czy mówić mu o mojej diagnozie - w sumie takiej łatce, że to depresja i nic innego
Ja bym nic nie mówiła. Jeżeli lekarz zapyta, to możesz powiedzieć, że nie wiesz... nigdy nie pytałaś albo nie pamiętasz. Jak chcesz, żeby ktoś spojrzał 'na świeżo' to lepiej mu niczego nie sugerować.
Wiek: 29 Dołączyła: 04 Kwi 2011 Posty: 3178 Skąd: Polska
Wysłany: 2016-08-11, 12:54
Nie mogę, no nie mogę zdobyć się na to, by znów zapisać się do psychiatry. Prawdę mówiąc, ciąży mi to już od pół roku...
Aktualnie mam resztkę leków. Od mniej więcej dwóch tygodni biorę tylko pół tabletki (wcześniej brałam jedną), na szczęście nie zauważyłam żadnej różnicy.
A może ja już nie potrzebuję leków? Bo niby co takie pół tabletki może we mnie zmienić? Być może bez tej maleńkiej dawki antydepresantu będę się czuła tak samo.
Smutne jest piękne, ale na szczęście
Nie wszystko piękne smutne jest.
A może ja już nie potrzebuję leków? Bo niby co takie pół tabletki może we mnie zmienić? Być może bez tej maleńkiej dawki antydepresantu będę się czuła tak samo
Ja też tak na początku myślałam. Przestałam brać moje leki. Minął tydzień, później drugi i kolejne. Wróciły moje początkowe stany, tylko o wiele intensywniejsze i gorsze niż kiedyś. Więc jeśli mogę coś doradzić, to bierz dalej leki, nawet te pół tabletki. I może przekonałabyś się jednak do tego psychiatry? Na pewno nie zaszkodzi, a może pomóc. Pozdrawiam, trzymaj się ciepło.
Ostatnio zmieniony przez EverPaiin 2016-08-13, 07:56, w całości zmieniany 1 raz
Ella, nie ryzykuj, serio. Sama kilka razy próbowałam schodzić bez decyzji psychiatry i koszmar wracał. Umów się na spokojnie, czasem lekarz ma gorszy humor, potraktuje nas z buta a my mamy uraz. Więc trzeba próbować dalej, trzymam kciuki.
Wiek: 29 Dołączyła: 04 Kwi 2011 Posty: 3178 Skąd: Polska
Wysłany: 2016-08-13, 20:25
avvrell napisał/a:
Ja też tak na początku myślałam. Przestałam brać moje leki. Minął tydzień, później drugi i kolejne. Wróciły moje początkowe stany, tylko o wiele intensywniejsze i gorsze niż kiedyś.
readog napisał/a:
Sama kilka razy próbowałam schodzić bez decyzji psychiatry i koszmar wracał.
Kurczę... To jest całkiem realne. Przecież tak naprawdę może się stać. Tym bardziej, że może teraz nie odczuwam różnicy, bo są wakacje i mam mniej stresów, ale w roku akademickim wszystko może wrócić...
Dobra, umówię się do psychiatry. Na pewno nie do tego, u którego byłam ostatnio (w listopadzie zeszłego roku...), bo on naprawdę nie jest mi w stanie pomóc. Po prostu muszę znaleźć kogoś nowego...
Niedotykalna napisał/a:
Ella, a Ty nie masz stałego psychiatry i regularnych wizyt? Jak ktoś nowy może oceniać Twój stan skoro Cię nie zna?
Każdy z nas był kiedyś na pierwszej wizycie, czyż nie? Od tego właśnie zaczyna się poznanie pacjenta. A ja chciałabym w końcu trafić na kogoś, kto naprawdę będzie chciał mnie poznać. Wtedy istnieje większa szansa, że uda mu się dobrać leki, a po jakimś czasie skutecznie je odstawić.
Smutne jest piękne, ale na szczęście
Nie wszystko piękne smutne jest.
