I weź tu okazuj uczucia, jak Ci inni nie wierzą.
Między innymi dlatego daję sobie z tym spokój. Jak grochem o ścianę - totalna olewka.
Albo przeciwnie - zaczynają się do Ciebie lepić. Nie można to wyśrodkować? Niewiele osób umie. Ale wtedy cholerni... rosną w moich oczach. Brawo.
Ja już z tym skończyłam. Z gadaniem: kocham Cię, lubię Cię, do kogoś kto na to nie reaguje. Więcej kłopotów, niż pożytku.
A co do nie przyjmowania do wiadomości cudzych wyznań - nauczono mnie tego w domu. I ciągle z tym walczę. Bo to jest zwykła niewdzięczność i popadanie w samoumartwianie się: "nikt mnie nie kocha, nikt mnie nie lubi, pójdę do ogrodu i najem się glizd"...
Chcesz, żeby szanowano i doceniano Twoje uczucia - szanuj i doceniaj uczucia innych.
Ostatnio zmieniony przez Mustela Nivalis 2013-10-15, 21:29, w całości zmieniany 1 raz
Uczę się okazywać uczucia. Myślę, że wychodzi mi to coraz lepiej. Jeśli kogoś kocham/lubię, to ta osoba o tym wie. Zwykle nie muszę nawet tego mówić, widzać to po moim zachowaniu.
Jest mi miło, jak ktoś mówi mi dobre słowa. Usłyszałam jedynie zarzut, że za często dziękuję, kiedy mi się to mówi. No i nadal peszę się wtedy xD
Jest mi miło, jak ktoś mówi mi dobre słowa. Usłyszałam jedynie zarzut, że za często dziękuję, kiedy mi się to mówi. No i nadal peszę się wtedy xD
No ale to już jest coś. Może Twoje częste podziękowania wynikają ze skromności/niskiej samooceny/nie wiadomo czego. Ale nie negujesz i nie odpowiadasz "gówno prawda". I to już mi się podoba. Wystarczy.
Wybaczcie, ale takie reakcje typu "nieprawda, nie nie lubisz mnie, nie można mnie lubić" mnie niesamowicie irytują. Skąd wiecie co ja czuję? Nie wmawiajcie mi jak jest. Jeśli sobie zrobiliście za przeproszeniem, takie pranie mózgu, że Was się lubić nie da, to zachowajcie to dla siebie, a nie rozciągajcie tego na innych, bo wtedy im się głupio robi, że cokolwiek powiedzieli, że Was zranili, a przecież chcieli tylko dać znać, że Was lubią.
Ostatnio zmieniony przez Tracy 2010-01-06, 15:15, w całości zmieniany 1 raz
Wybaczcie, ale takie reakcje typu "nieprawda, nie nie lubisz mnie, nie można mnie lubić" mnie niesamowicie irytują. Skąd wiecie co ja czuję? Nie wmawiajcie mi jak jest. Jeśli sobie zrobiliście za przeproszeniem, takie pranie mózgu, że Was się lubić nie da, to zachowajcie to dla siebie, a nie rozciągajcie tego na innych, bo wtedy im się głupio robi, że cokolwiek powiedzieli, że Was zranili, a przecież chcieli tylko dać znać, że Was lubią.
O jezu a jak mnie takie teksty wkurzają. Damn, no żesz w mordę jeża. Jak czytam/słyszę takie coś to mnie momentalnie krew zalewa. Najchętniej to bym powiedziała rozmówcy "Spie....", ale się powstrzymuję. Czasem. ARGH nawet samo myślenie o tym mnie wpienia.
Jeżeli kogoś naprawdę polubię, czy pokocham, to staram się okazywać to danej osobie na każdym kroku... Dużo osób bliskich straciłam, dlatego ważne jest dla mnie to, aby wiedzieli Ci co zostali, jak bardzo mi na nich zależy.
Jeśli chodzi o osoby które lubię - okazuję to raczej działaniami i rozmową. Wspieram, zawsze jestem, nie dokopuję dodatkowo.
Jeśli chodzi o osobę, którą kocham - nie mogę się powstrzymać i okazuję (i mówię), to, że kocham bardzo często (i jest mi to również często mówione i okazywane ), do tego jestem straszną przylepą. Mogę się przytulać, całować praktycznie cały czas, co jest przyjmowane i odwzajemniane z wielką radością zdecydowanie lubię okazywać uczucia.
:-D ja też jestem taką "pylepą" jak to nazwałaś Pestka. To wspaniałe uczucie, gdy się kogoś kocha i gdy to uczucie jest odwzajemnione :-) i okazywane. To mnie chyba dowartościowuje.
Co do "lubię" to rzadko to mówię. Wolę nie mówić bo wtedy osoby te są strasznie nachalne. Chodzą jak jakiś cień. Ciągle się pytając, a może mnie kochasz (mówię tu o chłopakach).
