Rejestracja
Rejestracja
Autoagresywni Strona Główna
  Użytkownik: Hasło:



Poprzedni temat «» Następny temat
Antykleryklany post
Autor Wiadomość
eternit
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-09, 21:20   

Cytat:
Dowód jest tu kluczowy, w przypadku Boga nie mamy dowodu, który moglibyśmy w dowolnej chwili wyprodukować w laboratorium i tylko dlatego znaczna część ludzi uznaje, że go nie ma.
To wystarczający powód.



 
 
Antykleryklany post
Scarlet Halo
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-09, 21:21   

Lucretia napisał/a:
Pismo Święte to nie ustawa, warto byłoby tę subtelną różnicę zauważyć i nie porównywac go do dokumentów określających funkcjonowanie państwa.

Jeżeli Pismo Święte ma spełniać funkcje prawa stanowionego, to należy go rozpatrywać jak każde inne prawo stanowione.
Lucretia napisał/a:
To tak jakbyś chciała interpretować ballady Chopina nic nie wiedząc o nim, jego, przeżyciach, czasach, w których żył, problemach, z którymi się zmagał. Jakbyś patrzyła tylko w nuty, a nie zważała zupełnia na zapiski nad nimi.

Na jakiej podstawie zakładasz, że jedynie katoliccy uczeni w piśmie 'znają nuty'? Protestanci już nie mogą posiadać takich kompetencji? Przeciętny człowiek nie może się nauczyć 'zasad zapisu muzyki'?
Lucretia napisał/a:
MIŁOŚĆ TO NIE UCZUCIE!
Miłość=constans

To widzę, że rozmijamy się zupełnie w definiowaniu miłości. Miłość to jest w mojej definicji uczucie, ponieważ jest to coś, co ja (bądź inna jednostka) odczuwam. Miłość jest trwałym uczuciem, trwałą predyspozycją do generowania określonych chwilowych stanów emocjonalnych i fizjologicznych w reakcji na bodziec jakim jest inna osoba.
Lucretia napisał/a:
Tym bardziej, że Twój mózg będzie bardziej aktywny jeżeli włączymy Ci jakiś film pornograficzny niż obierając z mamą ziemniaki do obiadu.

Nie ilość się liczy, a jakość. Zadajmy to pytanie inaczej - skąd wiesz, że kochasz X, a nie kochasz Y? Na jakiej podstawie to stwierdzasz? Po czym to poznajesz, skoro według Ciebie miłość nie generuje żadnego widzialnego/mierzalnego efektu? Mówisz sobie 'dziś decyduję, że kocham X' i już kochasz i nie następują żadne zmiany w Twoim samopoczuciu/zachowaniu/myśleniu w kontakcie z ukochaną osobą? Ja bym nie chciała być tak obojętnie i 'decyzyjnie' kochana, bo to dla mnie nic z miłością nie ma wspólnego.
Lucretia napisał/a:
Zapytaj może jakiegoś psychiatrę czy deklarowanie miłości ścianie to faktycznie decyzja woli czy objawy niezrównoważenia psychicznego?

A deklarowanie miłości do 'niewidzialnego pana w chmurach' jest mniej zwariowane?
Lucretia napisał/a:
Ci ludzie realuzją się w wierze wykreowanej przez siebie i na swoich zasadach, nie ma czegoś takiego jak niepraktykujący katolik.

Może wolą realizować się w wierze wykreowanej przez siebie niż w wierze wykreowanej przez KK? Istnieją podstawy do twierdzenia, że ci ludzie nie są katolikami, ale nie istnieją podstawy do twierdzenia, że nie wierzą w Boga.




Ostatnio zmieniony przez Scarlet Halo 2016-11-09, 21:26, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Antykleryklany post
Lucretia
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-09, 21:22   

KrólowaSzczurów napisał/a:
A co? Choroba psychiczna?

Zapytaj psychiatrę psychologa czym się różni miłość od zakochania, bo ja już nie będę się po raz ęty powtarzać.

KrólowaSzczurów napisał/a:
Zapewniam Cię, że Ryba ma jej nawet więcej, niż odrobinę.

Żywię taką nadzieję, że w realnym świecie jednak potrafiłaby odnaleźć odpowiedź dlaczego "miłość" do ściany kwalifikuje się do leczenia psychiatrycznego.




