Wszystko o autkach... piszemy tutaj o wszystkim co jest związane z motoryzacją... nieważne czy małe czy duże, czy szybkie czy wolne, czy niemiecki czy normalne... piszemy o autkach które nam się podobają, które lubimy... i nie ważne czy nas na nie stać czy nie... szukamy piękna... Jako że zauważyłem że płeć piękna również się wypowiada w sprawach motoryzacji to zapraszam do pisania.
Historia mojej miłości do alfy... dawno dawno temu posiadałem piękne autko... alfa 156... kupiłem ją od znajomego który mieszkał w Belgii za nieduże pieniądze (btw... kupił ją żonie a po roku stwierdził że za ładne auto żonie kupił. ) Przez nie zakochałem się w alfach... Miałem ją przez 3 lata... często myślę czy by nie wrócić do tego modelu... wykończenie i wygoda tego autka były nieprawdopodobne... Z Chorwacji do Polski potrafiłem jechać na raz i po 8h wysiadałem zupełnie nie zmęczony. Parę lat temu znajomy z Gliwic sprzedawał swoją kochaną alfę... Szczepan opisał ją w bardzo wyjątkowy sposób... (LINK jeżeli też chcecie się pośmiać)... tak że na większości portali motoryzacyjnych pojawił się ten opis. Alfy od dawna są niedoścignionym wzorem piękna dla mnie... i tak najpiękniejszym autkiem na świecie obecnie jest dla mnie AR 8C COMPETIZIONE... autko jest szaleńcze... silnik V8 o pojemności 4,7l... 450 kucyków... silnik z przodu, skrzynia biegów z tyłu... idealny balans który powinien sprawić że autko prowadzi się idealnie... w teorii... rzeczywistość jest jednak inna... w całym w swym pięknie autko jest uroczo niedoskonałe... idealnie nieidealne... tej alfie można wybaczyć baaaardzo wiele... autko zachowuje się nieprzewidywalnie... raz podsterowne żeby zachwycić za chwilę swoją nadsterownością... (autko w sam raz dla bordera) Ma jedną wadę... ciężko mi się do niej zmieścić... ale to też potrafiłem jej wybaczyć.
A oto AR 8C COMPETIZIONE
Ostatnio zmieniony przez toxic 2013-09-25, 12:51, w całości zmieniany 2 razy
toxic, Pomysł z tematem... ZAJEFAJNY!
No to i ja przedstawię historię mojego złociarza:
Jest to VW Golf MK 2 wersja CL z 86 roku. 1,6 benzynka (75 KM), niestety również z gazem.
Autko dostałem od wujka, u niego robił jako narzędzie pracy (200 km dziennie po Gdańsku) więc był mocno zapuszczony, zaniedbany a ponadto intensywnie palony w środku więc wymagał dużego nakładu pracy, żeby przywrócić go do ładnego stanu, choć jak wiadomo smrodu kiepów nigdy już się nie zlikwiduje. Wszelkie zabiegi kosmetyczne były mu obce, a zderzaki aż siwe z wypłowienia. Po pierwszym spsikaniu nabłyszczaczem materiał dosłownie wypił środek i dopiero ponad pół roku systematycznego psikania przyniosło pożądany efekt. Środek został wyczyszczony i zakonserwowany. a zaczęło się tak:
Dobre 10 lat temu wujek miał mnie podwieźć w pewne miejsce, toteż czekałem w umówionym punkcie. Jako, że wcześniej miał Audi i Mercedesy spodziewałem się ujrzeć super furę ponieważ mówił, że kupił nową. W pewnym momencie z górki zjechało coś brudnego, wyglądającego nieszczególnie i w dodatku strasznie staro, nie brałem nawet pod uwagę,że to może być on, wszystkie wątpliwości rozwiały się jednak kiedy otwarły się wrota dwójeczki. Auto wyglądało na zaniedbane, było brudne, w środku czuć było swąd papierosów a każda nierówność na drodze sygnalizowana była przez czułe "JEBUT!" deski rozdzielczej i amorów.
