Wiek: 29 Dołączyła: 04 Kwi 2011 Posty: 3178 Skąd: Polska
Wysłany: 2012-11-27, 19:09 Wyprowadzka
Jestem już pełnoletnia, więc mam prawo wyprowadzić się z domu. To dla mnie idealne rozwiązanie, ponieważ w mojej rodzinie panuje przemoc psychiczna. Usłyszałam, że 'ofiara musi być oddzielona od kata', dopiero wtedy terapia i każdy inny sposób pomocy mogą przynieść efekty.
Do tej pory taka opcja nie wchodziła w grę. Nie wyobrażałam sobie życia w pojedynkę, skoro wszyscy moi znajomi (no, z wyjątkiem jednej osoby, która była bita przez mamę) mieszkają spokojnie z rodzicami i mimo drobnych kłótni, nie przeszkadza im wspólne życie.
Myślałam, że ja też dam radę.
Wiele razy słyszałam, że mam się wynosić z domu, bo jestem okropną współlokatorką.
Mój terapeuta wziął te słowa na poważnie i zapytał czy jest możliwość, abym faktycznie wyprowadziła się z domu, kiedy stanę się pełnoletnia.
Owszem, jest taka możliwość
Urodziny miałam wczoraj, mieszkanie po babci stoi puste - mogę się wyprowadzać!
... ALE. Muszę o tym powiedzieć rodzicom. Boję się ich reakcji. Z jednej strony krzyczą, żeby się wynosić, ale z drugiej będą mnie gnębić, że sobie nie poradzę, że jestem za słaba, nie umiem zrobić zakupów, nie umiem posprzątać, wyprać, ugotować...
Ale ja wiem, że POTRAFIĘ. Wierzę, że dam sobie radę.
Myślicie, że to dobry pomysł?
Na co powinnam się przygotować, mieszkając w pojedynkę?
Czy ktoś z Was tak samo wcześnie wyprowadził się od rodziców?
Smutne jest piękne, ale na szczęście
Nie wszystko piękne smutne jest.
Ostatnio zmieniony przez Ella 2015-12-27, 20:03, w całości zmieniany 1 raz
Na co powinnam się przygotować, mieszkając w pojedynkę?
Na zagospodarowanie sobie czasu by móc wyprać, kupić jedzenie, ugotować, pozmywać, posprzątać itp. A pozatym to całkowity luz psychiczny
Ella napisał/a:
Czy ktoś z Was tak samo wcześnie wyprowadził się od rodziców?
Ja nie mieszkałem z rodzicami już jak miałem 17 lat - do 23 roku życia. Nie ma nic lepszego. Zwyczajne samodzielne życie i nikt Ci nie pier**li poradzisz sobie. A po dwóch czy trzech miesiącach już sie tak przyzwyczaisz że nie będziesz sobie wyobrażać powrotu.a
Domokrążcy będą pytać z obleśnym uśmiechem: 'czy rodzice są w domu?'.
Dla mnie największym kłopotem samotnym mieszkaniu jest gotowanie. Musisz kupić całe opakowanie czegoś nawet jeśli zjeść jesteś w stanie 1/4... a co zrobić z resztą, jeśli nie ma komu tego w gardło wcisnąć? No i jak się nie ma dla kogo gotować to się je kukurydzę prosto z puszki, a nie bawi w robienie z niej sałatki.
Drugi problem to pranie - dłużej się zbiera ubrania do pełnej pralki, więc więcej trzeba ich mieć.
Poza tym jest fajnie - nikt ci nie wyrzuci przypadkiem żadnego ważnego papierka ani nie zeżre tego, co zaplanowałaś sobie zrobić na jutrzejsze śniadanie. Tylko też nikt za ciebie nie posprząta
Ella, myślę, że to bardzo dobry pomysł.
Możesz nawet starać się o alimenty od nich, należą Ci się do póki będziesz się uczyć.
Samodzielne mieszkanie będzie dobrym sprawdzianem dla Ciebie, możesz udowodnić im, że potrafisz sobie sama radzić. No i to samo udowodnisz sobie.
Ja wyprowadziłam się z domu w wieku 19 lat, ale też byłam trochę zaskoczona tym ile trzeba zrobić samemu.
