Wysłany: 2022-09-08, 14:13 Ciągły pościg i brak satysfakcji
Cytat:
nie chodzi o to, by złapać króliczka, ale by go gonić
A co jeśli nasze życie składa się wyłącznie z króliczków do gonienia? Gdy nie potrafimy cieszyć się z tego, co już mamy, bo zawsze można mieć/robić/osiągnąć więcej?
Może jest tu więcej osób, które w jakichś dziedzinach swojego życia dążą do perfekcji lub perfekcjonizm niszczy im większość życia i chciałyby się podzielić swoimi refleksjami na ten temat? Lub swoimi pomysłami na to, jak walczyć z tym mindsetem?
A co jeśli nasze życie składa się wyłącznie z króliczków do gonienia?
A czy gdyby tak było to byłoby to coś inherentnie złego?
Oczywiście życie jest bardziej skomplikowane, ale spotkałem się z taką metaforą, że życie jest bardziej jak taniec, czy granie na instrumencie, słuchanie muzyki. Nie chodzi o to by dojść do konkretnego miejsca na parkiecie ani też celem kompozycji nie jest ostatnia nuta. Gdyby tak było taniec przypominałby raczej zawody lekkoatletyczne, a muzycy, którzy grają najszybciej, byliby uznawani za najlepszych wirtuozów.
Oczywiście sprawa jest bardziej złożona, w życiu mamy cele, dążymi do czegoś, czy to w życiu zawodowym czy prywatnym. Możemy mówić o życiowych celach, ale celem może być też napisanie posta na forum. Każdy cel może składać się z wielu pomniejszych itd.
Co chcę powiedzieć, to że dużo sprowadza się do realistycznego ustalania i obierania takich celów, które możliwe są do spełnienia. Jeśli celem ma być jakaś bliżej nie określona satysfakcja, albo inny stan emocjonalny, to śmiem twierdzić, że to najprostsza droga do tego by sobie utrudnić osiągnięcie danego celu. Emocje, w tym uczucie satysfakcji, to coś na co mamy raczej ograniczony wpływ, a przynajmniej nie jest to coś czym bezpośrednio możemy sterować. Inaczej, łatwiej sobie zepsuć satysfakcję z wykonywanych zadań poprzez uczynienie jej jednym z czynników determinujących sukces, niż faktycznie ją sobie "zaplanować".
Inna strona medalu jest taka, że jeśli nie uda nam się osiągnąć czegoś co sobie zamierzyliśmy, można się zastanowić czy to automatycznie wyklucza satysfakcję? Oczywiście czasem ilustruje to wyświechtany banał - "bardziej niż zwycięstwo, liczy się udział". I o ile fakt, każdy kto się podejmuje czegoś liczy przede wszystkim na to, że zrealizuje swoje zamierzenie, to naturalne. Ale świat nie jest czarno-biały. Nie chodzi mi tu o coachingowe pi*******ie, że "co cię nie zabije to Cię wzmocni", albo inne teksty typu, że trzeba myśleć pozytywnie i każda porażka jest matką sukcesu. Po prostu, ja w każdym razie, staram się trzymać jak najszersze spojrzenie na sytuację czy to życiową, czy zawodową. Staram się rozważać rzeczy w kategoriach spektrum, a nie myśleć dychotomicznie.
Sam podjąłem się drogi zmieniania swojego mindsetu, z różnymi skutkami, bo perfekcjonim, czy syndrom podnoszenia sobie poprzeczki skutecznie odebrały mi chęć do podejmowania się zadań. I oczywiście i w tych kwestiach sprawy nie są zero-jedynkowe, bo z jednej strony widniał perfekcjonizm, a z drugiej totalne olewactwo w innych dziedzinach życia. Staram się trzymać drogi środka, choć nie zawsze jest to łatwe i tym bardziej nie zawsze się udaje.
Bardzo ciekawi mnie ten wątek i chętnie bym rozwinął swoje przemyślenia, poparł je też swoimi doświadczeniami. Obecnie nie mam zasobów by napisać coś więcej, ale co do satysfakcji, to cieszę się, że udało mi się napisać tak długiego posta, bo ostanio moja koncentracja leży na dnie.
It has been said that astronomy is a humbling and character-building experience. There is perhaps no better demonstration of the folly of human conceits than this distant image of our tiny world.
Wiek: 35 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10523 Skąd: świat
Wysłany: 2022-09-09, 09:03
Gonienie króliczka jest dla mnie symbolem ciągłości. To czy widzimy go jako frustrację, w wyboistej drodze do osiągnięcia celu to może nie jest to kwestia perfekcjonizmu a podejścia 0-1, czyli mam to w całości lub wcale. Nie liczy się to, co po drodze.
To, że perfekcjonizm ryje banie wie każdy, kto się z nim zetknął i mówienie "odpuść" jest bezcelowe.
Ale nie wiem czy w przypadku króliczka to tu jest problem.
Maze napisał/a:
A co jeśli nasze życie składa się wyłącznie z króliczków do gonienia?
Przy moim podejściu - jak najbardziej tak. Ta ciągłość to każdy nowy dzień, nowa praca, nowe plany, nowa szkoła, nowy etap w życiu. Perfekcjonizm oczywiście kładzie w tym gonieniu kłody pod nogi ale on jest sposobem w jaki dążysz do celu nie powodem samym w sobie, gdzie jak go złapiesz, pojawi się nowy.
I satysfakcji nie osiągamy nie dlatego, że droga nie była perfekcyjna, a że mamy nowy cel czyli nowy króliczek - do którego będziemy dążyć w swój nie-perfekcyjny sposób. Ale myśleliśmy że już mamy osiągnięte wszystko, a tu dalej coś.
Ciągłość, cierpliwość, brak efektu na już, na stałe/na chwilę, brak spokoju, brak stabilizacji, brak pewności, nowe doświadczenia, nieznane - na tym skupiam się ja, mówiąc o gonieniu króliczka.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.