Mój syn za mies skończy rok, a mi do mojej wagi brakuje jeszcze 8kg
Pamiętaj, że to tylko cyfry Po zdjęciach naprawdę nie widać, żebyś miała jakieś "zbędne kilogramy". Jeśli zrzucenie tych 8kg poprawi Ci sposób widzenia siebie, zrób to, ale w swoim tempie, nie na hurra tylko spokojnie, zdrowo I nie porównuj się, to naprawdę nie ma sensu. Wiem, to może śmieszne ale naprawdę przypatrz się sobie dobrze, daję głowę, że są w Tobie rzeczy, które lubisz i które bardzo Ci się podobają (Tobie! nie innym, bo dam głowę, że innym pewnie podobasz się w całości).
bastith napisał/a:
A kwestia urody... nigdy nie byłam pewna siebie i zawsze uważałam siebie za brzydotę.
Zupełnie niepotrzebnie. Twój partner nie próbował wyprowadzić Cię z błędu? Czy może próbował ale mu się nie udało?
Nie smuć się
"Bo nie ma we mnie nic i nic nie jestem wart, a czerwień mojej krwi to tylko jakiś żart..."
Nie sądzę, żeby to miało większe znaczenie, jeśli się nie akceptuje swojego wyglądu. Wtedy każdy komplement można odebrać jako litościwe kłamstwo lub ironię.
Głodówki itp. wyrzuciłam w kąt. Zakupiłam rowerek i skakankę - ćwiczę jak tylko synek daje mi wolne. Do tego racjonalne żywienie.
EvenIfICould napisał/a:
które lubisz i które bardzo Ci się podobają
Jedynie ocień skóry, ale dobre i tyle
EvenIfICould, dziękuję za ciepłe słowa ale przy następnej okazji znów się porównam. Ot, ciężki ze mnie pacjent
Chochlik napisał/a:
Nie sądzę, żeby to miało większe znaczenie, jeśli się nie akceptuje swojego wyglądu. Wtedy każdy komplement można odebrać jako litościwe kłamstwo lub ironię.
Dokładnie tak interpretuję komplementy mojego męża
Czy jest coś gorszego niżeli śmierć? - Życie, jeśli pragniesz umrzeć.
Zauważyłam, że od pewnego czasu bardzo przykładam wagę do wyglądu innych, tzn. jak poznaję nową dziewczynę to od razu w mojej głowie trwa analiza typu: Czy ona jest chudsza? Czy jest ładniejsza ode mnie? Itp. Praktycznie zawsze po takiej analizie czuję się jak gówno, bo moja samoocena spada do zera. Zawsze widzę, że wszyscy wokół są ładniejsi, szczuplejsi (nawet gdy w rzeczywistości ważą kilkanaście kg więcej), mądrzejsi... Nie potrafię wyzbyć się tego porównywania. Staje się to na tyle męczące, że unikam kontaktu z ludźmi
Mogłabym to samo napisać o sobie. Tylko, że dotyczy to wszystkich dziewczyn/kobiet z mojego otoczenia. Bez wyjątku. Nawet mojej... babci. Nie zdarzyło mi się, abym wypadła korzystniej w jakimkolwiek porównaniu, nawet jeśli ewidentnie delikwentka intelektem nie grzeszy, bądź jest skrajnie otyła, zaniedbana etc, etc. Przy każdej kobiecie czuję się jak śmieć, co sprawia, że ze swoim odbiciem zresztą też.
bastith napisał/a:
A kwestia urody... nigdy nie byłam pewna siebie i zawsze uważałam siebie za brzydotę.
Warto mieć na uwadze to, że to był mój debiut w tej sferze seksualnych fantazji sennych.
A żeby było na temat... jak wyglądała osoba z twojej fantazji? Tak jak na zdjęciach? Czy inaczej? A pamiętasz jak ty wyglądałaś? We śnie porównywałaś wasz wygląd?
Bastith wyglądała tak, jak na zdjęciach, które widziałam.