Jednak wiesz - będziesz sama - nie musisz robić obiadu dla całej rodziny. Możesz ugotować sobie coś na kilka dni. Nie musisz sprzątać po kimś - pilnujesz sama siebie i masz połowę mniej roboty. ważne by pamiętać o rachunkach, o reszcie nawet gdybyś zapomniała - świat się nie zawali. Możesz pójść sobie gdzieś dorobić jakąś kasę.
Wiek: 33 Dołączyła: 18 Sie 2010 Posty: 2282 Skąd: zachodniopomorskie
Wysłany: 2012-11-27, 19:35
Ella, najważniejsze to kwestia finansowa, skąd będziesz mieć pieniądze?
Przygotowanie to zabrać ze sobą wszystko co potrzebne ze sobą z domu. Nie popadanie w stres, że sobie nie poradzisz, bo jak wrócisz pokażesz im, że wszystko im wolno. Będziesz musiała rozplanować sobie czas by sobie poradzić. Pierwszy miesiąc może być trudny. Mi powiedziano, że nie umiem sprzątać, gotować, prać i w ogóle wmawiano mi jaka to ja nie będę zaradna a jednak wszystko udaje się ogarnąć.
Jeśli ma Ci to pomóc to bardzo dobry pomysł.
"Nie jest łatwo oddać słowami... czym jest prawdziwa zabawa. Ale ogólne wrażenie z obserwacji niemal wszystkich gatunków ssaków, to wir nieskrępowanej, beztroskiej żywiołowości"
dr Jaak Panksepp
Wiek: 29 Dołączyła: 04 Kwi 2011 Posty: 3178 Skąd: Polska
Wysłany: 2012-11-27, 19:37
No to super
O porządek dbam. Zakupy mogę zrobić. Nauczę się gotować (nareszcie przestawię się na ryż, a nie w kółko ziemniaki, ziemniaki, ziemniaki...), nauczę się prać... Faktycznie, rzeczy będą się dłużej zbierać, ale w razie czego jestem przyzwyczajona do prania ręcznego, więc zawsze na szybko mogę coś sobie wyprać.
W końcu kiedyś i tak musiałabym się tego wszystkiego nauczyć.
Nusquam, a jak radziłeś sobie pieniężnie?
Rozwielitka, a Ty? Pracujesz? Z czego się utrzymujesz?
Wiem, że rodzice muszą mnie utrzymywać, póki nie skończę nauki.
Moja siostra, która jest baaardzo wydolna finansowo, zaoferowała mi pomoc, więc to będzie wyjście, w razie gdyby rodzice nie zgodzili się płacić.
Smutne jest piękne, ale na szczęście
Nie wszystko piękne smutne jest.
Wiek: 33 Dołączyła: 18 Sie 2010 Posty: 2282 Skąd: zachodniopomorskie
Wysłany: 2012-11-27, 19:40
Ella, pralki mają teraz program krótkiego prania więc mniej rzeczy możesz wrzucić na te krótkie pranie
Dobrze, że masz wsparcie od siostry
Ja też się wyprowadziłam w wieku 19 lat z domu
"Nie jest łatwo oddać słowami... czym jest prawdziwa zabawa. Ale ogólne wrażenie z obserwacji niemal wszystkich gatunków ssaków, to wir nieskrępowanej, beztroskiej żywiołowości"
dr Jaak Panksepp
Moja siostra, która jest baaardzo wydolna finansowo, zaoferowała mi pomoc, więc to będzie wyjście, w razie gdyby rodzice nie zgodzili się płacić.
Rodzice MUSZˇ Cie utrzymywać dopuki się uczysz/studiujesz. Jeśli nie chcą to możesz ich podać do sądu i wtedy sąd przyzna Tobie od nich alimenty.
Ella napisał/a:
Nusquam, a jak radziłeś sobie pieniężnie?
Kradłem torebki staruszkom idącym do kościoła.
A tak na poważnie to mieszkanie i rachunki opłacali rodzice, pozatym dostawałem troche kasy na jedzenie, niby niewiele ale dało się przeżyć. Człowiek na swoim uczy się być minimalistą.
a to akurat święta racja
Ja na początek miałam 1100 zł na miesiąc w tym prawie 700 zł opłat (rata, prąd, woda, ogrzewania) + 50 zł net, + 100 telefony (mój i męża). Dało się przeżyć i jeszcze odłożyć kasę by pojechać pociągiem nad morze do męża do woja. Dało radę.
