Rejestracja
Rejestracja
Autoagresywni Strona Główna
  Użytkownik: Hasło:



Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Euphoriall
2012-10-11, 09:49
Płaczecie?
Autor Wiadomość
Alessa 
Samara



Wiek: 26
Dołączyła: 25 Lut 2017
Posty: 804
Skąd: łódzkie

Wysłany: 2017-08-03, 13:36   

Płaczę przy każdym wyjściu ze swojego świata i po każdym ataku autoagresji. Jakie to chore - tnę się by wyjść z wymyślonego świata a później płaczę bo przez kilkanaście godzin nie mogę się odnaleźć w normalnym świecie.



Wszystko wali się a ja nie mogę biec
może ten deszcz udaje łzę
minie ten sen
i będzie okay
 
 
Płaczecie?
Nomea 



Wiek: 25
Dołączyła: 04 Sie 2017
Posty: 17
Skąd: podlaskie

Wysłany: 2017-08-04, 22:30   

Płacz to jedyne co mi wychodzi, płacze zawsze gdy nie daje rady, gdy chce odejść, ale nawet tego nie potrafię zrobić



Chce tylko poczuć jak resztki życia uchodzą z mojego ciała
 
 
 
Płaczecie?
Alessa 
Samara



Wiek: 26
Dołączyła: 25 Lut 2017
Posty: 804
Skąd: łódzkie

Wysłany: 2017-08-22, 08:46   

Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje. Przepłakałam dzisiaj pół nocy, nie mam motywacji do czegokolwiek, chcę zniknąć, żeby nikt mnie nie wiedział.



Wszystko wali się a ja nie mogę biec
może ten deszcz udaje łzę
minie ten sen
i będzie okay
 
 
Płaczecie?
Milijon 
1 000 000



Wiek: 28
Dołączyła: 19 Sie 2017
Posty: 968
Skąd: Polska

Wysłany: 2017-08-23, 15:46   

Samara, może to ze stresu?

Już nie płaczę, nie potrafię. Nie płakałam od roku. Chciałabym, ale nie daję rady.




Kiedy przyszłość przestała być obietnicą i stała się
zagrożeniem?
 
 
 
Płaczecie?
Alessa 
Samara



Wiek: 26
Dołączyła: 25 Lut 2017
Posty: 804
Skąd: łódzkie

Wysłany: 2017-08-23, 15:50   

Milijon napisał/a:
Samara, może to ze stresu?

Sama już nie wiem...




Wszystko wali się a ja nie mogę biec
może ten deszcz udaje łzę
minie ten sen
i będzie okay
 
 
Płaczecie?
Perwers
[Usunięty]

Wysłany: 2017-08-27, 23:15   

Chciałbym raz na ruski rok sobie popłakać, aczkolwiek to sprawi ból. Piekielny ból oczu, łzy działają na mnie niczym gaz pieprzowy.



 
 
Płaczecie?
QuinnNightmare 



Dołączyła: 06 Wrz 2017
Posty: 90
Skąd: świętokrzyskie

Wysłany: 2017-09-06, 15:38   

Owszem, bardzo często zdarza mi się płakać, ale jak to się mówi ,,wszystko zależy od wszystkiego". Jeżeli sama (moje myśli itp) jestem przyczyną swojego płaczu, to nie trwa to długo, jeżeli jednak spowoduje go coś z zewnątrz, czasem nie mogę pozbierać się 2 dni...



 
 
Płaczecie?
Ziemni4k 



Wiek: 26
Dołączył: 26 Gru 2016
Posty: 44
Skąd: mazowieckie

Wysłany: 2017-09-11, 21:49   

Nie płaczę. Łzy powinny przynosić ulgę, a moje ewentualne bynajmniej tego nie robią.
No i inny problem - gdy chce płakać, powinienem bo taka i taka sytuacja, to choćbym wbił sobie nóż w brzuch - nie uleci ani jedna łza z moich oczu.
Z reguły nie płaczę, bo nie potrafię tego robić. Jak już jednak dojdzie do tego, to znak, że jest cholernie źle. I że na moment stałem się człowiekiem.




Niechaj czterdzieści tysięcy
Braci połączy serca – suma uczuć
Wciąż będzie mniejsza od mojej miłości.
 
 
 
Płaczecie?
20września 
20wrzesnia



Wiek: 28
Dołączyła: 23 Lis 2012
Posty: 675
Skąd: małopolskie

Wysłany: 2017-09-12, 20:34   

Płaczę...



 
 
Płaczecie?
sunehri 


Wiek: 32
Dołączyła: 17 Wrz 2017
Posty: 55
Skąd: Polska

Wysłany: 2017-09-18, 01:21   

Płaczę, ostatnio nawet często, ale staram się zadbać o to aby nikt nie widział. Wstydzę się, bo czuję, jakby to było oznaką mojej słabości i niedojrzałości.



