Rejestracja
Rejestracja
Autoagresywni Strona Główna
  Użytkownik: Hasło:



Poprzedni temat «» Następny temat
O co chodzi z tą nadzieją?
Autor Wiadomość
Scarlet Halo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-25, 23:22   O co chodzi z tą nadzieją?

Zainspirowała mnie wypowiedź:
inspire2306 napisał/a:
wole cierpiec mniej i caly czas niz robic sobie nadzieje, przezywac z kims te piekne chwile, byc szczesliwa i za chwile tak mocno obic sobie tylek


Podobnie jak w temacie "O co chodzi z tą miłością?" zastanawiam się nad tym jak bardzo jestem nienormalna, bo do mnie w ogóle nie trafia koncepcja "robienia sobie nadziei". Generalnie nie wykazuję żadnej tendencji do tego aby ekstrapolować pozytywną sytuację na moje wyobrażenie o przyszłości... pozytywy postrzegam wyłącznie w kontekście "tu i teraz" z pełnym nastawieniem, że "jutro" sytuacja się może o 180 stopni zmienić. Parę lat temu na terapii mnie nakłoniono do tego aby mieć pozytywne nastawienie, oczekiwać pozytywnych wzmocnień i mieć nadzieję na pozytywne rozwiązanie sytuacji... taka postawa w dwa lata doprowadziła do całkowitego załamania nerwowego z pełną utratą kontroli nad własną autoagresją i sądząc po moim dzisiejszym stosunku do tych wydarzeń i efektu jakie miały na moje życie to chyba mam pewne objawy zespołu stresu pourazowego. Tym bardziej upewniłam się w moim pierwotnym przekonaniu, że nigdy nie wymyślono głupszej i bardziej absurdalnej rzeczy niż nadzieja. Czy ktoś mógłby mi wytłumaczyć po co ludzie właśnie "robią sobie nadzieję" na cokolwiek? Jaki ma to dla nich sens? Co to daje poza oczywistym realnym ryzykiem gorzkiego rozczarowania? Z drugiej strony tak samo ciężko mi zrozumieć nie podejmowanie działań ze względu na brak nadziei. Jako osoba funkcjonująca większość życia bez nadziei nie rozumiem co ona ma wspólnego z motywacją i chęcią podejmowania działań... pomożecie mi to pojąć? Naprawdę chcę zrozumieć i określić stopień mojej nienormalności.
I przy okazji - jaki jest Wasz stosunek do nadziei? Patrzycie z nadzieją w przyszłość? Co Wam to daje?




Ostatnio zmieniony przez Scarlet Halo 2013-01-25, 23:22, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
O co chodzi z tą nadzieją?
inspire2306 



Wiek: 30
Dołączyła: 21 Sty 2013
Posty: 325
Skąd: Europa

Wysłany: 2013-01-25, 23:35   

hmm... Tak troche ciezko zyc nie majac po co...
z nadzieja jest w zwiazku z tym latwiej bo jest jakis cel, ma sie nadzieje, ze bedzie lepiej, ze sie uda... mozna sie cieszyc na cos...
aczkolwiek szybko mozna sie rozczarowac i cierpiec przez to...

czyli krotko mowiac to jest jedna z tych okropnych rzeczy z ktorymi oraz bez ktorych ciezko... :D




 
 
O co chodzi z tą nadzieją?
Scarlet Halo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-25, 23:37   

Mercy napisał/a:
Czyli bedę się cieszyć jesli tak będzie, a jesli nie to trudno.

No ja chyba podobnie wychodzę z założenia, że cieszyć się będę jak będzie czym... a jak nie będzie czym to ziemia się nie rozstąpi, a niebo nie spadnie mi na głowę.
inspire2306 napisał/a:
Tak troche ciezko zyc nie majac po co...

