Wiek: 22 Dołączyła: 08 Cze 2019 Posty: 32 Skąd: Polska
Wysłany: 2019-06-24, 20:42
toksyczna, jakbym czytała o sobie...
Nie mam już siły. Ponad tydzień objadania się dzień w dzień...Próbowałam wszystkiego - jedzenia sporych śniadań, zbilansowanej diety...jednak za każdym razem, nawet gdy w dzień będzie mi dobrze szło (kawa zbawieniem) wieczorem przychodzi ten sam schemat...Wczoraj dla przykładu zjadłam wszystkie posiłki, wieczorem kolację i wcale nie byłam głodna, ok. 23 leżałam i oglądałam telewizję. W pewnej chwili poczułam straszne gorąco i nieodpartą chęć na coś słodkiego, aż mną trzęsło dopóki nie poszłam do lodówki.
Nienawidzę siebie za to. Widzę, że przytyłam i nawet nie chcę się ważyć, to by mnie dobiło.
Głodzić się, wymiotować,..., naprawdę nie wiem już co robić, czuję, że nie ma dla mnie szansy
Wiek: 18 Dołączył: 02 Mar 2019 Posty: 195 Skąd: łódzkie
Wysłany: 2019-06-27, 09:55
A było dobrze, dopóki nie weszłam na wagę. 75 kilo. Niedawno było 72, niby niewinne napady spowodowały taki wzrosy masy... Mam dość siebie i swojego ciała
Like a streetlight
In the middle of the lonely night, I still just look bright
In the middle of the lonely night, I try my best to smile
Dzieli mnie tylko 18kg od najwyższej wagi
hehe
hehe
hehe
eh
A jeszcze w lutym było 26, nie wiem czy kiedykolwiek schudnę biorąc pod uwagę to jak szybko tyję i czeka mnie nuda + siedzenie w domu no ale andrzej duda to się uda, ogarnę się (oby). Poprzednie ogarnianie się zajęło mi rok. ;_;
Boże, mam już tego tak dość, coś mnie chyba rozsadzi od środka. Tydzień temu wyszłam z psychiatryka, tam świetnie radziłam sobie z jedzeniem intuicyjnym, nie miałam napafo, nawet tam schudłam a jadłam co chciałam. No i oczywiście wszystko poszło się je...ać. Znowu mam napady, znowu myślę obsesyjnie o jedzeniu, chyba że zjem 3-4 tysiące kcal syfu, to wtedy nie. A jak tyle jem to tyję, a nie mogę bo i tak już mam nadwagę (inna sprawa że nie wyglądam na tyle ile ważę tylko na dobre 10 kg mniej) *sigh*. Czemu ja nie umiem jeść po prostu normalnie? Już jako 9-letnie dziecko nie umiałam, jadłam dużo żeby zadowolić rodziców, bo kiedy byłam niejadkiem ciągle krzyczeli. Dlaczego ja k...a nir wiedzialam że tak niepozorna rzecz zepsuje mi być może i cale życie?
Wiek: 18 Dołączył: 02 Mar 2019 Posty: 195 Skąd: łódzkie
Wysłany: 2019-10-27, 16:38
No i znowu się zaczyna. Przez tę całą kontrolę nad swoimi posiłkami i tym co jem, kiedy nadarzyła się okazja przebywania w domu, w którym było pełno słodkich i kalorycznych rzeczy w końcu gdzieś to musiało ulecieć. W dodatku tak okropnie pragnę wejść na wagę, zobaczyć, czy coś przybyło, czy ubyło, jednak nie wiem gdzie ona jest, a rodziców pytać nie będę.
