Uwaga, ten post jest moim osobistym wymysłem. Proszę nie traktować go jako wiarygodnego źródła.
Płacz to wspaniałe narzędzie pomagające rozładować nadmiar ładunku emocjonalnego. Każdy ma czasem ich nadmiar. Każdy czasem potrzebuje się wyżyć, jednak płacz jest w grupach uznawany za coś dziwnego i niedobrego; coś, czego należy się wstydzić. Myślę, że w ludziach jakiś czas temu zniknęło poczucie tego, że inni mają też swoje problemy; żyjemy w społeczeństwie, gdzie każdy udaje absolutnie szczęśliwego człowieka bez zmartwień. To jest powód braku akceptacji i wyśmiewania płaczących. To jest coś naturalnego. Płaczę. Rzadko, ale płaczę. Trudno mi płakać, nie zawsze mogę. W najgorszych momentach bardzo trudno jest mi wydusić z siebie łzy, nie płyną samę, wyciskam je, zmuszam się. Mniej pomaga, ale zawsze. Płaczę także, gdy mnie coś zasmuci. Nie angażuję się zwykle emocjonalnie w fikcję (czy to filmową, czy literacką), ale płakałem przy dwóch filmach i książce. The Green Mile, Forrest Gump oraz Metro 2033. The Green Mile zwyciężyło mnie sceną, gdy
:
John idzie do żony tamtego człowieka, kiedy jadą nocą i on bierze liście, wącha je, a potem się uśmiecha
nie wytrzymałem. Na Forrescie ryczalem od poczatku do konca, od pierwszej do ostatniej sceny. Metro zdobyło mnie momentem, w którym
:
Wanieczka zostaje zastrzelony przez faszystów na bodajże Tulskiej. No nie wyrobiłem. ;_;
Także tak, płaczę. Nie, nie wstydzę się tego. Aczkolwiek nie rozmawiam o tym z ludźmi. Poza jednym wyjątkiem... Bo ona wie wszystko i lubię się z nią dzielić emocjami.
Wiek: 37 Dołączyła: 15 Kwi 2011 Posty: 698 Skąd: z krańca świata
Wysłany: 2016-12-04, 22:23
Ja chyba nie umiem juz wcale plakac. Opanowalam wstrzymywanie lez i chyba juz nie potrafie ich wydobyc.
Ostatnio psycholog widzial, ze chce mi sie plakac, ale mimo, ze w srodku chcialo mi sie beczec nie poleciala ani jedna lza...
Przy bliskich ludziach tym bardziej. Zamknelam sie na emocje
Nie bójcie się, moje myśli są takie malutkie, że będę je i po śmierci rzucał wam na płatkach śniegu spadających z nieba. A w lecie? Namyślę się! Przecież nie umieram jeszcze.
Wiek: 23 Dołączyła: 06 Cze 2016 Posty: 274 Skąd: Europa
Wysłany: 2016-12-05, 16:07
Płaczemy. ._.
Pomimo, że to nic nie wnosi. Chociaż czy kilka ciężkich łez niemogących wypłynąć z oka to już płacz? Ten ciężar na sercu? Problem ze zrobieniem jakiegokolwiek ruchu? Ściśnięte gardło? Brak energii? To chyba u mnie jest płacz, bo inaczej dawno nie było.
Jak mam ich wszystkich trzymać i nie rozczarowywać, gdy sama nie daję rady? .-.
What if I left and it made no sense
And you tell your friends and they hold your hands?
Płacze niemal codziennie. Odrzucenie. Świadomość , że dla tej ważnej dla mnie osoby nie jestem ważna.
Nie mam znaczenia. Mogłoby mnie nie być.
Nie mam nikogo. Kompletnie nikogo. Boję się, mam napady paniki. Lęków. Cierpię na bezsenność.
Nie mogę się pozbierać.
"Tu nie chodzi o ciebie" .... to czemu to tak boli ....
Wiek: 24 Dołączyła: 29 Mar 2015 Posty: 566 Skąd: mazowieckie
Wysłany: 2017-05-08, 00:47
Często nie potrafię płakać. Nie potrafię przeważnie poza domem. Jednak czasami jak w końcu blokada się zwolni, płaczę po kilka godzin, przeważnie z bezsilności. Leżę i ryczę, nie mogę tego opanować, ale wolę to niż leżenie i uczucie niemocy wydobycia z siebie ani jednej emocji w postaci łzy.
"Wiesz dlaczego żółw jest taki twardy? Bo jest taki miękki..."
Ja chyba nie umiem juz wcale plakac. Opanowalam wstrzymywanie lez i chyba juz nie potrafie ich wydobyc.
Ostatnio psycholog widzial, ze chce mi sie plakac, ale mimo, ze w srodku chcialo mi sie beczec nie poleciala ani jedna lza...
Przy bliskich ludziach tym bardziej. Zamknelam sie na emocje
Mogłabym się pod tym podpisać. Jakie to strasznie męczące, nie móc płakać gdy tak naprawdę się tego potrzebuje.
Nie wiem jak ty. Mało ludziom wierzę
Mam wrażenie, że się gubią, kiedy mówią szczerze
Czuję, czuję, że pulsują moje bzduromierze.
Często nie potrafię płakać. Nie potrafię przeważnie poza domem. Jednak czasami jak w końcu blokada się zwolni, płaczę po kilka godzin, przeważnie z bezsilności. Leżę i ryczę, nie mogę tego opanować, ale wolę to niż leżenie i uczucie niemocy wydobycia z siebie ani jednej emocji w postaci łzy.
Też mam blokadę, tyle że jej zdjęcie nie przychodzi tak łatwo. Blokada może trwać miesiącami - bez ani jednej łzy.
Wiek: 23 Dołączył: 15 Maj 2017 Posty: 18 Skąd: podkarpackie
Wysłany: 2017-05-15, 19:11
Dawniej potrafiłem płakać co noc, lecz przez kilka ostatnich miesięcy nie uroniłem ani jednej łzy. Zmieniło się to dzisiaj, moja blokada przed chwilą została zdjęta... w końcu płaczę. Cieszy mnie to.
„Zastanawiam się… A co się stanie, gdy w coś bez duszy wszczepi się wolę życia?” - Alphys
Płacz dla mnie ma zadanie oczyszczające, kojące dla mojej duszy, psychiki. Jest odreagowaniem na całe zło, bezradność wobec świata, zachowań ludzkich. Łzy są piękną emocją wbrew pozorom mogą być bardzo pozytywne dla nas i naszej psychiki. Pokazują ile w nas wrażliwości ile urokliwego piękna mamy w sobie.
Im wrażliwszy się stajesz, tym bardziej poszerza się twoje życie.
Ja przez bardzo długi czas nie mogłam płakać teraz na szczęście zaczyna się to zmieniać. Po płaczu czuję się lżej. Jakby wylane łzy sprawiły, że moje problemy mniej ważą i nie są już tak przerażające jak wcześniej