Ale właściwie co ma sens życia do nadziei... to jest właśnie ta rzecz, której nie rozumiem, a bardzo bym chciała zrozumieć. Przecież nie muszę mieć nadziei żeby widzieć sens działania, prawda?




Ostatnio zmieniony przez Scarlet Halo 2013-01-25, 23:38, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
O co chodzi z tą nadzieją?
inspire2306 



Wiek: 30
Dołączyła: 21 Sty 2013
Posty: 325
Skąd: Europa

Wysłany: 2013-01-25, 23:40   

Cytat:
No ja chyba podobnie wychodzę z założenia, że cieszyć się będę jak będzie czym... a jak nie będzie czym to ziemia się nie rozstąpi, a niebo nie spadnie mi na głowę.


ale chyba macie jakas cicha nadzieje zeby bylo tak a nie inaczej...




 
 
O co chodzi z tą nadzieją?
Silentio
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-25, 23:48   

Emaleth, nawet gdy bedziesz widziała sens działania, to bez nadziei możesz nie dać rady z przeciwnościami na swojej drodze, bo trasa do przebycia może się wydać zbyt długa. Często nadzieja jest właśnie tą siłą napędową, która skłania do działania, choć nie zawsze...
Ja.osobiście czasem mam nadzieję, że mi się uda, że życie nie da rady mi mocniej dokopać, ale staram się jej wyzbyć, bo jest dla mnie pewnego rodzaju słabością.




 
 
O co chodzi z tą nadzieją?
Scarlet Halo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-25, 23:49   

inspire2306 napisał/a:
ale chyba macie jakas cicha nadzieje zeby bylo tak a nie inaczej...

Generalnie u mnie to zawsze jest oszacowanie kosztów bezpośrednich i możliwych kosztów dodatkowych, porównanie tego z dostępnymi środkami... jeżeli na tym etapie dochodzę do wniosku, że mnie nie stać to nawet się nie zastanawiam nad możliwymi zyskami. Jeżeli mnie stać to analizuję możliwe zyski bliskie i odległe, wyliczam "stopę zwrotu" (metaforycznie ;) ) i jeżeli wynik nie jest zachęcający to porzucam projekt. Jeżeli jest zachęcający to określam prawdopodobieństwo sukcesu i jeżeli jest dostatecznie wysokie, czyli zadanie klasyfikuję jako leżące w moim zasięgu to podejmuję działanie dzieląc środki pomiędzy realizowanie celu i zabezpieczenie na wypadek porażki (środki przeznaczone na te zabezpieczenia oczywiście są wkalkulowane w koszty). Generalnie nie widzę w moim podejściu jakiejś sensownej przestrzeni na nadzieję... ale może się mylę...




Ostatnio zmieniony przez Scarlet Halo 2013-01-25, 23:50, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
O co chodzi z tą nadzieją?
inspire2306 



Wiek: 30
Dołączyła: 21 Sty 2013
Posty: 325
Skąd: Europa

Wysłany: 2013-01-25, 23:53   

Emaleth,
"Nadzieja - życzenie zaistnienia określonego stanu rzeczy i niepewność, że tak się stanie.[1] Pojęcie nadziei traci sens przy wartościach skrajnych subiektywnego prawdopodobieństwa sukcesu. Przy 100% odczuwamy jedynie emocje pozytywne, głownie radość, a przy 0% negatywne, zależne od tego czym są dla nas niespełnialne (w zakładanym przedziale czasowym) oczekiwania.

Mówiąc "wielka nadzieja" podkreślamy nie tylko wielkie pragnienie, ale i realne szanse sukcesu. Nie powiemy "wielka nadzieja" w sytuacji, gdy jeden z jej składników jest bliski zeru. Natomiast określenie "niewielka nadzieja" opisuje przede wszystkim niewielką szansę jej spełnienia się, niewiele mówiąc o sile pragnienia.

