Niektórzy po prostu nie mają umiaru i nie powinni pić lub powinni nauczyć się kulturalnie pić, ja odstawiłem w czwartek a dzisiaj dopiero podnoszę się z łóżka... Muszę się nauczyć pić okazyjnie tylko, albo całkowicie rzucić, ciężka misja ale kto wie, może się kiedyś uda.
"Najważniejsze w życiu jest, żeby od czasu do czasu, nie za często, ale od czasu do czasu bywać szczęśliwym."
Coraz częściej moje picie w samotności kończy się tym, że sąsiedzi zawiadamiają policję. Zgłoszenie: zakłócanie ciszy nocnej. Ja, alkohol i głośna muzyka, tak ostatnio wygląda znaczna część moich wieczorów. Muszę coś z tym zrobić.
Czas ograniczyć, odstawić picie. Coraz bardziej dociera do mnie, że to jednak problem, że nie powinno to tak wyglądać. Boję się, że za późno postanowiłam coś z tym zrobić.
Boję się, że za późno postanowiłam coś z tym zrobić.
Gdy jest za późno, to już nie kontaktujesz, że jest za późno.
Hekate napisał/a:
Coraz bardziej dociera do mnie, że to jednak problem
Jeśli dociera do Ciebie, że to jest problem - to znaczy, że nie jest jeszcze za późno.
Hekate napisał/a:
Czas ograniczyć, odstawić picie
Odstawienie picia nie jest łatwe, lekkie i przyjemne - ale jest możliwe. Z tych trzech rodzajów trudności - to dla mnie najtrudniejsze było zawsze przetrwanie bez picia pierwszych trzech dni. Już ładnych kilka razy mi się udało. A ostatnio od 4 czerwca jestem "suchy". I na razie nie mam ciągot - mimo, że ilość i rodzaj problemów się nie zmniejszył, za to inaczej do nich podchodzę.
Życzę Ci powodzenia w zmaganiach, na pewno warto je podjąć. Trzymaj się
mocno i ciepło.
Coraz częściej moje picie w samotności kończy się tym, że sąsiedzi zawiadamiają policję. Zgłoszenie: zakłócanie ciszy nocnej. Ja, alkohol i głośna muzyka, tak ostatnio wygląda znaczna część moich wieczorów. Muszę coś z tym zrobić.
Czas ograniczyć, odstawić picie. Coraz bardziej dociera do mnie, że to jednak problem, że nie powinno to tak wyglądać. Boję się, że za późno postanowiłam coś z tym zrobić.
Ja obudziłam się dopiero, kiedy na wypisie ze szpitala wystawili mi alkoholizm, wtedy do mnie dotarło, że coś jest nie halo.
Czy próbowałam sobie pomóc? Jasne, ale zapijanie smutków (plus autoagresja, często temu towarzysząca)nadal trwało. Więc odcięłam się od alkoholu zupełnie. Nie wiem przez jaki czas nie tknęłam procentów w ogóle, nie liczyłam. Bo nie warto. Liczenie czystych dni, tylko powoduje, że wciąż o tym myślisz i sobie przypominasz. Teraz łapię za alkohol znowu. Ale nie tak samo. Nie piję do lustra, do smutków, dzień w dzień. Zdarzy mi się raz na miesiąc piwo z kumpelą.
Na początku trochę korciło, ale teraz w ogóle mnie nie ciągnie. Ba, zdarza mi się nawet że odstawię butelkę stwierdzając, że jednak jakoś nie mam ochoty.
Początek może być trudny, ale potem pójdzie z górki.
Brak wiary w tobie,
Pociąga za sobą brak wiary w innych.
~Lao Tzu
Od jakiegoś czasu coraz ostrzej imprezuję, piję coraz więcej. Nie wiem, staram się jakoś uciec od tej pustki i bezsensowności, po alkoholu jest przecież tak fajnie, ta. A potem jak się budzę, jeny. Zaczynam nienawidzić bycia trzeźwą, jest mi jeszcze gorzej, czuję się samotna.
Boże, wstydzę się o tym mówić, jak się zatrzymać, żeby nie wpaść w to alkoholowe koło? Jezu. Jutro idę na imprezę, czuję się nieco winna, pocieszam się myślą, że będę się dobrze bawić, no i mam wakacje, więc w sumie można zaszaleć, co nie?
Wiek: 39 Dołączył: 28 Sie 2012 Posty: 990 Skąd: świat
Wysłany: 2016-08-08, 21:25
Klara napisał/a:
więc w sumie można zaszaleć, co nie?
No właśnie w tym rzecz, że nie powinnaś. Masz świadomość tego, że alkohol zaczął być dla Ciebie czymś więcej niż tylko środkiem do rozrywki. Zaczynasz potrzebować alkoholu, żeby sobie radzić ze swoimi problemami. Po pierwsze, jest to złudne, bo alkohol ich nie rozwiąże - na chwilę od nich uciekniesz, ale potem uderzą Cię z jeszcze większą siłą. Ponadto jest to po prostu niebezpieczne - lada moment zupełnie stracisz nad tym kontrolę.
Powinnaś odpuścić te imprezy. Unikaj okazji do picia.
Od jakiegoś czasu coraz ostrzej imprezuję, piję coraz więcej. Nie wiem, staram się jakoś uciec od tej pustki i bezsensowności, po alkoholu jest przecież tak fajnie, ta. A potem jak się budzę, jeny. Zaczynam nienawidzić bycia trzeźwą, jest mi jeszcze gorzej, czuję się samotna.
A przecież sama napisałaś że: Zaprowadziłam obcokrajowca na stację, kupiłam bilet i wskazałam, do którego pociągu ma wsiąść. Miło mi było. Zrobiłaś coś wspaniałego. Podobne rzeczy polegające na wzajemnym sprawianiu uprzejmości można czynić codziennie z przyjaciółmi czy kolegami/koleżankami. Przy swojej zdolności dobroczynienia nie trudno będzie znaleźć sprzyjających Ci dusz. W każdym razie widzę na forum bardzo dużo wspaniałych ludzi. A póki co deklaruję Ci możliwość wspólnego dobroczynienia. Co Ty na to?
Moi rodzice piją. Co mogę zrobić? Jestem pełnoletnia, ale moi bracia nie. Bezrobotna i nie umiem nic sama zrobić. Ale czy istnieje jakakolwiek nadzieja, aby w końcu to się skończyło? Można zmusić sądowo rodziców do leczenia? Cokolwiek? Mam zadzwonić na policję? Co mam zrobić?
Jeśli istnieje podobny wątek to proszę o scalenie i przepraszam za kłopot.