Krzysiu, zależy jakie masz kryterium "małego" i "dużego" miasta. Z własnym obserwacji obstawiam bardziej towarzystwo ludzi z którymi się przebywa.
A też w sumie telewizji nie oglądam, więc nie wiem jak media to obecnie postrzegają czy nadal jest faktycznie takie ciśnienie na związek i dzieci przed trzydziestką.
Ja dopiero po urodzinach się wzięłam za siebie i zaprosiłam kogoś, kto mi się podobał na kawę (ja, introwertyk!), a teraz mam męża, więc... wszystko przed Tobą!
Wow, gdyby mi się przytrafiła kiedyś taka historia... To znaczy w snach to mi się bardzo często zdarza ale zawsze potem trzeba się obudzić.
Co do wieku to faktycznie, gdzieś tam się granica przesunęła, przynajmniej jeśli chodzi o formalizowanie związku czy potomstwo. Natomiast w moim otoczeniu ludzie poznali się ze swoim partnerem wiele lat temu a dopiero po 30tce zdecydowali się na dalsze kroki jak już sytuacja finansowa jest w miarę stabilna itp.
"Bo nie ma we mnie nic i nic nie jestem wart, a czerwień mojej krwi to tylko jakiś żart..."
Wow, gdyby mi się przytrafiła kiedyś taka historia... To znaczy w snach to mi się bardzo często zdarza ale zawsze potem trzeba się obudzić.
Uznałam wtedy, że życie jest za krótkie, żebym nie robiła czegoś tylko dlatego, że się boję. Najwyżej by odmówił i musiałbym przeżyć upokorzenie. A przeżyłam już takie rzeczy, że taki kosz to nie wart zbyt wiele uwagi. Przyjdzie i pójdzie.
Szara Eminencja, masz rację, czasem warto zaryzykować. Mam takiego kuzyna, bardzo nieśmiały. Gdy był na studiach to bardzo się spodobał swojej koleżance z roku ale ona miała już dość czekania aż on zrobi pierwszy krok bo to by się pewnie nigdy nie wydarzyło więc pewnego dnia zaprosiła go do kina. Dzisiaj są szczęśliwym małżeństwem z dwójką dzieci, także tego Jeszcze tak sobie myślę, że nie kojarzę za bardzo sytuacji, w której ktoś z moich znajomych dałby kosza kobiecie, chyba to jednak rzadziej się zdarza mimo wszystko.
"Bo nie ma we mnie nic i nic nie jestem wart, a czerwień mojej krwi to tylko jakiś żart..."
Mam na koncie życiowym okresy, kiedy wzdychałam do kogoś, kto nie miał nawet pojęcia o moim istnieniu. Kto wie, co by było, gdybym ryzykowała wcześniej?
No ale dopiero jak mi stuknęło te 30, to zrozumiałam, że jestem za stara na takie zachowania xD I że można na przykład próbować zaspokajać swoją potrzebę miłości, zamiast żyć w ciągłej żałobie, że nam jej w życiu zawsze odmawiano. Kiedyś trzeba przestać być porzuconym emocjonalnie dzieckiem i znaleźć w sobie dorosłego, który się tym dzieckiem zainteresuje i rozejrzy za tym, czego mu potrzeba.
Odzywał się mój były. Pisał, że mu źle, że nie wie, czy dobrze wybrał (wybierał między mną a nową dziewczyną, która pojawiła się nagle i dla niej postawił pod znakiem zapytania wszystko, co mieliśmy). Przez chwilę bałam się o niego. Rzucił mnie, twierdząc, że nadal mnie kocha. Teraz K. go rani, a on znów zaczyna myśleć o mnie. Potrzebuję siły, żeby się nie dać. Wszyscy, którzy go znają, i którym na mnie zależy, zrobią wszystko, żebym nie dała się przekonać. Nie chcę dać się przekonać, bo wiem, że oznacza to dla mnie ból i łzy. Emocje są jednak ciągle żywe, a ja mam z nim umiarkowany kontakt.
On się nadal o mnie martwi i wiem, że martwi się szczerze. Jest mi ciężko, dziwnie... Założyłam Tindera. Piszę zarówno z kobietami, jak i mężczyznami. Na razie łatwiej będzie mi z kobietą, choć jedna znajomość z mężczyzną jest dość obiecująca.
Dołączyła: 01 Maj 2020 Posty: 22 Skąd: małopolskie
Wysłany: 2020-06-29, 01:12
Pomanita Wspieram mocno, nie daj się!
Byłam w identycznej sytuacji, także dopinguję. Mój odchodząc do innej, szlochając, także mówił jak to kocha mnie najbardziej na świecie "ale teraz potrzebuje chwili dla siebie"...
Jeżeli zostawił Cię dla nowo poznanej Panny, a więc emocje musiały być intensywne, a teraz i tamtą kopnął w zadek, to zbyt stabilny w uczuciach partner to nie jest.
Zwiewaj, odcinaj się od niego. Zablokuj go. Jest takie określenie, na które każda osoba ze złamanym sercem wywróci oczami, ale niestety jest w stu procentach prawdziwe - czas leczy rany. Serce Ci musi ochłonąć po prostu i będziesz w stanie trzeźwo spojrzeć, że to nie jest układ warty ponownych, nieuniknionych strat.
Zapytaj też sama siebie, gdyby to Twoja najdroższa przyjaciółka była w tej sytuacji, to co byś jej doradziła? Myślę, że odpowiedź oczywista.
Może nie do końca w temacie, ale jeśli ktoś zostawia swoją partnerkę/partnera dla kogoś innego to wiedz, że jest spora szansa, iż to samo zrobi z tym kimś.
"Człowiek w ogóle tak potrafi: zastąpić realne iluzją. I żyć w całkowicie wymyślonym świecie.
To w zasadzie przydatna cecha"
Wiek: 33 Dołączyła: 20 Mar 2019 Posty: 2070 Skąd: wielkopolskie
Wysłany: 2020-06-29, 14:10
Amelia, słusznie prawi, zapytaj sama siebie co byś doradziła najbliższej przyjaciółce.
Ja jestem po przejściach, byłam zdradzana, oszukiwana, zostawiona. Ba, przez ostatniego partnera dwukrotnie, bo mimo wszystko po pierwszym razie, gdy mnie porzucił, zdecydowałam się dać mu drugą szansę. Zrobił dokładnie to samo. Nie chcę wrzucać do jednego worka wszystkich i mówić, że tacy ludzie się nie zmieniają itd., ale.. ja bym po prostu nie była w stanie zaufać kolejny raz.
Trzymaj się dzielnie.
Za głośno? Co jest za głośne? Tylko cisza. Cisza, w której się człowiek rozpada jak w próżni.
Nie zauważyłam zależności między wiekiem, a dojrzałością. Chyba, że chodzi o statecznosc w postaci pracy i mieszkania. Wielu trzydziestolatkow tego nie ma. Także to tylko jedna z danych istotnych