Ja nie wiem, jak wyglądałam, nie oglądałam siebie. Być może miałam większe cycki i mniejszy brzuszek. Zwykle w snach, kiedy jestem naga takie coś stwierdzam.
Nie pamiętam, abym się z nią porównywała. Byłam zajęta czym innym.
Nie potrafię ignorować obecności osób, z którymi mam styczność (choćby taką, że nie wchodzimy w żadne interakcje, ale przebywamy w jednym pomieszczeniu). Samej siebie nie potrafię ignorować, bez przerwy czuję swoje mankamenty, wyimaginowane i te realne.
Jak czytam takie rzeczy to mi smutno po prostu Nie wiem jakim cudem fajne, ładne, inteligentne i ciekawe dziewczyny mogą mieć na swój temat tak katastrofalne zdanie, masakra...
Ale jeszcze coś wymyślę jakby to zmienić
Póki co proponuję zapisać na kartce, że EvenIfICould twierdzi, żeście zacne są kobiety a on ma zawsze rację. I potem przykleić do lustra i czytać codziennie!
"Bo nie ma we mnie nic i nic nie jestem wart, a czerwień mojej krwi to tylko jakiś żart..."
Tylko, że dotyczy to wszystkich dziewczyn/kobiet z mojego otoczenia. Bez wyjątku.
Ja stałych bywalców potrafię ignorować, choć nie zawsze mi się to udaje. Ale gdy jestem na mieście i tak naoglądam się innych, ładnych, szczupłych kobiet to mnie szlag trafia.
Mustela Nivalis napisał/a:
Dziewczyno! Ja miałam z Tobą lesbijski sen!
Sny widocznie mają funkcję "retusz", w innym wypadku szybko byś się ewakuowała z tego snu
Chochlik napisał/a:
To moze to jest klucz do sukcesu w tym temacie? Zająć się czymś innym...
Tylko czym gdy się stoi i patrzy na obiekt porównań i nic innego do roboty się nie ma w tym momencie, jak tylko porównywać. To chyba taka zaprogramowana czynność.
Mustela Nivalis napisał/a:
Samej siebie nie potrafię ignorować, bez przerwy czuję swoje mankamenty, wyimaginowane i te realne.
EvenIfICould napisał/a:
I potem przykleić do lustra i czytać codziennie!
Ha! Zrobię tak A mąż mi pozew o rozwód podrzuci za jakichś tajemniczych mężczyzn BTW. gdy czytam (słyszę) takie miłe słowa to przez chwilę mam wrażenie, że rzeczywiście jest tak jak mówią... a po chwili sama siebie pukam w czoło.
Może kiedyś z tego "wyrosnę".
Czy jest coś gorszego niżeli śmierć? - Życie, jeśli pragniesz umrzeć.
Sny widocznie mają funkcję "retusz", w innym wypadku szybko byś się ewakuowała z tego snu
Proszę nie obrażać mojego gustu.
bastith napisał/a:
Ale gdy jestem na mieście i tak naoglądam się innych, ładnych, szczupłych kobiet to mnie szlag trafia.
O, to, to. I zauważyłam też, że z pewną nutką zawiści pomieszanej z melancholią zerkam na młodsze dziewczęta, ale to raczej taki nieprzepracowany żal za zmarnowaną młodością, którą spędziłam jako samotna, pryszczata nastolatka, której matka nie pozwalała się tak często myć, jak tego potrzebowała (i konsekwentnie to egzekwowała), co też nie wpływało pozytywnie na życie i interakcje.
EvenIfICould napisał/a:
Nie wiem jakim cudem fajne, ładne, inteligentne i ciekawe dziewczyny mogą mieć na swój temat tak katastrofalne zdanie, masakra...
E tam. Ja i tak tutaj używam eufemizmów.
EvenIfICould napisał/a:
Póki co proponuję zapisać na kartce, że EvenIfICould twierdzi, żeście zacne są kobiety a on ma zawsze rację. I potem przykleić do lustra i czytać codziennie!
Gdyby tak dało radę przykleić sobie takie coś do mózgu...