Ja nie znam w realu żadnej osoby, która byłaby autoagresywna.
Naamah napisał/a:
Żadna z tych osób nie wie, że kiedyś też robiłam sobie krzywdę.
Ja pewnie też bym się nie przyznała, a przynajmniej sama nie zaczynała tego tematu.
"Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. Nie mogąc przybrać żadnego kształtu, osiada ciasno na dnie serca jak śnieg podczas bezwietrznej nocy"
Znam 2 osoby, które cały czas w tym tkwią.
Jedną, która skończyła.
2, które tylko razy próbowały.
5, z którymi trochę mi się kontakt urwał. Wiem, że żyją, ale nic więcej.
Wszyscy to ludzie ze szkoły, zajęć dodatkowych bądź znajomi znajomych.
Moja znajoma cięła sobie całe ciało. Dosłownie, miała nawet pocięte piersi.. Nic zbyt nie mogłem zrobić, doskonale ją rozumiałem i nigdy nie drążyłem tematu " na chama ", jeżeli chciała o tym mówić, mówiła sama.
Jakże wspaniałym tworem jest człowiek! Może chuchać na dłonie, aby je ogrzać i dmuchać na zupę, by ją ostudzić.
Znam kilka osób. Między innymi moja przyjaciółka się tnie. W pewnym sensie to przez nią i jej głupie pomysły zaczęłam... Ale ona o tym nie wie. Może to i dobrze...
Lit. | Nmh
Ostatnio zmieniony przez 2013-01-20, 09:32, w całości zmieniany 1 raz
Mam jedną przyjaciółkę, która jest w tym od dawna. Zawsze mam przy niej wrażenie, że jestem nieważna, że mój problem jest zupełnie wyssany z palca i że w ogóle zachowuję się okropnie. Dlatego, że mam mniej blizn, dlatego że nie próbowałam się zabić, dlatego, że nie chodzę do psychiatry. To straszne uczucie.
Znam jeszcze trzy dziewczyny, ale u nich to było epizodyczne, już tego nie robią.
Znam jedną dziewczynę, z mojej klasy. Zachowuje się jak zupełnie szczęśliwa osoba, dużo się śmieje i generalnie nie podejrzewałabym jej o to. A jednak. Trochę dziwi mnie jej zachowanie, bo gdy kilka dziewczyn zauważyło jej pocięte ręce kiedy przebierała się na wf, ona zaczęła się z tego śmiać razem z nimi, mimo że nie pytały to i tak powiedziała im dlaczego to zrobiła i tak dalej, a opowiadała o tym tak głośno, że wszyscy usłyszeli. Trochę jakby chciała przez to pokazać jaka to jest fajna, bo się tnie. Ale nie chcę jej tak od razu oceniać, bo nie wiem. Ogólnie jest dość niepoważną osobą i robi różne głupie rzeczy, którymi sobie szkodzi.
Wiek: 30 Dołączyła: 29 Lis 2010 Posty: 3161 Skąd: Europa
Wysłany: 2013-02-11, 18:57
mistral napisał/a:
Znam jedną dziewczynę, z mojej klasy. Zachowuje się jak zupełnie szczęśliwa osoba, dużo się śmieje i generalnie nie podejrzewałabym jej o to. A jednak. Trochę dziwi mnie jej zachowanie, bo gdy kilka dziewczyn zauważyło jej pocięte ręce kiedy przebierała się na wf, ona zaczęła się z tego śmiać razem z nimi, mimo że nie pytały to i tak powiedziała im dlaczego to zrobiła i tak dalej, a opowiadała o tym tak głośno, że wszyscy usłyszeli. Trochę jakby chciała przez to pokazać jaka to jest fajna, bo się tnie. Ale nie chcę jej tak od razu oceniać, bo nie wiem. Ogólnie jest dość niepoważną osobą i robi różne głupie rzeczy, którymi sobie szkodzi.
dziwna sytuacja, ale może to jej sposób na radzenie sobie z problemami i ukrywanie swoich prawdziwych uczuć? Wyśmianie ich.
Ja niedawno rozmawiałam z dawną koleżanką z gimnazjum i podstawówki i stwierdziła, że imponowało jej i innym koleżankom, że się tne, bo to było odważne.
Do tej pory nie wiem, co w tym odważne i imponującego.
"Nie możesz kontrolować wszystkiego, co cię spotyka, ale możesz postanowić, że nie będzie cię to ograniczać".
dziwna sytuacja, ale może to jej sposób na radzenie sobie z problemami i ukrywanie swoich prawdziwych uczuć? Wyśmianie ich.
Chyba tak. Poza tym może chce zwrócić na siebie uwagę w ten sposób i jej się to udaje. Dużo opowiada o swoich problemach w taki sposób wesoły, pełen żartów, dzięki czemu ludzie jej słuchają. Kompletnie nie wiem jak jej pomóc.
Do tej pory nie wiem, co w tym odważne i imponującego.
Chyba sobie wyobrażają, że masz jakąś niespotykaną odporność na ból. Albo traktują to jako 'prawie samobójstwo' - igranie ze śmiercią może w pewnym sensie (w niektórych okolicznościach) być uznane za odwagę, więc czemu nie uogólnić i nie uznać każdej osoby ryzykującej zdrowie za kogoś odważnego, chociaż w tym przypadku nie musi to mieć nic wspólnego z zabijaniem się?
Wiek: 30 Dołączyła: 29 Lis 2010 Posty: 3161 Skąd: Europa
Wysłany: 2013-02-11, 19:15
rozwielitka napisał/a:
Yennefer napisał/a:
Do tej pory nie wiem, co w tym odważne i imponującego.
Chyba sobie wyobrażają, że masz jakąś niespotykaną odporność na ból. Albo traktują to jako 'prawie samobójstwo' - igranie ze śmiercią może w pewnym sensie (w niektórych okolicznościach) być uznane za odwagę, więc czemu nie uogólnić i nie uznać każdej osoby ryzykującej zdrowie za kogoś odważnego, chociaż w tym przypadku nie musi to mieć nic wspólnego z zabijaniem się?
Możliwe, że tak było. Po prostu z mojego punktu widzenia, nie ma w tym nic takiego. Bo dla mnie, to były po prostu straszne chwile, niemożność radzenia sobie ze sobą i krzyk o pomoc, a nie chęć imponowania. Ludzie dziwnie czasem rozumieją pewne rzeczy.
"Nie możesz kontrolować wszystkiego, co cię spotyka, ale możesz postanowić, że nie będzie cię to ograniczać".
Zachowuje się jak zupełnie szczęśliwa osoba, dużo się śmieje i generalnie nie podejrzewałabym jej o to.
Ja też na co dzień nie pokazuję tego co czuję, ale jednak ułamek negatywnych uczuć dostrzegła wychowawczyni, potem psycholog, rodzice.. Z pozoru jestem uśmiechniętym człowiekiem, a w głębi.. Potrafię założyć tzw. "maskę"...
Co jest gorszego od śmierci? Życie, jeśli chcesz umrzeć