Tęsknię do przyszłości, czasów, gdy w końcu będę mogła uwolnić nieco bardziej ekscentryczną część siebie. Tęsknię za swoimi wyobrażeniami o osobie, która okazała się być kompletnie zniszczona przez siebie, ludzi i życie.
Tęsknie za tym co było, za osobą, która mnie wspierała i była blisko.
Za rozmowami na tarasie w ciepły wieczór, przy muzyce i z papierosem w ręku.
Za śpiewaniem, krzyczeniem, jedzeniem, spaniem razem.
Za śmianiem się gdy powiedziałyśmy lub zrobiłyśmy to samo.
Za przytuleniem, a potem przyjaznym "palnięciem w głowę" gdy przychodziłam do niej po tym jak miałam najgorsze myśli.
Za momentami, gdy przy niej myślałam "jest dobrze" i po prostu się uśmiechałam.
Miło było mieć wsparcie.
Samotnia. Pustelnia duszy. Przyzwyczajasz się do uczucia przygnębienia i zaczynasz je lubić. Ostatecznie darzysz uczuciem, które mogłoby zostać skierowane na drugą osobę.
Tęsknota. Melancholia duszy. Tęsknica bycia. Utęsknienie - za tym jedynym, życiem bez cierpienia, szczęściem i pogody. To już nie powróci, zostanie jedynie smutek i żałość.
Chciałbym móc sobie przypomnieć okres za którym mógłbym tęsknić. Coś poza dziecięcą beztroską. Coś niedawnego, realnego, czego wspomnienie dawałoby mi siłę w brnięciu dalej. Co dawałoby podstawę do żalu.
Ale... kiedy ja byłem naprawdę szczęśliwy?
There's something inside You.
It's hard to explain.
They're talking about You, boy.
But You're still the same...
Tęsknię za Nią, a ona odrzuca mnie codziennie.
Tęsknię za tą bliskością, której nikt inny nie jest w stanie mi dać.
Tęsknie za długimi rozmowami w nocy,za dotykiem, pocałunkiem.
A ona tak bardzo mnie rani. Nie wiem już co ma zrobić, nie potrafię sobie z tym poradzić, nigdy nie byłam w takiej rozsypce, jak teraz. Jestem załamana.
Tak bardzo za Nią tęsknie i nie chce pozwolic jej odejść, lecz ona już mnie zostawiła.
Chcę się przenieść do cudownych chwil, kiedy była przy mnie, kiedy trzymała mnie w ramionach i zapewniała, że nigdy mnie nie zostawi, tak bardzo Jej potrzebuję...
Nie mogę znieść tego, że jestem sama. Niby jestem otoczona ludźmi. Niby z nimi rozmawiam. Jednak oni wszyscy mnie oszukują.Oszukują, że mnie lubią. Oszukują, że zawsze będą. Nawet nie wiedzą jak się czuję. Może dlatego, że nie pytają. A może dlatego, że nie słuchają? Nie wiem. Już nic nie wiem...
Tęsknie za dzieciństwem. Jest mi bardzo smutno, że niedługo wyprowadzam się i już nie będę mieszkał z babcią, która mnie wychowała, co prawda będziemy mieszkać w tym samym mieście, ale to już nie to samo. Nie mogę znieść tego, że nie potrafię i nie jestem w stanie się jeszcze zabić.
Baby I will love you so hard like a seventies porno
Ja też tęsknię za dzieciństwem. Teraz niby nie jestem sama ale nadal mi czegoś brak, czuję się samotna i myślę o tym, aby się zabić ale w tedy włącza się moje myślenie, że skrzywdzę mojego chłopaka, że to okropny ból stracić kogoś nawet jeśli nasza miłość już jest taka " przymulona" to wiem, że będzie bardzo cierpiał, z resztą moja mama i brat z pewnością też i do tego mam jeszcze pod opieką mam psa i 2 koty które bardzo kocham. Niby wszystko mi się udaję: studiuje kierunek który chciałam, mam prawko a jednak czuję jak by mi moje życie uciekło przez palce, czuje, że moje życie jest nudne i, że za parę lat będę żałować, że młodość przesiedziałam w domu smętnie jak kobieta 60 letnia ;(
Ja może za dzieciństwem jakoś szczególnie nie tęsknię, ale moja naiwność nie pozwala mi zapomnieć, przestać tęsknić za moją biologiczną matką, która ma mnie w głębokim poważaniu...
Wiek: 30 Dołączył: 10 Maj 2015 Posty: 58 Skąd: małopolskie
Wysłany: 2018-02-02, 12:01
Ja ostatnio zorientowałem się, że odsunąłem od siebie bardzo dużo znajomych. Cięzko powiedzieć dlaczego, ale chyba dlatego, że mi się znudzili. Ogólnie dobrze czuję się w samotności. Lubię mieć jedną osobę, której ufam i mogę na niej polegać. Ale gdy tej osoby zabraknie, albo z jakiegoś powodu nie może ze mną pogadać zaczyna się ta pustka i bicie się z myślami. Strasznie nie lubię tego uczucia pustki w klatce piersiowej, które mogła by wypełnić druga osoba..
Your eyes are swallowing me, Mirrors start to whisper, Shadows start to see, My skin's smothering me, Help me find a way to breathe...
Seeing as time stood still, The way it did before, It's like I'm sleepwalking, Fell into another hole I got
It's like I'm sleepwalking
Wiek: 24 Dołączyła: 29 Mar 2015 Posty: 566 Skąd: mazowieckie
Wysłany: 2018-02-07, 14:29
Może i nie jestem super duszą towarzystwa, ale potrzebuję ludzi. Ciągle ta samotność mnie przytłacza, mam wrażenie, że już zawsze będę sama, gdzieś na uboczu.
"Wiesz dlaczego żółw jest taki twardy? Bo jest taki miękki..."
U mnie wygląda to tak, że nie mam do kogo się odezwać . Idę do pracy to są te sztuczne konwersację cześć co słychać, nie kiedy mam ochotę powiedzieć co mysle naprawdę że ciężko jest żyć z maska na twarzy. Nie kiedy mam chęć porozmawiać z kimś co mnie trapi moje przemyślenia lub nawet zapytać o poradę na jakiś temat. Nie mam po prostu z kim i tle w sobie wszystkie swoje potwory które na siłę chcą się wydostać i wyjść na powierzchnie
Budzisz się o piątej, cały mokry jakbyś biegał
Dzwonisz do dilera, ale nie odbiera tela
Może on dla ciebie w tym momencie już nic nie ma
A to, że masz problem, tutaj nie ma już znaczenia
Tęsknie za dzieciństwem, za kimś kogo nie ma czyli bliskiej osoby, jakieś duszyczki, do której mogę bez krępowania się odezwać, wyżalić się, po prostu czuć bliskość a niestety ciągle samotnie smutek umniejsza życie...