Rejestracja
Rejestracja
Autoagresywni Strona Główna
  Użytkownik: Hasło:



Poprzedni temat «» Następny temat
Zaburzenie odżywiania - zaburzone relacje
Autor Wiadomość
interrupted
[Usunięty]

Wysłany: 2011-02-03, 22:47   Zaburzenie odżywiania - zaburzone relacje

Witajcie :)
Założyłam ten temat, bo ostatnio w terapii coraz częściej dochodzę do niego... do tego jak ważne są dla mnie relacje z matką. A są złe...

Matka od zawsze była wyznacznikiem mojego dobrego i złego nastroju. Kiedy była na mnie zła albo mnie się wydawało, że jest zła - szukałam winy w sobie. Wydawało mi się, że kiedy będę "lepsza" to mama zacznie mnie kochać...
Nie zaczęła. A może zawsze mnie kochała... tylko miała problemy ze sobą? Bo dziś wiem, że problem nie leżał we mnie.

Ale wciąż nie umiem uwolnić się od jej nastroju, nastawienia. Wciąż próbuję zasłużyć na jej miłość i nie potrafię się od tego uwolnić.

Słyszałam, że tak jest często w rodzinach anorektyczek... że relacje z matką są niesamowicie ważne.

A jak jest u Was...?


PS. Przepraszam za brak składu i ładu w tym poście.




Ostatnio zmieniony przez Ella 2016-03-21, 19:35, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Zaburzenie odżywiania - zaburzone relacje
Sadist 
BPD



Wiek: 28
Dołączyła: 18 Sty 2010
Posty: 4127
Skąd: łódzkie

Wysłany: 2011-02-04, 01:20   

interrupted napisał/a:
PS. Przepraszam za brak składu i ładu w tym poście.


A gdzie Ty tu widzisz brak ładu i składu? :D

interrupted napisał/a:
Słyszałam, że tak jest często w rodzinach anorektyczek... że relacje z matką są niesamowicie ważne.


Tak, ale zazwyczaj jest tak, że gdy jesteś anorektyczką matka jest dla Ciebie wrogiem, bo to Ona robi Ci żarcie, i zawsze musisz je zjeść. To trudne utrzymać dobry kontakt z mamą i jednocześnie unikać jej posiłków. Sama nie wiem, co teraz będzie, wiem, że będzie się martwić gdy zobaczy u mnie kolejny, gwałtowny spadek wagi... Nie wiem natomiast, co mogę Ci poradzić, bo ja w domu mam bajkę z mamą, jest dla mnie jak siostra, przyjaciółka i matka w jednym. Nie wyobrażam sobie mieć matki, która nie jest moim sojusznikiem. Ogromnie Ci współczuję.




 
 
Zaburzenie odżywiania - zaburzone relacje
interrupted
[Usunięty]

Wysłany: 2011-02-04, 10:30   

Mi mama nigdy nie szykowała jedzenia ani nic z tych rzeczy. Owszem - były awantury o chorobę, ale nigdy nic poza. Ona zawsze trzymała stronę ojca. Zawsze uważała, że to ja wszystko niszczę :( Nawet w szpitalach praktycznie mnie nie odwiedzała, a przez telefon potrafiła powiedzieć, że nie czuje mojej nieobecności, bo ja od dawna żyję tak jakbym już umarła ;(

A brak ładu i składu ogólnie we mnie jest :D




 
 
Zaburzenie odżywiania - zaburzone relacje
fleur
[Usunięty]

Wysłany: 2011-02-04, 12:11   

interrupted, tak jest w rodzinach osób z zaburzeniami odżywiania..
jak nie chciałam jeść nikt mnie nie zmuszał, jak miałam napady i wyrzerałam pół lodówki też mnie nikt nie powstrzymywał. Ale to inna bajka, bo u mnie w domu nikt tego nigdy nie widział, nikt się o tym nigdy nie dowiedział i nie dowie.
Co do relacji z matką to są obe baaaardzo złe i to od dawna.
Pogorszyło się kiedy byłam już na dyle 'duża' żeby dostrzec i wygarnąc jej to że pije, to ze rujnuje rodzine itd.. u mnie w domu wszytkich zadowalało to ze chudne, ze wreszcie nie musza sie mnie wstydzic na ulicy..
nieważne było jak chudne..

ale własnie na terapi udało mi sie wypracowac swego rodzaju dystans.mur do ich zachowania i słów wobec mojej osoby. Teraz juz kazde ich słowo nie wywołuje u mnie napadu czy głodówki czy godzin ćwiczeń..