Ella, fakt, każdy kiedyś był na pierwszej wizycie, ale Ty leczysz się już długo i dla mnie to dziwne, że ciągle u kogoś nowego. Ale nieważne. Obyć tym razem trafiła na kogoś kto zechce Cię poznać i pomoże tak realnie.
Po co komu piwnica, w której nie ma dachu?
Życie ma sens, Strusiu...
/Pasja. Możesz zrobić z nią wszystko. BIEGANIE ma taki wymiar jaki mu nadasz./
Wiek: 27 Dołączyła: 18 Paź 2014 Posty: 5179 Skąd: Polska
Wysłany: 2017-04-24, 12:42
Chodziłam i do psychiatry, który był też dziecięcy i do tych specjalizujących się w leczeniu dorosłych. Ta pierwsza była faktycznie bardziej entuzjastyczna i jedyna, która mówiła do mnie na ty. Ale teraz chodzę do psychiatry, która jest bardzo skrupulatna, spokojna i można z nią normalnie porozmawiać. Raczej nie nazwałabym tego bycia oschłym. Raczej skrupulatnym i skupionym. Ale to zależy od lekarza. Ta potrafi być też delikatna i na pierwszej wizycie bardzo wszytko mi tłumaczyła spokojnie, widząc w jakim jestem stanie. Ale traktuje mnie jak dorosłą, co bardzo mi odpowiada. Pyta o zgodę w zmianie leków itp.
Ludziom najtrudniej się przyznać, że ich życie nie ma żadnego znaczenia. Żadnego celu. Żadnej treści.Opowieść Podręcznej M. Atwood 23.10.15r.
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10440 Skąd: świat
Wysłany: 2017-04-24, 13:31
Rainbow napisał/a:
Chodziłam do dziecięcego który dużo żartował, a gabinet był pełny rysunków... teraz boje się trochę oschłości
Więcej oschłości, a raczej tylko oschłość, otrzymałam od dziecięcego. To akurat nie zależy od typu lekarza a od typu człowieka.
Ale rzeczywiście, gabinetu w misie się nie spodziewaj.
Traktowanie jest zdecydowanie inne - dziecięcy przedstawia pewne rzeczy rodzicom - tu o tym nie ma mowy bez Twojej zgody. Z Tobą rozmawia o lekach, diagnozie, planach na leczenie.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
Wiek: 33 Dołączył: 15 Gru 2014 Posty: 21 Skąd: Polska
Wysłany: 2017-04-25, 07:28
Moja pierwsza wizyta wyglądała tak. Tak mi głos drżał że nie byłem w stanie prawie nic powiedzieć, ale powiedziałem. Psychiatra na to do mnie "Mam nadzieję że pan nie będzie płakał bo nie mam chusteczek" trochę to był pocisk z jej strony ale cóż;p. Opowiedziałem jej co i jak pokrótce Ona do mnie " Jeśli myśli Pan że te lekarstwa Pana zmienią o 180 stopni to się pan myli takie specyfiki to u dilera a nie u mnie". Potem stwierdziła że mam nerwicę lekową. Powiedziała cytuję "Czeka Pana długie leczenie, te lekarstwa sprawią że będzie miał to pan wszystko w (tu pada niecenzuralne słowo). Wspomniałem że to była kobieta, chyba nie . Po pierwszej wizycie byłem zmieszany. NA drugiej sam już bekę cisnąłem razem z psychiatrą sam z siebie. Druga wizyta odbywała się już lepiej może dlatego że leki mi nieco pomogły. Wiem że cudów niema, ale naprawdę jest nico lepiej po tabletkach. Na trzeciej wizycie już byłem na totalnym luzie, nawet razem paliłem z psychiatrą. Taki psychiatra to skarb mówię wam , ale się rozpisałem, to chyba tyle na ten temat. Mam nadzieję że kiedyś będę normalny
"Mówią, że świat poszedł naprzód. No tak! Poszedł naprzód, poszedł naprzód, i to bardzo... zawędrował po drodze do piekła." Stephen King- Czarnoksiężnik i Kryształ