Utrata nadziei, czyli zwątpienie

może zajść na skutek jednego z poniższych zdarzeń:

- czas oczekiwania osiągnie krytyczną wartość, zwłaszcza w sytuacjach w których upływ czasu z definicji zmniejsza szanse sukcesu, np. rozbitek w lodowatej wodzie
- uzyskamy nowe istotne informacje, których nie znaliśmy wcześniej
- przeprowadzimy powtórną analizę dotychczasowych informacji

Utracie nadziei towarzyszą negatywne emocje, zależne od tego czym jest dla nas niespełnione pragnienie. Pojawia się też rozczarowanie (tym większe, im większe było pierwotne subiektywne prawdopodobieństwo sukcesu i wartość samego sukcesu). Przy bardzo małym prawdopodobieństwie rozczarowanie nie będzie duże, nawet jeśli wartość sukcesu jest ogromna. Przykładem jest gra w Lotto - nietrafienie "szóstki" w trakcie tzw. "kumulacji" nie jest odbierane jako wielka porażka."

wedle wikipedii masz nadzieje ;)




 
 
O co chodzi z tą nadzieją?
Scarlet Halo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-25, 23:57   

Silentio napisał/a:
to bez nadziei możesz nie dać rady z przeciwnościami na swojej drodze

No właśnie jedyny raz kiedy nie dałam totalnie rady z przeciwnościami losu miał miejsce wtedy kiedy eksperymentowałam z posiadaniem nadziei. Zawsze staram się przewidzieć wszelkie możliwe scenariusze przeszkód i mieć zapas energii i plan na ich pokonanie... ten jeden raz nastawiłam się bardziej na sukces i nie wzięłam dostatecznie pod uwagę tego 1% szans, że nie wyjdzie i się nie przygotowałam...
inspire2306 napisał/a:
wedle wikipedii masz nadzieje

No rozumiem, ale to trochę tak jak mówić, że komputer grający w szachy ma nadzieję, że jego ruch przesądzi o jego zwycięstwie. Może nie definiuję nadziei prawidłowo... dla mnie nadzieja to wartość dodana do prawdopodobieństwa sukcesu... czyli na przykład szansa wynosi 50 na 50, a ja wykorzystując element nadziei postrzegam ją jakby wynosiła 60 do 40 na moja korzyść.
inspire2306 napisał/a:
Mówiąc "wielka nadzieja" podkreślamy nie tylko wielkie pragnienie, ale i realne szanse sukcesu.

Kwestia "pragnienia" to w sumie pokrewna sprawa... nigdy nie pragnę czegoś czego nie mogę mieć... zwyczajowo zaczynam czegoś faktycznie chcieć kiedy już to mam.




Ostatnio zmieniony przez Scarlet Halo 2013-01-26, 00:04, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
O co chodzi z tą nadzieją?
Gość

Wysłany: 2013-01-26, 10:44   

Emaleth napisał/a:
Generalnie u mnie to zawsze jest oszacowanie kosztów bezpośrednich i możliwych kosztów dodatkowych, porównanie tego z dostępnymi środkami... jeżeli na tym etapie dochodzę do wniosku, że mnie nie stać to nawet się nie zastanawiam nad możliwymi zyskami. Jeżeli mnie stać to analizuję możliwe zyski bliskie i odległe, wyliczam "stopę zwrotu" (metaforycznie ) i jeżeli wynik nie jest zachęcający to porzucam projekt. Jeżeli jest zachęcający to określam prawdopodobieństwo sukcesu i jeżeli jest dostatecznie wysokie, czyli zadanie klasyfikuję jako leżące w moim zasięgu to podejmuję działanie dzieląc środki pomiędzy realizowanie celu i zabezpieczenie na wypadek porażki (środki przeznaczone na te zabezpieczenia oczywiście są wkalkulowane w koszty).


Wiesz że brzmisz jak prawdziwy psychopata?

Emaleth napisał/a:
dla mnie nadzieja to wartość dodana do prawdopodobieństwa sukcesu..


