Rejestracja
Rejestracja
Autoagresywni Strona Główna
  Użytkownik: Hasło:



Poprzedni temat «» Następny temat
Powolne siebie wyniszczanie
Autor Wiadomość
Quilla
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-30, 11:48   

Miałem identycznie to samo. Jak to leczyć ? W moim przypadku jest tak że w moim życiu pojawiła się pewna osoba na której mi strasznie strasznie zależy i kiedy coś mnie w środku tak bierze że mam ochotę wziąć coś sobie zrobić albo cokolwiek z czynników wymienionych wcześniej to wiem wtedy że nie mogę zrobić tego tej osobie. Że robiąc coś sobie Ona może jakby odepchnąć się ode mnie. Do końca nie wyszedłem z tego nałogu samodestrukcji ponieważ dalej mam ochotę coś sobie robić ale jestem już o tyle do przodu że mam ochotę ale nic sobie nie robię. Może z czasem i ta ochota minie.

Ogólnie mówiąc uważam że trzeba znaleźć motywacje. ;) .




 
 
Powolne siebie wyniszczanie
meme 
arytmia uczuć



Wiek: 33
Dołączyła: 11 Sie 2011
Posty: 1841
Skąd: Europa

Wysłany: 2012-12-30, 14:25   

Quilla, no własnie, motywacja. A dla mnie nie ma motywacji w postaci nie wiem, jakiś umiejętności, sytuacji, czy tym bardziej osób. Nie mam nikogo, dla kogo chciałabym tu być, a z drugiej strony nie akceptuję i nie lubię siebie, więc sama dla siebie nie jestem też motywacją.

Nie zrozumcie mnie źle - nie mam na celu użalania się nad sobą. To jest fakt, który w mojej głowie siedzi i rozumiem, że tak jest. Walczę o samoakceptację sama ze sobą. Po prostu zastanawiam się, jak mogę wyjść z takiej sytuacji.




Walczę! O swoją przeciętność, o wyrwanie się z błędnego koła chorobliwej perfekcji, o każdy swój dzień.
 
 
Powolne siebie wyniszczanie
Quilla
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-30, 23:16   

Hmm.. No powiem szczerze że też miałem problem z samoakceptacją.. Czułem się gorszy od innych mimo iż tak naprawdę nie byłem w niczym gorszy, traciłem nadzieję w marzenia, dosłownie we wszystko i to skierowało mnie do samodestrukcji.. Ale pewnego dnia wszystko się zmieniło. Poznałem osobę która mnie rozumie, która akceptuje mnie takiego jaki jestem, osobę której na mnie zależy. I w mojej psychice wszystko złapało odwrotny bieg. Przestałem się wyniszczać i doprowadzać powoli do śmierci. Dlaczego ? A dlatego że wiem że tej osobie na mnie zależy. Jest to bardzo bliska osoba. I Ja nie chcę znikać ponieważ chcę pomóc tej osobie przejść przez drogę zwaną życiem. I wiem że nie mogę tak po prostu zniknąć.

Wydaje mi się że potrzebujesz także takiej osoby. Osoby która zaakceptuje Cię w 100 procentach, osobę dla której będziesz kimś ważnym/najważniejszym :)




 
 
Powolne siebie wyniszczanie
meme 
arytmia uczuć



Wiek: 33
Dołączyła: 11 Sie 2011
Posty: 1841
Skąd: Europa

Wysłany: 2012-12-31, 09:08   

Quilla, ale chyba mnie nie doczytałeś albo nie zrozumiałeś do końca. Ja miałam w swoim otoczeniu takie osoby, ale się na nie zablokowałam i w pewnym momencie zerwałam z nimi kontakt. Działają na mnie wręcz toksycznie (ja na nich?), mimo, że akceptują mnie w 100%, wręcz są czasem zafascynowani, choć sama nie wiem co jest we mnie takiego :roll:

Po prostu ja im wtedy przestaję ufać, tak myślę.




Walczę! O swoją przeciętność, o wyrwanie się z błędnego koła chorobliwej perfekcji, o każdy swój dzień.
 