Kiedy wiesz, że musisz - poradzisz sobie.
Wolałam przez tydzień jeść jajka/ziemniaki niż pójść do mamy na obiad
Wiek: 29 Dołączyła: 04 Kwi 2011 Posty: 3178 Skąd: Polska
Wysłany: 2012-11-27, 19:50
Wiecie, jak tak patrzę na moją sytuację, to wszystko mi się pięknie układa. To mieszkanie po babci wręcz czeka, żeby ktoś tam żył. Byłam tam dzisiaj sprawdzić czego ewentualnie brakuje. Potrzebuję naczynia, garnki, sztućce i kanapę.
Powoli się pakuję, w tajemnicy przed rodzicami.
Mam przyjść z nimi na rozmowę do terapeuty w czwartek. Tam im powiem o naszym pomyśle. Mam baaardzo zaangażowanego psychologa, który powiedział, że będzie przy mnie i pomoże mi jeszcze tego samego dnia, zaraz po rozmowie, przenosić moje rzeczy z domu (na szczęście tamto mieszkanie jest zaledwie po drugiej stronie ulicy).
Właściwie, gdyby nie on, wciąż stałabym w miejscu bez pomysłu na wyjście z tej niezdrowej sytuacji
Nusquam napisał/a:
Rodzice MUSZˇ Cie utrzymywać dopuki się uczysz/studiujesz. Jeśli nie chcą to możesz ich podać do sądu i wtedy sąd przyzna Tobie od nich alimenty.
Faktycznie. Podejrzewam jednak, że zrobią wszystko, aby ta sprawa nie wyszła 'na zewnątrz'. Dlatego będą chcieli uniknąć sądu. I dobrze!
Smutne jest piękne, ale na szczęście
Nie wszystko piękne smutne jest.
Rozwielitka, a Ty? Pracujesz? Z czego się utrzymujesz?
W czasie studiów miałam rentę po ojcu. Potem staż... a z pracą mam problem, więc mama płaci rachunki (jest współwłaścicielką, więc ewentualne długi spadłyby też na nią ) i czasem jakiś grosz da. Ale głównie karmią mnie najbliżsi; co ciekawe niespokrewnieni i niespowinowaceni.
Teraz jestem na terapii, więc chwilowo skupiam się na tym i pracy nie szukam. Doszłam do wniosku, że skoro już kolejną pracę straciłam przez stan zdrowia, to muszę je doprowadzić do porządku, bo inaczej nigdzie długo nie zagrzeję miejsca.
Nusquam napisał/a:
Rodzice MUSZˇ Cie utrzymywać dopóki się uczysz/studiujesz.
Tylko do 26 urodzin.
Ostatnio zmieniony przez 2012-11-27, 19:53, w całości zmieniany 1 raz
Ja się wyprowadziłam jak miałam 20lat co prawda najpierw tylko do internatu. Mama dawała mi pieniądze na utrzymanie i opłatę internatu. To były właściwie moje pieniądze bo z alimentów od tzw ojca, a raczej z funduszu alimentacyjnego bo on sam nie płacił. Mama nie pracowała i to było jedyne źródło utrzymania. Potem dostałam stypendium socjalne- 80zł na miesiąc i 100zł na internat. Ja przeżyłam za te 80 zł. Da się. Potem wróciłam na rok do domu, ale już byłam z Markiem i byliśmy na stażu podyplomowym. Urodziłam Łukasza i jak miał 7 m- cy wyprowadziliśmy się do innego miasta z 1300zł na miesiąc na 3 osoby. Było ciężko ale do domu bym nie wróciła nigdy. Do wszystkiego co mamy doszliśmy sami. A zaczynałam od pralki frani pożyczonej od teściowej. Życzę Ci powodzenia
Uczyć się możesz do śmierci. A rodzice mają obowiązek łożyć na uczące się dziecko do 26 lat. Także nie wprowadzaj jej w błąd tym, że póki się uczy może od nich kasę ciągnąć, bo to bzdura.
To ile w tej chwili ella ma lat nie ma znaczenia w kwestii tego do jakiego wieku prawo przewiduje alimenty.