Nadzieja to chęć by się udało. Oczywiście np u bukmachera obstawiasz kto wygra mecz tenisowy np. Nadal - Federer gdzie szanse są teoretycznie 50-50, ale jak postawisz na Federera, to masz NADZIEJE że wygrasz, a nie że stracisz kase. Pomimo tego iż szanse są dalej 50-50 i dobrze o tym wiesz.

Co innego jest nadzieja na to że za 20 lat będziesz milionerką, będziesz szczęśliwa itp. Bo to już nie jest nadzieja, to są marzenia. Nadzieja raczej zawsze jest realna.

Emaleth napisał/a:
I przy okazji - jaki jest Wasz stosunek do nadziei? Patrzycie z nadzieją w przyszłość? Co Wam to daje?


Mam nadzieje na kilka realnych rzeczy, ale nie oczekuje że się spełnią. Nie patzre z nadzieją w przyszłość i nic mi ona nie daje.




Ostatnio zmieniony przez 2013-01-26, 10:45, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
O co chodzi z tą nadzieją?
Scarlet Halo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-26, 11:07   

Nusquam napisał/a:
Wiesz że brzmisz jak prawdziwy psychopata?

Wiesz, że komplementy od Ciebie zawsze mi poprawiają humor? :D
Nusquam napisał/a:
Nadzieja to chęć by się udało

A więc jednak... niezrozumienie tematu wynika u mnie z błędnej definicji - człowiek uczy się całe życie :)




Ostatnio zmieniony przez Scarlet Halo 2013-01-26, 11:07, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
O co chodzi z tą nadzieją?
metanoied 
Dance of Eternity.



Wiek: 31
Dołączył: 15 Sty 2013
Posty: 458
Skąd: lubelskie

Wysłany: 2013-01-31, 20:41   

Emaleth napisał/a:
Generalnie u mnie to zawsze jest oszacowanie kosztów bezpośrednich i możliwych kosztów dodatkowych, porównanie tego z dostępnymi środkami... jeżeli na tym etapie dochodzę do wniosku, że mnie nie stać to nawet się nie zastanawiam nad możliwymi zyskami. Jeżeli mnie stać to analizuję możliwe zyski bliskie i odległe, wyliczam "stopę zwrotu" (metaforycznie ;) ) i jeżeli wynik nie jest zachęcający to porzucam projekt. Jeżeli jest zachęcający to określam prawdopodobieństwo sukcesu i jeżeli jest dostatecznie wysokie, czyli zadanie klasyfikuję jako leżące w moim zasięgu to podejmuję działanie dzieląc środki pomiędzy realizowanie celu i zabezpieczenie na wypadek porażki (środki przeznaczone na te zabezpieczenia oczywiście są wkalkulowane w koszty). Generalnie nie widzę w moim podejściu jakiejś sensownej przestrzeni na nadzieję... ale może się mylę...


Studiowałaś zarządzanie, czy finanse i rachunkowość? :D Strasznie matematyczne podejście, dałaś się kiedyś ponieść wg zasady "co ma być, to będzie" ?

Emaleth napisał/a:
to trochę tak jak mówić, że komputer grający w szachy ma nadzieję, że jego ruch przesądzi o jego zwycięstwie.


Nie możesz porównywać tego w ten sposób. Znów prezentujesz matematyczne podejście. Człowiek nie jest maszyną, która ma wyliczać prawdopodobieństwo sukcesu na podstawie ściśle określonego algorytmu. Człowiek ma swoje uczucia (w tym właśnie nadzieję), a kobiety również intuicję, która może mieć wpływ na 'stopień nasilenia' nadziei. ;)
Nusquam napisał/a:
Nadzieja to chęć by się udało.