 
Powolne siebie wyniszczanie
Kacey
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-04, 19:22   

Oczywiście, też mam z tym problem, raz większy, raz mniejszy. Myślę, że jakąś formą leczenia jest uzdrowienie otoczenia, relacji z najbliższymi i szczera rozmowa z ludźmi na którym nam zależy. Ja też radzę sobie z tym po prostu poprzez obserwowanie takich sytuacji i jak tylko do jakiejś dochodzi, od razu mówię sobie " stop, nawet o tym nie myśl, nie ważne co chcesz zrobić, po prostu przestań i nie myśl o niczym" po czym staram się zająć czymś innym. Tym sposobem przynajmniej ograniczyłam liczbę tych zachowań, bo wiadomo, że nie zawsze można się powstrzymać. :)



 
 
Powolne siebie wyniszczanie
meme 
arytmia uczuć



Wiek: 33
Dołączyła: 11 Sie 2011
Posty: 1841
Skąd: Europa

Wysłany: 2013-01-05, 14:54   

Kacey, stanowczość bardzo pomaga.



Walczę! O swoją przeciętność, o wyrwanie się z błędnego koła chorobliwej perfekcji, o każdy swój dzień.
 
 
Powolne siebie wyniszczanie
SzczurzyOgon
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-25, 13:14   

ho napisał/a:
Quilla, no własnie, motywacja. A dla mnie nie ma motywacji w postaci nie wiem, jakiś umiejętności, sytuacji, czy tym bardziej osób. Nie mam nikogo, dla kogo chciałabym tu być, a z drugiej strony nie akceptuję i nie lubię siebie, więc sama dla siebie nie jestem też motywacją.

Nie zrozumcie mnie źle - nie mam na celu użalania się nad sobą. To jest fakt, który w mojej głowie siedzi i rozumiem, że tak jest. Walczę o samoakceptację sama ze sobą. Po prostu zastanawiam się, jak mogę wyjść z takiej sytuacji.


Jak to czytałam to miałam wrażenie, że siedzisz mi w głowie i piszesz, co ja czuje. Wydaje mi się, że mogę zaryzykować stwierdzenie, że Cię trochę rozumiem. Ja też nie mam motywacji. Chodzę na terapię, już któryś miesiąc z kolei i nie zamierzam przestać, ale kiedy przychodzi co do czego to brakuje mi motywacji do życia po prostu.

Moją formą autoagresji jest głodzenie się. Myśli samobójcze też chodzą po głowie, to fakt, ale chyba nie mam na razie tyle determinacji, żeby je wprowadzić w życie. Na chwilę obecną się głodzę (co mój psycholog określa mianem powolnego uśmiercania się) i to jest bardzo czynna forma tej autoagresji. Bierna też jest - podobnie jak kilka osób już napisało, tak i ja atakuje samą siebie w myślach. Często gęsto mówię sobie: mogłabyś umrzeć, przecież i tak nikt by nie zauważył. A nawet jeśli, to innym było by tylko lepiej. Cieszyli by się z tego, że cię nie ma.

Jak napisała ho - ja też siebie nie lubię i nie akceptuję. I jakoś nie potrafię się zmotywować, żeby to zmienić, tylko się w tym pogrążam.




 
 
Powolne siebie wyniszczanie
metanoied 
Dance of Eternity.



Wiek: 32
Dołączył: 15 Sty 2013
Posty: 458
Skąd: lubelskie

Wysłany: 2013-01-25, 14:04   

SzczurzyOgon napisał/a:
Jak to czytałam to miałam wrażenie, że siedzisz mi w głowie i piszesz, co ja czuje.

Ta nasza ho już tak ma, przyzwyczaisz się.

Głodzisz się podświadomie, czy się do tego zmuszasz traktując to jako 'karę' dla samej siebie?

Wybacz, jeśli to pytanie jest nieodpowiednie, nie potrafię tak całkiem zrozumieć głodzenia się przez inne osoby.




Why are you leaving...?
You trust me because I'm lying.
Only a fool would be this kind to me
You...
 
 
 
Powolne siebie wyniszczanie
SzczurzyOgon
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-25, 14:30   

Nie powiedziałabym, że to pytanie jest nieodpowiednie, rozumiem Twoją ciekawość.