 
 
Antykleryklany post
eternit
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-09, 21:25   

Cytat:
Zapytaj psychiatrę psychologa czym się różni miłość od zakochania, bo ja już nie będę się po raz ęty powtarzać.
Przecież nic nie mówię o zakochaniu. :roll:
Czym jest miłość, jeśli nie uczuciem?




 
 
Antykleryklany post
Scarlet Halo
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-09, 21:32   

Lucretia napisał/a:
Myślę, że w kwestii wiary dla osób ceniących sobie logiczne myślenie zakład Pascala powinien być najlepszą wskazówką.

Zakład Pascala czyni błędne założenie, że wyznawanie wiary 'nie kosztuje'. Niestety owszem ponosi się określone koszta (podlega się ograniczeniom, angażuje się w konkretne działania itp.). Te koszta się nie zwrócą, jeżeli okaże się, że wiara była bezsensowna. Taki na przykład kapłan katolicki rezygnuje z rodziny, potomstwa, znacznej wolności osobistej w imię wiary. Całe jego życie jest tej wierze podporządkowane i jeżeli tego Boga nie ma, to taka osoba pozbawiła się życia, w którym być może lepiej by się zrealizowała, byłaby szczęśliwsza czy nawet zwyczajnie przekazałaby dalej swoje geny.




 
 
Antykleryklany post
Lucretia
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-09, 21:40   

Scarlet Halo napisał/a:
Jeżeli Pismo Święte ma spełniać funkcje prawa stanowionego, to należy go rozpatrywać jak każde inne prawo stanowione.

Jeżeli szukasz zbioru zasad to sięgnij po 1o przykazań, bardzo precyzyjne i klarowne.

Scarlet Halo napisał/a:
Na jakiej podstawie zakładasz, że jedynie katoliccy uczeni w piśmie 'znają nuty'? Protestanci już nie mogą posiadać takich kompetencji? Przeciętny człowiek nie może się nauczyć 'zasad zapisu muzyki'?

Podziały pomiędzy katolikami a protestantami są niewielkie, więcej nas łączy niż dzieli, tak samo z prawosłąwnymi.
Ale to zupełnie inny temat, nie mam w tej chwili ochoty wykłądać historii kościoła.

Scarlet Halo napisał/a:
To widzę, że rozmijamy się zupełnie w definiowaniu miłości. Miłość to jest w mojej definicji uczucie, ponieważ jest to coś, co ja (bądź inna jednostka) odczuwam. Miłość jest trwałym uczuciem, trwałą predyspozycją do generowania określonych chwilowych stanów emocjonalnych i fizjologicznych w reakcji na bodziec jakim jest inna osoba.

Chodzi o to, że nie musisz miłości czuć.
I zapewne 10 lat po ślubie na widok swojego męża nie będziesz miała takich samych odczuć jak gdy spotykałaś się z nim w latach narzeczeństwa.
Ale to, że już ich nie będzie, a czasami nawet będziesz miała uczucie chęci pozbycia się go nie znaczy, że go nie kochasz.
Miłości oczywiście towarzyszą emocje, ale miłość tą emocją nie jest.
Jeżeli ludzie kierowaliby się wyłącznie odczuciami to nikt by nie chodził do pracy, wychowywał dzieci, albo robiłby to tylko wtedy gdyby miał na to ochotę czyli czuł, że chce.
Natomiast matka nawet zmęczona i zniechęcona poświęca czas swojemu dziecku, bo je kocha, mimo tego, że teraz czuje, że chciałaby je wynieść na tydzień do piwnicy.
Miłość polega na tym, że mimo tego czy akurat w danej chwili jesteś zauroczona, emocjonalnie przepełnia Cię radość, szczęście czy akurat w danym momencie nie czujesz nic to wybierasz dobro drugiej osoby, wiernosć drugiej sobie, stałość- a to jest Twoja decyzja niezależna od emocji i uczuć, jeżeli tak by było to małżeństwa rozpadałyby się po pierwszej kłótni lub dwóch latach, bo on lub ona już "tego" nie czują.
Emocje są ważne i super, ze towarzyszą emocji, bardzo dobrze, że można czuć nawet metafizyczne doznania, ale miłość nie może być od tych emocji lub ich braku uzależniona.

Scarlet Halo napisał/a:
A deklarowanie miłości do 'niewidzialnego pana w chmurach' jest mniej zwariowane?