 
 
Płaczecie?
Zakręcona 
Nikt ważny



Dołączyła: 01 Paź 2014
Posty: 629
Skąd: Polska

Wysłany: 2017-09-27, 11:43   

Dzisiaj od rana płacze, nie wiem dlaczego... nic się wiele nie zmieniło, chyba, że schodzi, ze mnie ten stres i te nerwy...


<<< Dodano: 2017-09-28, 11:44 >>>


Teraz ryczę... co ja zrobiłam... zawaliłam tylko jedną rzecz a wszystko poszło... dlaczego o tym wcześniej nie pomyślałam... dlaczego... co jest ze mną nie tak :rozpacz: nie mam już siły... powinnam już dawno zdechnąć... miała rację jedna osoba, w tym, że jestem taka tępa, że dziwi się, że jeszcze żyje...


<<< Dodano: 2017-09-28, 21:27 >>>


Jutro sądny dzień mnie czeka (ostatnia szansa, żeby coś zmienić, jednak szanse są na to praktycznie zerowe)... nie wiem co sobie zrobię jeśli nie wyjdzie... choć to tylko takie gadanie... bo wiem, że nie wyjdzie... dalej jak ta głupia płaczę i już od kilku godzin niedobrze mi... niech już będzie niedziela i to wszystko się skończy... brak energii... zostaje tylko iść spać...




Gdy przeglądasz się w lustrze i masz ochotę je stłuc, to nie lustro trzeba zniszczyć, to ciebie trzeba zmienić.
Najgorsze w piekle to nie palący ogień, wieczność męczarni, utrata łaski bożej czy poddanie torturom. Najgorsze w piekle jest to, że nie wiesz, czy już się w nim nie znajdujesz.
 
 
Płaczecie?
Inertia
[Usunięty]

Wysłany: 2017-09-28, 22:44   

Zakręcona, co zmienić? Codziennie masz napady płaczu?

Mi zdarzało się dwa razy płakać. Za drugim razem byłam taka niestabilna emocjonalnie, że jak poszłam do pracy to prawie się po płakałam. Od tamtej pory nie płakałam ani razu. Nic nie czuje. Nie czuje bólu psychicznego tylko nude od której mam ochotę się zabić.




 
 
Płaczecie?
Zakręcona 
Nikt ważny



Dołączyła: 01 Paź 2014
Posty: 629
Skąd: Polska

Wysłany: 2017-09-29, 08:01   

Inertia napisał/a:
Zakręcona, co zmienić? Codziennie masz napady płaczu?

Od kilku dni, tak 3-4 tak codziennie płacze. Nie wiem czy to przez stres się zaczęło, a później to poszło z górki...




Gdy przeglądasz się w lustrze i masz ochotę je stłuc, to nie lustro trzeba zniszczyć, to ciebie trzeba zmienić.
Najgorsze w piekle to nie palący ogień, wieczność męczarni, utrata łaski bożej czy poddanie torturom. Najgorsze w piekle jest to, że nie wiesz, czy już się w nim nie znajdujesz.
 
 
Płaczecie?
użytkownik
[Usunięty]

Wysłany: 2017-10-01, 18:51   

Ostatnio nie mam siły płakać. Jestem zbyt wyprany z uczuć.



 
 
Płaczecie?
UniqueOrgasm 



Wiek: 36
Dołączył: 07 Lip 2017
Posty: 17
Skąd: wielkopolskie

Wysłany: 2017-10-04, 05:03   

Na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy nasiliła się u mnie ilość dni, w których bezsilność i całkowita pustka stają się powodem do płaczu. Znajomi i rodzina mają mnie za wesołka ponieważ nauczyłem się przez te wszystkie lata zakładać maskę w obecności innych ludzi. Kiedy jednak wracam do moich czterech wynajmowanych ścian maska spada z twarzy i często kończy się na tym, że ląduję w łóżku, leżę czasem nawet kilka godzin, a łzy spływają po skroniach. Zawsze w takich chwilach pojawiają się myśli i pytania - dlaczego zostałem obdarzony tak wielką wrażliwością i potrzebą miłości, a jednocześnie zepchnięty do głębokiego dołu, w którym muszę siedzieć w samotności. Wychowano mnie w wierze katolickiej i utożsamiam się z tą religią, ale nie umiem pohamować pretensji do Boga o to w jakiej jestem sytuacji. Najgorsze jest to, że ten sam Bóg w którego wierzę, po śmierci zamiast jakoś mnie pocieszyć pewnie surowo mnie ukarze za to, że za życia ośmieliłem się narzekać na moje położenie. Jak tu nie płakać kiedy człowiek jest przegrany i na ziemi i po śmierci...? Płacz w zasadzie i tak w niczym mi nie pomaga, ale czasami nie da się nad tym zapanować. Nie ma tu znaczenia ani wiek, ani płeć.



 
 
 
Płaczecie?
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,18 sekundy. Zapytań do SQL: 12