Może nie dziś. Może nie w tym miesiącu. Może nawet nie w tym roku. Ale czuję, że to w końcu się wydarzy. Jakby to było pewne, że nie umrę śmiercią naturalną.
Nie wiem już co z tym zrobić.
Pojawiają się, szepczą, kuszą i to dosyć skutecznie.
Wiem że nie jestem sam, mimo to czuję się opuszczony i niezrozumiany, pozostawiony sam sobie, zamknięty w czterech ścianach jak w klatce, mimo że codziennie z nich wychodzę.
Najgorsze jest chyba to, że przestaję się bać tego co przychodzi potem, a powoli zaczynam się z tym godzić, myśląc, że już nic gorszego mnie nie spotka.
Nigdy jeszcze niczego takiego nie doznałem. Panicznie bałem się śmierci, a teraz... Jestem z nią pogodzony i tak jakbym czekał na kulminację zdarzeń, uczuć. Aż nadejdzie właściwy moment.
Chociaż trzymam się tego skrawka życia, to czuję się już na wpół martwy.
I chyba nawet nie jest mi przykro.
Brak wiary w tobie,
Pociąga za sobą brak wiary w innych.
~Lao Tzu
Wiek: 32 Dołączył: 31 Sie 2012 Posty: 269 Skąd: łódzkie
Wysłany: 2016-10-11, 02:05
Lewe napisał/a:
Nie wiem już co z tym zrobić.
Pojawiają się, szepczą, kuszą i to dosyć skutecznie.
Wiem że nie jestem sam, mimo to czuję się opuszczony i niezrozumiany, pozostawiony sam sobie, zamknięty w czterech ścianach jak w klatce, mimo że codziennie z nich wychodzę.
Najgorsze jest chyba to, że przestaję się bać tego co przychodzi potem, a powoli zaczynam się z tym godzić, myśląc, że już nic gorszego mnie nie spotka.
Nigdy jeszcze niczego takiego nie doznałem. Panicznie bałem się śmierci, a teraz... Jestem z nią pogodzony i tak jakbym czekał na kulminację zdarzeń, uczuć. Aż nadejdzie właściwy moment.
Chociaż trzymam się tego skrawka życia, to czuję się już na wpół martwy.
I chyba nawet nie jest mi przykro.
Kryzys jednym słowem kryzys tożsamości tutaj widzę.
Jak u mnie gdy byłem w tym samym wieku co ty.
Identyczne objawy.
Wtedy sobie z tym poradziłem znajdując pasję i spędzając każdą chwilę przy niej.
Moją pasją jest grzebienie w smartfonach, tabletach itp.
Oraz pisanie wierszy, i tworzenie muzyki.
Teraz po tych kilku latach wygasło we mnie to wszystko.
Ten wewnętrzny ogień jak to niektórzy zwią.
Mnie już nic nie cieszy.
W ogóle się nie uśmiecham, nie płaczę też już wcale.
Jednym słowem wypranie z uczuć.
I oczekiwanie już tylko na śmierć która sobie ze mnie żarty robi i zabrać mnie z tego świata nie chce.
Nie wiem za jakie grzechy w poprzednim wcieleniu.
Polecam znaleźć coś przy robieniu tego.
Wsiąkniesz na godziny, co będzie Ci sprawiało radość i satysfakcję z uzyskanych efektów.
Jak to było w moim przypadku. Zacznij żyć dla samego siebie.
I tak jak ja.
Bądź gorszy od innych.
Ja deptam ludzi którzy mi wejdą w drogę i staną na przysłowiowy odcisk.
Niestety ale sami ludzie mnie do tego zmusili i nauczyli tego.
Jak to nie pomoże to już nie wiem co może pomóc.
Ja obecnie jestem na etapie jakby to nazwać.
Przetwarzania wszystkich wątków co mam w głowie itp.
Raz jest lepiej raz gorzej.
Dzisiaj akurat lepiej.
Myślę co ze swoim życiem zrobić po wyjeździe za granice.
Czego dokonam chodzby po trupach.
I każdym kosztem.
Nawet sprzedawania własnego ciała jeżeli będzie trzeba.
Wciąż mi coś po głowie chodzi.
A to pomysł na biznes, a to jakby tu innym życie uprzukrzyć.
Ogółem od wyjścia ze szpitala psychiatrycznego w 2015 roku.
Sporo się pozmieniało w moim życiu.
W charakterze jeszcze więcej.
Do tego ta nieustająca depresja, ataki paniki co 3/4 miesiące. I najgorsze obawa o własne bezpieczeństwo i co będzie jutro ze mną.
Staram się teraz myśleć tylko o sobie bo jak nie masz nic, i tylko kłótnie w domu dzień w dzień.
To zwariować można.
I człowiek zaczyna liczyć tylko na siebie.
Co i innym polecam.
Ten świat jest brutalny, to ja dłużny mu nie będę.
Psycholodzy, tabletki ich filozofie.
Wszystko o kant tyłka rozbić.
Nic nie pomagają tylko chrzanią farmazony i ładne pieniądze za to biorą.