Czy ja wiem. Chęć = pragnienie, ale też chęć =/= nadzieja. Bardziej przyrównałbym nadzieję na coś do wiary w to,że coś się uda. Tyle że wiara łączy się już w pewnym sensie z efektem placebo, a tego już do nadziei nie można przypisać, bo takie placebo jest swego rodzaju motywacją w niektórych działaniach.




Why are you leaving...?
You trust me because I'm lying.
Only a fool would be this kind to me
You...
Ostatnio zmieniony przez metanoied 2013-01-31, 20:43, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
O co chodzi z tą nadzieją?
Scarlet Halo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-31, 20:54   

metanoied napisał/a:
Studiowałaś zarządzanie, czy finanse i rachunkowość?

Biotechnologię.
metanoied napisał/a:
Strasznie matematyczne podejście, dałaś się kiedyś ponieść wg zasady "co ma być, to będzie" ?

Na trzeźwo czy po pijoku? Na trzeźwo nie... po pijoku pytałam rano faceta leżącego ze mną w łóżku jak ma imię ;)
metanoied napisał/a:
Znów prezentujesz matematyczne podejście.

Staram się :D
metanoied napisał/a:
Człowiek nie jest maszyną, która ma wyliczać prawdopodobieństwo sukcesu na podstawie ściśle określonego algorytmu.
Jesteśmy doskonałymi maszynami biologicznymi ;)
metanoied napisał/a:
Człowiek ma swoje uczucia (w tym właśnie nadzieję), a kobiety również intuicję, która może mieć wpływ na 'stopień nasilenia' nadziei

Jakoś nie potrafię wyekstrahować nadziei z gamy moich emocji... może powinnam zmienić metodę ekstrakcji? Jaka jest najlepsza dla uzyskania czystej nadziei?




 
 
O co chodzi z tą nadzieją?
Chochlik
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-31, 21:08   

Emaleth napisał/a:
po pijoku pytałam rano faceta leżącego ze mną w łóżku jak ma imię ;)

Przyjedź do mnie. Upiję cię i nie powiem jak mam na imię.

I to jest post na temat - mam przecież nadzieję, że w końcu któraś się zgodzi... :D




 
 
O co chodzi z tą nadzieją?
metanoied 
Dance of Eternity.



Wiek: 31
Dołączył: 15 Sty 2013
Posty: 458
Skąd: lubelskie

Wysłany: 2013-01-31, 22:01   

Emaleth napisał/a:
Jesteśmy doskonałymi maszynami biologicznymi

Otóż to, Emaleth. Biologicznymi. Dlatego przyrównywanie ludzkich odczuć (w tym przypadku nadziei) do schematycznego działania komputera jest co najmniej nietrafione.
Emaleth napisał/a:
może powinnam zmienić metodę ekstrakcji? Jaka jest najlepsza dla uzyskania czystej nadziei?


Wymazać z pamięci złą przeszłość i nie trafiać na złych/toksycznych/agresywnych/tępych ludzi? Taak, to nierealne. Z tym że u jednych ta nadzieja wygasa szybciej, a u innych wolniej. Jak człowiek dostanie po dupie X razy, to już przestaje wierzyć w to, że nie dostanie następnym razem.




Why are you leaving...?
You trust me because I'm lying.
Only a fool would be this kind to me
You...
 
 
 
O co chodzi z tą nadzieją?
Chochlik
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-31, 22:25   

metanoied napisał/a:
Otóż to, Emaleth. Biologicznymi. Dlatego przyrównywanie ludzkich odczuć (w tym przypadku nadziei) do schematycznego działania komputera jest co najmniej nietrafione.

Kojarzysz coś trochę z fizjologii? Chodzi mi konkretnie o działanie układu nerwowego. Przecież on działa w systemie binarnym, automatycznie - jak komputer. To, że czujemy, myślimy, mamy świadomość własnego istnienia to też jest efekt przeskakiwania zer i jedynek w mózgu.




 
 
O co chodzi z tą nadzieją?
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,09 sekundy. Zapytań do SQL: 13