Pomyślałem wtedy "co to ku**a jest?" Podróż jakoś minęła, choć nie należała ani do przyjemnych ani do ekscytujących. Kiedy wysiadłem a wuj pojechał dalej popatrzyłem jeszcze raz na ten wytwór fantazji konstruktora. Potem przyszło lato, zrobiło się ciepło i nadszedł czas na naukę jazdy golfem. Samochód był sztywny, nie wybaczał błędów, zwłaszcza sprzęgło które bardzo dobitnie informowało mnie o błędach jakie popełniałem. Z czasem nauczyłem się lubić to autko a później sympatia przerodziła się w miłość. Kiedy "Montana" była jeszcze wujkowa lubiłem go czyścić i woskować, od tak dla samej satysfakcji, że coś przy nim porobiłem, poza tym była to swojego rodzaju zapłata za wszystkie godziny maltretowania sprzęgła, rozrusznika i hamulca. Spędzałem każdą wolną chwilę kiedy tylko wujek był u nas na doglądaniu samochodu a wujek z zawstydzeniem patrzył na moje zaangażowanie w pieszczenie golfa kiedy to on nie robił przy nim kompletnie nic poza mechaniką. Kiedy wujek stwierdził, że nie może już jeździć bez wspomagania i musi kupić inne auto zrobiło mi się smutno, że pozbędzie się golfika, ale smutek szybko przerodził się w euforię kiedy usłyszałem że "Skoro tak bardzo ci się podoba to dam ci go" i tak też się stało, golf trafił w moje ręce i od tamtej pory zmieniło się bardzo wiele: jest regularnie czyszczony, plakowany i odświeżany pianką(głównie chodzi tu o zwalczenie zapachu nikotyny i odświeżenie tapicerki), myty praktycznie po większości okazjonalnych wypadów, oczywiście zimą stoi nie używany w garażu, jest tylko odpalany, ba nawet w czasie deszczu nie użytkuję go. Autko bierze udział w licznych zlotach na terenie kraju, aktualnie przymierzam się do kompletnej odbudowy i swapa silnika, tak by w przyszłym sezonie wystartować w konkursie VW Mania- Auto roku 2014. Pozostaje tylko jedna refleksja: Co by było gdyby przed tamtą podwózką wujek kupił nie daj Boże Opla? W aucie zmieniło się bardzo dużo, najlepiej ukazuję to filmik mojego autorstwa http://www.youtube.com/watch?v=vgbp54UbDQY z tym, że od tamtego czasu doszły: skrzynia biegów z 5 lampy tył clear, zawieszenie sportowe TA TechniX oraz kierownica, mieszek zmiany biegów i dźwignia ham. ręcznego w skórze
Pisownia... Ortografia i interpunkcja... / T.
Ostatnio zmieniony przez 2013-09-25, 12:50, w całości zmieniany 2 razy
Wiek: 33 Dołączyła: 21 Sie 2013 Posty: 1861 Skąd: małopolskie
Wysłany: 2013-09-26, 11:19
Cytat:
Historia mojej miłości do alfy... dawno dawno temu posiadałem piękne autko...
toxic, a wiesz jaki jest dowcip o właścicielach alfy?
Tak czy inaczej, przyznaję- Alfy to niedoścignione wzorce wizualnego piękna, kunszt estetyki i przez to nie można się na nie złościć.
Ja natomiast należę do fanów starych mustangów (tu to miłość dzielona z mężem i już sobie obiecaliśmy, że nawet jakbyśmy mieli jeść kisiel przez pół roku to jeżeli kiedyś będziemy w Stanach takie autko musimy mieć) i garbusów.
Tak czy inaczej, obecnie mój ford mustang prezentuje się tak:
ford 'mustang' ka (;
Niestety nie osiąga zawrotnych prędkości, ale jest w miarę pojemny i wciskliwy w każdy kąt miasta.
toxic, a wiesz jaki jest dowcip o właścicielach alfy?
Znam, znam... że codziennie widzą się rano w serwisie... ale niestety to błędny stereotyp który właśnie alfa 156 zaczęła przełamywać... Przez 3 lata absolutnie nic mi się z nią nie działo... natłukłem nią ponad 200 000km i poza normalnymi rzeczami eksploatacyjnymi żadnych przykrości nie uświadczyłem...
antymon napisał/a:
Tak czy inaczej, przyznaję- Alfy to niedoścignione wzorce wizualnego piękna, kunszt estetyki i przez to nie można się na nie złościć.
Cieszę się że się ze mną zgadzasz.
antymon napisał/a:
Ja natomiast należę do fanów starych mustangów
Masz bardzo dobry gust. Generalnie stare muscle cary posiadają w sobie to coś... coś co sprawia że auto nie jest tylko środkiem transportu ale czymś więcej... Mustang, Challenger, Charger, Camaro, Chevelle, Barracuda czy mój ulubiony Pontiac GTO... po prostu bestie... królowie prostych dróg... irracjonalne... a tak trudno przejść koło nich obojętnie... a dźwięki tych silników zwalają z nóg.
Hahaha, Musti jak sie patrzy ale marzenia i ich realizacja nadają sens życiu i oby Ci się udało.
PS Mustang, Camaro,Corvette czy Viper to świetne wozy i zawsze chciałem się takim przejechac, do tego doliczyłbym jeszcze 911, Panamere, A.M DB9, Golfa MK5 R32 i ze 30 innych
My z narzeczonym mamy Opla Corse. Ale pieszczotliwie nazywamy go złomkiem. Z serii limitowanej, bo ma szyberdach i oryginalny kolor i wzór tapicerki. Szkoda tylko, że karoseria trochę niedomaga, bo maszyna działa perfecto. Chyba zaczynam się wiązać emocjonalnie z tym autkiem hihi. Chociaż prawka nie mam.
Wiek: 35 Dołączył: 05 Mar 2014 Posty: 640 Skąd: śląskie
Wysłany: 2014-05-18, 20:51
Takie tam miłoźdź od pierwszego wejrzenia. Chciałbym...
To umysł sprowadza człowieka na złą drogę, nie wrogowie czy nieprzyjaciele. (Budda)
"one thing, before I graduate...
never let your fear decide your fate."