[Bast]

[nevermore]

Tak się wtrącę, bo zgłaszać nie będę bo pewna nie jestem już, ale chyba u AliCS nie powinno być na końcu zdania "organizmowi"?

Tak się wtrącę, bo zgłaszać nie będę bo pewna nie jestem już, ale chyba u AliCS nie powinno być na końcu zdania "organizmowi"?

[Arya]

Nie bardzo wiem, gdzie to napisać... więc dołączę się tutaj.

Ostatnio przez chorobę i problemy ze zdrowiem jadłam bardzo mało, potrafiłam jeden posiłek męczyć przez kilka dni. I wiecie, wcale mnie to nie cieszyło... Nie cieszyło mnie to, że sporo schudnę ani że nie mam apetytu... bardzo chciałam normalnie jeść - móc cieszyć się z gotowania i zjeść kilka różnych posiłków dziennie.

To chyba znaczy, że ED już za mną.

Nie bardzo wiem, gdzie to napisać... więc dołączę się tutaj.

Ostatnio przez chorobę i problemy ze zdrowiem jadłam bardzo mało, potrafiłam jeden posiłek męczyć przez kilka dni. I wiecie, wcale mnie to nie cieszyło... Nie cieszyło mnie to, że sporo schudnę ani że nie mam apetytu... bardzo chciałam normalnie jeść - móc cieszyć się z gotowania i zjeść kilka różnych posiłków dziennie.

To chyba znaczy, że ED już za mną.

[Euphoriall]

Arya, to super.
A teraz jak z jedzeniem? Możesz już jeść normalnie, czy jeszcze Cię to niejedzenie trzyma?

[eternit]

Tak czytam Wasze wypowiedzi i stwierdzamy, że nie umiem normalnie jeść...

Tak czytam Wasze wypowiedzi i stwierdzamy, że nie umiem normalnie jeść...

[Arya]

[Euphoriall]

[eternit]

Arya, żeby jeść w towarzystwie, muszę się na prawdę zmuszać, każdy komentarz na temat ilości jedzenia wywołuje u mnie natychmiastową chęć przerwania posiłku.
Potrafię jeść raz dziennie, mimo głodu.
Jak coś mi smakuje, to jem do pęknięcia, a potem się wściekam na siebie, że zachowuje się jak prosię.
Traktuje jedzenie jak karę, a nie jak rzecz niezbędną organizmowi.
Potrafię wcisnąć w siebie żarcie z tempem karabinu maszynowego, byle tylko mieć to z głowy.

Teraz zauważyłam to wszystko i muszę się za siebie zabrać. Nie podoba mi się to.

Arya, żeby jeść w towarzystwie, muszę się na prawdę zmuszać, każdy komentarz na temat ilości jedzenia wywołuje u mnie natychmiastową chęć przerwania posiłku.
Potrafię jeść raz dziennie, mimo głodu.
Jak coś mi smakuje, to jem do pęknięcia, a potem się wściekam na siebie, że zachowuje się jak prosię.
Traktuje jedzenie jak karę, a nie jak rzecz niezbędną organizmowi.
Potrafię wcisnąć w siebie żarcie z tempem karabinu maszynowego, byle tylko mieć to z głowy.

Teraz zauważyłam to wszystko i muszę się za siebie zabrać. Nie podoba mi się to.

[repugnant78]

[przebisnieg]

No właśnie... Często zastanawiam się na tym, co to znaczy jeść normalnie. Ja mam tak, że jak zacznę się głodzić, to wraz z upływem czasu odchodzi mi ochota do jedzenia. Jem, ale mało. Potem zazwyczaj mój organizm wysyła mi sygnały o niedoborach i wiem, że jak nie zjem, to będę się czuć coraz gorzej. Więc od nowa próbuję jeść. I później jakoś tak się dzieje, że apetyt rośnie mi coraz bardziej. Czasami nawet nie czuję fizycznego głodu, ale taką przemożną ochotę na jedzenie. Nie mogę zapanować nad ciągłą chęcią jedzenia i ciągle jem. A potem wiadomo - wyrzuty sumienia, że za dużo, że się przytyło, że jestem taka beznadziejna... Nie wiem, jak sobie z tym radzić. Nie wiem, czy faktycznie mój organizm potrzebuje tyle jedzenia, czy to moja głowa mnie oszukuje... W każdym bądź razie czuję się źle ze swoim ciałem i czuję się zmuszona do nieustannej walki o szczupłą sylwetkę. To mnie wykańcza... Po prostu, czuję, że jestem w potrzasku.

