kokosowa , nie wiem właśnie, ona się po prostu zamyka w sobie.
Noyee , Nie mam wątpliwości. Wiem co przechodzi, ale jak zaczynam rozmowę na temat aa to zmienia temat. Zawsze, ja już nie mam pomysłow co by zrobić, by jej pomóc.
Wiek: 31 Dołączyła: 08 Paź 2012 Posty: 57 Skąd: Polska
Wysłany: 2012-10-26, 19:02
Ona musi chcieć. Ty możesz ją wspierać , podsuwać pomysły etc, ale jeżeli ona nie zapragnie żyć bez aa to niczego nie zmienisz. Sama wiesz , że to siedzi gdzieś głęboko w nas. Póki nie zrozumie, że tylko sobie szkodzi , chodź byś stwała na rzęsach nie " nawrócisz " jej. Ale bądź przy niej. Niech wie, że ma kogoś blisko .
Jeżeli się przyjaźnicie i macie podobny problem z okaleczaniem się to może w jakiś sposób połączycie siły i spróbujecie pomóc sobie nawzajem?
Jeżeli jednak mam być szczera... To z doświadczenia niestety wiem, że takie przyjaźnie czasami jedynie utrudniają zerwanie z nałogiem... Z jednej strony, gdy kiedyś napiszesz jej, że masz chcice, ona jak nikt inny zrozumie, znając to uczucie...
Z drugiej jednak, możliwe, że będziecie się nakręcać nawzajem, a to również nie jest dobre...
Jeśli dojdzie do czegoś takiego, że będziecie nakręcać się nawzajem, to wtedy przyzwoicie jest wiedzieć kiedy przestać. Kiedy już nie pomagasz a jedynie szkodzisz..
"Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu - pamiętaj jaki pokój może być w ciszy."
Wiek: 31 Dołączyła: 08 Paź 2012 Posty: 57 Skąd: Polska
Wysłany: 2012-10-31, 20:12
Szczerze, ja byłam w podobnej sytuacji... Pozanałam moją "dziewczynę" właśnie na podobnym forum, znamy się już ponad 3 lata. Widujemy się od czasu do czasu.
Rzeczywiście można powiedzieć, że pomagamy sobie w jakiś sposób, ale tylko wtedy kiedy jedna z nas ma dobrą " passe" i nie jest w stanie okaleczania się. Jak obydwie jesteśmy w czasie kiedy nic nie jest dla nas łatwe nakręcamy sę wzajemnie... nieświadomie. Tu działa podśwaiadomość. Na szczeście teraz jest czas kiedy ona ponad pół roku się nie tnie, a ja jakieś 5 miesięcy. Wiec wspieramy się. Trwamy
Przed znakami interpunkcyjnymi nie stawiamy spacji. | Nmh
Potrzebuję wczoraj aby wygrać jutro.
Ostatnio zmieniony przez 2012-10-31, 22:51, w całości zmieniany 1 raz
Na szczeście teraz jest czas kiedy ona ponad pół roku się nie tnie, a ja jakieś 5 miesięcy. Wiec wspieramy się. Trwamy
I oby trwało to jak najdłużej. Życzę Wam tego z całego serca.
"Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. Nie mogąc przybrać żadnego kształtu, osiada ciasno na dnie serca jak śnieg podczas bezwietrznej nocy"
Takie znajomości są zazwyczaj toksyczne. Jeśli nie znajdzie się w nich osoba, która będzie myśleć racjonalnie i nie pogrążać się i innych - taka znajomość może przetrwać. Ale jedna osoba musi być mądrzejsza. Jeśli nie - wzajemnie będziecie się niszczyć.
Takie znajomości są zazwyczaj toksyczne. Jeśli nie znajdzie się w nich osoba, która będzie myśleć racjonalnie i nie pogrążać się i innych - taka znajomość może przetrwać. Ale jedna osoba musi być mądrzejsza. Jeśli nie - wzajemnie będziecie się niszczyć.
nieprawda. moja przyjaciółka podpatrzyła to u mnie niestety, ale nie ciągniemy się w dół, przeciwnie. nie wiem co bym bez niej zrobiła. prawdopodobnie już dawno skoczyłabym z okna. nie ma reguły, nie ma...
nie pochwalamy tego u siebie, ale nie moralizujemy. staramy się obie ogólnie życiowo ogarnąć.
nie pochwalamy tego u siebie, ale nie moralizujemy. staramy się obie ogólnie życiowo ogarnąć.
I chyba taka relacja jest dobra.
Ja miałam czas, gdy z koleżanką moralizowałyśmy się wzajemnie na tle bulimii... a raczej to ona bardziej moralizowała mnie.
Nic z tego nie wyszło...
Jestem więźniem. Zamkniętym w klatce mego ciała. A jednak nazywam się wolnym jak sokół.
Wiek: 31 Dołączyła: 08 Paź 2012 Posty: 57 Skąd: Polska
Wysłany: 2012-11-04, 22:08
Toksyczność, toksyczność... chyba tak będzie zawsze. Bo osoby które to robą są reguły słabe i wrażliwe , więc cięzar innej, bliskiej osoby przytłacza i daje jakaś sposobnośc ku temu aby też to zrobić.
Toksyczność, toksyczność... chyba tak będzie zawsze. Bo osoby które to robą są reguły słabe i wrażliwe , więc cięzar innej, bliskiej osoby przytłacza i daje jakaś sposobnośc ku temu aby też to zrobić.
Czyli chcesz czy nie- zawsze takie dwie osoby będą nawzajem przerzucać na siebie ciężar i 'nakręcać się'? Właśnie wynalazłaś swoiste perpetuum mobile.
powiem Wam coś, poznając moją przyjaciółkę siedziała w aa kilka lat, ja trochę mniej i wiecie jak się skończyło, pomogłam jej z tego wyjść a potem sama wyszłam, znaczy fakt mam sporadyczne wpadki, ale ona już nie to nie zawsze musi się kończyć źle...
Zależy od ludzi, jak bardzo się zgrają, jakie mają osobowości. Ja na przykład jestem dowodem, że nie zawsze takie znajomości dobrze się kończą. Ale próbuję. Przyjaciel też próbuje. I jakoś to idzie
Moja przyjaciółka po tym, jak dowiedziała się, jakie zamiary miał wobec niej chłopak, którego poznała na 18stce znajomej, poszła w moje ślady i się pocięła. Byłam przerażona, zwłaszcza że chodzimy do innych szkół i aktualnie tylko piszemy na fejsie. Pisała, że nie widzi sensu w życiu itd. Moje cięcia są dla mnie ukojeniem, ale starałam się ją odciągnąć od tego. Nie wiem, czy wtedy pomogłam, czy nie, wiem że starałam się ją wspierać jak mogłam. Cięła się tydzien i przestała. Dla niej po prostu to nie było to. Nie chciała swojej krzywdy, więc przestała. Mimo to jestem dumna, że jej się udało z tego wyrwać. Krótko, bo krótko w tym była, ale sam fakt, że była na tyle zdesperowana, aby sięgnąć po żyletkę..
A ja muszę przyznać że cholernie żałuję że przyznałam się do takich praktyk przyjaciółce. Boję się że podchwyci taką metodę radzenia sobie i to będzie moja wina. Teraz już nie widujemy się za często, ale za każdym razem zerkam na jej ręce i nogi, żeby upewnić się że tego nie robi.