Jeżeli Twoja ściana potrafi egzorcyzmować to chętnie zostanę jej wyznawcą.
Niestety do tej pory takiego przypadku nie stwierdzono.
Natomiast to, że śmieszni panowie w sutannach, chodzący w czarnej sukience, z różańcem na nadgarstku,pomagali w przypadkach, gdzie anie psychiatrzy, ani lekarze nie potrafili nic zrobić i rozkładali ręcę to jest fakt.

Scarlet Halo napisał/a:
Może wolę realizować się w wierze wykreowanej przez siebie niż w wierze wykreowanej przez KK? Istnieją podstawy do twierdzenia, że ci ludzie nie są katolikami, ale nie istnieją podstawy do twierdzenia, że nie wierzą w Boga.

Oczywiście, że możesz się relaizować jak chcesz i gdzie chcesz.
Tylko pamiętaj, że to Twoje wyobrażenie na dany temat.
Tym samym siebie ustawiasz w miejscu Boga, bo to |Twoje wyobrażenie, Twoje odczucie, czy Twoje przemyślenia są najważniejsze.


<<< Dodano: 2016-11-09, 21:42 >>>


KrólowaSzczurów napisał/a:
Przecież nic nie mówię o zakochaniu.
Czym jest miłość, jeśli nie uczuciem

Bo właśnie zakochanie jest uczuciem!
Odczuwasz euforię maksymalnie przez dwa lata i potem już przestajesz czuć owe motylki w brzuchu itd.
Nie chcę żeby zabrzmiało to pompatycznie, ale miłość to inaczej stała dyspozycja do czynienia dobra.
I to możesz przenieść na życie małżeńskie, zakonne czy w samotności.




 
 
Antykleryklany post
użytkownik
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-09, 21:45   

Lucretia napisał/a:
Żywię taką nadzieję, że w realnym świecie jednak potrafiłaby odnaleźć odpowiedź dlaczego "miłość" do ściany kwalifikuje się do leczenia psychiatrycznego.

Zapytaj profesora psychologii o istnienie psychologicznej typologii miłości. Zapewniam Cie, że miłość do ściany jest jedną z tych w niej zawartych i wcale nie musi się kwalifikować do leczenia psychiatrycznego. Co prawda warto by to przewałkować ze specjalistą, ale nie opowiedziałem Ci żadnej historii o tym jak mama zamykała mnie w ciemnym pokoju, kiedy to znajomi w szkole przeżywali pierwsze inicjacje seksualne, więc też błędnie nie zakładaj, że musiałbym poddać się farmakologii.
Lucretia napisał/a:
Zapytaj psychiatrę psychologa czym się różni miłość od zakochania, bo ja już nie będę się po raz ęty powtarzać.

Jeżeli już tak usilnie starasz przekazać się nam coś naukowego to wiedz, że miłość w psychologii jest etapowym procesem i zakochanie się jest jednym z tych etapów.




Ostatnio zmieniony przez 2016-11-09, 21:50, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
Antykleryklany post
eternit
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-09, 21:47   

Cytat:
Jeżeli ludzie kierowaliby się wyłącznie odczuciami to nikt by nie chodził do pracy, wychowywał dzieci, albo robiłby to tylko wtedy gdyby miał na to ochotę czyli czuł, że chce.
A to nie można nic odczuwać w stosunku do pracy, czy zajmowania się swoim potomstwem?
Ja dalej miałabym ochotę ludziom domy budować.


Cytat:
Tylko pamiętaj, że to Twoje wyobrażenie na dany temat.
Tak samo, jak Twoim jest instytucja Kościoła.



Cytat:
Bo właśnie zakochanie jest uczuciem!
Odczuwasz euforię maksymalnie przez dwa lata i potem już przestajesz czuć owe motylki w brzuchu itd.
Nie chcę żeby zabrzmiało to pompatycznie, ale miłość to inaczej stała dyspozycja do czynienia dobra.
I to możesz przenieść na życie małżeńskie, zakonne czy w samotności.
Miłość też jest uczyciem. Po prostu z czasem się zmienia.
I tak, po 6 latach związku dalej czuję motyle w brzuchu (ohydnie to brzmi...) na widok mojego konkubenta.
Chęć czynienia dobra, a związki międzyludzkie to totalnie odrębne sprawy.




 
 
Antykleryklany post
Lucretia
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-09, 21:52   

KrólowaSzczurów napisał/a:
A to nie można nic odczuwać w stosunku do pracy, czy zajmowania się swoim potomstwem?
Ja dalej miałabym ochotę ludziom domy budować.