To głodzenie się jest takie świadomo/nieświadome. Nie jem świadomie, sama podejmuję decyzję o głodzeniu się ale powody były - co uświadomiła mi psychoterapia - podświadome. I w sumie to moje głodzenie się nie ma na celu ukaranie siebie samej. To jest bardziej...

Kurcze, mam problem z wysłowieniem się, więc przepraszam, jeśli będę pisać chaotycznie czy nie zrozumiale. Postaram się wyjaśnić jak najlepiej:

Od pewnego czasu nienawidzę siebie. Patrzę na siebie i się po prostu nienawidzę. Uważam się za osobę nieatrakcyjną i nieciekawą. W którymś momencie po prostu przestałam jeść ale dopiero potem zrozumiałam, że robię to po to, żeby zniszczyć tę osobę, której nienawidzę. W pierwszej kolejności zniszczyłam ten wygląd. I tu dość ważna rzecz- nigdy nie miałam problemu z wagą. Przy wzroście około 170 cm ważyłam 56-57 więc wg lekarzy i BMI to było w porządku. Moje głodzenie się nie miało podłoża "jestem za gruba, muszę schudnąć". Moje nielubienie się nie miało nic wspólnego z wagą - chodziło o wygląd w całości no i o osobowość. To głodzenie się jest po prostu próbą powolnego wymazania mojej osoby z tego świata (jak to 'patetycznie' zabrzmiało).

Nie wiem, czy ta odpowiedź jest wyczerpująca, czy zrozumiała. Starałam się wyjaśnić, co czuję, a to niestety nie zawsze jest dla mnie łatwe.




 
 
Powolne siebie wyniszczanie
metanoied 
Dance of Eternity.



Wiek: 32
Dołączył: 15 Sty 2013
Posty: 458
Skąd: lubelskie

Wysłany: 2013-01-25, 20:30   

Bo ciężko jest mówić o rzeczach, które siedzą gdzieś głęboko, to normalne.
A chciałaś kiedykolwiek wrócić do normalnego odżywiania się? Przyszło Ci kiedyś na myśl coś w stylu: "to nie jest dla mnie dobre, powinnam przestać" ?




Why are you leaving...?
You trust me because I'm lying.
Only a fool would be this kind to me
You...
 
 
 
Powolne siebie wyniszczanie
SzczurzyOgon
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-25, 22:04   

Pojawiła się raz czy drugi taka myśl. Najbardziej dlatego, że jak spojrzałam na swoje ciało, to uderzyło mnie to, że jestem tak chuda, że nie mam już żadnych krągłości. I wpędza mnie to w lekką panikę i strach przed tym, że mój chłopak może mnie zostawić - bo nie mam już krągłej pupy, bo nie mam ładnego biustu. Ale jak widzisz to nie była myśl: głodzenie się szkodzi mojemu zdrowiu.

Jednak myśli te się więcej nie pojawiały również z tego względu, że mój chłopak nadal przy mnie trwa, nie komentuje mojego wyglądu. Widzę, co prawda, że martwi się tym moim nie jedzeniem, ale nie wtrąca się w to za bardzo. Jedynym jego 'wtrąceniem się' było zaproponowanie, żebym poszła do psychologa (co zrobiłam) oraz fakt, że on też się wybiera bo uznał, że on nie ma wiedzy i umiejętności, żeby mi pomóc, więc pójdzie po radę do specjalisty.




 
 
Powolne siebie wyniszczanie
metanoied 
Dance of Eternity.



Wiek: 32
Dołączył: 15 Sty 2013
Posty: 458
Skąd: lubelskie

Wysłany: 2013-01-26, 01:10   

SzczurzyOgon, widzisz, masz więc chłopaka, który wie co robi. Mam nadzieję, że będzie Cię wspierał jak najdłużej (: jak czytam sobie to, co napisałaś o nim, to odzyskuję wiarę w ludzi (a konkretniej w facetów).



Why are you leaving...?
You trust me because I'm lying.
Only a fool would be this kind to me
You...
 
