Rejestracja
Rejestracja
Autoagresywni Strona Główna
  Użytkownik: Hasło:



Poprzedni temat «» Następny temat
Co się polepszy to się popieprzy...
Autor Wiadomość
MakeNoise
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-10, 05:10   Co się polepszy to się popieprzy...

Witam wszystkich na forum. Uff aż sam nie wiem od czego zacząć, może sama godzina pisania tego postu jest już dość dziwna. Niestety to z powodu kłopotów ze snem.

Wątek ten mógłbym umieścić w kilku częściach w różnych działach, takich jak: "Samobójstwo", "Samotność" czy obecnie "Depresja", który uznałem jednak za chyba najbardziej adekwatny.

Nie chciałbym też bezsensownie rozpisywać się. Mój problem generalnie pojawia się w sumie od niedawna, a dokładnie od roku. Nie miewam takiego stanu w okresie wiosna / lato, kiedy na niebie jest słońce, które wywołuje endorfinę. Wówczas na wszystko można spojrzeć inaczej, ma się ochotę na wszystko (no może prawie), aż podejrzanie dziwnie wszystko układa się prawie po myśli. Do czasu, kiedy przychodzi jesień. Tak, wiem - jesienna "depresyjka" i zaraz przejdzie. Jednak w moim przypadku nie do końca.

Kiedy w zeszłym roku ok. czerwca wyprowadziłem się z domu nie dla chęci zasmakowania życia tylko ze względu na brak porozumień z matką i Jej facetem. Od tamtej pory wszystko układało się prawie tak jak chciałem. Zamieszkałem z kolegą z pracy, wynajęliśmy mieszkanie, które teoretycznie opłacaliśmy razem, do czasu. Niestety ów kolega stracił pracę i jego część opłat zaczęła się kumulować w formie długów, aż w końcu pewnego dnia zniknął okradając mnie. Była to osoba, której ufałem i zwierzałem się, mogliśmy wypić nie jedno i nie dwa piwa i świetnie pogadać przy tym. Niestety wiara w ludzi mocno została tutaj nadszarpnięta. Później mieszkanie zostało na mojej głowie co spowodowało, iż w tamtej pracy nie było mnie stać na nie, co przekładało się na problemy finansowe, nie raz odczułem co to prawdziwy głód. W końcu nadszedł nowy rok (2012), kwiecień a z nim coraz cieplejsze, dłuższe dni.

Przedział pomiędzy majem a wrześniem mogę zaliczyć do bardzo udanych. Znalazłem w końcu pracę, która zapowiadała się na taką co lubię robić i zarabiać na tym (marzenie wielu, prawda?), uwielbiam koncerty i festiwale, co roku zaliczam ich bardzo wiele ze względu na moje zainteresowanie i zaangażowanie w muzykę. W tym roku było podobnie, poznałem wielu wspaniałych ludzi, za którymi bardzo tęsknię. Zacząłem także spotykać się z dziewczyną, od bardzo dawna nie angażowałem się w ten sposób a inicjatywa drugiej strony mogła uświadamiać, że jest podobnie.

Przyszedł październik, przyszedł chłód, mrok i koniec słońca, dni coraz krótsze. Ze wspomnianą dziewczyną posypało się doszczętnie co mnie też dotknęło. Doszła do wniosku, że jednak Ona na nikogo nie zasługuje i że nic z tego nie będzie. Dziwne tłumaczenie, próbowałem jeszcze coś sklejać ale na marne. Chwilę później straciłem swoją pracę. Szef okazał się być człowiekiem niewypłacalnym, po wielu zgrzytach i spięciach zwolnił mnie. Na domiar tego pozostając bez pracy właściciel mieszkania podniósł poważnie jak na mój budżet czynsz co przerodziło się w kolejną awanturę. Dostałem ultimatum zapłacenia w krótkim terminie całości z góry albo zamki w drzwiach zostają zmienione a swoje rzeczy będę mógł zabrać kiedyś, jak się z nim umówię. Tak wiem, są jakieś prawa, jednak ja z reguły jestem ugodowym człowiekiem, nigdy nie lubiłem bawić się w sądy, policję i inne organy urzędowe. Kwestia ta jeszcze jest w toku. Być może wyprowadzę się.

