Chrześcijanin nikomu nie narzuca, a tylko mówi prawdę
Może i prawdę mówi, ale jak wiadomo każdy wierzy w jakąś swoją prawdę, a to, że ktoś zacznie mówić o Bogu i o innych rzeczach to w jakiś magiczny sposób nie sprawi, że ktoś zacznie wierzyć w tego Boga ot tak.
Rozbitek napisał/a:
Chcemy zbawiania i szczęścia wszystkich
No i chciejcie, ale to nie znaczy, że macie wszystkich wokoło nawracać i głosić słowo boże.
Cytat:
Najpierw chcecie rozmowy, a potem uciekacie mówiąc, że coś Wam narzucamy.
Fajnie jest podyskutować na temat wiary, ale oczywiście jest granica, której nie można przekroczyć. Owa granica to wmawianie komuś, że np. czyjeś życie nie ma sensu, bo nie wierzy w Boga. Jeżeli wierzysz w Boga to wierz, ale nie narzucaj swojej wiary innym.
Rozbitek napisał/a:
Bóg chce Wam dać łaskę, a my chcemy, żebyście ją przyjęli.
Bóg może chcieć, wy tego też możecie chcieć, ale te osoby niekoniecznie. Sama nie wierzę w Boga, ale akceptuje to, że ktoś inny wierzy. Nie mogę zdzierżyć tego jak ktoś na siłę próbuje mnie nawrócić. Nie wierzę i koniec. Nie potrzebuję, aby ktoś mnie przekonywał do jego istnienia itd.
Rozbitek napisał/a:
Jeszcze ktoś odważny, który jest wstanie żyć sam?! Proszę bardzo...
To, że ktoś nie wierzy w istnienie Boga to nie znaczy, że żyje sam.
I znowu stoi obok lustra na toaletce całkiem sama
I tylko jedna mała kropla spłynęła w dół po porcelanie
Ostatnio zmieniony przez Axxie 2015-04-20, 11:53, w całości zmieniany 1 raz
Zastanawiam się gdzie był Bóg (jeśli istnieje) kiedy działy się, i nadal dzieją, złe rzeczy?
To chcesz rozmawiać czy nie?
To już zdaje się tłumaczyłem - Wola Boga jest dobra, więc zarzucanie mu jakiegokolwiek zła jest bezpodstawne zwłaszcza wyprzedzając zarzut stwierdzeniem "jeśli istnieje".
<<< Dodano: 2015-04-19, 23:57 >>>
Sourlie napisał/a:
Może i prawdę mówi, ale jak wiadomo każdy wierzy w jakąś swoją prawdę, a to, że ktoś zacznie mówić o Bogu i o innych rzeczach to w jakiś magiczny sposób nie sprawi, że ktoś zacznie wierzyć w tego Boga od tak.
Do tego potrzebna jest Wasza wola!
Sourlie napisał/a:
No i chciejcie, ale to nie znaczy, że macie wszystkich wokoło nawracać i głosić słowo boże.
OK, to się pośmialiśmy, a teraz na serio proszę.
Sourlie napisał/a:
narzucaj swojej wiary innym.
W przeciągu dzisiejszego dnia mówiłem o tym już jakieś 4 razy, nie mam zamiaru kolejny raz tego robić.
Sourlie napisał/a:
Nie potrzebuję, aby ktoś mnie przekonywał do jego istnienia itd.
A to się tak tylko Tobie wydaje, bo jest byt, który Cie permanentnie oszukuje i do póki tego nie zrozumiesz będziesz manipulowana i to, że Bóg istnieje dotrze do Ciebie bardzo boleśnie trochę za późno.
Sourlie napisał/a:
To, że ktoś nie wierzy w istnienie Boga to nie znaczy, że żyje sam.
Tak - niech Ci pomoże w Twoim życiu istota, która może tyle samo co Ty.
"Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu,
ta, która kocha syna swego łona?
A nawet, gdyby ona zapomniała,
Ja nie zapomnę o tobie" [Iz 49:15]
Ostatnio zmieniony przez Axxie 2015-04-20, 11:53, w całości zmieniany 1 raz
Jeszcze ktoś odważny, który jest wstanie żyć sam?!