A 24/7 przez siedem dni w tygodniu chcesz budować domy?
Nigdy Ci się nie zdarzyło, że w tej chwili miałaś ochotę zrobić akurat coś innego, ale musiałaś zająć się pracą albo zostać w pracy?

KrólowaSzczurów napisał/a:
Tak samo, jak Twoim jest instytucja Kościoła

Teologia to nie moje wyobrażenie tylko nauka traktująca o Bogu, taka sama jak już wielokrotnie powtarzałam jak fizyka czy chemia.

Separator. | Sally




Ostatnio zmieniony przez EverPaiin 2016-11-09, 22:27, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Antykleryklany post
użytkownik
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-09, 21:55   

KrólowaSzczurów napisał/a:
I tak, po 6 latach związku dalej czuję motyle w brzuchu (ohydnie to brzmi...)

Szczurki były by bardziej odpowiednie. Zmień dietę.




 
 
Antykleryklany post
Lucretia
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-09, 21:56   

KrólowaSzczurów napisał/a:
Miłość też jest uczyciem. Po prostu z czasem się zmienia.
I tak, po 6 latach związku dalej czuję motyle w brzuchu (ohydnie to brzmi...) na widok mojego konkubenta.
Chęć czynienia dobra, a związki międzyludzkie to totalnie odrębne sprawy.


Miłość to uczucie?
A podczas snu czujesz, że kochasz swojego konkubenta?
A jak nie czujesz to znaczy, ze gdy spisz to go nie kochasz?
Albo jak akurat Twój mózg zajmuje się czymś innym i nie czujesz to wtedy masz przerwy w kochaniu?
Musisz czuć żeby kochać?
Myślę, że Twoje motyle to raczej pożądanie, które możesz odczuwac do końca życia, a nie forma zakochania, które jako uczucie ksiażkowo i doświadczalnie trwa do 2lat.




 
 
Antykleryklany post
użytkownik
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-09, 21:58   

Lucretia napisał/a:
A podczas snu czujesz, że kochasz swojego konkubenta?

A Ty czujesz cokolwiek? Bo ja najczęściej podczas snu po prostu śnię.




 
 
Antykleryklany post
eternit
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-09, 22:01   

Cytat:
A 24/7 przez siedem dni w tygodniu chcesz budować domy?
Nigdy Ci się nie zdarzyło, że w tej chwili miałaś ochotę zrobić akurat coś innego, ale musiałaś zająć się pracą albo zostać w pracy?
Od jednej skrajności w drugą... :roll:
Oczywiście, ale nie oznacza to od razu, że ludzkość, kierując się uczuciami, zmieni się w hedonistyczną dzicz.



Cytat:
Teologia to nie moje wyobrażenie tylko nauka traktująca o Bogu, taka sama jak już wielokrotnie powtarzałam jak fizyka czy chemia.
Akurat chemiczne, czy fizyczne reakcje można udowodnić. Boga nie.
Rozwodzenie się nad wartościami i przymiotami istoty, której istnienia nikt nie udowodnił, jak i filozofowanie nad wspólnotą religijną zbudowaną w około tej istoty, to nie nauka, tylko sf.
Cytat:



Miłość to uczucie?
A podczas snu czujesz, że kochasz swojego konkubenta?
A jak nie czujesz to znaczy, ze gdy spisz to go nie kochasz?
Albo jak akurat Twój mózg zajmuje się czymś innym i nie czujesz to wtedy masz przerwy w kochaniu?
Musisz czuć żeby kochać?
Myślę, że Twoje motyle to raczej pożądanie, które możesz odczuwac do końca życia, a nie forma zakochania, które jako uczucie ksiażkowo i doświadczalnie trwa do 2lat.

Tak. Kocham go w każdej chwili. I moja miłość jest uczuciem, takim samym jak miłość do innych moich bliskich.
I nie wciskaj mi, co jak i kiedy mogę czuć do mojego konkubenta, kota, ściany i kosza na śmieci, bo akurat o tym nie masz zielonego pojęcia.