<<< Dodano: 2019-12-16, 23:00 >>>
I cyk, prawie 1000 kalorii za jednym zamachem. Czułam się po tym tak okropnie, gdzieś w podświadomości wiedziałam - nie powinnam, odłóż to natychmiast. Ale to przecież tylko jeden kafelek czekolady... Który zamienił się w całą tabliczkę, a potem już bylo tylko łatwiej sięgać po jedzenie. Krótko mówiąc - masakra
Like a streetlight
In the middle of the lonely night, I still just look bright
In the middle of the lonely night, I try my best to smile
Wiek: 31 Dołączyła: 22 Cze 2014 Posty: 1410 Skąd: Europa
Wysłany: 2019-12-23, 16:02
Nie potrafię się uwolnić od tej spirali jedzeniowej. Jak już myślę, że to koniec to wraca jak bumerang. I ciągłe pytania ze strony innych, dlaczego? dlaczego nie przestaniesz? to takie trudne? żeby tylko oni wiedzieli jak cholernie jest to trudne, jak bardzo chcę przestać ale ciągle to wraca
Wiek: 18 Dołączył: 02 Mar 2019 Posty: 195 Skąd: łódzkie
Wysłany: 2019-12-23, 17:02
Jednobarwna, miałam podobną sytuację z mamą. Pytała mnie czasem: ''Czemu się tak objadasz? No dlaczego to robisz?'', a moją jedyną odpowiedzią było wzruszenie ramionami, bo tak naprawdę nie wiedziałam co to wywołuje. Aktualnie moja sytuacja z napadami ma się według mojego zdania całkiem nieźle, w ciągu 1.5 tygodnia miałam jeden większy i mniejszy napad. Pamiętaj, nie poddawaj się i kiedy poczujesz, że coś się zaczyna, spróbuj to kontrolować, chociaż na pewno będzie to trudne. Może znajdziesz coś, co odciągnie te myśli, zajmiesz się tym i zapomnisz? Jeśli nie byłaś u psychologa, może warto się wybrać i rozpocząć terapię, aby odnaleźć źródło twoich problemów?
Like a streetlight
In the middle of the lonely night, I still just look bright
In the middle of the lonely night, I try my best to smile
Pracuję - jem ''normalnie'', mam wolne - jem jem jem. Właśnie wjechało dużo słodyczy, kanapek i 8 pierogów z frytkownicy a mamy dopiero 14.29, czuję, że to powoli koniec. To tylko potknięcie i tyle, ostatnio i tak jest lepiej. Na razie odpuszczę sobie wchodzenie na wagę.
<<< Dodano: 2020-01-04, 16:41 >>>
Jesc, jeść, jeść i jeszcze raz jeść. Znów popłynęłam z czipsami, frytkami i zupkami chińskimi.
<<< Dodano: 2020-01-27, 15:19 >>>
Dzisiaj przesadziłam, myślałam, że pęknie mi żołądek/zwymiotuję z przejedzenia. Te 5 minut w których to się działo było chyba jednymi z najgorszych w moim życiu.
ostatnie 2-3 dni to był dramat - napchać się do odruchów wymiotnych, poczekać aż to minie, i znowu do pełna... nie mam pojęcia, to było silniejsze ode mnie Coś jest chyba ze mną nie tak
Macie czasem tak, ze planujecie napady? Wtedy raczej nie można nazwać tego napadem chociaż kiedyś spotkałam się z określeniem zaplanowany napad...
Przeglądam stronę pewnego marketu, ciastka, ciasteczka, może jakieś czipy, pierogi, myślę o tym co bym wsunęła gdy tylko będę miała wolne i nie będę musiała wychodzić z domu a potem... nienawiść do siebie. Pamiętam gdy pod względem napadów było ze mną gorzej. Niedziela a w poniedziałek na praktyki, rano na 99% będę opuchnięta - ile się przez to naryczałam. D:
<<< Dodano: 2020-04-24, 16:20 >>>
Ostatnio bardzo mocno przesadzam. Czuję, że mój żołądek znacznie się rozszerzył i nie ma więcej miejsca ale i tak myślę o dodatkowej porcji frytek. A było tak dobrze.