escoria, jak facet ze mną zerwał potrzebowałam roku aby zaleczyć rany. A i teraz mam jeszcze takie resztki uczuć do niego. I czasem mi się jeszcze przypomina... i tęskno mi. Daj sobie czas, wynajduj inne zajęcia, spotykaj się ze znajomymi... A będzie dobrze.
"Każdy ma niezbywalne prawo do zmarnowania sobie życia."
Amelia
escoria, ja również, tak jak Aya, potrzebowałam roku... Teraz nadal jest też żal i milion niewypowiedzianych słów... jednak z czasem, naprawdę da się z tym żyć;* Potrzeba jedynie czasu i cierpliwości...
Doszłam po prostu do wniosku, że im dłużej boleję nad kimś, kto mnie zostawił tym większe jest ryzyko, że nie zauważę kogoś, kto jest naprawdę tego wart.
escoria, pewnie że tak;) Niestety czasy, kiedy faceci podjeżdżaliby pod nasze okna dawno się skończyły... Teraz tego rycerza trzeba czasami przekonać i postarać się aby zauważył nas
nie, ja już chyba z tym skończyłam. wiem, że się da i tak właśnie zdobyłam moją wielką miłość, ale skończyło się strasznie. i teraz cierpię chyba głównie ja. nie będę już... zachęcać. najwyżej zostanę starą panną i niespełnioną kochanką na wieki wieków
nie wiem albo jestem nie czuły albo jakiś chory ale pozbierałem się szybko z tym wszystkim przeszło m z dnia na dzień
zresztą nie wiem co we mnie ludzie widzą cały czas ktoś się kręci nie wyglądam na playboja ani nie jestem maczo zresztą nie ten wątek
Niente, wiesz kochałem byłem skłonny oddać życie poświęcałem cały czas i energię żeby zaspokoić jej potrzeby przez 6 lat można się przywiązać do kogoś i to bardzo mając wspólne plany data ślubu staranie się o dziecko ale ona to zakończyła przez fb.... widocznie nie miała odwagi mi powiedzieć tego prosto w oczy a ja nie będę błagać o szanse .... mam swój honor
Angry-Bird, ahh... to widać jednak, że nie była zbyt dojrzałą osobą, skoro 6-letni związek zakończyła w taki sposób. Nie ma co się nad tym smucić skoro tak cię potraktowała
Ja też jakoś szybko zapominałam, jeśli ktoś mnie zostawił... zazwyczaj rozeszło się po kościach i zaraz miałam innego, ale też nie zawsze.
Obecnie mam chłopaka, z którym chodziłam jakieś dwa lata temu, ale zrobiliśmy sobie przerwę (przez moje zachowanie, postąpiłam głupio), a teraz nie wyobrażam sobie życia bez niego.
Mimo że jest to związek na odległość, on do mnie przyjedzie za tydzień, dwa lub trzy (jeszcze nie ustalone) ale wiem, że damy sobie jakoś radę.
Mamy wspólne plany, ślub, trójka dzieci... on mówi, że chciałby się już żenić jak skończę liceum, ja wolałabym trochę poczekać... aż skończę studia chociażby... ale nie wyobrażam sobie życia bez niego.
Chyba pierwszy raz się zakochałam...
Ale się rozpisałam... wybaczcie, może trochę nie na temat, w końcu mnie nie zostawił, ale jakoś mam trochę obawy przed tym, obiecaliśmy sobie że nigdy jeden drugiego nie zostawi, mam nadzieję że będziemy się tego trzymać...
Ale naprawdę się mocno zadurzyłam....