megi -s, ja chce mu chyba dać tą ostatnią szanse.. Widzę, że on się naprawdę chce postarać.. Dam mu miesiąc. Nie chcę potem żałować, że nie spróbowałam. Mam wielką nadzieję, że się zmieni.
Po ziemi gonimy mare, którą każdy nosi we własnym sercu, i dopiero gdy stamtąd ucieknie, poznajemy, że to był obłęd...
czekolada, jasne rozumiem, ale bądź ostrożna. A jak zacznie kombinować to go kopnij w tyłek, bo po co się męczyć z kimś kto wykorzystuje nasze uczucia do zabawy.
Wiek: 37 Dołączyła: 15 Kwi 2011 Posty: 702 Skąd: z krańca świata
Wysłany: 2012-10-03, 18:51 Złość
Nie wiem, czy jest gdzieś podobny temat i czy umieszczam go w odpowiednim dziale.
Złość towarzyszy mi od zawsze, często jakby uśpiona i tylko czeka na impuls, by się obudzić.
Odczuwam ją o wiele intensywniej niż inne uczucia i bardzo mnie to wysysa z energii psychicznej, choć fizycznie wręcz eksploduję, mam nadmiar energii i mogłabym góry przenosić.
Staram się nie przenosić mojej złości na innych,ale czasem mi ciężko jak ktoś mnie czymś bardzo zirytuje. A potem żałuję, że nie postąpiłam inaczej.
Aby nie wyżywać się na innych zazwyczaj wyżywam się na sobie, albo jak jestem sama rzucam przedmiotami. Potem czuję się jak idiotka.
Chciałabym uśpić w sobie, a może lepiej zniwelować to uczucie, bo boję się,że kiedyś posunę się za daleko... A może ja nie umiem żyć spokojnie. Nie takiego życia się nauczyłam. Lecz moją przeszłością nie mogę tłumaczyć moich dzisiejszych emocji, to nie jest w porządku wobec tych, których mogę zranić.
Po znakach interpunkcyjnych stawiamy spację | Nmh
Nie bójcie się, moje myśli są takie malutkie, że będę je i po śmierci rzucał wam na płatkach śniegu spadających z nieba. A w lecie? Namyślę się! Przecież nie umieram jeszcze.
----------
Bierny obserwator.
Ostatnio zmieniony przez 2012-10-04, 10:11, w całości zmieniany 1 raz
Aby nie wyżywać się na innych zazwyczaj wyżywam się na sobie,albo jak jestem sama rzucam przedmiotami.Potem czuję się jak idiotka.
Doskonale znam to uczucie. Gdy czytam Twój post, mam wrażenie, jakbym czytała spisany fragment mojego życia. Z równowagi potrafi mnie wyprowadzić najmniejszy impuls. Nie radziłam sobie z tym, dopóki nie dostałam leków. A Ty? Bierzesz coś na to? może powinnaś udać się na wizytę i opowiedzieć o swoich emocjach?
Po znakach interpunkcyjnych stawiamy spację. | Nmh
Jestem więźniem. Zamkniętym w klatce mego ciała. A jednak nazywam się wolnym jak sokół.
Ostatnio zmieniony przez 2012-10-04, 10:12, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 37 Dołączyła: 15 Kwi 2011 Posty: 702 Skąd: z krańca świata
Wysłany: 2012-10-04, 09:44
LadyDracula, nie nic na to nie biorę,nie mówiłam też o tym lekarzowi... Wydawało mi się to takie nieważne.Albo wstydziłam się.
Nie bójcie się, moje myśli są takie malutkie, że będę je i po śmierci rzucał wam na płatkach śniegu spadających z nieba. A w lecie? Namyślę się! Przecież nie umieram jeszcze.
meggi doskonale Cię rozumiem, u mnie było podobnie (najgorzej było w zeszłym roku), do tego natarczywe myśli aa, na złość pomogły zwykłe tabletki uspokajające, na myśli aa niestety nie . Może spróbuj najpierw takich zwykłych reklamowanych w tv, np., albo poproś farmaceutkę w aptece o jakiś specyfik, a kiedy to nie poskutkuje wybierz się do specjalisty.
Z doświadczenia wiem, że takie stany strasznie rozwalają relacje z najbliższym otoczeniem. Mam nadzieję, że uda Ci się tym stanom zaradzić.
"Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. Nie mogąc przybrać żadnego kształtu, osiada ciasno na dnie serca jak śnieg podczas bezwietrznej nocy"
Wiek: 37 Dołączyła: 15 Kwi 2011 Posty: 702 Skąd: z krańca świata
Wysłany: 2012-10-05, 10:21
Te tabletki uspokajające z reklam zazwyczaj usypiają.A ja muszę być w pełni przytomna.Szczególnie ze względu na moją pracę i fakt,że bardzo często jeżdżę samochodem.Boję się,że mogłabym zasnąć za kierownicą.
Nie bójcie się, moje myśli są takie malutkie, że będę je i po śmierci rzucał wam na płatkach śniegu spadających z nieba. A w lecie? Namyślę się! Przecież nie umieram jeszcze.
Hmmm...w takim razie pozostaje Ci jedynie udać się do specjalisty po odpowiedni lek.
Co do usypiania to na mnie akurat tak nie działały, jak mnie roznosiło to mogłam zjeść trzy, cztery naraz i NIC. Ale może od organizmu to zależy.
"Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. Nie mogąc przybrać żadnego kształtu, osiada ciasno na dnie serca jak śnieg podczas bezwietrznej nocy"
Najlepiej jest iść do specjalisty. Ja po sobie wiem,że gdy nie wezmę leków, to wręcz rozwalam wszystko co się da. Jestem kłębkiem nerwów, nie mogę się na niczym skupić i nie mogę spać. Lekarz przynajmniej powinien dobrać odpowiedni dla Ciebie lek i dawkę.
Jestem więźniem. Zamkniętym w klatce mego ciała. A jednak nazywam się wolnym jak sokół.
Wysłany: 2014-04-05, 11:33 Zagubiony w swojej złości.
Od ostatnich tygodni, odczuwam złość do wszystkiego... Nie jestem agresywny, ale mną targa od środka, już nawet wyjście na ogród by coś zrobić czy pomóc rodzicom mnie drażni. Nigdzie nie widzę spójności i sensu. To nie jest lenistwo, a wszystko mnie wku****a. Coś bym chciał, a za chwilę się denerwuję na to i wszystko w sobie dusze. Jestem zły na siebie ale nie mam pojęcia dlaczego...Chcę coś zmienić, a potem po co, na co? Wszystko drażni, mam ochotę już jakoś się tego pozbyć, ale kompletnie nie wiem jak, ćwiczenia czy muzyka spokojna czy motywująca tez nie pomaga. Nie muszę się wyżywać, bo już sam dojazd tam i z powrotem + praca robi swoje. Też przestaje już wszystko cieszyć i centralnie sobie nie radzę z takimi uczuciami... Jestem zły a nie wiem czemu to mnie wszystko już drażni... Miałem chęć to przelać, być może ktoś odpowie.
Wiek: 35 Dołączył: 05 Mar 2014 Posty: 640 Skąd: śląskie
Wysłany: 2014-04-05, 11:42
Hej,
Może jak czujesz to uczucie złości, spróboj się zastanowić co je powoduje przy różnych czynnościach. np wku*w... cię wyjście do ogródka pomyśl dlaczego, wkurza cię wyjście do szkoły, może powód będzie inny? może ten sam. Postaraj się przeanalizować sytuację które cię irytuja.
Może to przemeczenie? Człowiek jest drażliwy itp. Albo właśnie fakt że dusiles zawsze i nerwy szukają wyjścia wystarczy potem byle jaki bodziec i znow wkur*.
Co myślisz?
To umysł sprowadza człowieka na złą drogę, nie wrogowie czy nieprzyjaciele. (Budda)
"one thing, before I graduate...
never let your fear decide your fate."
Ostatnio zmieniony przez 2014-04-05, 13:30, w całości zmieniany 1 raz
Hej. Co myślę? Analizuję, Chcę wyjść na ogród...Nie. bo się jeszcze bardziej denerwuję, bo po co mam iść? taki przykład akurat z tym ogrodem. Może ja w ogóle nie chcę tam być. no i yyy wku*wiam się nawet teraz sam na siebie bo nawet nie umiem Ci dokładnie odpowiedzieć co i jak... i siedzę i się trzęsę z nerwów.
[ Komentarz dodany przez: Lady Emaleth: 2014-04-05, 14:29 ] wulg.
Ostatnio zmieniony przez 2014-04-05, 13:29, w całości zmieniany 1 raz