Ogólnie pomimo spotkań od czasu do czasu ze znajomymi czuję się bardzo samotny, wracam do pustego mieszkania już od dawna. Nie otrzymuję w sumie od nikogo żadnego wsparcia duchowego, mentalnego takiego, że ktoś powie - wszystko będzie ok. Ktoś może tak zrobić ale nadal nie daje mi to otuchy? Od ok 3 tyg. nie zasypiam wcześniej jak 2:00 w nocy, od pewnego czasu godzina 3:00 - 4:00 to norma. Kładę się do łóżka z uczuciem zmęczenia i senności i... mózg. Nie mogę przestać myśleć o problemach, brak pracy, wkrótce konfrontacja z właścicielem mieszkania, wciąż myślę o tej dziewczynie - pomimo, iż myślałem, że zamknąłem ten etap to jednak wspomnień nie można ot tak wymazać. Nic nie poradzę na tęsknotę.

Sprawa na pozór może się dla niektórych wydawać błaha - kasa, dupa i mieszkanie. Jednak pomimo starań człowiekowi kończy chęć robienia czegokolwiek. Wybaczcie mój mały wywód i nie wiem czy to dobrze, że umieściłem tutaj tyle aż bardzo konkretnych szczegółów, ale inaczej chyba nie potrafiłbym tego przedstawić. W jakimś stopniu uważam się już chyba za dojrzałego człowieka, ale czasem czuję zagubiony jak dzieciak.




 
 
Co się polepszy to się popieprzy...
baribal
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-10, 05:45   

Cześć,

czego szukasz na tym forum? Czy czasem z przyjściem tej "gorszej" pory roku sam się nie nastawiasz, że na pewno coś się spieprzy ?




 
 
Co się polepszy to się popieprzy...
meme 
arytmia uczuć



Wiek: 33
Dołączyła: 11 Sie 2011
Posty: 1841
Skąd: Europa

Wysłany: 2012-12-10, 09:59   

MakeNoise, ja niestety doskonale wiem, jak problemy finansowe mogą szargać nerwy i w połączeniu z innymi problemami bardzo zniszczyć życie, wprowadzić w przedziwne stany.

Podpiszę się pod baribal - nie wydaje Ci się, że wpadłes w schemat który każde Ci myśleć, że wydarzenia i nastrój zależą od pory roku? Co by się stało, gdyby zima przyniosła coś pięknego? Byłbyś pewny, że to się zaraz skończy?




Walczę! O swoją przeciętność, o wyrwanie się z błędnego koła chorobliwej perfekcji, o każdy swój dzień.
 
 
Co się polepszy to się popieprzy...
MakeNoise
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-10, 12:50   

Dziękuję za odpowiedź.

baribal napisał/a:
czego szukasz na tym forum?


Wiesz sam się chyba nad tym zastanawiam. W jakimś stopniu chciałem się wyżalić, opisać wiele kwestii mojego problemu, o którym rozmawiałem ze znajomymi ale bez konkretnego echa. Zauważyłem, że są tutaj ludzie z wieloma problemami i też chętnie o nich napisali, zapewne zaliczam się do tej grupy osób. Chciałbym pogadać...

To czy z góry zakładam, że coś się popsuje w tym okresie tak nie jest. Nie mogę przewidzieć takich kolei rzeczy. W zeszłym roku okradł mnie współlokator, zostałem sam ze wszystkim. W tym roku znalazłem pracę, super (a przynajmniej tak myślałem) dziewczynę, z czasem nie robiąc niczego co mogłoby na to wskazywać - straciłem to wszystko. Czynsz za mieszkanie też został mi przedstawiony niedawno, z dnia na dzień. Takich rzeczy nie można przewidzieć. Tutaj po prostu podchodzi wszystko pod życiowego pecha. Wszystko co zaczyna się układać, chwilę później zaczyna się psuć, zawsze jak pojawia się październik, domek z kart zostaje zburzony.

ho napisał/a:
Co by się stało, gdyby zima przyniosła coś pięknego? Byłbyś pewny, że to się zaraz skończy?


