Wiek: 27 Dołączyła: 14 Lis 2014 Posty: 265 Skąd: Polska
Wysłany: 2015-05-22, 20:48
Jak pomyślę sobie o swoim życiu, to mam ochotę usiąść i płakać. Nic, tylko płakać. Będę wyła w samotności aż do śmierci. Wreszcie kiedyś się wypłaczę.
Kochana, nie wiem, jak i co miałabym Ci powiedzieć. Jak odejdziesz, to zaczekaj na mnie, tam, po drugiej stronie. Dołączę do Ciebie. Znów się spotkamy. I znów porozmawiamy.
Ja się cieszę (wiem, że to dziwnie brzmi), że już się szkoła skończyła, bo tragedią było powstrzymywanie płaczu w klasie, w moim pokoju mogę wyć, ile dusza zapragnie, bylebym cicho była.
Często, kiedy widzę ile jest zła na świecie. Ile cierpienia. Nieraz nie mogę tego znieść, i to mnie przytłacza. Ja nie mam depresji, ale często płaczę.
Wiek: 26 Dołączyła: 22 Maj 2015 Posty: 12 Skąd: pomorskie
Wysłany: 2015-05-25, 18:49
Jak dla mnie płacz nie jest oznaką słabości, występującą tylko u kobiet. Płacz po prostu oczyszcza, daje do zrozumienia, że zbyt dużo chowamy w sobie i nadeszła pora kiedy trzeba to z siebie wyrzucić, zawsze jest jakaś granica, cienka linia, która wyznacza nasze możliwości...
"Per aspera ad astra"
Ostatnio zmieniony przez Morcades 2015-05-25, 18:51, w całości zmieniany 1 raz
Pamiętam jak miałam 9 lat. Byłam na pogrzebie bliskiej mi osoby. Nie płakałam. Stałam przy trumnie. Patrzyłam na jej martwe ciało i czytałam wiersz, który dla niej napisałam. Nie wiem skąd było tyle we mnie odwagi i siły. Ogólnie nie płakałam jeszcze na żadnym pogrzebie... Sorry ja tu o pogrzebach... Chodzi mi o to, że jak byłam mała płakałam w samotności. Bo powtarzano mi że nie należy płakać. Teraz nie płaczę zbyt często. Można powiedzieć, że prawie wcale. Czasami chciałabym stanąć przed wszystkimi i zacząć płakać. Oczyścić się. Zrobić kolejny krok nawet jeśli miałabym płakać codziennie chciałabym żeby ten okrutny etap w moim życiu się skończył.
Wiek: 27 Dołączyła: 14 Lis 2014 Posty: 265 Skąd: Polska
Wysłany: 2015-06-05, 16:20
Aż w końcu przychodzi moment, że nie umiemy już płakać. Nie wiem, czy to dobrze czy nie...
Kochana, nie wiem, jak i co miałabym Ci powiedzieć. Jak odejdziesz, to zaczekaj na mnie, tam, po drugiej stronie. Dołączę do Ciebie. Znów się spotkamy. I znów porozmawiamy.
Jestem już chyba na takim etapie, że nie potrafię płakać. Psychicznie dosłownie zdycham i w sumie w mojej sytuacji to tylko siąść i płakać ale już wcześniej tyle łez wylałam, że teraz prawie w ogóle nie płaczę.
Dołączył: 01 Mar 2015 Posty: 113 Skąd: mazowieckie
Wysłany: 2015-06-08, 16:50
Dziś wracając ze szkoły, chciałam rozpłakać w autobusie. Złość, smutek i zdenerwowanie zmieszały się razem ze sobą i uwięziły mi się w gardle. Teraz nadal to czuję.
Lubię płakać. To alternatywa dla aa, przynajmniej u mnie.
Czasami są dni, że nie mogę przestać płakać, czasami (rzadko) są dni że nie jestem w stanie w ogóle zacząć, jakbym zamarzła w środku. A czasami czuję się po prostu dobrze i płakać nie muszę. Chyba że ze szczęścia - bo i to mi się zdarza. Wkurzenie, szczęście, stres, przytłoczenie, śmiech, smutek, "tak po prostu bo tak", zmęczenie, ból głowy - wszystko u mnie może spowodować lawinę łez.