Indywidualna. Kiedyś rodzinna, ale niestety nie pomogła. Terapeuci sami rezygnowali, widząc brak zaangażowania ze strony rodziny. A grupową miałam na oddziale stacjonarnym
[ Dodano: 2011-02-04, 12:51 ]
Tak, Fleur, masz rację. Terapia jest ogromnie ważna. Niestety jej efekty można zobaczyć często dopiero po długim czasie i tylko wtedy, gdy się naprawdę chce. A czasem, przy ED, nie potrafi się chcieć
Hm.. niby parę lat temu było podejrzenie depresji, prócz tego (bez konsultacji u lekarza) nerwica wegetatywna (krótki czas), nerwica natręctw, fobia społeczna - chyba tyle.
Sadist napisał/a:
kaka84k napisał/a:
diagnoza zaburzenia emocji i kontroli impulsów
Psycholog powiedział mi coś w ten desen w szpitalu. To głównie chodzi o to, że masz problemy z ustatkowaniem emocji, masz bardzo zmienne nastroje i często brak powodów, by te się tak raptownie zmieniały. A zaburzenia kontroli impulsów to nic innego, jak podejmowanie decyzji i czynów bez namysłu, czy robisz coś źle, czy dobrze. Nie myślisz o konsekwencjach swoich czynów. Możesz zrobić wszystko, nawet próbować popełnić samobójstwo, bo taka myśl przyszła Ci do głowy i jedyne co musisz zrobić, to tą myśl przenieść w czyn.
Ale mogę się mylić.
zgadza sie.
gorsza sprawa gdy dochodzi do dysocjacji i nie zdajesz sobie sprawy co robisz.
Np po fakcie stajesz i widzisz zakrwawione ręce.
Wzielam kilka garsci leków a pamietam zaledwie kilka tabletek które stawały juz w gardle.
Niekontrolowane impulsy to coś w rodzaju manii. Robisz nie myslac, nie zdajac sobie sprawy z konsekwencji. Życie na jedny lub drugim biegunie i zachowania impulsywne w zaleznosci od bieguna na ktorym w danej chwili sie przebywa.
Moja diagnoza: borderline. Po testach MMPI znalazly sie ponadto inne okreslenia, rownie ciekawe z nazwy. Moge wymienic ponadto wspomnianie niekontrolowane impulsy, zaburzenia dysocjacyjne, dekompensacje psychotyczne. Pojawiło sie tez podejrzenie chad.
Do nazw wagi nie przywiazuje.
Dziękuję za jasne wytłumaczenie tego stanu, no i się zgadza jak nic. Co za testy MMPI , mam mieć przeprowadzana diagnozę przez psychologa. Jak nie wypaść na idiotkę
Jeśli jesteś geniuszem w swojej dziedzinie ludzkość doceni cię dopiero za lata po tym jak zginiesz
Ach, te bezsenne noce, kiedy w ciemnościach na wyciągnięcie dłoni dotykam swego lęku.
Mi psychiatra powiedział, że to zaburzenia depresyjno lękowe, ale to było po krótkiej rozmowie. To było już jakiś czas temu. Miałam tak moje napady agresji nie wiadomo skąd a za chwilę było ok albo płacz i smutek , też nie wiadomo skąd. Ale wtedy nie było myśli samobójczych, chociaż miałam myśli jako nastolatka i próbę pocięcia się- bo nie wiem jak to nazwać. Tak w ogóle to jestem DDA. Nigdy nie byłam na żadnej terapii rodzinnej jako osoby współuzależnione. Ale ja się od tego odcięłam, dla mnie ojciec (ohydna pijaczyna) nie istnieje. A jednak nie do końca bo mnie dopadło. Jestem ciekawa jaka diagnoza padnie teraz. Ale jak czytam to ta agresja i histeryczne reakcje nieadekwatne do tematu mogą być w depresji. A potrafię mieć taki napad szału, że wrzeszczę rzucam się i mąż nie może mnie uspokoić i w danym momencie mam ochotę się pochlastać na jego oczach, biorę nóż, wykonuję czynności na oślep jakbym była gdzie indziej a nie w swoim ciele. Ale jeszcze potrafię to powstrzymać. Mam ochotę się pociąć żeby sobie ulżyć wyrzucić z siebie to co mnie męczy. miałam kilka zachowań, które można by uznać za autoagresywne ale czy powinnam tu być. Mam wrażenie, że tu ludzie mają naprawdę problemy moje przy tym to pikuś. Sama mówię że każdy problem, który powoduje że czujemy się źle jest poważny, ale co do moich wyimaginowanych problemów mam wątpliwości.
Megi-s, chyba mam zupełnie to samo.
Naprawdę, czytając wypowiedzi osób, które po mnie za przeproszeniem "jeżdżą" na innym forum to aż mi łzy ciurkiem lecą i nie wiem co się dzieję.
Zaczynam się szamotać, jest we mnie tak wiele agresji... Czy to też jest zaburzenie depresyjno lękowe?
Dodam jeszcze że ostatnio (nie wiem dlaczego) ale cały czas o czymś zapominam... np. dziś zapomniałam o nabożeństwie u mnie, u baptystów... dlaczego? Nigdy nie zapomniałam o tym! Chodzę już prawie pół roku, ale jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło! Myślałam że przez thc, ale już nie palę w ogóle, ja tylko kilka razy zapaliłam, ale już nie zapalę (miejmy nadzieję). Skąd się bierze we mnie ta agresja? Pomóżcie mi, bo ja sama już nie dam rady...
Niente, mnie też dziś nosi, bez powodu. Kilka uderzeń w ścianę z całej siły rękami na chwilę pomogło. Nie na długo. nie mogę tego wyrzucić z siebie ani krzykiem ani niczym innym. musi samo odejść.
AMOR OMNIA VINCIT
Ostatnio zmieniony przez megi-s 2011-05-15, 22:00, w całości zmieniany 1 raz
Moim zdaniem na taką agresję pomoże Wam bieganie. Idźcie do lasu, weźcie psa jeśli macie i biegnijcie.
Tylko się nie zgubcie! Bieg to spory wysiłek fizyczny, puszczą złe emocje i wrócicie spacerkiem już spokojniejsze. Warto spróbować.
Sadist, nic nie pomaga- ani wysiłek ani krzyk, nic- jeszcze bardziej się nakręcam. A mi to odchodzi czasem równie niespodziewanie jak przyszło. Wczoraj byłam nakręcona przez cały dzień. Na dodatek czuję się jakbym cały czas spała a wszystko dzieje się jakby obok.
AMOR OMNIA VINCIT
Ostatnio zmieniony przez megi-s 2011-05-16, 13:49, w całości zmieniany 1 raz
Sadist, nic nie pomaga- ani wysiłek ani krzyk, nic- jeszcze bardziej się nakręcam. A mi to odchodzi czasem równie niespodziewanie jak przyszło. Wczoraj byłam nakręcona przez cały dzień. Na dodatek czuję się jakbym cały czas spała a wszystko dzieje się jakby obok.