Oczywiście byłbym bardziej szczęśliwszym człowiekiem. Jak już wyżej wspomniałem, nie zakładam niczego z góry, wiadomo jest obawa, że może się coś popsuć ale nie myślę o tym w kategoriach - "dlaczego mi się to przytrafiło? Na pewno na to nie zasługuję i wkrótce to stracę". Na pewno to nie przekłada się na taką kwestię, po prostu życie tak mi się układa, że nie może się wydarzyć nic trwałego, pozytywnego.




 
 
Co się polepszy to się popieprzy...
meme 
arytmia uczuć



Wiek: 33
Dołączyła: 11 Sie 2011
Posty: 1841
Skąd: Europa

Wysłany: 2012-12-10, 12:52   

MakeNoise, a byłbyś w stanie uwierzyć, że coś ma szansę przetrwać do.. zawsze? Na przykład związek, który się zamieni w małżeństwo? Skoro nie zakładasz z góry..



Walczę! O swoją przeciętność, o wyrwanie się z błędnego koła chorobliwej perfekcji, o każdy swój dzień.
 
 
Co się polepszy to się popieprzy...
Hachi
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-10, 12:56   

Witaj ;)
Co do problemów finansowych to doskonale Cię rozumiem i zgadzam się z ho, potrafią napsuć mnóstwo krwi. Co do reszty... na prawdę, nie wiem co doradzić, jeśli jednak będziesz chciał pogadać- jestem do dyspozycji ;)




Ostatnio zmieniony przez 2012-12-10, 12:58, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Co się polepszy to się popieprzy...
MakeNoise
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-10, 13:08   

ho napisał/a:
MakeNoise, a byłbyś w stanie uwierzyć, że coś ma szansę przetrwać do.. zawsze? Na przykład związek, który się zamieni w małżeństwo? Skoro nie zakładasz z góry..


Chciałbym wierzyć, że coś takiego może się wydarzyć, że jednak w końcu moja sytuacja się polepszy. Kilka lat temu zakończył się mój poprzedni, długi związek. Były już jakieś rozmowy na temat ślubu, dalszych życiowych planów. Jednak ów związek również się rozpadł, w sumie przez głupotę obojga stron, każde z nas chciało wrócić, no ale niestety. To jednak nie temat na to.

Hachi napisał/a:
Witaj ;)
Co do problemów finansowych to doskonale Cię rozumiem i zgadzam się z ho, potrafią napsuć mnóstwo krwi. Co do reszty... na prawdę, nie wiem co doradzić, jeśli jednak będziesz chciał pogadać- jestem do dyspozycji ;)


Witaj Hachi.

Myślę, że mieszkając w Polsce łatwo jest odczuć kłopoty finansowe. Nie jesteś jedyna, która czuje się bezradna, często słyszę - cóż mogę poradzić. Ale dziękuję za odpowiedź.




 
 
Co się polepszy to się popieprzy...
Hachi
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-10, 14:48   

MakeNoise, może i ja jestem za głupia na doradzanie w sprawach sercowych i nie tylko, ale jestem pewna, że znajdzie się tu Ktoś i to zapewnie nie jeden Ktoś, który da Ci dobrą radę.
Co do bezradności, wiele osób tu ją odczuwa, Ty również nie jesteś jedyny w tej kwestii.




 
 
Co się polepszy to się popieprzy...
MakeNoise
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-10, 15:12   

Dlatego też pomyślałem, że zarejestruję się, napiszę i może jakoś polepszy się mój stan kiedy zacznę wylewać brudy swojego życia. To, że nie jestem jedyny wiem doskonale. Mimo wszystko dziękuję za odpowiedzi.



 
 
Co się polepszy to się popieprzy...
meme 
arytmia uczuć



Wiek: 33
Dołączyła: 11 Sie 2011
Posty: 1841
Skąd: Europa

Wysłany: 2012-12-10, 16:27   

MakeNoise, myślę, że "nie jesteś jedyny" nie było zarzutem, tylko bardziej próbą uświadomienia sobie, że ludzie sobie z tym radzą i że jest na to szansa ;) Dobrze, że się zarejestrowałeś. Pisz co Ci leży na serduchu, każdy z nas ma jakieś rozpoznane emocje, może Ci pomoże nasze doświadczenie, może nam Twoje. :)



Walczę! O swoją przeciętność, o wyrwanie się z błędnego koła chorobliwej perfekcji, o każdy swój dzień.
 