 
 
Powolne siebie wyniszczanie
roxi
[Usunięty]

Wysłany: 2013-01-26, 05:28   

co chwile myślę o tym co zrobić by się wyniszczyć (biorę tabletki które są bardzo silne i tylko na receptę, ostatnio mam podejrzenia cukrzycy typu I no i robię wszystko by się to pogarszało, gdy jadę samochodem mam ochotę spowodować wypadek, kiedyś się cięłam, ale skończyłam z tym. Choć najgorsze jest w tym wszystkim, że jestem zazdrosna o chorobę która spotkała mojego brata. Okazało się, że ma raka, byłam tak cholernie zazdrosna, że to nie ja go mam, że przestałam się do niego odzywać)... i nie wiem jak już sobie z tym radzić... wszystko się staje podświadomie. Mam przyjaciółkę z którą mogę o wszystkim pogadać, chłopaka na którym mi zależy, ale czuje i tak, ze nie pasuje do tego świata mam 17 lat, a czuję się jakbym była za długo już na tym świecie. Jakbym musiała już odejść.



Ostatnio zmieniony przez 2013-01-26, 05:35, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Powolne siebie wyniszczanie
Tequila1.1 
Pokonana



Wiek: 28
Dołączyła: 15 Lis 2012
Posty: 104
Skąd: Zawady

Wysłany: 2013-01-26, 17:11   

Heh, a ja postanowiłam w czwartek, że się nie tnę do poniedziałku. Niby szczytny cel, ale za to wymiotuję, biję się [najbardziej po brzuchu i rękach], a leki na razie też ograniczam. Próbuję nie wpędzić się chociaż w to :) Co z tego, że mam wsparcie od kilku osób, które wiedzą o moich problemach, skoro większość czasu aktualnie spędzam w domu z toksyczną rodziną? I jeszcze rozdrapuje strupy, a gdy mam dołka [czyli jakieś 97% czasu, gdy nie śpię] to katuję się patrzeniem na cięcia i myśleniem "sama z tego rezygnujesz, więc cierpisz z powodu własnej głupoty". Jeśli to jedyne, co sprawia mi radość, to jak mam to zastąpić? Zwłaszcza że nic czego próbuję, nie pomaga. Przepraszam - pomaga w leciutkim dołku, ale w poważniejszym przypadku... Chciałam sobie udowodnić, że potrafiłabym z tym zerwać. A wyszło tak, że przy odrobinie szczęścia wpędzę się w wymiotowanie, choć nie sprawia mi ono frajdy. Chociaż ja doszłam do wniosku, że lubię siebie niszczyć. Wolę to niż żeby inni mnie powoli zabijali.
Mam nadzieję, że nie offtopowałam :) nie miałąm zamiaru się aż tak wywnętrzniać :)




Jesteście coraz bliżej.... Jeszcze chwila, a mnie pokonacie. Postarajcie się.
 
 
 
Powolne siebie wyniszczanie
Valentina 
Valentina



Wiek: 35
Dołączyła: 23 Sty 2013
Posty: 186
Skąd: z nikąd

Wysłany: 2013-01-31, 14:48   

Mam podobnie też często mi się zdarza, brać różne tabletki i łykać lub mam taki zwyczaj ze jak przechodzę na druga stronę to kieruje się słuchem i nie patrze czy coś jedzie raz było jeszcze jak do szkoły chodziłam tak ze słyszałam ze jechała ciężarówka mimo to zaczęłam iść jakaś pani chwyciła mnie i cofnęła na chodnik a ja udałam ze nie zauważyłam ze coś jedzie bo mam dzisiaj bardzo ciężki test z matmy ;D teraz mniej tak robię bo wiem ze mam męża i że on ma wiele już na głowie, wiec na ogół się dusze, rzadziej tne ostatnio był zły bo zobaczył cięcia było mi głupio, widziałam jak mu źle czułam wyrzuty sumienia dlatego jak tylko poszedł spać wzięłam pasek od szlafroku i zaczęłam się nim dusić to taka moja kara za cięcie się.. wiem głupota ale jestem tak przyzwyczajana do duszenia to takiej kary za błędy. Czasem też daje sobie postanowienia ale jak przychodzi dołek lub w pracy mam masakrę to wszystko się sypie.



Trzeba więcej niż patrzeć by na prawdę widzieć
 
 
 
Powolne siebie wyniszczanie
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,08 sekundy. Zapytań do SQL: 12