Powinny zmniejszać chęć objadania się, a co za tym niby idzie powinność wymiotowania.
Na początku pomagały, ale na dłuższą metę nie zauważyłam korzyści z ich brania. Zresztą wiadomo, że leki nie zwalczą za mnie tej chęci, czy wręcz przymusu.
Wczoraj miałam mały epizod. Nie zastanawiałam się nad tym, bo pomyślałam że to chwilowa reakcja na stres, bo ich całkiem sporo ostatnio. Ale już sama nie wiem.
Podobało mi się jak wymiotowałam. I nie zaprzeczę, że często zdarza mi się o tym myśleć. Ale stopują mnie konsekwencje, które poniosłam wtedy. Nie chcę tego bólu znowu i badań, jeśli rozpieprzę sobie żołądek.
Kiedy jest tak bardzo, bardzo źle, to musisz przesunąć sobie horyzont. Nie możesz myśleć tylko o tym, że następnego dnia trzeba wstać i ćwiczyć[...] Musisz spojrzeć na tyle daleko,by odzyskanie sprawności było tylko nic nieznaczącym etapem, bo prawdziwy cel leży znacznie dalej.
thunderstruckk, mi też nadal zdarzają się takie epizody. Kompulsywne obżarstwo, a potem konsekwencje tego To chyba w pakiecie z depresją u mnie występuje
5 marca i sama się cholernie cieszę a z drugiej strony, wiem, że przez ten niemal miesiąć do wizyty będę baaaaaaaardzo mocno "wykorzystywać". Ugh, wiążę z nią dużo nadziei, oby było dobrze.
<<< Dodano: 2015-03-26, 12:21 >>>
Widzieliście akcję jednej laski na fb i w mediach pt. Wilczo głodna? Wygooglujcie sobie. Ja czuję do niej agresję. Zniechęca do wybrania się do lekarza, a większość rzeczy, które u niej czytam, mnie nie dotyczy. Ok, mam zdiagnozowane zaburzenia odżywiania, nie wiemy jeszcze czy to bardziej anoreksja czy bulimia, coś pomiędzy, ale zazwyczaj było mi bliżej ku tej drugiej, a przy tezach wilczycy mam ochotę pacnąć ją przez łeb i powiedzieć "jak śmiesz mi radzić i podawać się za guru, skoro pleciesz takie bzdury". Sama nie wiem... jestem zła po przejrzeniu jej bloga i funpage. Właściwie to równie dobrze mogłabym poczytać wypociny Chodakowskiej... A Wy? Sądzicie coś w tym temacie?
Dołączyła: 27 Mar 2015 Posty: 118 Skąd: małopolskie
Wysłany: 2015-03-27, 12:44
- Jak starałaś/łeś się walczyć?
Kupiłam książkę "Jak pokonać objadanie się?" i od dzisiaj wprowadzam program samopomocy/samokontroli czy jak zwał tak zwał... Nie wiem czy jest dla mnie jakiś ratunek, więc co mi szkodzi spróbować tego? A jak walczyłam przez ostatnie 3 dni? Nie walczyłam.. Poddałam się...
- Co sprawiło, że przegrałaś/łeś?
JESZCZE nie przegrałam. Mam nadzieję, że nie przegram przynajmniej przez najbliższe kilka godzin... W sensie dzisiaj. Bo przegrywałam przez ostatnie 3 dni.
- Jak się czułaś/łeś w trakcie?
Jakby ktoś mną sterował. Jakbym nie miała wpływu na to co się dzieje.
- Co czułaś/eś gdy już przegrałeś/aś?
Zawód, rozczarowanie, żal do siebie, wyrzuty sumienia.
- Co dalej?
Program samopomocy, który omówiłam w pierwszym pytaniu. Co mi szkodzi? heh