No ale sorry że tak się rozgadałam... po prostu dzięki
Nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej.
Wiek: 40 Dołączyła: 25 Sie 2010 Posty: 412 Skąd: mazowieckie
Wysłany: 2010-09-26, 08:41
nie wiem. czasem aż mi się chce, a czasem boję się strasznie. na razie bardzo bardzo bym chciała nie musieć zrywać z pracą. tu mam ludzi, których kocham. taka rodzinna atmosfera i generalnie czuję się tu jak w domu. (lepiej niż w domu, he he). jakbym to straciła to bym się chyba rozsypała.. ale we czwartek idę do mojej lekarki, zobaczymy co ona powie. to mądra kobieta... dzięki, że pytasz, Mercy
Nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej.
Byłam w szpitalu psychiatrycznym i gdyby nie ten szpital to nie wiem co by się stało...
I każdemu, kto się zastanawia, polecam Wojewódzki Szpital Psychiatryczny w Gdańsku.
To moim zdaniem najlepszy szpital w Polsce. Poza tym schizofrenia jest nieuleczalna i jeśli przestanie się brać leki to choroba powraca... I znów trzeba iść do szpitala... Poznałam takich młodych ludzi z tą chorobą na oddziale dziennym i potrafili umyślnie nie brać leków by pójść do szpitala, a potem nie mieć problemu z przyznaniem renty.
Czuczi, ja też posiadam dziecko i byłam w szpitalu, na wypisie mam - zaburzenia schizoafektywne, ale ojciec córki nie odebrał mi praw... Mam męża razem wychowujemy moje dziecko, które wie, gdzie i dlaczego byłam. Poza tym odebrałam ojcu dziecka prawa rodzicielskie, dostałam alimenty.
W sądzie wiele ma do powiedzenia lekarz. Zwołują konsylium lekarskie by stwierdzić dla sądu czy jesteś poczytalna i w stanie samodzielnie wychowywać dziecko.
int. ort. lit. styl. / S.
Staraj się pisać w miarę poprawnie, nieco przeraził mnie Twój post i wizja poprawiania go.
Ostatnio zmieniony przez Sadist 2010-11-29, 18:07, w całości zmieniany 1 raz
Witam,
jestem tu pierwszy raz, w końcu ktoś podał w mediach ciekawą stronę o ludzkich problemach...
Ja już byłam hospitalizowana 3 razy, czekam na kolejny raz...
Chcę tego, ale proszę o Wasze sugestie na temat szpitala znajdującego sie w Komorowie!
Dziekuje i pozdrawiam.
Ostatnio zmieniony przez Sadist 2010-11-29, 20:26, w całości zmieniany 1 raz
Ja tylko przebywałam w WSP w Gdańsku, ponieważ właśnie ten szpital mi polecano jako najlepszy, i to była racja. Na oddziale młodzieżowym jest naprawdę świetnie, biorąc pod uwagę miejsce w jakim się jest. Pielęgniarki super, otoczenie... Prawie jak kolonie, tylko że kraty w oknach.
lit. styl. int. / S.
Ostatnio zmieniony przez Sadist 2010-11-30, 14:41, w całości zmieniany 1 raz
Kurde byłam tam, to są tacy frajerzy, że no nie mogę nie lubię ich...
A, że stamtąd nie można uciec to gówno prawda... Wszystko się da tylko trzeba umieć x) To nic nie daje tylko faszerują cię jakimiś lekami bez sensu.
Ostatnio zmieniony przez Sadist 2010-11-30, 14:42, w całości zmieniany 2 razy
Enigma...
Nie zgodzę się z tym, że faszerują.
Ale gdybym tam nie trafiła to bym pewnie z wycieńczenia padła. ;( i jeszcze bardziej raniła swe dziecko. ;(
A uciec się da, byłam świadkiem 5 ucieczek...
Jeden koleś z Gdyni uciekł i go znaleźli u niego w domu, a on powiedział, że chciał do domu na domowy obiad, a zwiał w szlafroku.
Przede wszystkim zależy na jaki szpital się trafi.
Ostatnio zmieniony przez Sadist 2010-11-30, 14:45, w całości zmieniany 1 raz