Co do dziewczyn to też nie mówię. Każda osoba może na mnie liczyć bo nikogo nie odtrącam. Nawet jak kogoś nie lubię to w momencie, gdy widzę, że potrzebuje pomocy od razu jestem zwarta i gotowa .
ort. duszka
Ostatnio zmieniony przez 2010-04-18, 20:31, w całości zmieniany 1 raz
A mnie się pewna rzecz przypomniała mianowicie raz czytałam sobie w czasopiśmie damskim, co facet tak naprawdę myśli, gdy wypowiada dane zdanie. I jeden przykład wrył mi się w pamięc: jeśli on wypowiada ,,Lubię Cię" to tak naprawdę znaczy to tyle co i ,,Kocham Cię". Ale to chyba nie jest aż tak do końca prawda moim zdaniem. A w sumie takie ,,Lubię Cię" z ust faceta to też jest już jakieś wyznanie, zwłaszcza że ich bardzo trudno skłonic do tego typu zwierzen czy deklaracji. A jak Wy sądzicie?
,,Wenn sie war Gott und sie konnte den freien Platz auf der Welt, wahrscheinlich auswählen Paris."
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10440 Skąd: świat
Wysłany: 2011-03-29, 13:25
Skorpion napisał/a:
A mnie się pewna rzecz przypomniała mianowicie raz czytałam sobie w czasopiśmie damskim, co facet tak naprawdę myśli, gdy wypowiada dane zdanie. I jeden przykład wrył mi się w pamięc: jeśli on wypowiada ,,Lubię Cię" to tak naprawdę znaczy to tyle co i ,,Kocham Cię".
najśmieszniejsze jest to, że co do kobiet niektóre rzeczy się zgadzają
"Nie jest łatwo oddać słowami... czym jest prawdziwa zabawa. Ale ogólne wrażenie z obserwacji niemal wszystkich gatunków ssaków, to wir nieskrępowanej, beztroskiej żywiołowości"
dr Jaak Panksepp
Chcesz, żeby szanowano i doceniano Twoje uczucia - szanuj i doceniaj uczucia innych.
Tylko, że to nie zawsze się sprawdza. Ja okazuję miłość, troskę, szacunek i wielka kupa. Muszę z tym skończyć. Tylko cholera nie wiem jak..?
Skowyt męczenników dodaje uroku piekielnemu pożarowi.Nie należy skowytem ognia podsycać, pożar, który wybuchł, nie jest piekielny, lada chwila sam zgaśnie.Nie należy ulegać pokusie skowytu - choć - nie ma co ukrywać, jest to pokusa w swych kiczowatych urokach znaczna.
Ha! Ja również już znałam te wersję a co do kobiet, to racja- niektóre rzeczy na serio się zgadzają. Może odbiegnę na chwilkę od tematu, ale powiem Wam, że mimo że sama jestem kobietą, to słusznie zauważyłam że co niektóre stereotypy nas dotyczące są prawdą.
,,Wenn sie war Gott und sie konnte den freien Platz auf der Welt, wahrscheinlich auswählen Paris."
O, stwierdziłam, że nie potrzebuję miłości. Nie lubię jak ktoś mnie dotyka, przytula. Prawo do tego mają tylko 3, może 4 osoby. Nikt się do mnie z chłopaków nie zbliża, bo podobno jestem niedostępna. Mi to na rękę. Miłość jest do dupy, przyjaźń sto razy lepsza.
" Dziś wciąż chcę więcej, bo nic mnie nie boli
Gdy na pocięte ręce wysypuję kilo soli
Wokół na ogół mówią, że ten to paranoik. "
Wiek: 29 Dołączyła: 03 Maj 2010 Posty: 1080 Skąd: wielkopolskie
Wysłany: 2012-04-18, 20:36
Ja za to zupełnie odwrotnie. Ostatnio strasznie bardzo potrzebuję miłości, a przynajmniej takiej przyjacielskiej. Nie dobrze jest się zakochać w przyjacielu. Uwielbiam, gdy mnie przytula, i gdy tak ze mną żartuje jak zawsze, ale cóż nie wie, co ja do niego czuję. Nieistotne. Pomimo, że go kocham nie potrafię mu tego okazać. Jestem tak jakby zamknięta, a jednak dla niego otwarta bardziej niż dla innych.
"Ale zaprawdę, chcąc się spodobać
śmierci, ja ciągle muszę fałszować
Słowa ogromnej tej zapowiedzi." - Rafał Wojaczek
Klematia, sądzę, że z wiekiem zmienisz zdanie..
Green_girl_94, takie sytuacje są ciężkie, bo nie chce się zepsuć zajebistej relacji ze swoim przyjacielem. Masz 2 wyjścia. Albo dyskretnie spróbować go podejść i zobaczyć jak zareaguje, czy będzie widać po nim, że chce czegoś więcej czy nie, albo po prostu wybić go sobie z głowy. Ja będąc kilka lat temu w Twojej sytuacji wybrałam to drugie.