Dziecko drogie ledwo co pełnoletnie... mniej pogardy dla ludzi i ich wyborów... mniej pychy i zadufania w sobie, bo ponoć tego, to nawet Twój Bóg nie lubi, a już na pewno nie będą za tym przepadać ludzie, których będziesz spotykać na swojej drodze. Młody jesteś, świeżo się wiarą zachłysnąłeś - radykalizm i egocentryczne spojrzenie na rzeczywistość może być wpisane w Twój wiek... i miejmy nadzieję, że Ci wkrótce przejdzie, bo inaczej skończysz ziejąc nienawiścią do ludzi jak pan Terlikowski z kochającym Bogiem na sztandarach i płonącymi stosami Inkwizycji w sercu i na języku.
Znaczna część użytkowników tego forum, to ludzie, którzy przeżyli lub nadal przeżywają swoje małe prywatne piekła, w których radzą sobie z bólem, który ich przerasta zadając rany swojemu ciału... Kogo Ty tutaj chcesz zastraszyć piekłem, samotnością czy potępieniem? No weź się chwilę zastanów.
Rozbitek napisał/a:
Tak - niech Ci pomoże w Twoim życiu istota, która może tyle samo co Ty
To spróbuj przeżyć życie bez "istot, które mogą tyle samo co Ty".
Ostatnio zmieniony przez 2015-04-20, 00:08, w całości zmieniany 1 raz
A to się tak tylko Tobie wydaje, bo jest byt, który Cie permanentnie oszukuje i do póki tego nie zrozumiesz będziesz manipulowana i to, że Bóg istnieje dotrze do Ciebie bardzo boleśnie trochę za późno.
Nie wierzę w Boga, w Szatana, w Aniołów itd. Nie wierzę w coś, czego nie widzę na oczy. Dlatego proszę nie wmawiaj mi, że jakiś byt mnie oszukuje. Myślałam, że można z Tobą podyskutować na ten temat, ale się nie da, bo cały czas próbujesz wmawiać, że On istnieje. Dla Ciebie on istnieje, dla mnie nie. Proste i logiczne.
Rozbitek napisał/a:
Tak - niech Ci pomoże w Twoim życiu istota, która może tyle samo co Ty
Prawdziwy katolik jest w stanie zrozumieć w to, że ktoś w Boga nie wierzy i akceptuje to. Załóżmy, że komuś odeszła bliska osoba to też tej osobie będziesz wmawiać, że ma kochać Boga? Że ta osoba odeszła, bo Bóg tak chciał?
I znowu stoi obok lustra na toaletce całkiem sama
I tylko jedna mała kropla spłynęła w dół po porcelanie
Załóżmy, że komuś odeszła bliska osoba to też tej osobie będziesz wmawiać, że ma kochać Boga? Że ta osoba odeszła, bo Bóg tak chciał?
Mam taką ciotkę fanatyczkę... jej... córka odeszła w wieku 30 lat. Cukrzyca ją wyniszczyła... Jedynie, co powiedziała po jej śmierci to to, że jest teraz u boga i że bóg tak chciał... Więc... no...
Nie wierzę w Boga, w Szatana, w Aniołów itd. Nie wierzę w coś, czego nie widzę na oczy. Dlatego proszę nie wmawiaj mi, że jakiś byt mnie oszukuje. Myślałam, że można z Tobą podyskutować na ten temat, ale się nie da, bo cały czas próbujesz wmawiać, że On istnieje. Dla Ciebie on istnieje, dla mnie nie. Proste i logiczne.
A widzisz sens jakiej kolwiek dyskusji w momencie gdy jest ten sam pogląd? Bo ja nie.
Sourlie napisał/a:
Załóżmy, że komuś odeszła bliska osoba to też tej osobie będziesz wmawiać, że ma kochać Boga? Że ta osoba odeszła, bo Bóg tak chciał?
Tak, a to nie jest logiczne?
"Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu,
ta, która kocha syna swego łona?
A nawet, gdyby ona zapomniała,
Ja nie zapomnę o tobie" [Iz 49:15]
A widzisz sens jakiej kolwiek dyskusji w momencie gdy jest ten sam pogląd? Bo ja nie.
Z niektórymi da się pogadać o wierze. Na przykład ksiądz albo katechetka na lekcji mówią o Bogu, ale potrafią tak mówić, że nikomu nie narzucają swojej wiary, tylko zostawiają wybór.
Rozbitek napisał/a:
Tak, a to nie jest logiczne?
Spróbuj wmawiać to osobie, która straciła niedawno bardzo ważną osobę. Ta osoba nigdy nie wierzyła w Boga. Zobaczymy jak zareaguje na słowa, że "Bóg tak chciał".