 
Co się polepszy to się popieprzy...
Hachi
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-10, 17:17   

Zgadzam się z ho, :D



 
 
Co się polepszy to się popieprzy...
MakeNoise
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-10, 17:36   

Dziękuję dziewczyny. Postaram się zaangażować bardziej w życie forum. Dawno nie siedziałem na żadnym.



 
 
Co się polepszy to się popieprzy...
baribal
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-10, 20:55   

MakeNoise, piszesz, że nie zakładasz z góry, że będzie się psuć, jak tylko pierwszy liść spadnie z drzewa, jednak ułożyłeś sobie sam pewien schemat, położyłeś bardzo duży nacisk, że dobre rzeczy działy się w cieplejszej części roku, a te złe, kiedy "mrok i mróz" ;] chyba jednak trochę przyjmujesz taki schemat, choć może każdy z nas takiego szuka, bo wydaje mu się, że tak jest łatwiej, że jest jakiś czynnik niezależny od nas, który tak nam to wszystko układa. A gdybyś popatrzył na to bez podziału na miesiące czy pory roku? Wyszłoby, powiedzmy, normalne życie - z sukcesami i porażkami, niestety może zbyt duża sinusoida. Myślałeś o psychologu? Mam wrażenie, że jestem jedną z niewielu osób na tym forum, która jest zadowolona ze swojej terapii, może miałam szczęście trafić na dobrą psycholog, ale to naprawdę dużo daje, świeże spojrzenie na Ciebie, pokazanie, że może Twoja droga myślenia nie jest dobra i to ona Cię wpędza w ten nastrój, tę chorobę. Bo mam wrażenie, że w większości przypadków praca na terapii, to wysiłek nad tym, żeby zrozumieć, że może nasz tok myślenia i działanie nie do końca prowadzą nas tak, żebyśmy byli szczęśliwsi.



 
 
Co się polepszy to się popieprzy...
MakeNoise
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-10, 21:41   

baribal, w pewnym sensie może masz racje, to jakaś forma wytłumaczenia ścieżki tych niepowodzeń. Jednak takie rzeczy przytrafiają mi się tylko właśnie w tym okresie. Jak już wspomniałem w pierwszym poście, wszystko zaczyna się układać przez pewien czas, później po prostu psuje. To, że jest to jakaś pora roku i czas zapewne nie ma aż tak dużego znaczenia, bo wiem, że może się wydarzyć teraz coś dla mnie szczęśliwego, a w wakacje popsuć się. Jednak tak się nie zdarzyło, a w przypadku jesiennej chandry jak najbardziej.

Czy myślałem o psychologu, tak wiele razy, ale ja najzwyczajniej w świecie nie mam motywacji żeby do niego pójść, z czasem też różnie bywa. Dopuszczam myśl, że może mi to jakoś pomóc ale ten pierwszy krok jest jak zawsze w życiu najtrudniejszy.




 
 
Co się polepszy to się popieprzy...
baribal
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-10, 22:21   

Wiem, że najtrudniejszy pierwszy krok, sama nie poszłam na pierwsze umówione spotkanie... ale przez czas oczekiwania na drugi termin uświadomiłam sobie, że w tym momencie nie umiem sobie sama pomóc, nikt inny nie umie i muszę spróbować, bo pomocy potrzebuję, a tkwię w jednym miejscu i, jeśli robię jakiś krok, to w tę "złą stronę"
Co wg Ciebie musiałoby się stać, żeby przeszedł Ci ten nastrój, to fatum, ta sezonowa depresja, nie wiem, jak chcesz to nazywac? W grę wchodzi tylko oczekiwanie wiosny? Czy, oprócz tych zdarzeń, dobija Cię coś jeszcze w tej porze roku?




 
 
Co się polepszy to się popieprzy...
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,08 sekundy. Zapytań do SQL: 12