Wiedzą Ci, którzy spojrzą.
A ja mam wy****ne na to, czy wiedzą i co o tym myślą.
Moje życie, moja sprawa.
Tylko szkoda, że najbliższych to po prostu boli, a nie dziwi czy obrzydza...
Hmmm... Jak zaczęłam to wiedziała cała moja klasa w gimnazjum (przyuważono mnie na basenie), potem dowiedzieli się rodzice. W liceum wiedziały 3 moje przyjaciółki, reszta się chyba domyślała (nie wiem, bo nikt się ze mną na ten temat nie skonfrontował). Na studiach nikt nie wie. Przed przyjaciółmi i chłopakiem tego nie ukrywam i nigdy nie ukrywałam.
Wiek: 30 Dołączyła: 29 Lis 2010 Posty: 3162 Skąd: Europa
Wysłany: 2011-01-06, 16:42
Nigdy jakoś specjalnie nie przejmowałam się tym, czy ktoś widzi blizny. W nowej szkole zobaczył kolega moje blizny i do mnie emo mówił. Co ja tam będę mu mówiła, tłumaczyła, to jeszcze dzieciak. Kiedyś jeszcze dwie zauważyły, jedna zapytał " Ty się tniesz?!" no to mówię " to nie Twoja sprawa." ona " ale mi odpowiedz, pff..." druga natomiast zapytała czy się tnę, odpowiedziałam, że nie. Bo przecież w tamtym okresie się nie cięłam. Mam, to gdzieś czy ktoś wie czy nie, dopóki nie pyta. Nie lubię o tym mówić.
"Nie możesz kontrolować wszystkiego, co cię spotyka, ale możesz postanowić, że nie będzie cię to ograniczać".
A u mnie to moja koleżanka gdy się przebierałam na wf to do mnie: jeju a co ty masz tyle tego na udzie?
Zignorowałam to.
Nie tylko były tam blizny ale i ślady (skrupki) po gaszeniu peta x4
U mnie wiedzą rodzice, bo im powiedziałam. I sporo znajomych, m.in. tez dlatego ze czesc z nich tez miala ten problem. I kazdy z chlopakow wiedzial. Obecny sie martwi, zebym do tego nie wrocila. To calkiem mile...
Ostatnio po kłótni kiedy moj facet wyszedł na dwór zapalić nie wytrzymałam i z całej siły zaczęłam się okładac pięściami po głowie. Usłyszał to i wrócił że słowami : przestań mną manipulowac. Pognalam do łazienki i tam się ukrylam. Nigdy się nie cielam, ale potrafilam sie podrapac jakbym miała wielkie szpony. Walilam tez z całej siły po rękach ,nogach. Nie raz słyszałam pytanie czy ktoś mnie nie pobił. Ostatnio dociera do mnie fakt, ze autoagresja to nie tylko działanie fizyczne. Tkwiac w toksycznym związku również wyrządządzam sobie krzywde. Tylko nie potrafie z niego zrezygnowac. To jest moim największym problemem. Strach, lek , niepewnosc , bol , samotnosc , pustka , szalenstwo,czarne myśli nie opuszczaja mnie prawie nigdy. Fakt czasem mamy dobre dni . Ale wiem że nie potrwaja długo...Jestem jak sparalizowana. Nie potrafie podjąć żadnej sensownej
decyzji. Gubię się. Znikam... Nie mam już siły walczyć...A podobno miłość uskrzydla...
Skowyt męczenników dodaje uroku piekielnemu pożarowi.Nie należy skowytem ognia podsycać, pożar, który wybuchł, nie jest piekielny, lada chwila sam zgaśnie.Nie należy ulegać pokusie skowytu - choć - nie ma co ukrywać, jest to pokusa w swych kiczowatych urokach znaczna.
Z bliższych... była dziewczyna, obecna przyjaciółka, dziewczyna, która niedawno stała się przyjaciółką (jest ze mną w klasie), dobry kolega, zaufana nauczycielka, dawne dwie przyjaciółki... sporo osób.
Strach, lek , niepewnosc , bol , samotnosc , pustka , szalenstwo,czarne myśli nie opuszczaja mnie prawie nigdy.
To jest miłość? Czym jest "kochać drugiego człowieka"?
Dobrze wiesz, że to toksyczny związek, że Cię niszczy, że aby było lepiej musiałabyś się z niego wyrwać, zostawić tego faceta... a mimo to, sama wybierasz tą drogę, która niesie zniszczenie, a nie poprawę sytuacji...
Z tego co widzę, to wyjścia masz dwa - albo wychodzisz z tego związku i zaczynasz sobie pomagać... albo trwasz dalej w związku.
Skowyt męczenników dodaje uroku piekielnemu pożarowi.Nie należy skowytem ognia podsycać, pożar, który wybuchł, nie jest piekielny, lada chwila sam zgaśnie.Nie należy ulegać pokusie skowytu - choć - nie ma co ukrywać, jest to pokusa w swych kiczowatych urokach znaczna.
Rozumiem, że chcesz się wyrwać z toksycznego związku, ale nie masz pomysłu gdzie wyprowadzić się. Domyślam się, że przez ten związek straciłaś kontakt z wcześniej bliskimi Ci ludźmi. Odnowienie kontaktów może Cię w bardzo pozytywny sposób zaskoczyć.
Zawsze też możesz porozmawiać z psychologiem czy pracownikiem społecznym w Ośrodku Interwencji Kryzysowej (na pewno jest we Wrocławiu). Pracownicy pomagają znaleźć choćby tymczasowe rozwiązanie.
Robię to, ale jestem zbyt zamknięta , żeby takie rozmowy przyniosły jakis efekt. Jestem jak zoombie...Tyle, że nie mam ochoty mordować.
Skowyt męczenników dodaje uroku piekielnemu pożarowi.Nie należy skowytem ognia podsycać, pożar, który wybuchł, nie jest piekielny, lada chwila sam zgaśnie.Nie należy ulegać pokusie skowytu - choć - nie ma co ukrywać, jest to pokusa w swych kiczowatych urokach znaczna.