 
 
Antykleryklany post
Lucretia
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-09, 22:17   

Adriaen napisał/a:
Lucretia napisał/a:
jeżeli jesteś osobą nie wierzącą w Boga to Twój poprzedni post nie ma sensu.
Bo skąd wiesz co można, a czego nie można?
To tylko Twoje wyobrażenia.
Ja natomiast opieram się na Słowie natchnionym

Słaby punkt Twojej logiki: aby kierować się uniwersalnymi zasadami moralnymi zawartymi w Biblii nie trzeba być osobą wierzącą. Biblia nie jest wyłącznością chrześcijan i ich starszych braci, lecz fundamentem cywilizacji europejskiej (możecie mnie zbesztać za to stwierdzenie, ale tak uważam). Można dysputować o tym z jakich źródeł korzystali autorzy natchnieni (mitologia grecka, rzymska, egipska... — krótki: wiele źródeł), ale nie masz prawa stwierdzić, iż osoba niewierząca nie ma prawa znać Biblii.

Ponieważ kolega w swoim poście powiedział o swoich wyobrażeniach, które gwarantują nieznajomość Bilblii.
Nie napisałam, że trzeba wierzyć by znać Pismo Święte, jest wiele osób po teologii, które nie praktykują, niektóre nawet nie wierzą.

KrólowaSzczurów napisał/a:
Od jednej skrajności w drugą...
Oczywiście, ale nie oznacza to od razu, że ludzkość, kierując się uczuciami, zmieni się w hedonistyczną dzicz.

To Ty wysnułaś taki wniosek.
Natomiast emocje nie powinny kierować człowiekiem tylko człowiek powinien panować nad nimi.
Inaczej jest przez nie zniewolony. Co nie znaczy, że odczuwanie ich nie jest piękne i przyjemne.

KrólowaSzczurów napisał/a:
Akurat chemiczne, czy fizyczne reakcje można udowodnić. Boga nie.
Rozwodzenie się nad wartościami i przymiotami istoty, której istnienia nikt nie udowodnił, jak i filozofowanie nad wspólnotą religijną zbudowaną w około tej istoty, to nie nauka, tylko sf.

Przeczytaj sobie "Wstęp do chrześcijaństwa".
Od niedawna za prawdziwe ludzie uznają tylko to czego mogą w każdej chwili dowieść w warunkach laboratoryjnych.
Jesteś w stanie dowieść swojej miłosći w każdej chwili w warunkach laboratoryjnych?
Nie jesteś.
I to oznacza, że Twoja miłość nie jest prawdziwa?
Z Twojej logiki to właśnie by wyniakało.
Jak juz wczesniej wspomniałam próba udowodnienia doświadczalnie w laboratorium istnienia wszechmocnego absolutu=Boga jest tak zabawna jak próba opisania kosmosu przez prątki grużlicy :lol:
Umiesz laboratoryjnie wykazać geniusz Chopina czy Mozarta?
Nie sądzę.
Czy to znaczy, że ich muzyka nie była niezwykła i genialna, jeżeli nie potrafisz tego doświadczalnie wykazać?
Odpowiedz sobie sama.
Jeżeli spóbujesz zmieścić świat w laboratorium to strasznie się ograniczysz.

KrólowaSzczurów napisał/a:
Tak. Kocham go w każdej chwili. I moja miłość jest uczuciem, takim samym jak miłość do innych moich bliskich.
I nie wciskaj mi, co jak i kiedy mogę czuć do mojego konkubenta, kota, ściany i kosza na śmieci, bo akurat o tym nie masz zielonego pojęcia.

Na pewno podczas snu, kiedy jesteś nieświadoma i nic nie pamiętasz czujesz ;)
W to niestety nikt z jakąkolwiek wiedzą medyczną nie uwierzy.

KrólowaSzczurów napisał/a:
Cytat:
Dowód jest tu kluczowy, w przypadku Boga nie mamy dowodu, który moglibyśmy w dowolnej chwili wyprodukować w laboratorium i tylko dlatego znaczna część ludzi uznaje, że go nie ma.
To wystarczający powód.

Jeżeli uważasz, że wszechmocny absolut zamkniesz w laboratorium i będzie tańczył jak mu zagrasz to masz bujną fantazję ;)

Separatory. | Sally




Ostatnio zmieniony przez EverPaiin 2016-11-09, 22:39, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
Antykleryklany post
eternit
[Usunięty]

Wysłany: 2016-11-09, 22:30   

Cytat:
Jeżeli uważasz, że wszechmocny absolut zamkniesz w laboratorium i będzie tańczył jak mu zagrasz to masz bujną fantazję
Jeżeli uważasz, że wszechmocny absolut istnieje, to Ty masz bujną fantazję.



 
 
Antykleryklany post
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,22 sekundy. Zapytań do SQL: 15