I znowu stoi obok lustra na toaletce całkiem sama
I tylko jedna mała kropla spłynęła w dół po porcelanie
To już zdaje się tłumaczyłem - Wola Boga jest dobra, więc zarzucanie mu jakiegokolwiek zła jest bezpodstawne zwłaszcza wyprzedzając zarzut stwierdzeniem "jeśli istnieje".
Jeśli dobra wola boska pozwala na gwałcenie dzieci to ów Bóg niewiele ma wspólnego z dobrem.
Zgubić za sobą ból gorycz i żal
W ostatnim skoku w nieskończoną dal.
Jeśli dobra wola boska pozwala na gwałcenie dzieci to ów Bóg niewiele ma wspólnego z dobrem.
To nie jest zgodne z wolą Boga (jakbyś czytała Pismo to byś wiedziała).
Ludzie mogą wybierać, między wolą Boga (dobrem) a tym co nią nie jest (złem).
proste, logiczne
<<< Dodano: 2015-04-20, 00:33 >>>
Sourlie napisał/a:
Z niektórymi da się pogadać o wierze. Na przykład ksiądz albo katechetka na lekcji mówią o Bogu, ale potrafią tak mówić, że nikomu nie narzucają swojej wiary, tylko zostawiają wybór.
Ciekawe ile osób udało im się nawrócić
Sourlie napisał/a:
Spróbuj wmawiać to osobie, która straciła niedawno bardzo ważną osobę. Ta osoba nigdy nie wierzyła w Boga. Zobaczymy jak zareaguje na słowa, że "Bóg tak chciał".
Jesteś taką osobą? Chcesz o tym porozmawiać?
"Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu,
ta, która kocha syna swego łona?
A nawet, gdyby ona zapomniała,
Ja nie zapomnę o tobie" [Iz 49:15]
Nieważne ile nawrócili, ważne, że te osoby miały wybór. Mogą wierzyć, albo nie. Raz na zastępstwie był u mnie ksiądz i powiedział, że kto nie wierzy niech się nie modli, bo to nie będzie miało sensu. Nie wierzysz? To nie. Przynajmniej nie oszukujesz sam siebie tak jak np. wierzący, ale niepraktykujący.
Rozbitek napisał/a:
Jesteś taką osobą? Chcesz o tym porozmawiać?
Nie jestem taką osobą, podałam tylko przykład. A nawet jakbym była to byłbyś ostatnią osobą, z którą chciałabym rozmawiać na taki temat.
I znowu stoi obok lustra na toaletce całkiem sama
I tylko jedna mała kropla spłynęła w dół po porcelanie
Nieważne ile nawrócili, ważne, że te osoby miały wybór
Też macie - przecież Was nie zabije, jak nie będzie wierzyć.
Sourlie napisał/a:
Raz na zastępstwie był u mnie ksiądz i powiedział, że kto nie wierzy niech się nie modli, bo to nie będzie miało sensu. Nie wierzysz? To nie. Przynajmniej nie oszukujesz sam siebie tak jak np. wierzący, ale niepraktykujący.
Tak, jeżeli chodzi o takich, którzy modlą się w przestrzeń, a Bóga ma gdzieś i nawet nie ma chęci się zbliżyć to faktycznie nie ma sensu, ale jeżeli toś nie wierzy, ale chce wierzyć - Niech się pomodli
Znam osobę, która się tak nawróciła - więc nie można powiedzieć, że to bez sensu.
Sourlie napisał/a:
A nawet jakbym była to byłbyś ostatnią osobą, z którą chciałabym rozmawiać na taki temat.
Bo mnie nie znasz Jakbyś poznała to by Ci się zmieniło.
Sourlie napisał/a:
Spróbuj wmawiać to osobie, która straciła niedawno bardzo ważną osobę. Ta osoba nigdy nie wierzyła w Boga. Zobaczymy jak zareaguje na słowa, że "Bóg tak chciał"
Jeżeli sądzi, że skoro Bóg odebrał jej najbliższą osobę i z tego powodu nie moze istnieć, to dalsza rozmowa nie ma sensu - z głupoty nie leczę, sorki (hiperbola - tak, dla niekumatych)
Chyba, że mi powie iż Bóg dlatego jest zły - wtedy... Hmm, wtedy nie wiem jakby się potoczyła rozmowa
Na pewno bym nie krzyczał i nie wyzywał
"Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu,
ta, która kocha syna swego łona?
A nawet, gdyby ona zapomniała,
Ja nie zapomnę o tobie" [Iz 49:15]