Mama mnie zapisała na sekcję pływania. Początkowo nie chciałem, ale teraz żałowałbym nie umiejąc pływać. Uwielbiam to robić, tylko bardzo szybko się męczę. Moja niechęć bierze też się z mojego wyglądu, bo od razu widzę wzrok na sobie.
Ja mam basen raz w tygodniu. Zamiast mieć wf na sali, mamy na basenie. Mnie to się średnio podoba. Nie lubię chodzić na basen. Choć (jak przystało na córkę ratownika i instruktora pływania) pływać umiem... chyba nawet całkiem nieźle. Kraulem i na grzbiecie najlepiej mi wychodzi... co dziwne, lepiej mi się pływa delfinem niż żabą.
Pływać lubiłam od zawsze, ciągnęło mnie do wody, dobrze się w niej czułam. Później okazało się, że to jedyny sport, jaki mogę uprawiać, więc na basenie byłam częstym gościem. Pływać umiem, głównie żabką i na grzbiecie. Będąc nad morzem bardzo spodobało mi się również nurkowanie - świat pod wodą jest naprawdę piękny. Obecnie z braku czasu i braku chęci rzadko bywam na basenie, nad czym bardzo ubolewam, ale planuję to zmienić w najbliższym czasie.
Umrę ci kiedyś.
Oczy mi zamkniesz.
I wtedy - swoje smutne, zdziwione,
Bardzo otworzysz.
Bardzo szybko nauczyłam się pływać. Robię to całkiem dobrze i lubię. Najbardziej lubię pływać w naturalnych zbiornikach, jak np. jeziora. Uwielbiam wodę.
Kiedyś często bywałam na basenie, ale teraz chyba nie odważyłabym się pokazać tam swojego ciała, gdzie każdy każdego obserwuje.
Jejku, jak to dobrze, że ktoś założył wreszcie taki temat!
Uwielbiam pływać i całkiem nieźle mi to wychodzi, chociaż zdecydowanie lepiej czuję się w tych zamkniętych zbiornikach typu basen, niż na otwartej przestrzeni.
Jedyny styl, jakim do dzisiaj nie nauczyłam się pływać to motylek. Zawsze wyglądało to tak jakbym się topiła, więc na razie pozostanę przy żabce i kraulu.
Przypominają mi się czasy podstawówki kiedy to uwielbiałam pływać i często chodziłam na basen z koleżankami lub kolegą... W sumie nadal raczej lubię to robić, tylko nie chodzę ze względu na blokady które dotyczą mojej figury... Pływanie ponoć jest dobre na figurę ale od razu brzuch nie spadnie... Trzeba go najpierw pokazać zanim się wejdzie do wody...
Raczej nie potrafię pływać... Udaje m się popływać "żabką" lub "pieskiem". A najbardziej mi wychodzi mieszanie tych dwóch...
W każdym razie pływanie to niezła frajda.
Też się tego bałam, ale jak się przekonałam - dopóki na kogoś nie wpadniesz, to nawet nie zauważy, że tam jesteś.
Mimo wszystko, nad jeziorem, morzem, w rzekach nikt tak nie obserwuje drugiego człowieka, jak na basenie. Teraz chyba miałbym opór żeby pójść na basen.
Wiek: 25 Dołączyła: 13 Lip 2014 Posty: 1923 Skąd: Polska
Wysłany: 2014-07-24, 01:34
O jejku, w końcu mój temat! Jedyny sport, który kocham. 7 lat trenowałam pod okiem "profesjonalnego" trenera, tego roku musiałam zrezygnować, jednak czasem jeszcze pokazuję się na basenie, kiedy już tam jestem... Świat nie istnieje. Pływam bez żadnej przerwy godzinę, czasem dwie... Mimo moich ciężkich treningów żabka to dla mnie czarna magia, zawsze oszukiwałam trenera i pływałam kraulem.
To, co daje mi siłę w pływaniu, co daje mi miłość do wody to punkt z kartki, którą dostałam chyba 5 lat temu na grupowym wyjeździe naszej "drużyny" - "Woda nie jest Twoim wrogiem, zaprzyjaźnij się z nią". Czego mnie to nauczyło? Nawiązania swego rodzaju więzi z wodą, traktuję ją delikatnie ale bez oporów. Jest moim przyjacielem, przy którym zapominam o wszystkich problemach, jest tylko ona i ja... Póki nie wpadnę na innego pływającego.
Ostatnio zmieniony przez 2014-07-24, 16:46, w całości zmieniany 1 raz