 
 
Zaburzenie odżywiania - zaburzone relacje
interrupted
[Usunięty]

Wysłany: 2011-02-04, 12:43   

Gratuluję umiejętności wypracowania tego dystansu :) Aktualnie też, z pomocą terapeutki, próbuję tego dokonać. I może nawet trochę się już udało... Ale tylko trochę :(



 
 
Zaburzenie odżywiania - zaburzone relacje
fleur
[Usunięty]

Wysłany: 2011-02-04, 12:50   

interrupted, no ja też jeszcze do końca go nie wypracowałam... i tez z terapeutą nad tym pracuję :) Bo wciąż czasem zdarzają się sytuacje, że mam napady, nie jem lub się objadam...

brak polskich znaków, wielokropki /L.I.S




Ostatnio zmieniony przez 2011-02-04, 13:17, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Zaburzenie odżywiania - zaburzone relacje
BlackLily 



Wiek: 39
Dołączyła: 25 Sie 2010
Posty: 412
Skąd: mazowieckie

Wysłany: 2011-02-20, 19:44   

oj, mi też się zdarzają napady objadania się. albo przeciwnie, bywa tak, że jem bardzo mało i kontroluję spożywanie...
co do relacji z matką, to np. u mnie jest strasznie dziwnie i nadal wielu rzeczy nie rozumiem.
Z jednej strony bliskość. przez to że ojciec zmarł, my z mamą byłyśmy sobie w pewnym sensie bardzo bliskie. byłyśmy w końcu tylko dwie.. Było wiele dobrych chwil z tej bliskości, było też sporo niemiłych chwil przez tą bliskość (np. jako dziecko w nocy przychodziłam do niej do łóżka, a ona tak blisko mnie przytulała, że niemal się dusiłam. albo to, że kiedy ona miała kłopoty czy kiedy wyjeżdżała, ja stawałam się jej 'kopią zapasową' - zajmowałam jej miejsce i przejmowałam jej role (matki, gospodyni itp).
A z drugiej strony obcość... Ja o baaaardzo wielu rzeczach jej nie mówiłam. Wiele zachowywałam dla siebie w tajemnicy. Ona jest tak.. hm.. silna, ma tak mocne poglądy i zdanie w wielu kwestiach, że ja się w tym gubię. Jest też nieprzewidywalna: raz jest miła, potem mnie nagle za coś zruga, potem znów wpada w niepokój odnośnie mnie i chce się zatroszczyć... straszny młyn. Mam poczucie, że ona chce żebym ja była nią, a dokładniej tym, kim ona chce a nie może już się stać. I ma na to bardzo duże parcie. Podsumowując, ja się mojej matki bardzo boję. Ale też ją kocham




Nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej.
 
 
Zaburzenie odżywiania - zaburzone relacje
interrupted
[Usunięty]

Wysłany: 2011-03-03, 23:12   

BlackLily napisał/a:
Jest też nieprzewidywalna: raz jest miła, potem mnie nagle za coś zruga, potem znów wpada w niepokój odnośnie mnie i chce się zatroszczyć... straszny młyn. Mam poczucie, że ona chce żebym ja była nią, a dokładniej tym, kim ona chce a nie może już się stać. I ma na to bardzo duże parcie. Podsumowując, ja się mojej matki bardzo boję. Ale też ją kocham


BlackLily, mam podobnie. Też boję się mojej matki. Chyba tak jak nikogo na świecie. Od zawsze tak było. Pamiętam jak kiedyś bałam się zostać z nią jak ojciec szedł na rano do pracy. Prawie codziennie płakałam z tego powodu i robiłam wszystko, żeby jej nie wkurzyć - sprzątałam, pomagałam jej, przynosiłam śniadanie do łóżka. Bo nigdy nie wiedziałam do czego się przyczepi. Czy będzie mnie biła, czy dostanie ataku szału, czy znów wpędzi mnie w poczucie winy...

A wpędzanie w poczucie winy to jej specjalność. Jak miałam 6 lat, powiedziała mi, że jestem tak beznadziejna, że każda matka by oddała takie dziecko i że jeśli dalej będę taka okropna to ona umrze przeze mnie i będę mieć to na sumieniu. Próbowałam wtedy wyskoczyć przez okno.

BlackLily, a myślałaś kiedyś o terapii rodzinnej (tzn. Ty i matka)? Myślę, że to mogłoby Wam obu wiele dać.




 
 
Zaburzenie odżywiania - zaburzone relacje
Scarlett 


Wiek: 30
Dołączyła: 29 Lip 2011
Posty: 62
Skąd: mazowieckie

Wysłany: 2011-07-30, 00:04   

Coz... Nie bardzo moge wypowiedziec sie w temacie, bo moja matka nie zyje... Zmarla na raka z przerzutami, gdy mialam 8 lat...