[Złośnica]

Przykleję się tu.

Od jakiegoś czasu apetyt strasznie mi zmalał. Owszem, bywały już dni, kiedy nie jadłam nic lub prawie nic a później odbijało się to możliwością pochłonięcia niemal całej lodówy. Natomiast od jakiegoś miesiąca właściwie nie odczuwam głodu. I to nie dlatego, że jem regularnie zanim zgłodnieję - przeciwnie. Mimo niejedzenia nie czuję ochoty na posiłek. Często pierwszą rzeczą jaką zjem jest niewielki obiad, później kanapka albo zupka z proszku na dobranoc. I byłoby to może nawet fajne, gdyby nie to, że waga jak stała tak stoi.

Przykleję się tu.

Od jakiegoś czasu apetyt strasznie mi zmalał. Owszem, bywały już dni, kiedy nie jadłam nic lub prawie nic a później odbijało się to możliwością pochłonięcia niemal całej lodówy. Natomiast od jakiegoś miesiąca właściwie nie odczuwam głodu. I to nie dlatego, że jem regularnie zanim zgłodnieję - przeciwnie. Mimo niejedzenia nie czuję ochoty na posiłek. Często pierwszą rzeczą jaką zjem jest niewielki obiad, później kanapka albo zupka z proszku na dobranoc. I byłoby to może nawet fajne, gdyby nie to, że waga jak stała tak stoi.

[Lina Inverse]

Złośnica, zaczęłaś ostatnio przyjmować jakieś leki? Może masz więcej stresu niż zwykle?

Złośnica, zaczęłaś ostatnio przyjmować jakieś leki? Może masz więcej stresu niż zwykle?

[Złośnica]

Nie przyjmuję żadnych leków poza tymi doraźnymi na przeziębienie czy grypę (a na tę chwilę kompletnie żadnych). I generalnie poziom stresu w moim życiu niezmiennie waha się od wysokiego do bardzo wysokiego. Tylko do tej pory na stres reagowałam bardziej zajadaniem, z tego też wynikło moje upaśienie. Niejedzenie jest zupełnym novum.

Nie przyjmuję żadnych leków poza tymi doraźnymi na przeziębienie czy grypę (a na tę chwilę kompletnie żadnych). I generalnie poziom stresu w moim życiu niezmiennie waha się od wysokiego do bardzo wysokiego. Tylko do tej pory na stres reagowałam bardziej zajadaniem, z tego też wynikło moje upaśienie. Niejedzenie jest zupełnym novum.

[LadyRed]

Złośnica, Może da sie kupić coś w aptece na wspomaganie apetytu? Ja mam spokojną głowę jak nie mam chęci na jedzenie, schody zaczynają się jak się pojawia. Może powinnaś sie trochę zmusić do zjadania małych posiłków, może wtedy wszystko wróci do normy. Myślę, że jeśli trwa to miesiąc to żołądek jest trochę zamorzony dlatego nie chce się jeść.

[Lina Inverse]

Złośnica, a nie czujesz się osłabiona? Skoro jest Ci trudno wcisnąć w siebie jedzenie, to może pomyślałabyś o nutridrinkach, żeby chociaż nie wyjałowić organizmu?

Złośnica, a nie czujesz się osłabiona? Skoro jest Ci trudno wcisnąć w siebie jedzenie, to może pomyślałabyś o nutridrinkach, żeby chociaż nie wyjałowić organizmu?