Kiedyś wszyscy spotkamy się w jednym miejscu po tym całym teście.
Bo życie to jeden wielki test.
Wtedy podliczymy rezultaty.
Co kto ile.
Wiek wiem piszę jak szaleniec.
Ale pisałem wcześniej ja chyba jestem ale z innego wymiaru.
To tyle z mojej strony.
Chaos - Pustka, czerń, życie ludzkie.
Mój Telegram @Morricorne
Po kilku miesiącach prawie normalnego funkcjonowania nadszedł moment zwrotny, to taki stan który znam i za którym tęsknie. Muszę dotrwać do wizyty lekarza, by nie zaprzepaścić tych miesięcy.
Nie da się zaprzeczyć też robiłem złe rzeczy,
zachowywać się jak kretyn, zdarzyło się niestety.
zmuszam się do wstawania rano. Na wykładach kompletnie nie funkcjonuje, gdyby nie to że są obowiązkowe chyba zostałabym w domu. W tygodniu kiedy mam ten 'obowiązek' jeszcze jakoś się ogarniam, gorzej wypadają weekendy. Nie umiem spokojnie spać, chodzę rozdrażniona.
zmuszam się do wstawania rano. Na wykładach kompletnie nie funkcjonuje, gdyby nie to że są obowiązkowe chyba zostałabym w domu. W tygodniu kiedy mam ten 'obowiązek' jeszcze jakoś się ogarniam, gorzej wypadają weekendy. Nie umiem spokojnie spać, chodzę rozdrażniona.
Wiek: 25 Dołączył: 16 Lut 2016 Posty: 51 Skąd: Polska
Wysłany: 2016-10-16, 22:30
U mnie w domu nie jest źle, pełna rodzina, teoretycznie szczęśliwa i kochająca się.Moim największym problemem i lękiem jest szkoła.Gdy myślę, że jutro rano będę musiał wstać z łóżka, jechać autobusem, siedzieć tyle godzin w tej szkole na dodatek z okropnymi ludźmi to chcę mi się tylko płakać.Gdybym chociaż oceny miał dobre...niby nie jest tragicznie, ale z matematyki i fizyki czuję, że nie zdam a to już 3 klasa...to jeszcze bardziej mnie dobija.
Wiek: 29 Dołączyła: 21 Lip 2015 Posty: 967 Skąd: Polska
Wysłany: 2016-10-17, 19:29
Niby jest ok, ale nie potrafię się ogarnąć. Wyobraźnia podsuwa najróżniejsze scenariusze.
„Ty, twe radości i smutki, twe wspomnienia i ambicje, twoje poczucie tożsamości i wolnej woli to w rzeczywistości nic więcej niż aktywność wielkiego zbioru komórek nerwowych i związanych z nimi cząsteczek.” "Życie to śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową."
Jak w temacie. Nazwa dokładnie obrazuje moje uczucia.
Już nie mam siły. Przecież to nic nie zmieni. Świat się nie skończy jeśli umrę, nie dojdzie do wybuchu supernowej, nie będzie trzęsień ziemi, narodowej żałoby... Ludzie popłaczą i zapomną. Za 20-30 lat mój nagrobek pokryje się mchem, popęka, będzie brudny i zapomniany.
Nie urodziłem się by zmienić historię, by stać się kimś istotnym, kimś kogo będą pamiętać.
Urodziłem się by przecierpieć swoje i umrzeć, będąc jednym z milionów nieistotnych ludzi.
Bo świat się nie kończy kiedy człowiek umiera. Owszem, może czyiś, prywatny, na chwilę. Ale potem wszystko wraca do normalności, życie toczy się dalej, już beze mnie.
A ja nie potrafię się z tym pogodzić.
Brak wiary w tobie,
Pociąga za sobą brak wiary w innych.
~Lao Tzu
mumek, gdybym nie obawiał się śmierci, to byłbym martwy.
Byłem na granicy życia i gwałtownie się cofnąłem. Boję się umrzeć, nie chcę umierać. Nie chcę zostać zapomniany. Nie wiem co mogę zrobić, by osiągnąć to czego chcę. Staram się, próbuję, szarpię, ale coś mi nie pozwala.
Masz rację, boję się życia. Nie potrafię sprostać stawianym mi oczekiwaniom. Nie potrafię sprostać własnym oczekiwaniom.
Dlatego marnuję dzień za dniem, siedząc przy kompie i patrząc jak inni osiągają to czego chcą, a ja tylko zazdrośnie to obserwuję.
Brak wiary w tobie,
Pociąga za sobą brak wiary w innych.
~Lao Tzu
Lewe,
Ostatnio na forum odnośnie samobójstwa, a w zasadzie jego etyki wypowiadała się Alice - przeczytaj ten wątek. Może odrobinę da Ci do myślenia. Co się stało, że te myśli się tak spotęgowały? Można Tobie jakoś pomóc w sposób fizyczny?
Ostatnio zmieniony przez Adriaen 2016-10-19, 16:01, w całości zmieniany 1 raz