Wiek: 26 Dołączyła: 21 Sie 2016 Posty: 47 Skąd: zachodniopomorskie
Wysłany: 2016-08-21, 01:48
Fakt, tak jak niektórzy przede mną pisali - wstyd się przyznać. Ale to ludzka rzecz.
Mój ojciec jest alkoholikiem. Nie mam z nim kontaktu, ale czasem boję się, że ja też tak skończę. Jak on. A czasem, gdy wpadnę w "wir", naprawdę ciężko przestać. Wcześniej szukałam okazji, wychodziłam z kimkolwiek, jeździłam do rodziny, byleby tylko mieć się z kim napić. Ale kiedy odkryłam, że nie muszę mieć drugiej osoby... Jest znacznie, hm, łatwiej? Być może. Ale wiem, że nie mogę sobie na to pozwolić. Chociaż to powoduje, że czuję się na chwilę lepiej, że śpię w nocy, to... Jednak widzę, co się dzieje, gdy robi się tak na dłuższą metę. To nie jest dobre. Powinno znać się granice.
Fakt, tak jak niektórzy przede mną pisali - wstyd się przyznać. Ale to ludzka rzecz.
Może i ludzka, ale często inni ludzie przestają postrzegać Cie jako człowieka.
Andzia napisał/a:
Chociaż to powoduje, że czuję się na chwilę lepiej, że śpię w nocy, to...
To chwilowe. Z czasem to alkohol się odpręża, alkohol śpi, alkohol kontroluje Twoje zachowanie itd. Ciężko przestać jeśli procenty stają się nieodłączną częścią Twojej osobowości.
Wiek: 26 Dołączyła: 21 Sie 2016 Posty: 47 Skąd: zachodniopomorskie
Wysłany: 2016-08-23, 18:08
Ryba napisał/a:
Andzia napisał/a:
Chociaż to powoduje, że czuję się na chwilę lepiej, że śpię w nocy, to...
To chwilowe. Z czasem to alkohol się odpręża, alkohol śpi, alkohol kontroluje Twoje zachowanie itd. Ciężko przestać jeśli procenty stają się nieodłączną częścią Twojej osobowości.
Oczywiście, to chwilowe. Dlatego powinno znać się granice, tak jak napisałam, ale nie mam nic przeciwko piciu alkoholu raz na jakiś czas (może dlatego, że ja tak robię ). Tylko też za każdym razem powinno się uważać.
Nightmare, Czy coś się zmieniło w Twojej sytuacji? Czy nadal nie masz pracy? Czy nadal rodzice są uzależnieni od alkoholu? Czy ktoś z Twojej rodziny próbował Wam pomóc? Jak się teraz czujesz? Co robisz i co zamierzasz? W jakim wieku jest Twoje rodzeństwo? Jeśli uznasz za stosowne, to odpisz. Nie będę miał do Ciebie jakiegokolwiek żalu, jeśli uznasz, że nie ma sensu albo nie warto pisać.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie
Dobry kolega z którym razem postanowiliśmy ograniczyć picie (ja nie piłem przez pół roku, on przez rok) 2 tygodnie temu zaczął znowu pić, tylko w przeciwieństwie do mnie (kilka piwek raz albo 2 razy na miesiąc) nie nauczył się pić z umiarem i robi to teraz praktycznie codziennie. Póki co nie może jeździć swoim samochodem więc bycie pod wpływem mu nie przeszkadza, ale powiedział, że jak tylko naprawi auto to znowu przestanie pić.
Tak, mam problem. Może jeśli gdzieś to powieszę, będzie to bardziej realne i może zacznę coś z tym robić. Jak już zacznę pić, to nie potrafię przestać. Nie mam takiej wewnętrznej blokady. Jeśli piję w domu to nie przestaję dopóki nie osiągnę błogostanu, jeśli jest to impreza albo spotkanie w szerszym gronie nie wyobrażam sobie rozmowy bez piwa. Potem już jest tylko gorzej. Im więcej tym swobodniej, jak to się kończy? Urwany film, napady paniki, agresji. Na następny dzień potworny kac i wyrzuty sumienia, które z czasem sobie tłumaczę ale nie wyciągam wniosków i sytuacja się powtarza. Nie chcę już tak żyć chociaż wygranie z nałogiem będzie trudne. Nawet nie wiem czy dam radę się tego podjąć. Mam tego świadomość ale jak nadarza się okazja wypicia zaczynam sobie tłumaczyć, że to tylko jedno piwo, że dzisiaj będzie inaczej, nie jest, a ja nie potrafię tego przerwać. Czuję, że zaczynam już tracić przez to bliskich. Skrzywdziłam osobę, którą kocham, za daleko to zaszło.
Jeśli piję w domu to nie przestaję dopóki nie osiągnę błogostanu
Polecam taktykę zostawiania alkoholu "na ostatnią godzinę". Im dłużej się zwleka, tym mniej się wypije. Następnym razem jeszcze mniej, potem mniej, a później może i wcale. To brzmi durnie, bo podświadomość będzie przemawiała: "haha i tak wypijesz tyle i tyle", ale jednak działa. Z nałogowymi głodzikami trzeba na cwaniaka.
undervalue napisał/a:
Nie chcę już tak żyć chociaż wygranie z nałogiem będzie trudne.
Jak wezmę tylko łyka alko to się rozbudzam i od razu mój mózg krzyczy "więcej!"
Mój też. Chociaż... w sumie zależy ile "dajesz w łepetynę". Bo w moim ciągu wychodzi to po jakieś 10-20 browarów, a w taki sposób mogę zmniejszyć ilość do np. pięciu. Potem czterech i tak w dół do zera.
undervalue napisał/a:
Zastanawiam się nad dołączeniem do jakiejś grupy wsparcia.