Cześć
Kurcze, nurtuje mnie to już odkąd mi to powtarza siostra, wredna pedagog i dziś siostry chłopak...
Co o tym myślicie ?
Wiadomo, że w okresie dojrzewania człowiek miewa myśli samobójcze, dołki... Takie etapy przejściowe poznając samego siebie, kształtując swoją osobowość.
Ale żeby wciąż się przy tym upierać ? Już 5 lat ?
Może być jeszcze teoria z której wynika, że nie chcą uwierzyć, że może być coś nie tak i wmawiają sobie że jestem gówniarą która zachowuje się tak bo "dorasta"
To nie temat tylko dla mnie, ogólnie dla każdego kto ma z tym problem...
Ostatnio zmieniony przez Mustela Nivalis 2014-02-14, 11:31, w całości zmieniany 2 razy
Napewno chcesz znać odpowiedź??
Eh, ostatnio szukam, chce dać sobie ostatnią szanse by potem stwierdzić czy jestem w stanie zmienić stosunek do terapii czy nie.
Tylko nie mogę znaleźć blisko na NFZ ale wypadało by podzwonić, wiem
Juz rozważam wszelkie opcje
No bo Ona wymagała obecności siostry kiedy miałam 18 lat i tego nie chciałam !
A druga była fajna ale tylko prywatnie przyjmuje a inna jeszcze to jak się zaczynałam z nią dogadywać to siostra mnie wypisała a teraz już za stara jestem bo przyjmuje tylko do 18 lat ...
Ale to raczej nie ten temat.
Też uważam, że przecież dojrzewanie to raczej nie powód mojego zachowania, apatii i innym schizów.
DDA i inne pierdoły też swoje robią, już sama nie wiem, jak mam mieć motywację do leczenia kiedy każdy w okół mówi że wymyślam sobie wszystko, jestem dobrym kłamcą, nic mi nie jest i to prze to że dojrzewam i hormony bla bla bla
Ja rozumiem,że jestem gówniarą jeszcze no ale bez przesady...
Ja nie mam bardzo dobrych stosunków z rodzicami i młodszym bratem, więc jak wracam do domu, to bardzo często się z nimi kłócę, jestem "tą złą". Gdy byłam u rodziców ponad tydzień, to miałam ochotę i wrócić do siebie. Za dużo nas dzieli...
Wiek: 33 Dołączyła: 11 Sie 2011 Posty: 1841 Skąd: Europa
Wysłany: 2013-01-15, 12:21
Często jest tak, że ludzie wrażliwi przeżywają mocno okres dojrzewania, mają jakieś próby samobójcze i lądują na miesiąc w szpitalu z wpisaną "adolescencją", potem zostają stamtąd wypierniczani, bo i tak nikt tego nie bierze na poważnie. Wydaje mi się jednak, że skoro to jest długotrwałe, postępujące, no to nie jest takie ot, "bo dojrzewa". Zwłaszcza, że masz ciężką sytuację.
Walczę! O swoją przeciętność, o wyrwanie się z błędnego koła chorobliwej perfekcji, o każdy swój dzień.
Wiek: 29 Dołączyła: 04 Mar 2013 Posty: 69 Skąd: Gorzów
Wysłany: 2013-03-26, 14:56
Za 2 miesiące kończę 19 lat i też słyszę czasem od innych, że to pewnie przez dojrzewanie. I wciąż tylko "czego Ty chcesz, czego Ci brak?". Wciąż czuję tą pustkę.
You couldn't hate enough to love
Is that supposed to be enough?
Wiek: 25 Dołączyła: 22 Mar 2013 Posty: 49 Skąd: mazowieckie
Wysłany: 2013-03-29, 09:21
To możliwe, że okres dojrzewania odgrywa dużą rolę w nastrojach depresyjnych, ale czy na pewno wszystko można zwalać na młody wiek? Mam wrażenie, że osoby dorosłe [rodzice] często tym argumentem posługują się, aby ignorować problem i udawać, że niczego nie widzą. Przecież to tylko okres dojrzewania. Może i jest to prawda, ale mimo przyczyny autoagresji, potrzebna jest pomoc, a nie lekceważenie.
"Odkąd umiłowałam Boga całą swoją istotą, całą mocą swego serca, odtąd ustąpiła bojaźń i choćby mi nie wiem jak już mówiono o Jego sprawiedliwości, to nie lękam się Go wcale, bo poznałam Go dobrze: Bóg jest Miłość, a Duch Jego- jest spokój."
Ostatnio zmieniony przez Sadist 2013-03-29, 09:25, w całości zmieniany 1 raz
zęsto tym argumentem posługują się, aby ignorować problem
Tylko, że okres dojrzewania też jest po coś i to co się wtedy dzieje jest ważne, a nie godne olania. Olewać to można sprzątanie w piwnicy, a nie depresję.
Ja staram się nie pokazywać innym, że jest ze mną źle, udaję. Ale pewnie gdyby zauważyli, że coś jest nie tak też zwalaliby to na bunt młodzieńczy (mam 18 lat).
Przecież nawet jeśli depresja jest wynikiem okresu dojrzewania, to wcale nie jest powiedziane, że nie przerodzi się w depresję kliniczną. Szkoda, że nie mogłaś kontynuować terapii u psychiatry, z którą się dobrze dogadywałaś.
To ja odświeżę temat.
Czy takie "dołki" trwające po kilka tygodni to owa depresja młodzieńcza?
Kiedy powinno to być niepokojące?
Czy odwieczne huśtawki nastrojów same przejdą z wiekiem?
Czy jeśli takie "dołki" występują u kogoś od około 3-4 lat to jest szansa, że po kolejnych 3-4 latach (koniec okresu dojrzewania) sobie pójdą?
Chcę zebrać informacje, bo nie uśmiecha mi się iść do lekarza jeśli jest choć minimalna szansa na samoistne "ozdrowienie".
[ Komentarz dodany przez: Muszkieterka: 2014-01-30, 15:09 ] Powiększyłam czcionkę, bo wcześniej litery były zbyt małe, żeby je odczytać.
13.02.2017
Ostatnio zmieniony przez 2014-01-30, 15:09, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 30 Dołączyła: 03 Sie 2012 Posty: 1733 Skąd: wielkopolskie
Wysłany: 2014-02-07, 16:30
Hm... W sumie nie wiem jak z innymi, ale ja od końca podstawówki zaczęłam ciągle mieć doła. Najpierw liczyłam, że samo przejdzie. Później wmawiałam sobie, że po prostu taka jestem. No ale z biegiem lat było tylko gorzej.
Strasznie żałuję, że nie poprosiłam o pomoc chociaż trochę wcześniej. Nie warto czekać.
Jeżeli śmierć bliskich czegoś nas uczy, to przede wszystkim tego, że na świecie nie liczy się nic poza miłością.