 
 
Zaburzenie odżywiania - zaburzone relacje
Euphoriall 



Wiek: 34
Dołączyła: 18 Gru 2009
Posty: 10440
Skąd: świat

Wysłany: 2013-02-20, 20:21   Zaburzenie odżywiania - zaburzone relacje z innymi

Nie od dziś wiadomo, że na zaburzenia odżywiania mają wpływ nasze relacje z innymi. Często są to relacje z matką (jest już taki temat), ale nie tylko (i o tych "nie tylko" chciałam pogadać).

Jaki stosunek do Waszej choroby mają inni? Wspierają, ganią, bagatelizują problem?
Czy trudno jest Wam rozmawiać o chorobie nawet w gronie bliskich osób?




Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
Ostatnio zmieniony przez Ella 2016-03-21, 19:08, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Zaburzenie odżywiania - zaburzone relacje
Lilith
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-20, 20:39   

Nie rozmawiam o tym z bliskimi, bo jeszcze przed diagnozą uważali, że wymyślam (oficjalnie diagnozę stawili mi po tym pobycie). Ale teraz na każdym kroku powtarzają mi, żebym siię nie objadała, żebym uwierzyła w siebie, bo to takie łatwe, wystarczy chcieć... pilnują mnie co kupuję, ile jem. Więc na razie nawet się nie objadam, ale też przez leki które mam zwiększone i przez regularność jedzenia w szpitalu. Tutaj też staram się regularnie jeść.

Wyczytałam kiedyś, że można na to zachorować, gdy ma się zaburzone relacje z rodzicami, szczególnie z ojcem. Właśnie ja z ojcem nie gadam od 2 lat. W ogóle nigdy się nie dogadywaliśmy. I nawet mi go nie jest żal. Sama nie wiem, czy to przez to, czy przez własną głupotę wpadłam w ED... nie wiem jaki jest tego schemat, nikt mi nigdy nie wytłumaczył skąd to się bierze. I dlaczego akurat u mnie się to wzięło.




 
 
Zaburzenie odżywiania - zaburzone relacje
Euphoriall 



Wiek: 34
Dołączyła: 18 Gru 2009
Posty: 10440
Skąd: świat

Wysłany: 2013-02-21, 12:23   

hole, dobrze by było, abyś porozmawiała o tym ze swoim lekarzem bądź terapeutą o dwóch rzeczach, ściśle ze sobą związanych. Jak myśli, skąd u Ciebie zaburzenia odżywiania się wzięły i o podejściu Twoich bliskich do ED. Moim zdaniem to bardzo ważne.

Przyczyn ED, mając na uwadze kontakty z innymi jest kilka, z tego co mi tłumaczono.

- zaburzone kontakty z rodzicami (gdy są nadopiekuńczy). Wtedy chora osoba próbuje uwolnić się od nich pokazując tym samym że jest samodzielna i samodzielnie (w sposób chory) decyduje o swoim jedzeniu - nadmiernym bądź niejedzeniu.
- jedzenie jest przedmiotem awantur. Utrwala się wtedy w głowie myślenie, że jedzenie okupione jest ciągłymi wyrzutami co jemy, z kim jemy, gdzie jemy, o której jemy. Jedzenie jest czymś, co źle nam się kojarzy.
- brak uwagi ze strony rodziny. Chcemy zwrócić na siebie ich uwagę, a że jedzenie to taka rzecz, z którą stykamy się codziennie to robimy przewrotnie, aby już nie było to takie "normalne". To tak jak z cięciem wg. niektórych w tym przypadku - tniesz się, żeby pokazać, że Ci źle - nie jesz/wymiotujesz/objadasz się, żeby pokazać, że brak Ci ich uwagi, że Ci źle.

Ja sama jestem na etapie zapoznawania się z przyczynami ED u mnie, z tym, że ja podejrzewam z czego to wynika (pod tym względem relacji oczywiście).

U mnie w domu od lat są awantury o jedzenie posiłków - ta nie zje tego, bo nie lubi, tamten nie będzie w ogóle jadł bo się obraził na całą rodzinę, że ktoś mu narzucił godzinę jedzenia a on nie jest głodny, a ta stwierdziła że ma wszytko w dupie i gotujcie sobie sami.
Tak jest w moim domu codziennie od lat - przekleństwa, awantury o głupie kotlety. Po nich to spływa, ale ja jestem zbyt wrażliwa i nie potrafię się tak "wentylować" krzycząc na wszystkich i rzucając ku*wami dookoła. We mnie się to kumuluje, zbieram te wszystkie wyrzuty względem innych i przetwarzam na wyrzuty sumienia w kierunku jedzenia.
Do tego mam problem z matką i ojcem. Jako, że jestem chora na schizo i od zawsze byłam bardziej wrażliwa i delikatniejsza niż ustawa przewiduje, chroniono mnie pod płaszczykiem przed światem. Dzisiaj to się mści na rożne sposoby, między innymi w ED. Nie żebym wyrzucała rodzicom to, jacy są, chcieli dla mnie dobrze, tylko troszkę przedobrzyli. Oni i tak sobie wyrzucają, że spotkało mnie to, co mnie spotkało i nie zareagowali gdy trzeba było. I oni i ja, jesteśmy tylko ludźmi, zdarza się, ja ich nie winię za to, że mnie spotkało to i owo i że potem starali się to "nadrobić". WIem, że zawsze mogę na nich liczyć i to się liczy.




Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
 
 
Zaburzenie odżywiania - zaburzone relacje
Lilith
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-21, 15:49   

Psychosis napisał/a:
brak uwagi ze strony rodziny. Chcemy zwrócić na siebie ich uwagę, a że jedzenie to taka rzecz, z którą stykamy się codziennie to robimy przewrotnie, aby już nie było to takie "normalne". To tak jak z cięciem wg. niektórych w tym przypadku - tniesz się, żeby pokazać, że Ci źle - nie jesz/wymiotujesz/objadasz się, żeby pokazać, że brak Ci ich uwagi, że Ci źle.


Sądzę, że to do mnie pasuje, aczkolwiek tylko pierwsze zdanie. Nigdy nie myślałam w ten sposób, aby poprzez jedzenie wzbudzać zainteresowanie w nich. A może robiłam/robię to podświadomie? Wątpię. Bo teraz jakoś nie zależy mi na opinii rodziny.

Co do Ciebie to rozumiem Twoją sytuację. Mam nadzieję, że jakoś sobie z tym poradzisz, trzymam kciuki :) I fajnie, że pomimo tego wszystkiego masz wsparcie w rodzicach.




Ostatnio zmieniony przez Sadist 2013-02-22, 20:45, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Zaburzenie odżywiania - zaburzone relacje
Euphoriall 



Wiek: 34
Dołączyła: 18 Gru 2009
Posty: 10440
Skąd: świat

Wysłany: 2013-02-22, 20:44   

hole napisał/a:
Co do Ciebie to rozumiem Twoją sytuację. Mam nadzieję, że jakoś sobie z tym poradzisz, trzymam kciuki I fajnie, że pomimo tego wszystkiego masz wsparcie w rodzicach.

Dzięki hole :)
Tak, zazwyczaj mam w nich wsparcie... o ile nie toczą wojem między sobą co wbrew pozorom potem odbija się na mnie. Ale nie zdają sobie z tego sprawy.




Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
 
 
Zaburzenie odżywiania - zaburzone relacje
Lilith
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-22, 21:30   

Psychosis napisał/a:
o ile nie toczą wojem między sobą co wbrew pozorom potem odbija się na mnie. Ale nie zdają sobie z tego sprawy.


Rozumiem. Moi rodzice codziennie się kłócą, czasem dochodzi do rękoczynów. Tzn dochodziło, teraz już nie. To zapewne przeze mnie. Boją się, że będę próbowała się zabić jak matka znów będzie próbowała rozwalić zamrożone filety ryby o głowę ojca..dobrze, że już tego tak nie biorę do siebie. Jeszcze rok temu w takich sytuacjach wymiotowałam z nerwów i wszyscy sąsiedzi z bloku się zbierali dlaczego jest taki hałas u nas. Teraz to się na mnie tak odbija, że albo się tnę, albo objadam, albo popadam w skrajną apatię. Albo wszystko naraz. Ale też zrozumiałam, że kłótnie są czymś normalnym w rodzinie. Nienormalne by było to, jakby się nie kłócili. No ale jest jeden szczegół: sporadyczna kłótnia, kurwienie, a następnie uspokojenie się, przytulenie i przeproszenie to zupełnie coś innego niż bicie i używanie skrajnie niecenzurowanych epitetów na tę drugą osobę to coś innego.. ale wiesz co zrozumiałam? Pomimo tego jakie są skutki (czasem ich nie ma!), że pomimo tego najważniejsze jest emocjonalne odcięcie się w takich chwilach. Jak rodzice się kłócą to włączam muzykę, idę spać, nie słucham ich po prostu. Nie chcę tego. Zamykam rozum na ich głosy. I wiesz co? wtedy naprawdę ich nie słyszę. Jednak to ciężka praca. Jeszcze nie jest to u mnie stabilne a pracuję nad tym 2 lata. Mam nadzieję, że ty też jakoś się w pewien sposób odgrodzisz i nie będziesz przez to niszczyć. W każdym bądź razie wierzę w Ciebie ;)




Ostatnio zmieniony przez 2013-02-22, 21:31, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Zaburzenie odżywiania - zaburzone relacje
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,08 sekundy. Zapytań do SQL: 17